Świat mi się zawalił :( Mój mąż odszedł

szawi69

Nowicjusz
Dołączył
14 Sierpień 2011
Posty
207
Punkty reakcji
8
Wiek
37
Miasto
strzelin
oj, przestan negatywnie myslec. na pewno bedzie wracac, ale Twoja w tym glowa, zeby sie nie dac. ubierz sie sexy, zlap kolezanki i idz jutro na jakas imprezke. jezdzij na rowerze, czytaj ksiazki, spotykaj ludzi, gotuj etc. badz w ruchu.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Czy myslicie, że decyzja mojego męża jest ostateczna ? Czy mogłabym jeszcze coś zrobić żeby go zatrzymać ?

Nawet tego poematu nie czytałem. Bo i nie ma po co <_<

Skoro odszedł, oznacza to, że Cię nie kocha. Czy możesz go zatrzymać? Możesz, tylko po jaką cholerę? Robot, nie człowiek, pies na smyczy. Żyjesz ciągle przeszłością i wspomnieniami, idiotyzm. <_< Naucz się żyć bez niego.
 

szawi69

Nowicjusz
Dołączył
14 Sierpień 2011
Posty
207
Punkty reakcji
8
Wiek
37
Miasto
strzelin
hauser, jak nie czytales, to sie nie wypowiadaj. dziewczyna ma problem, dosc soczyscie go opisala, a to jest forum. Twa odpowiedz tez lotow depresyjnych byla, nabijaj sobie posty na "forum ostrego onana". bo widac spore problemy w kontaktach z plcia piekna.
 

agapaga

Nowicjusz
Dołączył
19 Kwiecień 2012
Posty
23
Punkty reakcji
0
szawi69 dzieki :)
ogólnie to już 3 dzień mija jak się nawet trzymam.... oby jak najdłużej... miałam sporo pracy i różnych innych spraw więc głowa trochę odpoczeła.... weekend też zapowiada się dość pracowity i zajęty.... więc może będzie dobrze.... wieczorem jak zasypiam staram się oddalać wszelkie mysli na temat męża i całej sytuacji... nawet mi to trochu wychodzi.... :)

wczoraj mojego męża spotkała moja ciocia przez przypadek.... pytał o mnie, jak sobie radzę i czy już się oswoiłam z tą sytuacją...

oj nie przejmuj się... tego kwiata jest pół świata.. ..
gdybym myślała tymi kategoriami to pewnie nie wyszła bym za mąż...
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
hauser, jak nie czytales, to sie nie wypowiadaj. dziewczyna ma problem, dosc soczyscie go opisala, a to jest forum. Twa odpowiedz tez lotow depresyjnych byla, nabijaj sobie posty na "forum ostrego onana". bo widac spore problemy w kontaktach z plcia piekna.

Kolejny geniusz się trafił. Od lat jestem w związku i nie mam żadnych problemów. Remedium na wszelkie problemy na tym forum to używanie mózgu, rozmawianie z partnerem/ką, a nie ludźmi z forum oraz między innymi zrozumienie jednej podstawowej prawdy - do miłości nie można zmusić. Nie ma znaczenia jak autorka opisała ten problem, bo ten facet jej nie chce, zatem jedyne co może zrobić to nauczyć się żyć bez niego. Oczywiście jest też wersja dla debili, może go jakimś sposobem zmusić, by wrócił, trzymać go na smyczy i przechodzić ciężkie rozczarowanie, że nie jest już jak dawniej. A potem znowu przyjdzie beczeć na forum, bo nie potrafi wziąć życia we własne ręce <_< Poważny problem... ja :cenzura:ę <_<
 

szawi69

Nowicjusz
Dołączył
14 Sierpień 2011
Posty
207
Punkty reakcji
8
Wiek
37
Miasto
strzelin
(...)

"Poważny problem... ja :cenzura:ę"

na pewno powazniejszy niz "spojrzala na mnie na biologii - czy to milosc?".
 
B

Blancos

Guest
@Hauser, szawi69 - proszę rozmawiać na temat, następne wycieczki osobiste z obojętnie której strony poskutkują upomnieniem.

@Hauser - proszę trochę kulturalniej.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
(...)

na pewno powazniejszy niz "spojrzala na mnie na biologii - czy to milosc?".

