Witam jestem tu nowa. Nie radzę sobie z problemem, mimo tego, że dużo rozmawiam z najbliższą rodziną o tym co spotkało mnie w ostatnim czasie, chciałam usłyszeć opinię kogoś stojącego z boku, kogoś obcego.
Zacznę od początku, z mężem znamy się niemal od zawsze, razem jesteśmy prawie 11 lat. Życie cudowne, najpierw we dwoje, a teraz we czworo. Mamy synka - 3 latka i córcię 2 latka. Syn wymarzony i długo wyczekiwany, córcia miała być trochę później ale los sprawił inaczej, z czego bardzo się cieszymy. Generalnie związek bez większych problemów, jedyne co to praca męża. Kierowca zawodowy. Jego spełnienie marzeń, a dla mnie udręka bo często siedzę sama z dziećmi w domu. Od jakiegoś czasu bardzo chciałam wrócić do pracy ale przez jego robotę ciężko mi cokolwiek znaleźć bo na jego pomoc przy dzieciach kompletnie nie mogę liczyć. Poprosiłam żeby rozejrzał się za inną pracą. Wyjaśnił , że ze względów finansowych jest to bez sensu, bo na miejscu tyle nie zarobi. No ale do rzeczy.. 3 miesiące temu w jego telefonie przeczytałam smsy które zwaliły mnie z nóg. Smsy do przedszkolanki naszego syna i zwrotne od mojego męża do niej. W większości były treści wspominającej akt seksualny jaki zaszedł między nimi. Mąż wytłumaczył, że piszą ze sobą od kilku dni smsy, takie normalne koleżeńskie, z czasem te smsy nabrały treści erotycznych i opisali sobie co mieli by ochotę ze sobą zrobić, następnego dnia wspominali właśnie ten wirtualny sex i ja to przeczytałam. Wściekłam się zabrałam dzieci i wyprowadziłam się do mamy, błagał, przepraszał, mówił że kocha.. Po kilku dniach wróciłam, było fajnie, stwierdziliśmy że dostaliśmy kopniaka od życia i że trzeba bardziej pielęgnować związek który trwa już tyle lat. Było super przez 2 miesiące, rodzinne weekendowe wypady, dużo czułości, sexu.. Choć bywały też chwile zwątpienia czy dobrze robię , że mu wierzę że to tylko smsy. Po tych dwóch miesiącach doszłam do tego że ta znajomość wciąż trwa! Mąż tłumaczył , że zadzwonią do siebie czasami żeby dowiedzieć się co słychać. Stwierdziłam że nie chcę już z nim być ale moja wielka miłość (mimo wszystko ) zwyciężała, po 2-3 tyg powoli zaczęliśmy rozmawiać ze sobą i pewnie skończyło by się wszystko naszym powrotem do siebie. No ale.. stwierdziłam że skoro ja tyle wiem i tyle cierpię to musi o wszystkim dowiedzieć się jej mąż. Powiedziałam mu wszystko co wiedziałam, on postanowił spotkać się z moim mężem, a następnie rozmawiała dopiero ze swoją żoną. Sam stwierdził , że nie za bardzo dziwią go moje informacje, bo już kilkukrotnie robiła mu takie numery i w sumie wielokrotnie odkładał decyzję o rozwodzie. Mąż tej dziewczyny zadzwonił do mnie i powiedział że ma mi coś istotnego do powiedzenia, gdy powiedziałam to mężowi w sekundę zrobił się jakiś dziwny, taki inny.. Po 2 godzinach przyznał , że sypiali ze sobą..
Decyzja była jedna i do tej pory niezmienna, nie chcę z nim być! No ale wiadomo myslę o dzieciach, są takie małe, moja miłość- sama nie wiem czy jeszcze jest, to chyba zbyt świeże (10 dni) i we mnie póki co jest ogromny gniew, ból, obrzydzenie...
Rozpisałam się trochę ale chciałam w miarę dokładnie opisać sytuację..
Męża tłumaczenia to, omotanie- faktycznie jest ona osobą która ma do tego dar, chęć spróbowania jak to jest z inna kobietą ( byłam jego pierwszą partnerką ), dowartościowanie- słodziła mu komplementami całymi dniami, no i przede wszystkim jego głupota, egoizm itd. Używa w stosunku do siebie najgorszych z możliwych słów, mówi że nas kocha, że ma wciąż nadzieje , że pewnie nie za tydzień czy miesiąc ale że wrócę.
Mam mętlik w głowie pewnie przez to że to jest jeszcze takie świeże, najbliższa rodzina jest w wielkim szoku. On naprawdę zawsze był spokojnym i dobrym człowiekiem. Może ona faktycznie miała w sobie jakąś dziwną "moc". A może on wciąż gra? Proszę napiszcie co o tym myślicie.
