Bez przyjaciół :(

Rashkel

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2006
Posty
230
Punkty reakcji
3
Wiek
41
Miasto
Częstochowa
A koledzy i koleżanki to nie przyjaciele? No chyba, że masz na myśli kogoś w rodzaju "bratniej duszy". Wtedy szukaj takich miejsc, gdzie poznasz ludzi o podobnych pasjach do twoich i problem z głowy.
 

zuzia178

Nowicjusz
Dołączył
19 Sierpień 2009
Posty
9
Punkty reakcji
0
Wiek
30
ja mam ta sama sytuacje ... ostatnio wszyscy sie odwrócili i jestem zupełnie sama . Czekam az sie odmieni.
 

sed4fg

Nowicjusz
Dołączył
1 Lipiec 2009
Posty
817
Punkty reakcji
19
A koledzy i koleżanki to nie przyjaciele?

zdecydowanie nie, koledzy/koleżanki znacznie odbiegają od przyjaciół

ja mam ta sama sytuacje ... ostatnio wszyscy sie odwrócili i jestem zupełnie sama . Czekam az sie odmieni.

samo na pewno się nie odmieni, siedząc i nic nie robiąc w tym kierunku ewentualnie możne się jeszcze pogorszyć
 

dangerous

Nowicjusz
Dołączył
12 Luty 2010
Posty
4
Punkty reakcji
0
Wiek
29
Miasto
Radom
Ja prawdziwych przyjaciół raczej też nie mam, ale mam za to wiele kumpel i jest dobrze. Nie szukaj na siłę przyjaźni, tylko zacznij po prostu być miła dla ludzi i o zwykłych znajomych nie trudno.
 
L

Lisq3

Guest
tzn chodziło mi o to ze mam kolegow, kolezanki, dobrych znajomych, itp itd. i w "rlu" i w internecie, wiec spoko.

ale jesli chodzi o przyjaciela/przyjaciolke, ktoremu WSZYSTKO lub prawie wszystko moge powiedziec, ktory mnie zrozumie, zawsze wesprze, zawsze jest dla mnie, porzuci wiele aby ze mna byc, wesprzec, pocieszyc, ktory zawsze jest przy mnie, niezalaznie od tego co sie dzieje, to takiej osoby nie ma. była, ale tez nie w idealnym tego slowa znaczeniu, i juz nie ma... no ale coz.. zycie.
 

georgemonke

Nowicjusz
Dołączył
23 Luty 2010
Posty
10
Punkty reakcji
2
Czasami po prostu jesteśmy nudziarzami itp i nie ma co się dziwić ,że nikt się z nami nie kumpluje.
Wystarczy się odrobinę otworzyć ,zagadać ew. popracować nad charakterem.
Po prostu musisz się umieć sprzedać i to długoterminowo. Działaj !
 

asiulek19

Nowicjusz
Dołączył
13 Marzec 2010
Posty
2
Punkty reakcji
0
Czasami po prostu jesteśmy nudziarzami itp i nie ma co się dziwić ,że nikt się z nami nie kumpluje.
Wystarczy się odrobinę otworzyć ,zagadać ew. popracować nad charakterem.
Po prostu musisz się umieć sprzedać i to długoterminowo. Działaj !
A mozesz wiecej powiedziec jak się sprzedać bo ja chyba troszkę przynudzam coś mi się wydaję :bag:
Podajcie jakieś rady :) :papa:
 

