brak porozumienia z religijną mama

kasienka2106

Nowicjusz
Dołączył
10 Lipiec 2012
Posty
36
Punkty reakcji
1
Wiek
33
Witam wszystkich ;)

Mój problem jest taki jak w temacie: nie moge sie dogadać z własną mamą, głownie przez to, że jest bardzo wierząca.

Moja mama od kąd sięgam pamięcią chodzi do kościoła w każde możliwe święta, czasem nawet w tygodniu jesli czas jej na to pozwala, modli sie codziennie rano, wieczorem. Nie widzę nic w tym złego, jesli tylko ona ma na to ochote, ale niestety w jej mniemaniu ja muszę sie zachowywać tak samo.

Mam 22 lata, mieszkam nadal z rodzicami. Moja rodzicielka nie rozumie, że nie mam ochoty chodzic do kościoła, modlić sie pod jej dyktando. Kiedy mówie jej, że nie chce mi sie iść to od razu zaczyna sie awantura: że nie tak mnie wychowała, że dopóki mieszkam pod jej dachem mam robic to co mi każe i nic nie da sobie powiedzieć na spokojnie. Dlatego co tydzień wychodzę z domu w niedziele o tej samej porze, żeby miec swięty spokój.

Problem pojawia sie również wtedy kiedy chce jechać z chłopakiem na wakacje, tego mi akurat nie broni bo nie jade za jej pieniądze ale pewnego razu dzień przed wyjazdem miałam pogawędke na temat tego czy będziemy spać w jednym łózku... Oczywiście o zostaniu u chłopaka na noc nie ma mowy, mimo ze jesteśmy ze sobą prawie 3 lata;/

Jeśli chodzi o mojego ojca to jest on alkoholikiem, człowiekiem z którym nie łączy mnie nic poza wspólnym adresem i nazwiskiem. Bardzo bym chciała żeby moi rodzice sie rozwiedli, nigdy nie widzialam między nimi żadnych pozytywnych uczuc. Mój ojciec jak jest na haju wiecznie sie wszystkich czepia i robi awantury a pije codziennie. Ale moja mama przez swoją RELIGIJNOŚĆ nic z tym nie robi, bo jej wiara nie pozwala na rozwod, dochodzi tez do tego ''co ludzie powiedzą''....

Przez te ciągłe kłotnie nie mamy dobrego kontaktu, nigdy nie miałyśmy, nie potrafimy ze soba rozmawiac. Niewiem co robić. Nie moge się wyprowadzić bo nie mam dokąd ani za co żyć (pracuje na pół etatu)

Wiem że troche sie rozpisałam, przepraszam. Jeśli macie podobnie albo chcielibyscie mi w jakis sposób doradzic to prosze o komentarze i z góry za nie dziękuje ;)

Pozdrawiam :)
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Nie rozumiem, po co w ogóle tracisz czas na walkę z wiatrakami? Możesz nadal buntować się (trochę późno i śmiesznie jak na Twój wiek) przeciwko matce, która i tak za Chiny Ludowe Ciebie nie zrozumie, możesz też skupić się na sobie i swojej przyszłości.
Zdrowy rozsądek podpowiada, żeby spożytkować energię z korzyścią dla siebie - w której opcji masz więc większe szanse powodzenia?

Na Twoim miejscu dążyłabym do samodzielności fin. za wszelką cenę i wyprowadziłabym się z domu. Jak sama zauważyłaś, nie jesteś już dzieckiem, więc poradziłabyś sobie sobie.
 

kasienka2106

Nowicjusz
Dołączył
10 Lipiec 2012
Posty
36
Punkty reakcji
1
Wiek
33
Tylko że w momencie skorzystania z opcji ' wyprowadzka z domu' zostawiam moją mame samą z ojcem i młodszym rodzeństwem, a to ja do tej pory sprzątam, gotuje, chodze na zakupy itp. Nie chce jej obarczać tym wszystkim samą bo ma już 55 lat, wylew za sobą i do tego pracuje fizycznie (jako sprzątaczka). Nie raz myślałam o przeprowadzce ale wiem ze to i tak nie będzie kres narzucania mi przez nią swoich poglądów religijnych. Chyba że zerwałybyśmy kontakt a tego niechce...
 

lolek1971

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2012
Posty
1 614
Punkty reakcji
7
Twoja mama kieruje się zasadami religii, pewno rzymsko-katolickiej.
Ty chyba też masz jakieś zasady.
Może poszukaj zasad, które dla was są wspólne, jednakowe.

