witam
co do chodzenia na wybory, to w swoim dotychczasowym, krótkim zyciu byłem kilka razy, i jakoś miałem pecha, bo ładnie mówili, chcieli dobrze, a wychodziło jak zwykle
polityk startując w wyborach, chce od nas uzyskać swego rodzaju kredyt zaufania, który w trakcie kadencji powinien spłacić, natomiast z powodu całkowitego olewania społeczeństwa (zapomnijmy o takich wielkich sprawach jak NARÓD i POLSKA, skupmy sie na zwykłych ludziach, tych co po prostu chcą godnie żyć, bez niczyjej łaski), nie wywiązuje się ze swoich zobowiazań
w obecnych warunkach zdobycie kredytu u mnie tj. głosu na kredyt jest niemożliwe, mogę go dać jedynie komuś kto okaże się wart go, że tak ujmę "za gotówkę", czyli przekona mnie swoim działaniem, co potrafi zrobić i na czym mu zależy, jak to zrobi to jego problem, ja mam to czego on potrzebuje, problem w tym, że to ma także masa innych ludzi, którzy szafują tym towarem jakby nasz kraj można było pogrążać jeszcze całe stulecia, jadnakże jak wspomniano frekwencja w wyborach spada, więc jak się obudzą politycy z ręką w nocniku, bo nie ma wystarczającej ilości głosów, to może :niepewny: coś sie zmieni,
przyznaję, że po tym co na początku III RP pokazała prawica, to głosowałem na lewo, ale i oni podczas przeedostatniej kadencji Sejmu pomazali co potrafią (wstyd mi), więc na drzewo spadać, a nie o głosy się łachać