Jambez

Absurd i Nonsens
Dołączył
4 Styczeń 2009
Posty
1 265
Punkty reakcji
9
Wiek
33
Miasto
Bielsko Biała.
Zasadniczo doskwiera mi identyczny problem, jak co poniektórym, że w ogóle nie posiadam doszczętnie żadnych przyjaciół ze względu na to, że widocznie nie mam odpowiedniego podejścia do ludzi i odnoszę wrażenie, że nieraz zanudzam własnymi poglądami na świat, zainteresowaniami, opowiadaniami wziętymi z życia, bądź też nie jestem w stanie się odezwać z tego względu, że nie mam bladego pojęcia czym właściwie mógłbym zainteresować drugą osobę, a to głównie za sprawą tego, że wychowałem się w dość nieznośnym otoczeniu, w którym osoby są pozbawione doszczętnie powagi i mimo dorosłości nadal są przesiąknięci głupotą i debilizmem, a od czasu do czasu potrafią nieraz okropnie dopiec z czystej złośliwości, gdy się w ogóle ktoś odezwie, a rozmowy między nimi sobą ograniczają się do meczów, imprez, blantów, alkoholu, walk ulicznych, kibicowania etc i szczerze muszę przyznać, że do pewnego momentu trzymałem się z tymi osobami dość blisko szukając wśród nich akceptacji chcąc przynależeć do jakiejś grupy i niegdyś wraz z nimi spędzałem niemalże każdą wolną chwilę w dzieciństwie, oraz będąc jeszcze takim rozbrykanym szczeniakiem kończącym podstawówkę, lecz gdy zdołałem wydorośleć z przesiadywania na murku i doszedłem do wniosku, że mam do czynienia z kompletnymi pólmózgowcami, to powiedziałem sobie wówczas basta i zerwałem z dnia na dzień wszelkie kontakty mając serdecznie dość ich mizernego poczucia humoru, kozactwa i sposobu płytkiego wyrażania się jednocześnie biorąc pod uwagę to, że takie właśnie towarzystwo nie jest mi na rękę, które miało tylko i wyłącznie mnie dla swoich potrzeb, aby im coś pożyczyć, bądź dać, a gdy sam czegoś od nich potrzebowałem, bądź im coś chciałem zasugerować, to wówczas zostawałem oblewany kubłem zimnej wody, oraz obrzucany ciężkim mięsem. Z tych osób, które znam obecnie nie jestem w stanie nikomu bezgranicznie zaufać, aby zrzucić wszystko to z siebie, co przeżera mi wątrobę nieraz również nie potrafiąc dobrać odpowiedniego tematu do rozmowy, by zbić nieco wolnego czasu na wymianie zdań, bądź też gdzieś się wyrwać z czterech ścian zwłaszcza, gdy mam puste zakamarki w swoim portfelu, mimo że znam jedną takową osobę z którą mogę rozmawiać na wszelkie, rozmaite tematy aż do utraty tchu tylko sęk w tym, że jest obciążona masą obowiązków i na dodatek po godzinach lekcyjnych musi pracować do wieczora, by móc wspomóc finansowo rodzinę. A co do zawierania nowych znajomości, to ich nie potrafię zawierać, bo obawiam się reakcji własnego nowo poznanego rozmówcy. Doskwiera mi tak zwana nieśmiałość. Tak się to nazywa. Prawda?
 

Piegdro

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2010
Posty
26
Punkty reakcji
0
nieśmiałość nie jest wcale odpowiedzią na Twoje pytanie.. znam mnóstwo nieśmiałych ludzi którzy nie mają problemu ze zdobyciem przyjaciół, bo są bardzo sympatyczni. po prostu musisz trafić na ludzi swojego 'typu', kogoś podobnego do Ciebie, każdy w końcu znajduje swoje bratnie dusze, nikt nie jest zupełnie 'inny' i 'odstający':)
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
W dzisiejszych czasach ciezko znalezc prawdziwego przyjaciela, tak uwazam. Sa dziewczyny zwykle typu slodkie idiotki, ktore mowia, ze maja nawet 10 przyjaciolek - spoko, ale nie wierze, sadze, ze to na wyrost. Przyjaciel to musi byc naprawde bratnia dusza, nie kazdego mozna nazwac tym mianem.
Kiedys pewna moja kolezanka powiedziala cos w stylu, ze przeciez jestesmy przyjaciolkami. Ja powiedzialam prosto z mostu, ze przyjaciolkami nie jestesmy, ze owszem lubie ja, ale ze nie jest moja bratnia dusza, ze nie czuje pomiedzy nami tej przyjazni. Tak, tak uwazam, ze przyjazn tez trzeba czuc.
Uwazam, ze mam jedna przyjaciolke. Jestesmy w tym samym wieku. Znamy sie juz dluzszy czas. Gdy lepiej ja poznalam, poczulam, ze jest to moja bratnia dusza, ze to prawdziwa przyjaciolka ( a przy innych kolezankach etc nigdy takiego uczucia nie mialam). Jak sie spotykamy, to tematy nam sie nie urywaja, dodatkowo mamy bardzo podobne poglady na zycie. Poza tym zawsze pomagamy sobie w trudnych chwilach, gdy miala studniowke i napisalam do niej z mkoim problem, to pocieszala mnie i wspierala. Ja tez zawsze jej pomagam jak moge. I wlasnie sadze, ze to jest prawdziwa przyjazn :)
Pozdrawiam
 

