Ilekroć bowiem słuchałem, jako nastolatek w kościele, pięknych słów o miłości bliźniego, a potem widziałem jak członkowie KK są sobie wilkami a nie bliźnimi, jak księża są administratorami a nie nauczycielami miłości, tylekroć coś we mnie umierało. Często siedziałem sam w pokoju płacząc z niezrozumienia tego jak wiele jest zła na tym świecie i jak wiele we mnie jest wiary która nie miała się na czym wesprzeć. I wtedy spotkałem się z buddyzmem. Nie dlatego że był inny ale dlatego iż misjonarze byli żywymi przykładami tego czego nauczali a ich uczniowie mieli ten sam blask prawdy w oczach. Owszem - po latach wiedziałem już że i buddyzm ma w swych szeregach fałszywych nauczycieli, że większość buddystów "z tradycji religii ojców" nie wie co to miłość...
Teraz, po latach, powiem Ci to samo co Dalajlama: po co nawracać się w europie na buddyzm skoro jest tu chrześcijaństwo? To nie ma sensu
Ja już co prawda nie wrócę bo jestem przyzwyczajony do innej tradycji ale dla młodych polaków mam to samo stwierdzenie: poszukajcie prawdy w swojej religii, buddyzm nie jest lepszy ani gorszy. Jest po prostu inny.
Piszesz iż drażni Cię odchodzenie od wiary ojców. Pokontempluj te emocje. Bo one mają inną przyczynę niż na pierwszy rzut oka to może Ci się wydawać. Religia nie powinna być tradycją. Tradycja to otoczka. Wiara powinna być żywa jako i Bóg jest żywy w nas, w świecie, wszędzie, na zawsze.
Więc zamiast mieć za złe tym co odchodzą katolicy powinni się głębiej zastanowić nad istotą swej wiary, nad sednem misji Chrystusa. Bo jej sednem nie jest bycie katolikiem czy chrześcijaninem, bycie ochrzczonym, wyznawaniem wiary w Trójcę czy niepokalane poczęcie i zmartwychwstanie. Sednem nauczania Chrystusa jest przykazanie miłości i oddanie się Bogu w całości, bez warunków, bez oczekiwań, bez ograniczeń.
Wiara jest żywa w każdym. Człowiek rodzi się z okiem otwartym na Boga, na miłość. Świat, brutalny świat jaki MY stwarzamy naszym dzieciom, powoduje iż to oko się przymyka lub patrzy w inną stronę poszukując kogoś / czegoś kto utwierdzi je w tym co widzi - że jest coś więcej, że świat to nie tylko materialny pęd ku posiadaniu, władzy i uciechom. To naturalne otwarcie na Boga jest niezależne od religii, płci, rasy, tradycji - jeśli więc KK zamyka się na różnorodność to tym samym to dziecięce naturalne otwarcie idzie w inną stronę.
Więc nie miej za złe tym co odchodzą. Bo odchodzi się od czego co zawiodło.
YFM