Tak się składa, że to taki sam problem. Podejście autorki jest identyczne. Skoro już popisałaś się rolą adwokata, pora na wskazanie błędu w moim rozumowaniu. Dlaczego niby autorka ma go zmuszać do powrotu i dlaczego to jest lepsze? Słucham. :]
 

szawi69

Nowicjusz
Dołączył
14 Sierpień 2011
Posty
207
Punkty reakcji
8
Wiek
37
Miasto
strzelin
ja nie twierdze, ze ma go zmusic. (...). moje posty mialy na celu podtrzymac autorke na duchu i pokazac, ze swiat sie nie skonczyl. natomiast Ty, zachowales sie obcesowo. wpadles, nie zaznajomiles sie z tematem i poczales krytykowac. aga glownie chciala zrozumiec, jak to mozliwe, ze maz po tylu latach odchodzi i pytala, jak sobie z tym radzic. w przeciwienstwie do (...) jakich tu pelno, zadala sobie troszke trudu, by soczyscie opisac temat, ktory jest dosc powazny. dlatego nie zgadzam sie na nabijanie z niej, tudziez inna forme dyskryminacji.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
(...)

moje posty mialy na celu podtrzymac autorke na duchu i pokazac, ze swiat sie nie skonczyl. natomiast Ty, zachowales sie obcesowo. wpadles

No i widzisz, w tym jest problem. Bo Ty wolisz głaskać po główce każdego kto ma wielki i ciężki problem. Ja wolę takiej osobie pokazać, że tkwi zwyczajnie w błędzie. (...)

, nie zaznajomiles sie z tematem i poczales krytykowac. aga glownie chciala zrozumiec, jak to mozliwe, ze maz po tylu latach odchodzi i pytala, jak sobie z tym radzic.

To nie jest ważne powtarzam po raz trzeci <_< Nie ma znaczenia jak autorka to opisała to jest jej życie, jej własne. Fakt, że prosi o pomoc na forum znaczy tyle, że jest niesamowicie niedojrzała. Najlepszą radą jest brak rady, ona po prostu musi sama nauczyć się odpowiedzialności za swoje czyny, wziąć życie we własne ręce. Ludzie się już w rozwoju cofają. Niedługo nastanie pokolenie nieudaczników i mazgajów <_< Ok, rozumiem, jest czasem ciężko, czasem ktoś nie daje rady, ale to nie jest ten przypadek. Autorka to kobieta jak setki innych, które dały się nabrać, albo po prostu zostały porzucone, choć ich winy w tym nie było. Zdarza się. Ma do końca życia tutaj przychodzić i płakać Ci w rękaw, czy może w końcu dorosnąć? Chyba czas najwyższy, nie uważasz? <_<

(...)
 
B

Blancos

Guest
//Offtopic usunięty z tematu na prośbę autorki - proszę trzymać się tematu!
 

Isen1822

Ten najgorszy.
Dołączył
3 Maj 2012
Posty
1 115
Punkty reakcji
106
Wiek
30
Miasto
Polska ;)
Pokazałaś, że Ci zależy że chcesz aby wszystko było tak jak kiedyś i wystarczy! Nie daj się poniżać! Z tego co widzę to takiej dziewczyny jak ty w dzisiejszym świecie ze świecą szukać. On na Ciebie widocznie nie zasługuje. Zamiast wyjaśnić to i owo po prostu robi to co najłatwiejsze czyli ucieka. Myślę, że nie warto abyś na niego więcej czasu traciła. Znajdz sobie jakieś zajęcie:) Z czasem o nim zapomnisz :)
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
agapaga, mnie się wydaje,że problem tkwi w nieumiejętności porozumiewania się...i chyba nie mówicie sobie wszystkiego. Myśleliście o dzieciach? Rodzina to nie tylko mąż i żona, z czasem zaczyna "czegoś" brakować...
Staraj się pierwsza wyciągnąć rękę, ale nie narzucaj się. Czasem dystansu do sprawy trzeba nabrać z odległości, daj mężowi odpocząć. Rozłąka czasami jest najlepszym lekarstwem. Jeśli rzeczywiście między Wami było takie uczucie, jak piszesz, to istnieją spore szanse, by to naprawić...ale oboje musicie tego chcieć, nauczyć się jasno i otwarcie o wszystkim z sobą rozmawiać i być dla siebie wsparciem, bez krzyków,bez ustawiania, bez walki.
 

agapaga

Nowicjusz
Dołączył
19 Kwiecień 2012
Posty
23
Punkty reakcji
0
Blancos dzieki

Chwile mnie tu nie było.....