Mówienie mamy o Twoim przebywaniu pod jej dachem sugeruje, że nie zarabiasz na swoje utrzymanie i odpłacasz mamie pomocą w prowadzeniu domu za utrzymywanie dorosłej córki, chyba nie studiującej i nie majacej zawodu.
Jeżeli tak jest, to mama słusznie traktuje Cię jak dziecko.
A jeśli jest inaczej, to i z zewnątrz, z innego miejsca zamieszkania możesz mamie w jakiś sposób pomagać, unikając jej pokrzykiwań i wydechu ojca.
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Możesz zamieszkać w bliskim sąsiedztwie, pomagać kilka razy w tygodniu, w ostateczności nawet zabrać do siebie kogoś z młodszego rodzeństwa.
Piszesz, że mama nie pozwala i nakazuje Ci wiele rzeczy, wypomina Ci, że jesteś na jej utrzymaniu a za chwilę przedstawiasz ją jako osobę z lekka niedołężną, która nie poradziłaby sobie bez Ciebie. To jak to w końcu jest - kto bez kogo by sobie nie poradził?
Nie raz myślałam o przeprowadzce ale wiem ze to i tak nie będzie kres narzucania mi przez nią swoich poglądów religijnych
Wszystko zależy tylko i wyłącznie od przestawienia trybików w Twojej głowie. Jeżeli tupniesz nogą i powiesz "nie pójdę do kościoła" to co się stanie? Dziewczyno, metrykalnie jesteś dorosła, mentalnie ciągle jeszcze nieodpowiedzialne za siebie dziecko. Wyprowadzka dobrze by Ci zrobiła; czasem nie ma też innego wyjścia jak na jakiś czas przeciąć toksyczne więzy bo w konsekwencji może to uzdrowić relację.
 

kasienka2106

Nowicjusz
Dołączył
10 Lipiec 2012
Posty
36
Punkty reakcji
1
Wiek
33
Mówienie mamy o Twoim przebywaniu pod jej dachem sugeruje, że nie zarabiasz na swoje utrzymanie i odpłacasz mamie pomocą w prowadzeniu domu za utrzymywanie dorosłej córki, chyba nie studiującej i nie majacej zawodu.
Jeżeli tak jest, to mama słusznie traktuje Cię jak dziecko.

Ciekawa teza: nie studiujesz- twoja mama ma prawo traktowac Cie jak dziecko. Napisałam wyżej że pracuje, ale nie stac mnie zeby samodzielnie utrzymywac własne mieszkanie. Większośc moich znajomych, którzy mają koło 30stki nadal mieszkaja z rodzicami ale to nie powod do tego, zeby rodzice traktowali ich jak dzieci.
Nawet pracując na cały etat nie stac by mnie było żeby samej coś wynajmowac, chyba ze pokój ale nie mieszkam w duzym miescie ani w jego sąsiedztwie także taka opcja jest dla mnie niedostępna.

Jeżeli tupniesz nogą i powiesz "nie pójdę do kościoła" to co się stanie?

Już mówiłam: będzie awantura, płacz i lament. Do tego dojdzie jeszcze, ze mój ojciec będzie do niej rzucał tekstami w stylu '' tak ją sobie wychowałas to masz'' bo on nie uwaza zeby wychowanie nalezalo do jego obowiązków.

Ciężko jest mi tu przedstawic dokladnie moją rodzinną sytuacje, dlatego zamiast odpisac mi w temacie mówicie ze jestem nieodpowiedzialnym dzieckiem. Moim zdaniem byłoby nieodpowiedzialne wyprowadzic sie, zostawic moją mame samą z problemami, a sama miałabym od tego uciec zamiast sprobowac jakos to zmienic.

Niechce zebyscie mnie oceniali<bo i tak nie będąc w mojej skórze tego nie zrozumiecie>, tylko zebyscie mi doradzili jakich argumentów mam uzyc w rozmowie z nią żeby ją przekonac do swoich racji.
 

yesmer

Nowicjusz
Dołączył
12 Maj 2011
Posty
350
Punkty reakcji
17
Ojciec jest alkoholikiem, bo ktoś go zdiagnozował, czy Ty tak stwierdziłaś?
Niechce zebyscie mnie oceniali<bo i tak nie będąc w mojej skórze tego nie zrozumiecie>
Właśnie o to chodzi, że oceniamy Twoje postępowanie, bo Ty go sama nie możesz ocenić.
Moim zdaniem byłoby nieodpowiedzialne wyprowadzic sie, zostawic moją mame samą z problemami, a sama miałabym od tego uciec zamiast sprobowac jakos to zmienic.
Wykręt. Ty nie chcesz brać na siebie ciężaru i odpowiedzialności za samą siebie, a jednocześnie chcesz mieć przywileje jak osoba ponosząca taką odpowiedzialność. Tak się nie da. Najpierw trzeba umieć odpowiadać za samego siebie, za nim będzie się próbowało odpowiadać za innych.
Napisałaś, że masz chłopaka to zamieszkajcie razem. W małym mieście ceny są znacznie niższe w dużym mieście.