Pozdrawiam.B.
Zacznę od początku, z mężem znamy się niemal od zawsze, razem jesteśmy prawie 11 lat. Życie cudowne, najpierw we dwoje, a teraz we czworo. Mamy synka - 3 latka i córcię 2 latka. Syn wymarzony i długo wyczekiwany, córcia miała być trochę później ale los sprawił inaczej, z czego bardzo się cieszymy. Generalnie związek bez większych problemów, jedyne co to praca męża. Kierowca zawodowy. Jego spełnienie marzeń, a dla mnie udręka bo często siedzę sama z dziećmi w domu. Od jakiegoś czasu bardzo chciałam wrócić do pracy ale przez jego robotę ciężko mi cokolwiek znaleźć bo na jego pomoc przy dzieciach kompletnie nie mogę liczyć. Poprosiłam żeby rozejrzał się za inną pracą. Wyjaśnił , że ze względów finansowych jest to bez sensu, bo na miejscu tyle nie zarobi. No ale do rzeczy.. 3 miesiące temu w jego telefonie przeczytałam smsy które zwaliły mnie z nóg. Smsy do przedszkolanki naszego syna i zwrotne od mojego męża do niej. W większości były treści wspominającej akt seksualny jaki zaszedł między nimi. Mąż wytłumaczył, że piszą ze sobą od kilku dni smsy, takie normalne koleżeńskie, z czasem te smsy nabrały treści erotycznych i opisali sobie co mieli by ochotę ze sobą zrobić, następnego dnia wspominali właśnie ten wirtualny sex i ja to przeczytałam. Wściekłam się zabrałam dzieci i wyprowadziłam się do mamy, błagał, przepraszał, mówił że kocha.. Po kilku dniach wróciłam, było fajnie, stwierdziliśmy że dostaliśmy kopniaka od życia i że trzeba bardziej pielęgnować związek który trwa już tyle lat. Było super przez 2 miesiące, rodzinne weekendowe wypady, dużo czułości, sexu.. Choć bywały też chwile zwątpienia czy dobrze robię , że mu wierzę że to tylko smsy. Po tych dwóch miesiącach doszłam do tego że ta znajomość wciąż trwa! Mąż tłumaczył , że zadzwonią do siebie czasami żeby dowiedzieć się co słychać. Stwierdziłam że nie chcę już z nim być ale moja wielka miłość (mimo wszystko ) zwyciężała, po 2-3 tyg powoli zaczęliśmy rozmawiać ze sobą i pewnie skończyło by się wszystko naszym powrotem do siebie. No ale.. stwierdziłam że skoro ja tyle wiem i tyle cierpię to musi o wszystkim dowiedzieć się jej mąż. Powiedziałam mu wszystko co wiedziałam, on postanowił spotkać się z moim mężem, a następnie rozmawiała dopiero ze swoją żoną. Sam stwierdził , że nie za bardzo dziwią go moje informacje, bo już kilkukrotnie robiła mu takie numery i w sumie wielokrotnie odkładał decyzję o rozwodzie. Mąż tej dziewczyny zadzwonił do mnie i powiedział że ma mi coś istotnego do powiedzenia, gdy powiedziałam to mężowi w sekundę zrobił się jakiś dziwny, taki inny.. Po 2 godzinach przyznał , że sypiali ze sobą..
Decyzja była jedna i do tej pory niezmienna, nie chcę z nim być! No ale wiadomo myslę o dzieciach, są takie małe, moja miłość- sama nie wiem czy jeszcze jest, to chyba zbyt świeże (10 dni) i we mnie póki co jest ogromny gniew, ból, obrzydzenie...
Rozpisałam się trochę ale chciałam w miarę dokładnie opisać sytuację..
Męża tłumaczenia to, omotanie- faktycznie jest ona osobą która ma do tego dar, chęć spróbowania jak to jest z inna kobietą ( byłam jego pierwszą partnerką ), dowartościowanie- słodziła mu komplementami całymi dniami, no i przede wszystkim jego głupota, egoizm itd. Używa w stosunku do siebie najgorszych z możliwych słów, mówi że nas kocha, że ma wciąż nadzieje , że pewnie nie za tydzień czy miesiąc ale że wrócę.
Mam mętlik w głowie pewnie przez to że to jest jeszcze takie świeże, najbliższa rodzina jest w wielkim szoku. On naprawdę zawsze był spokojnym i dobrym człowiekiem. Może ona faktycznie miała w sobie jakąś dziwną "moc". A może on wciąż gra? Proszę napiszcie co o tym myślicie.
Pozdrawiam.B.