Według twojej definicji zabicie człowieka dzień przed porodem to nadal nie jest zabójstwo?
Nie. W tym, co napisałem widzisz to, co chcesz widzieć, a nie to, co faktycznie przekazuję, a jakość takiego argumentu, jaki zaprezentowałeś skłania mnie wręcz do zakończenia mojego udziału w dyskusji, bo to, co chcesz osiągnąć to jedynie kłótnia nie mająca na celu dojście do jakichś wniosków tylko uparte obstawanie przy swoim, mając tu świadomość, że niczego konstruktywnego się nie doda. Nie wiem, czy wy wszyscy widzicie tutaj sens, gdy jedyne co ma miejsce to licytacja, a nie doszukanie się jakiejś prawdy. W praktyce poszukujecie jej jedynie wewnątrz własnych przemyśleń, a przemyślenia opozycyjne, które również mają sens i bywają słuszne, traktujecie tak, jak Polak traktował Krzyżaka. Nawet ja do tej pory coś wyniosłem, bo nie widuję tu jedynie bzdur rodem z Dnia Świra typu "moja jest tylko racja, i to święta racja, bo nawet jak jest Twoja, to moja jest mojsza niż twojsza". Nie zmieniło to jednak nadal mojej postawy, bo liczebność przyzwoitych argumentów za aborcją i ich jakość, które nadal są w mojej głowie zdecydowanie przebijają liczebność wartościowych argumentów ze strony przeciw, których większość jest bezmyślnych i jedyne co mają na celu to nie przedstawienie wartości merytorycznej, a "przegadanie" rozmówcy. Przykładem jest to, co właśnie zacytowałem.
Myślę, że zapędził się troszkę w swoim twierdzeniu.
Nie. Moje twierdzenie nadal jest dla mnie słuszne, bo nikt go w sposób przyzwoity nie zanegował i nie przedstawił własnego punktu widzenia. Dodam tylko, że mnie przekonać jest trudno, zważywszy chociażby na to, że mój stosunek do gatunku ludzkiego jest negatywny, aczkolwiek do sprawy aborcji podchodzę racjonalnie.
Poczekaj, 20 lat temu 30 tygodniowy "płód" nie mógł przeżyć poza ustrojem matki - usunięci go nie było więc zabójstwem,
Dziś 22 tygodniowe "płody" mogą przeżyć - czyli aborcja tego co miał 30 tygodni było jednak zabójstwem.
Skąd wiemy, że teraz nie są zabijane dzieci?
Nauka idzie naprzód. Kiedyś każdy człowiek wierzył w to, że seks z żoną, mającą miesiączkę jest grzechem, prowadzi do nieczystości i kobieta ta nie miała nawet prawa spać w swoim łóżku, a mężczyzna dotknąć jej. Na domiar złego kobieta musiała zapłacić "karę" za jej cechy biologiczne jakiemuś kaznodziei, czasem w postaci jakiegoś gołębia, czasem pieniędzy. Dzisiaj ten genialny pomysł Tomasza z Akwinu jest godny pogardy. Tak samo, jak kiedyś 20 lat temu sądzono coś konkretnego, dzisiaj nie musi to być aktualne. To taki duch czasu, a naukowcy jednak się nie opier*alają i nie zostali naukowcami za ładne oczy czy błękitną krew w żyłach.