jeśli chodzi o sam wybór ( bo czasu nie cofniesz ) to LO jest jednym z najgorszych wyjść...
Ciekawe stwierdzenie... Mam znajomych w technikum i mówią, że to właśnie ich wybór jest najgorszy, bo wg nich technikum jest najgorszym rozwiązaniem - i oczywiście doskonale to rozumiem, bo mnóstwo przedmiotów, egzaminy z przedmiotów zwykłych oraz zawodowych do tego... Ciężko jest, a lekcji jest zwykle codziennie po 8 godzin.
Ale wypowiem się tutaj:
a co, jeśli nadal nie będzie Ci się chciało uczyć i słabo napiszesz maturę ? o tym pomyślałeś ? na jedyne studia na jakie Cię przyjmą ze słabo napisana maturą to na zarządzanie / marketing. a po tym to możesz co najwyżej na kasę do hipermarketu pójść, albo ulice zamiatać
Kolego, jak się nie dostanę na studia dzienne, to istnieją studia zaoczne. Są co prawda płatne i pracodawcy patrzą na nie inaczej, ale wiele osób je chwali, bo między innymi możesz znaleźć sobie pracę podczas tych studiów, bo masz na nią czas i zdobywasz doświadczenie i dodatkowe "wpisy" doświadczenia na CV
A na studiach dziennych jest sama teoria, zero praktyki i roboty nie znajdziesz w czasie studiów, bo nie masz czasu ze względu na dużą ilość nauki, chyba że ktoś sobie olewa zupełnie - a po studiach świeżaków rzadko przyjmują do roboty.
Poza tym:
po papierze technika, nawet jak słabo zdasz maturę to masz ten papier właśnie a z nim masz prace min. 2 tys. na rękę ( bynajmniej w moim przypadku )
Chyba sobie jaja robisz. 2 tysiące na rękę po zwykłym technikum? Wiesz co Ty piszesz człowieku?
Za taką kasę to musisz mieć skończone studia, wtedy nawet niektóre zawody po technikum sięgają 6-7 tysięcy, ale po studiach! A co pracodawcy po takim papierku, skoro ani studiów byś nie miał, ani doświadczenia w pracy?
jeśli porównujesz się do łysych pał, których jedynym zajęciem są potyczki z Policją to owszem, jesteś super normalny
No i właśnie do takich się porównuję. Bo nie wyzywam całej klasy (konkretnie każdego) tylko po prostu używam określenia "klasa", bo jest wielu ludzi których nie lubię. A oni umieją jedynie rozmawiać o tym, co to nie zrobili po alkoholu lub ile nie wypili. Uwierz, daję słowo - że słyszę codziennie rozmowę na temat alkoholu czy tego, co po spożyciu robili. Codziennie!! Nie pogadają o niczym innym.
Ale jeśli chodzi o:
ludzi nie przejmującymi się innymi i uczącymi się dobrze a na dodatek mających życie towarzyskie postawione na wysokim poziomie
No to jestem jak narazie zerem. Muszę się zmienić, ale proponuje mi kdVer dopiero na studiach, przemyślę to. Tzn dopiero wtedy, bo wtedy najlepszy czas na sukcesy, a tutaj nic nie osiągnę zbytnio. Ciężko odbudować własne zdanie wśród wielu ludzi.
umów się ze znajomymi na imprezę, bierz z życia jak najwięcej ale za razem nie trać głowy i pamiętaj o priorytetach.
O priorytetach znaczy o tych rzeczach najważniejszych? A teraz słuchaj - powiedzmy, że umawiam się na imprezę, idę ze znajomymi. Bawimy się świetnie itp. Ale po kilku dniach już sami nie napiszą, nie zaproszą nigdzie itp. Tak już miałem np. z kuzynem, dawno się z nim nie widziałem a jak przyszła impreza i bawiliśmy się nieźle, to i tak nie napisał chociaż jak tam u mnie. Siedzi u siebie i koniec, a to chodzi o to, żeby ludzie też do mnie napisali a nie ja ciągle do nich... Mam znajomego, któego znam już około 5 lat, ale codziennie się nie spotykaliśmy. Jednak bardzo się lubiliśmy, często chodziliśmy po mieście, robiliśmy wiele akcji itp. A teraz poszedł do nowej szkoły i znalazł sobie nowych znajomych, a do mnie nawet raz nie napisał. Tylko złożyłem mu raz życzenia na święta, podziękował i zero kontaktu. Sam nie napiszę, bo wiecie jaka jest motywacja... Niby ludzie mówią, że mogę go zlać, bo życie polega na ciągłych zmianach znajomości, ale wiecie... Podałem przykład, że ludzie do mnie nie piszą, nawet gdy się świetnie bawimy.
