W jednym mieszkaniu mieszkam ja, mój brat, rodzice i... moja babcia ze strony ojca. Problem w tym że babcia od kilku lat stała się nie do zniesienia. Babcia ubzdurała sobie że a to traktujemy ja gorzej, potem znów że okradamy ją z pieniędzy, niedawno stwierdziła też że gdyby nie jej syn to by tu nawet jeść nie dostawała (oczywiście wszystko to jest bzdurą, traktujemy babcię najlepiej jak możemy i opiekujemy się nią, ma 90 lat ale dobrze się trzyma)! Ogółem myśli że tylko ona zawsze ma rację i że ona jest najważniejsza w całym domu. Kiedy próbujemy z nią rozmawiać na ten temat to od razu jest jatka. Zresztą kłótnie są bardzo często. Np.:
- Babcia nie zgasi światła w toalecie (co robi notorycznie) i kiedy czasem delikatnie upominamy ja by o tym pamiętała to oczywiście pyskówka z jej strony że my wielcy i będziemy jej mówić co ma robić.
- Babcia włączy telewizję i dźwięk ustawi na full, tak że wszyscy sąsiedzi pewnie słyszą. Kiedy upominamy ją żeby zciszyła (nie jest wcale taka głucha, dobrze słyszy gdy jest cicho) no i oczywiście że my znów jej kazania będziemy odprawiać.
- Czasem babcia zaśnie przed telewizorem, wtedy telewizor wyłączamy bo po co ma być włączony jak nikt nie patrzy? Kiedy babcia się obudzi oczywiście znów kłótnia bo jej TV wyłączyliśmy.
- Kiedy kupowaliśmy samochód babcia trochę dołożyła ze swojej renty, często korzysta z samochodu bo nogi już nie te. Ale ostatnio stwierdziła że okradliśmy ją z pieniędzy i że ona nic nie ma z tego samochodu. Oczywiście twierdzi też że okradaliśmy ją wiele razy jeszcze potem (?!).
- Ogólnie stwierdziła że my uważamy że nic jej się należy i teraz chce za każda przysługę płacić nam "no bo przecież my tylko na pieniądze lecimy". I tak np. wczoraj chciała mi zapłacić w zamian za to że zaadresuję jej kartki świąteczne. Zaadresowałem, forsy oczywiście nie przyjąłem.
- W ogóle myśli że tylko ona ma rację i kiedy np. mówimy jej że nie ma racji w jakiejś sprawie to znów jadka.
Ja już nie wiem co mam robić, jeszcze kilka lat temu żyliśmy w zgodzie a wcale jej gorzej nie traktujemy, robimy wszystko żeby było jej jak najlepiej. Nie mam pojęcia co się w niej odmieniło że tak nas teraz nienawidzi. Do mnie chyba jest najbardziej przekonana, ale z tego powodu kiedy jestem np. sam z nią w domu to przychodzi do mojego pokoju i gnoi za byle co moja mamę i jej rodzinę. Milczę w takich sytuacjach bo pewnie gdybym się sprzeciwił to znów by było. Próbujemy wszyscy zachować spokój ale czasem po prostu się nie da, wychodzi kłótnia a potem kończy się na tym że babcia idzie do swojego pokoju, trzaska drzwiami i nie odzywa się do nas do końca dnia - albo idzie do mnie zgnoić cała resztę. Ja juz naprawde nie wiem co mamy robić. <_<
- Babcia nie zgasi światła w toalecie (co robi notorycznie) i kiedy czasem delikatnie upominamy ja by o tym pamiętała to oczywiście pyskówka z jej strony że my wielcy i będziemy jej mówić co ma robić.
- Babcia włączy telewizję i dźwięk ustawi na full, tak że wszyscy sąsiedzi pewnie słyszą. Kiedy upominamy ją żeby zciszyła (nie jest wcale taka głucha, dobrze słyszy gdy jest cicho) no i oczywiście że my znów jej kazania będziemy odprawiać.
- Czasem babcia zaśnie przed telewizorem, wtedy telewizor wyłączamy bo po co ma być włączony jak nikt nie patrzy? Kiedy babcia się obudzi oczywiście znów kłótnia bo jej TV wyłączyliśmy.
- Kiedy kupowaliśmy samochód babcia trochę dołożyła ze swojej renty, często korzysta z samochodu bo nogi już nie te. Ale ostatnio stwierdziła że okradliśmy ją z pieniędzy i że ona nic nie ma z tego samochodu. Oczywiście twierdzi też że okradaliśmy ją wiele razy jeszcze potem (?!).
- Ogólnie stwierdziła że my uważamy że nic jej się należy i teraz chce za każda przysługę płacić nam "no bo przecież my tylko na pieniądze lecimy". I tak np. wczoraj chciała mi zapłacić w zamian za to że zaadresuję jej kartki świąteczne. Zaadresowałem, forsy oczywiście nie przyjąłem.
- W ogóle myśli że tylko ona ma rację i kiedy np. mówimy jej że nie ma racji w jakiejś sprawie to znów jadka.
Ja już nie wiem co mam robić, jeszcze kilka lat temu żyliśmy w zgodzie a wcale jej gorzej nie traktujemy, robimy wszystko żeby było jej jak najlepiej. Nie mam pojęcia co się w niej odmieniło że tak nas teraz nienawidzi. Do mnie chyba jest najbardziej przekonana, ale z tego powodu kiedy jestem np. sam z nią w domu to przychodzi do mojego pokoju i gnoi za byle co moja mamę i jej rodzinę. Milczę w takich sytuacjach bo pewnie gdybym się sprzeciwił to znów by było. Próbujemy wszyscy zachować spokój ale czasem po prostu się nie da, wychodzi kłótnia a potem kończy się na tym że babcia idzie do swojego pokoju, trzaska drzwiami i nie odzywa się do nas do końca dnia - albo idzie do mnie zgnoić cała resztę. Ja juz naprawde nie wiem co mamy robić. <_<