A więc mam taki problem..może bardziej problem duszy nie bede prosić o rzadne rady..tylko chciała bym może pocieszenia nie wiem sama czego chcę może poprostu dajcie swoją opinię to będzie dla mnie dużo znaczyć..
Byłam z chłopakiem 2,5 roku ..Bylo naprawde pięknie zresztą tak mi się wydawalo..związek był wręcz idealny. Zakochałam się w nim a on we mnie. Robił wszystko co ja chciałam, a ja robiłam to co on chciał. Wzajemnie się uzupełnialiśmy. W związku nietolerowałam zdrady i kłamstwa. W życiiu bym nie powiedziała, że on by mi mógł to zrobić. Miałam klapki na oczach. To prawda pare razy popełnił bład wybaczyłam, ale wciąz czułam ze to ten jedyny, nawet spalam zeby mnie nie zostawil i dlatego ze go kochalam ponad zycie. Pod koniec zwiazku dowiedziałam sie ze mnie zdradzal kilkakrotnie, spotykal sie za plecami nawet z moja kolezanką. Ja tak bardzo zaufałam a on mnie skrzywdził. ale najbardziej boli to że sie wszystkiego wypieral jego ciągle słowa to,, jak mnie kochasz to nie powinnas innym wierzyc tylko mi". Ja ciagle mu tak wierzylam ale wtedy miarka sie przebrała, bolało jeszcze jak sie dowiedzialam ze chodzil na imprezki bez mojej wiedzy. Po rozstaniu czekałam aż przyjdzie zresztą mial taki charakter ze przepraszał.. nie chcialam mu wybaczyc ale samo to wypadało przeprosic, nie oczekiwalam niczego wiecej. Doczekalam sie ale tylko przez esa takie to bylo wymuszone przepraszal..nie wiemdzialam co mu jest dlaczego o mnie nie walczy. Stwierdzialm ze pojde na impreze nie moge sie tak zadreczac siadlam jednemu koledze na kolanach ale na chwile i ktos zrobil nam zjecie potem na nk moj byly to zobaczyl i awantura. Po dwóch miesiacach znalazl se inną. Strassznie boli . Jak myślicie czy on wcześniej juz z nią krecił skoro o mnie nie walczył?...teraz on chce utrzymywac ze mna kontakt.. ale jak myslicie po co?...on ciągle sie usprawiedliwia i twierdzi ze klamal mnie bo bylam dla niego zła...a to ze znalazl se inna to moja wina bo tamtemu moglam nie siedziec na kolanach..Czy on sie usprawiedliwia?...Czy warto o nim tak myslec? boli mnie mysl ze teraz ona zajmuje moje miejsce nie moge tego zniesc...ze sie znia calujeczy przytula
Byłam z chłopakiem 2,5 roku ..Bylo naprawde pięknie zresztą tak mi się wydawalo..związek był wręcz idealny. Zakochałam się w nim a on we mnie. Robił wszystko co ja chciałam, a ja robiłam to co on chciał. Wzajemnie się uzupełnialiśmy. W związku nietolerowałam zdrady i kłamstwa. W życiiu bym nie powiedziała, że on by mi mógł to zrobić. Miałam klapki na oczach. To prawda pare razy popełnił bład wybaczyłam, ale wciąz czułam ze to ten jedyny, nawet spalam zeby mnie nie zostawil i dlatego ze go kochalam ponad zycie. Pod koniec zwiazku dowiedziałam sie ze mnie zdradzal kilkakrotnie, spotykal sie za plecami nawet z moja kolezanką. Ja tak bardzo zaufałam a on mnie skrzywdził. ale najbardziej boli to że sie wszystkiego wypieral jego ciągle słowa to,, jak mnie kochasz to nie powinnas innym wierzyc tylko mi". Ja ciagle mu tak wierzylam ale wtedy miarka sie przebrała, bolało jeszcze jak sie dowiedzialam ze chodzil na imprezki bez mojej wiedzy. Po rozstaniu czekałam aż przyjdzie zresztą mial taki charakter ze przepraszał.. nie chcialam mu wybaczyc ale samo to wypadało przeprosic, nie oczekiwalam niczego wiecej. Doczekalam sie ale tylko przez esa takie to bylo wymuszone przepraszal..nie wiemdzialam co mu jest dlaczego o mnie nie walczy. Stwierdzialm ze pojde na impreze nie moge sie tak zadreczac siadlam jednemu koledze na kolanach ale na chwile i ktos zrobil nam zjecie potem na nk moj byly to zobaczyl i awantura. Po dwóch miesiacach znalazl se inną. Strassznie boli . Jak myślicie czy on wcześniej juz z nią krecił skoro o mnie nie walczył?...teraz on chce utrzymywac ze mna kontakt.. ale jak myslicie po co?...on ciągle sie usprawiedliwia i twierdzi ze klamal mnie bo bylam dla niego zła...a to ze znalazl se inna to moja wina bo tamtemu moglam nie siedziec na kolanach..Czy on sie usprawiedliwia?...Czy warto o nim tak myslec? boli mnie mysl ze teraz ona zajmuje moje miejsce nie moge tego zniesc...ze sie znia calujeczy przytula