dziękuję za Wasze odpowiedzi.Może zacznę od początku.Ok 2 lat temu czyli miał 15 lat, znalazłam rozsypane ziarenka kwasku cytrynowego na Jego biurku.Póżniej dlugo nic ,aż wreszcie policja wpadła na rewizję , kupował marihuanę.Była sprawa w sądzie ,umorzyli bo dzieciak się wyparł niczego nie znależli,a Jego trener(siatkówka) zeznał,że jest najlepszym zawodnikiem w drużynie.Wciąż czułam,że jest coś nie tak,ale brak dowodów.Pojechał na obóz 3 tyg.ze swoim trenerem i grupą.Po tygodniu ,płacz ,że słabo karmią,głodny jest.Zamiast zadzwonić do trenera wysłałam kasę.Wrócił wychudzony ,nerwowy i jakiś zmieniony.Pod koniec wakacji odkryłam zaginięcie wartościowych przedmiotów z domu,póżniej "zgubił" telefon. Robiłam testy,nic nie wykazały.Od września zaczęły się wagary,złe oceny,ogólnie dno(2 klasa liceum).Pewnego dnia ,mąż zauważył dziwne zachowanie Syna jak wrócił z korepetycji.Poprosił,żeby oddał plecak.Znależliśmy w nim czyste pakiety(dilerki).Przeszliśmy szok.Od tego dnia Sym nie wrócił już do szkoły.Po tygodniu zaczął mówić.O zaginięciu przedmiotów,o telefonie i o dopalaczach na obozie.Zmieniłam Mu szkołę na malutką gdzie dzieciaki są pod kluczem(7 osób w klasie ) pedagodzy wyczuleni na narkotyki ,o każdej nieobecności jestem informowana.Ale jak na razie tych nie obecności nie ma.Zaczął chodzić na lekcje.Przestał kłamać w sprawach szkolnych,pierwsze pozytywne oceny.Kiedy poszłam odebrać Jego dokumenty do poprzedniej szkoły pękła ,zmowa milczenia nauczycieli,dyrekcji i Pani pedagog.(dopiero teraz?!!!) Dlaczego nikt do tej pory nie poinformował nas ,że z dzieciakiem jest coś nie tak,że nie ma Go na pierwszych godzinach lekcyjnych,że dziwnie się zachowuje.Pani dyrektor pochwaliła mnie ,że nareszcie zdecydowałam się zabraćSyna "od tego towarzystwa" Jak może dyrektor o swojej szkole tak mówić?!!!Pani pedagog powiedziała ,że jest uzależniony ,bo młodzież donosi ,ale od czego to ona nie wie.Nie dzwoniła do nas bo myślała ,że my wiemy.SZOK!!!!!!!Minął miesiąc od przeniesienia Syna do nowej szkoły a ja wciąż szukamdowodu na to,że bierze.Wiem wpadłam w lekki obłęd ,stałam sie osobą współuzależnioną,szkodzę Mu być może w ten sposób,ale wciąż nie potrafię znależć dowodu na to ,że to nie jest chwilowa "przerwa w braniu",że moje dziecko ma to już za sobą jak mnie zapewnia.On sam powiedział,że chyba tomi potrzebna jest pomoc psychiatry.Jest spokojny.A ja?Wciąż nie wiem czy jak jest na imprezie typu "połowinki"nie handluje i nie bierze....Zycie jest strasznie trudne kiedy mamy problemy z dziećmi....Pozdrawiam...