Isen bardzo dziekuje za miłe słowa

Calliope masz chyba sporo racji, chyba mamy problem z porozumiewaniem się.... oczywiście ze mysleliśmy o dzieciach, pisałam juz o tym.... staralismy sie, mieliśmy problemy, straciliśmy 2 ciąze.... :(

Jeśli rzeczywiście między Wami było takie uczucie, jak piszesz, to istnieją spore szanse, by to naprawić...ale oboje musicie tego chcieć,
naprawdę było takie uczucie.... niestety z tego co mój mąz mówi już tego nie ma.... On niestety nie chce tego związku naprawiać ..... nie mogę Go do tego zmusić ....niestety

Jesli chodzi o moją sytuację z mężem to tu faktycznie nie ma już niestety czego ratowac.... mąż złożył pozew o rozwód... jednak mi ciągle w głowie się nie mieści to wszystko, i że tak bardzo mu się do tego spieszy..... poprostu nie poznaję człowieka :(
mam wrażenie, że za tym wszystkim stoi coś więcej, czuje, że nie mówi mi wszystkiego....

Ja jakoś się trzymam....raz lepiej raz gorzej ....
 

moniquemonique

Bywalec
Dołączył
25 Październik 2011
Posty
1 689
Punkty reakcji
96
Miasto
Śląsk, Częstochowa
Hauser, ty zawsze musisz obuchem w łeb kogoś potraktować??
Ty to jesteś chodzący człowiek zagadka, albo masz rozdwojenie jaźni. Czasami się zastanawiam czy to na pewno ty na niektóre posty odpowiadasz bo jak nie czuć w twojej wypowiedzi ironii to tak jak byś nie był sobą.
Dobrze jest czasem człowiekiem potrząsnąć, ale wypadąło by jednak jeszcze przeczytać cąły wątek (może przeczytałeś) i ocenić czy aby na pewno warto się w taki sposób wypowiadać.

Autorka nigdzie nie napisała, że chce męża zmusić do powrotu, siebie też do niczego nie chce zmuszać. Jest dziewczyna w rozterce, tak na prawde nie zna konkretnego powodu odejścia męża i to ją gryzie. Obojętnie jaki by ten powód nie był my go nie znamy. A forum jest po to żeby dyskutować, a tematów do dyskusji jak widać jest nie mało. Przesiadujesz głównie w działach gdzie roi się od problemów partnerskich i tego typu rozterek...

Warto też podkreślić, że dla niektórych osób ślubowanie przed sobą i Bogiem jeszcze coś znaczy.
Nie każdy bierze ślub, bo to fajna okoliczność i przeżycie, można założyć białą kiecke i wydać z tej okazji impreze a przy okazji jest się chwilowo pępkiem świata.

DO AUTORKI:
W każdym związku pojawiają się sytuacje trudne, czasami w danej chwili nie do wyjaśnienia. Zdarzają się drobnostki, czasami rzeczy większe, które przy rozstaniu rosną do rangi poważnego draństwa.
Niestety, ale przy rozstaniu czy to w przypływie emocji czy przemyślanej decyzji zawsze jest chęć wyjścia z twarzą z sytuacji. Lepiej jest zwalić winę na drugą osobę, niż ponosić konsekwencje swoich decyzji.
Łatwiej powiedzieć TO TY WSZYSTKO ZEPSUŁAŚ, JA ODCHODZĘ BO JUZ NIE MOGĘ TEGO WYTRZYMAĆ niż przyznać się chodźby przed samym sobą że nie jest się bez winy.

Wyjścia masz dwa, albo użalać się i rozpaczać marnując swój czas i energię albo wziąć się za siebie i próbować dojść do ładu.

Fakt, że staniesz na nogi nie przekreśla dogadania się z mężem. Uszanuj jednak jego decyzje. Nie naciskaj na spotkania kontakty i powrót bo i po co..
Tylko siebie pogrążysz, będziesz czułą się z tym źle i paskudnie.

Piszesz, że ratunku już nie ma, więc pogódź się z tym czym prędzej.

Być może intuicja Cię nie myli i coś poważnego za tym stoi, ale nie pora na przejmowanie się tym. Po prostu zajmij się sobą bo nie warto tracić czasu na rozpacz.