Jambez

Absurd i Nonsens
Dołączył
4 Styczeń 2009
Posty
1 265
Punkty reakcji
9
Wiek
33
Miasto
Bielsko Biała.
Wiesz. Podobno mam ciężką osobowość do zniesienia, bo nadużywam dość często słowa 'nie' w momencie, gdy coś mi absolutnie nie odpowiada, a zdarza się to bardzo często. Czasem również jestem niezdecydowany na podjęcie jakichkolwiek decyzji, lecz uśmiecham się, gdy podświadomie sobie nieraz szepczę, że co pewien okres czasu ludzie zmieniają własne postępowanie i spodziewam się tego, że mnie również to dopadnie licząc na to, że pewnego dnia sam zmienię się być może znacząco na lepsze. Jednak tak samo, jak moja poprzedniczka, która wyraziła opinię również nie oczekuję tego, aż mi spadnie, niczym grom z jasnego nieba dziesięć nowych przyjaciół z tego powodu, że właściwie nie chcę mieć ich tylu. Jednak wolę osobiście mieć w zasięgu ręki chociaż jedną, a porządną tak zwaną bratnią duszę z którą moglibyśmy na sobie polegać w każdym momencie, ufać sobie bezgranicznie i która odzwierciedlałaby moje wnętrze, ale nie aż do tego stopnia, żebyśmy się nudzili sobą po jakimś tam czasie, ale do tego stopnia, abyśmy mieli podobne spostrzeżenia, poglądy na świat, zainteresowania, oraz z którą mógłbym się chociażby i kłócić, a potem wyciągnąć dłoń na zgodę, ale grunt by mogła być dla mnie czymś więcej, niż chodzącym cieniem.
 

Rashkel

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2006
Posty
230
Punkty reakcji
3
Wiek
41
Miasto
Częstochowa
sed4fg napisał:
zdecydowanie nie, koledzy/koleżanki znacznie odbiegają od przyjaciół

Cechy kolegi/koleżanki:
- znamy się
- lubię spędzać z nim/nią czas
- coś nas łączy (wspólna pasja)
- mogę się zwierzyć ze swoich problemów (z nastawieniem, ze mogę nie zostać wysłuchany)
- ufam mu/jej

Nie wymagam więcej od przyjaciela. Dlatego kolega/koleżanka = przyjaciel. Czasem oczywiście pojawia się ktoś, kogo bez problemu mogę nazwać bratnią duszą (czyli taki bliższy przyjaciel), ale wobec takich osób też nie mam wymagań, gdyż to tylko niszczy przyjaźń.

cechy znajomego:
- znamy się, ale słabo
- widujemy się, bo sytuacja nas do tego zmusza (pracujemy razem, chodzimy do tej samej klasy itp.)
- jesteśmy wobec siebie obojętni i nie wchodzimy sobie w drogę.
 

Piegdro

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2010
Posty
26
Punkty reakcji
0
każdy ma swoją hierarchię 'wartości' otaczających go ludzi, dobrze by było żeby autorka sama napisała co rozumie przez słowo 'przyjaciel', w ten sposób unikniemy licznych niepotrzebnych dyskusji które zaczęły się już wywiązywać i będziemy mogli przejść do sedna sprawy;)
 
Do góry