Mam swiadomsc,ze przedstawilem Wam tylko zaryz sytucji, tylko najwazniejsze watki
ja sobie zdaje z tego doskonale sprawe
[Hasia pewnie wie o co chodzi]
no mam nadzieje, ze wiem, aczkolwiek dzis moge nie jarzyc, bo po impresssce jestem
Spalismy razem dopiero po miesiacu, mniej wiecej. Dla jednych to duzo, dla drugich malo-dla mnie duzo.
dla mnie to tesh duzo, jeszce w tym w tym wieku????
Dzis mysle,ze to wina mojego charakteru i dlatego, rada typu badz z ta ktora naprawde kochasz,albo sprawdzona milosc jest lepsza od przelotnej,jest nie dla mnie. Dlaczego??Bo nie wiem ktora naprawde kocham.Bo sprawdzona milosc nie musi byc slabsza i gorsza od sprawdzonej.
wina charakteru..hmmm..pewnie tak. Ale ja sobie tak tlumaczylam to tysiace razy i nie pomoglo.
Po prostu taka jestem. I staram sie siebie zaakceptowac. Najwyzaej bede sama. Trudno...
Hasia, naprawde nie potrafie byc sam, nie jestem sam od 15 roku zycia. To 11 lat z mojego calego zycia dziele z "kobietami".Tylko 14 lat bylem sam
heh, i znowu Cie rozumiem doskonale. Ja tesh zawsze mialam przy sobie faceta. Najdluzej "sama' bylam 3 miesiace
dlugo nie? (od 15 roku zycia)
ale teraz ( tzn. od paru miesiecy) postanowilam byc sama. Postanowilam radzic sobie sama. I ciezko jest zaje****sice. I mysle sobie nawet, ze w mojej sytuacji, to nigdy nie bede chciec stworzyc zwiazku "na zawsze". Bo sie na to nie nadaje. Bo i tak kogos zranie, wczesniej czy pozniej. Albo ktos zrani mnie- czyli mnie uprzedzi. A poza tym - nie chce mi sie od nowa kogos poznawac i sie do niego przywyczajac, skoro i tak za pare miesiecy, lat, ja to wszystko sponiewieram (albo ktos mnie). Wiec...bede wieczna rozwodniczka (ufff...przynajmniej nie starą panną :klaszcz: )
Jak zostawie je obie,to zaraz wewale sie w cos nowego i sponiewieram jakas niewinna istote.
Postanowilem,ze musze byc z ktoras z obecnych.
wnioskowanie bledne, moim zdaniem. Jak dla mnie, to skrzywidzisz je bardziej bedac z ktoras tylko dlatego, zeby jakiejs 3ciej nie sponiewierac. Ty sie nie martw o ta trzecia - przeciez jeszcze jej nie ma w Twoim zyciu!!!
Martw sie o siebie, moj drogi. Bo, wydaje mi sie, ze oboje sie bardziej troszczymy o innych i ich uczucia niz o siebie samych. I dlatego mamy takiego kaca moralnego.
Inny/na to by olala cala sprawe i sie nie zwierzala publicznie.
Bycie z kotras tylko dlatego, zeby nie narobic jeszcze wiekszej krzywdy nie ma sensu. I niech mnie wyklna wszyscy z tegop forum za moja bezwzglednasc, ale ... chlopie, pomysl czego TY SAM CHCESZ!!!!!!!!!!!
plizzzz....
I to jest paradoks - troszczac sie o innych, krzywdzimy ich... to dopiero zagadka na miare Nobla :sexy:
ale wypociny napislam
PS: jak pisalam tego posta, to pojawil sie post PEGAZA.
hmmm... racje chlodok ma - nie ma co ukrywac.
dzieki za obiektyne i to "psychologiczno - zyciowe" podjescie Pegaz.
wszystko co piszesz, jest bardo madre i sluszne. Tylko, ze jak sie jest w takim amoku, to trudno zrobic tak jak radzisz.Zycze Marcinowi wiecej obiektywnosci.
i oczywiscie kcuksy trzymam dalej :bober:
PS2: chcialam Cie ostrzec MarcinS!!!
jak bys sie kiedykolwiek zdecydowal byc sam, to uwazaj na takie noce, gdy jestes sam - nikogo nie ma, a Ty masz ochote z kims byc - bo zawsze tak bylo i jestes do tego przyzwycajony. A tu D**a!!!
ciezko jest ale rade sie da !!!