Pozwolę się udzielić, mimo że również od pewnego czasu przestałem oceniać ludzi po opakowaniu, ale nieraz aż krew mnie zalewa, gdy muszę przymusowo słuchać ich toczonych rozmów pozbawionych odpowiedniego poziomu wypowiadania się już nie mówiąc o ich donośnym, a zarazem aroganckim zachowaniu. Tak się zdarza dość często akurat, gdy podróżując koleją doczepia się w pobliżu mnie gromada panien na wysokich szpilkach pod obcisłymi różowymi getrami, niemalże z cyckami na wierzchu, z rażącą w oczy szminką na ustach, w kosmicznie wykonanych blond pasemkach,a pod ręką trzyma każda z nich różową torebkę dorwaną gdzieś prawdopodobnie na odpuście. Sądzę, że gdyby ktoś tym potrząsnął dla opamiętania, to zapewne odleciałoby tyle naniesionego tynku do tego stopnia, że niejeden ćpun by się zadowolił i nie zdołałby tego wciągnąć nawet odkurzaczem. Ale co z tego, skoro powinno się puścić to kantem oka i wywnioskować dopiero po tym, gdy zdoła się człowiek zapoznać z tym, co im tak na poważnie w duszy gra. Na co dzień mam z tym styczność i nie zaobserwowałem nic ponad to, że dolega im nadmierna euforia, cierpią na połów materialny od sponsorów, metki są dla nich szalenie istotne, już nie mówiąc o wizualizacji gadżetów. Oprócz tego podczas wypowiadania są do tego zdolne, że potrafią zastąpić interpunkcje, są niemożliwie zacofane w rozwoju, przez co można zaobserwować u nich dziecinne zachowanie, dyskryminują ludzi według sposobu tandetnego ubierania się, oraz ich szpetnym wyglądzie, a przede wszystkim nie potrafią być naturalne, skoro nabrało się wzorców z kolorowych czasopism. Także można śmiało wywnioskować, że wzdłuż ulic płynie jeden totalny plastik.