Pedrosen: mam nadzieje, że nie musze robić tutaj wykłądu na temat że zwierzaczek nie jest zabawką, trzeba mieć dla niego serce i czas nie tylko wieczorem kiedy brak nam zajęć i wolimy nie przytulać się samotnie do poduszki.
To jest odpowiedzialność nie na kilka dni czy miesięcy dopóki żal nie przeminie tylko na ładnych kilka lat, począwszy od chomika na psie kończąc jest to odpowiedzialność dla której trzeba mieć również serce :)
 

agapaga

Nowicjusz
Dołączył
19 Kwiecień 2012
Posty
23
Punkty reakcji
0
Witam,
dziekuje wszystkim, ktorzy wspierali mnie rada i próbowali choc trochę zrozumieć.... bardzo to doceniam

Jeśli chodzi o mnie to podniosłam sie, jestem z siebie dumna :) Niestety moje malżeństwo sie zakończyło, jesteśmy po rozwodzie.... strasznie to wszystko szybko sie potoczyło ale rozwód rozwinął sie na moja korzyść wiec z tego sie ciesze....
Jakił czas temu zdalam sobie sprawę ze tak naprawde wiele już zrobiłam zeby ratoważ swoje małzenstwo ale nie przynosiło to skutku....wiec postanowiłam isc do przodu.... latwo nie bylo .... ale doszłam do punktu w którym teraz sie znajduje i jestem zadowolona.
Zaczynam układać sobie życie od nowa, staram sie niczym nie przejmować, nie zamartwiac, zyje z dnia na dzieć, nie planuje.....poprostu korzystam z dnia dzisiejszego...zyje tu i teraz...
mam ogromne wsparcie wsrod rodziny, znajomych, i przyjaciół którzy wiele mi pomogli i nadal pomagają....
Spotykam sie ze znajomymi, wyjeżdzam na wyjazdy, zajełam się praca, robię co chce, kiedy chce, staram sie życ dla siebie.... :)

Jestem żywym przykładem tego ze można sie otrząsnać, można isc do przodu i da sie to zrobić :) Ja osiagnęłam to w stosunkowo niedługim czasie.... to nie znaczy ze tak szybko doszlam do siebie bo nie kochałam meza....to nie tak....nadal myśle ze go kocham.... ale poprostu nie miałam już na nic wpływu.... i tak jak mowiliście miałam dwa wyjścia, albo zamartwiać sie i pogrążac albo iśc do przodu....wybralam to drugie wyjście.
Teraz sporo osób mówi mi, że odżyłam, ze łądnie wyglądam, że super się trzymam....to naprawdę miłe i dodaje skrzydeł

Z mężem rozstaliśmy się w dobrych stosunkach, bez kłótni .... to też w pewnym sensie uważam za sukces....

Uważam, że jak na moją sytuacje bardzo dobrze sobie poradziłam :)

AKTUALIZACJA:

Nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda :) Ale przyszłam Wam napisać, że od mojego poprzedniego postu nic się nie zmieniło :)

Zaczełam żyć własnym życiem, dla siebie.... jestem bardzo zadowolona, że tak to wszystko się potoczyło...
Dałam sobie radę i uważam to za życiowy sukces :)

Ostatnio spędziłam wspaniałe wakacje we Francji, przez 2 tygodnie byłam szcześliwa jak już dawno nie byłam.
Pozostały wspaniałe wspomnienia

Nie zamykam się w domu, spotykam się z ludźmi, poznaje mnóstwo nowych osób... każdy weekend mam wypełniony po brzegi...

Z perspektywy czasu patrząc myślę, że dobrze się stało, że sie rozstaliśmy, nie było sensu tkwić w małżeństwie, w którym mąż miał całkiem inny pogląd na jego temat i na temat mojej osoby.... to nie prowadziło do niczego dobrego.

Nie mogę jeszcze do końca powiedzieć, że jestem szczęśliwa, ale jestem wolna, zadowolona i na pewno wszystko dąży ku temu żebym w końcu szczęśliwa była.

Piszę tutaj, bo chcę powiedzieć osobom takim jak ja, że rozstania da się przeżyć.... Choć jest to bardzo trudne i bolesne to da się naprawde!
Trzeba myśleć o sobie, o swoim szczęściu .... Ja tak zrobiłam i poradziłam sobie świetnie !
Kiedyś też myślałam, że pojście na przód, myślenie o swojej osobie, nie zamykanie się na innych.... ze to wszystko nie realne... ale naprawde tak jest i to pomaga. Z czystym sercem mogę powiedzieć, że wiele rad, które usłyszałam tu na forum były trafione w 100% i im szybciej się z nich skorzysta tym lepiej :)

Jeśli ktoś chciałby pogadać o tym jak przeżyć rozstanie to zapraszam :)
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Jeśli ktoś chciałby pogadać o tym jak przeżyć rozstanie to zapraszam :)

Mam nadzieję, że nie będę musiała z niego skorzystać ;)

Cieszę się, że masz to już za sobą. Życie toczy się dalej, chociaż trochę inną drogą. Powodzenia :)
 
Do góry