Tak swoją drogą, Ty pytasz mamę o zgodę na nocleg po za domem?
 

kasienka2106

Nowicjusz
Dołączył
10 Lipiec 2012
Posty
36
Punkty reakcji
1
Wiek
33
Czyli zarabiając niecałe 700 zł mam za to wynajmowac mieszkanie, opłacac rachunki, wyzywić sie i jeszcze miec na dojazd do pracy. Ciekawe... Wyprowadze sie i co dalej? Bo jakos nie dostałam odpwiedzi na mój problem, który ujęłam juz w nazwie tematu ? To ma niby poprawic moje relacje z mama i zmienic jej podejsie do religii??
Co do chłopaka to nie układa sie nam najlepiej i niewiem mialabym pewne obawy co do zamieszkania z nim.

Tak swoją drogą, Ty pytasz mamę o zgodę na nocleg po za domem?
Może nie pytam ale jeśli bym powiedziała ze ide do chłopaka to miałabym pogadanke na ten temat czego wynikeim bylby zakaz. Wole sobie nie wyobrazac reakcji mojej mamy na wiesc o tym ze miałabym mieszkać z chłopakiem przed ślubem. A niechce zeby mnie znienawidziala do konca życia... dlatego szukam innego sposobu niz wyprowadzka, przynajmniej narazie..
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Jeżeli wszystko czego oczekujesz to cudowna porada: powiedz mamie to i owamto, to Cię zrozumie - to tutaj od nikogo zdrowego na umyśle tego nie otrzymasz.
Bo nie ma takich słów, którymi mogłabyś przekonać swoją mamę. Moja też była taka kiedyś, stąd wiem i rozumiem w jakiej jesteś sytuacji.
Różnica między mną a Tobą jest taka, że mi przestało się to podobać w wieku 13stu lat, w wieku 17 nikt już nawet nie pytał mnie czy pójdę do kościoła. Nasłuchałam się tego co i Ty a może więcej ale - warto było. I do dzisiaj mama przypomina mi o Środach Popielcowych i spowiedzi a ja tylko uprzejmie słucham i zmieniam temat. Nie przeszkadza mi to, że raz na miesiąc przypomni mi o jakimś święcie a ja w ostateczności i tak zrobię co zechcę, ale to jest właśnie wynik mojego niegdysiejszego tupnięcia nogą.

Jeżeli lęk przed awanturą będzie dla Ciebie najważniejszy to do końca życia będziesz tańczyć tak jak Ci mama zagra.
 

kasienka2106

Nowicjusz
Dołączył
10 Lipiec 2012
Posty
36
Punkty reakcji
1
Wiek
33
Chciałam coś napisać na temat Waszych wypowiedzi ale sobie daruje. Pisząc ten temat powinnam liczyć sie z tym, że różni ludzie będą tu pisać, niekoniecznie Ci którzy chcą jakos pomóc.

Dziękuje za Wasze wypowiedzi ale kolejne nie będą mile widziane.
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Jasne, nikt nie chce myśleć o sobie, że daje się robić w jajo. Mając tyle lat ile masz i słuchając nakazów mamy na płaszczyznach, które powinny zależeć tylko od Ciebie - właśnie dajesz się robić w jajo dokumentnie. Nie chcesz uwierzyć, że ten stan rzeczy zależy tylko od Ciebie - powodzenia zatem w tłumaczeniu mamie swoich racji, które z pewnością uszanuje i... wyda zgodę ( :) ) na podejmowanie przez Ciebie decyzji.
 

lolek1971

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2012
Posty
1 614
Punkty reakcji
7
To nieprawdopodobne, by któraś z was przekonała drugą.
Na razie mozesz pomagać mamie, ale nie zapominaj i o swojej przyszłości.
Są szkoły xzawodowe, tak zwane pomaturalne - popołudniami mogłabyś do takiej szkoły chodzić - na pewno Ci nie zaszkodzi w znalezieniu potem lepszej pracy.

Jak to będzie kiedyś z Twoimi dziećmi? Pozwolisz im chodzić na religię w szkole i do kościoła? :eek:k2:
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Kolejna osoba "dorosła", która życzy sobie sama o sobie postanawiać i nie słuchać - co mają do powiedzenia rodzice.
Czy nie jest tak, że dorosłość poznaje się po samodzielnym utrzymaniu w całości?

Rodzice nie pasują?
Ktoś obcy zechce taką dorosłą osobę trzymać w swoim mieszkaniu, nie stawiając żadnych warunków?
 
Do góry