Jak zbudować taki respekt np. na studiach? Żeby być takim obrotnym, wszędzie wszystko załatwiać i wszędzie się załapać, mnóstwo znajomości, możliwości itp.? Co zrobić, jak się pokazać? Co byście poradzili? Może jakiś artykuł macie, lub własne słowa/doświadczenia. Dzięki z góry
bo tutaj rząd ani sprzęt nie zawinili. zawinili ludzie... wiesz, że odcinek, na którym doszło do wypadku był najnowocześniejszym w Polsce ?
Nie wiedziałem :wink: Zwracam honor.
nie wiem czy coś takiego tez się będzie liczyć ale podobał mi się "How i spent this summer", rosyjski film z 2010, chociaż dosyć ciężki w odbiorze - mówi o obowiązku, jego olewaniu itp.
Podasz mi link? Bo nie mogę go znaleźć
Odmienić życie możesz o 180 st teoretycznie zawsze ale chodzi o to, że na studiach to przychodzi łatwo, samo. Jesteś w nowym miejscu, z nowymi ludźmi, ze starymi tracisz kontakt, uzyskujesz niezależność, poza tym dorastasz, na wiele rzeczy patrzysz całkiem inaczej.
Dokładnie tak, ale gorzej jakbym się nie daj Boże nie dostał na studia dzienne... Bo na zaocznych tak znajomości się nie kształtują i w ogóle jest zupełnie inaczej, a wtedy musiałbym znowu kombinować jak poznać ludzi, otworzyć się i może znaleźć w sobie zdolności przywódcze (lidera) o ile takie mam.
nie "wszyscy imprezowali", były po prostu grupki kilkuosobowe, które się trzymały ze sobą a nie z innymi ale lubili się mniej więcej wszyscy
U mnie też są grupki, ale generalnie to chłopacy wyzywają niektóre osoby, a ponad pół klasy imprezuje co weekend, spotykają się - mają po prostu życie towarzyskie na jakimś tam poziomie, a ja - nic, zero, null...
A czasu wolnego nie było znów tyle bo pracowałem w gospodarstwie, weekendy itp zajęte zawsze.
Ty widzisz nie miałeś czasu, a ja mam go naprawdę mnóstwo, tylko nic z nim nie robię. Ale gdyby był to ostatni dzień mojego życia np. to zrobiłbym najwięcej szalonych rzeczy, jakie tylko bym mógł - bo wiem, że nikt następnego dnia by mnie nie oceniał, nie obgadywał itp. Po prostu nie mam takiego dystansu do siebie, czerwienię się, serce wali mi jak oszalałe i nie wiem co powiedzieć, gdy ktoś mi walnie jakiś tekst (nawet jako żart). Ale za to jak przemyślam później sytuację to nagle wpadają do głowy najlepsze riposty i pomysły... Szkoda, że po fakcie.
Jeśli jednak aż tak na gwałt potrzebujesz nowy przyjaciół - to musisz się sam zakręcić
Nie na gwałt, po prostu szukam ludzi, żeby pozytywnie spędzać czas i żebym miał ten czas spędzać naprawdę fajnie i z fajnymi ludźmi. A zakręcić się no jedynie są imprezy, kursy - ewentualnie później studia.
Powiem wam coś - często chodzę w szkole za moimi znajomymi z klasy, po prostu nie mam z kim iść pod klasę itp. to chodzę z nimi po szkole. I czasami to aż mi kopara opada, jak widzę ile oni mają znajomości. Znają tyle ludzi, że nie policzyłbym nawet ich, a moich znajomych można policzyć na palcach u jednej ręki.
Oni chodzą na imprezy, to znają a to tego, a to tamtego - nawet niektórzy znani z widzenia ludzie z gimnazjum, których znałem tylko z widzenia i myślałem że to może fajny koleś - to oni znają bardzo dobrze. Znają każdego, rozumiecie?! Jak to oni robią, czy naprawdę każdy na tym świecie pali, pije jak alkoholik i co tam jeszcze? No skąd indziej mogą się znać? Czasem są kursy, piłka nożna i różne występy czy zawody, ale bez przesady, znają się z połową szkoły...