Zakaz kar cielesnych

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Polecam zobaczyć http://kochamniewychowuje.pl

I tamże dobry cytat: By mały po to dostał rózgą, by potem nie dostał od kogoś innego na serio.


W moim wieku dzieci spokojnie już mógłbym mieć. I nie wyobrażam sobie, że państwo mówi mi jak wychowywać małego. Irytujące jest kiedy ustawy są tworzone nie dla obywateli a wręcz jakichś cielaków, które zaraz wejdą w szkodę*. Każdy ma własny rozum i niech według niego wychowuje dzieci. A moim zdaniem racjonalnym jest czasem naprostować podopiecznego. Mowa rzecz jasna o lekkich karach cielesnych (bardziej symbolicznych niż dotkliwych) czy podniesieniu głosu. Inaczej pociecha może stać się słaba i wiecznie uzależniona od pomocy innych.

* Zwrot z deczka zapożyczony od JKM.
 

misioor

hardcore negotiator
Dołączył
9 Kwiecień 2007
Posty
4 499
Punkty reakcji
19
Wiek
40
Miasto
Polska "b"
Jak za dzieciaka zrobiłeś jakaś głupotę to mogłeś się spodziewać ze dostaniesz klapa w tyłek. Oznaczało to ze kara była nieuchronna i w miarę bolesna co uczyło zeby na przyszłość wystrzegać sie podobnych głupot. Przy bezstresowym wychowaniu matka co najwyzej powie jakiego ma złego synia, a on to puści mimo uszu i będzie robił dalej głupoty. Oczywiscie tego klapsa mozna zastąpić czymś co uderzy w dzieciaka psychicznie np. brak dostępu do komputera, tyle że to trzeba potrafić robić a nie dawać sobie wejść na głowę. Nie raz w sklepach widzę te bachory które zachowują się jak w buszu i rodziców z głupim uśmieszkiem na twarzy, albo z zażenowaniem bo nie potrafia być stanowczy.
Mylisz się kolego. To co nazywasz bezstresowym wychowaniem jest po prostu brakiem jakiegokolwiek wychowania. Umysł dziecka jest jak gąbka i każdą twoją niekonsekwencję pamięta i wykorzysta przy następnej kłótni itp. Nawet Korwin kiedys powiedział, że praca kobiety(dom, dzieci) jest wazniejsze niz praca mężczyzny bo komputer czy maszynę zawsze mozna naprawic a błędu wychowawczego nie za bardzo. Tu akurat muszę się z nim zgodzić.
nie wyobrażam sobie, że państwo mówi mi jak wychowywać małego
a ja sobie nie wyobrażam aby moje dziecko było legalnie bite przez nauczyciela czy kogokolwiek innego, gdyby do tego doszło to pewnie po prostu pojechałbym do takiej szkoły i byłoby k.o przy całej klasie a potem emigracja do normalnego państwa :)
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
a ja sobie nie wyobrażam aby moje dziecko było legalnie bite przez nauczyciela czy kogokolwiek innego, gdyby do tego doszło to pewnie po prostu pojechałbym do takiej szkoły i byłoby k.o przy całej klasie a potem emigracja do normalnego państwa
Ooo, ja znam taki przypadek :) W mojej klasie sie cos takiego dawno temu wydarzyło.
Uczen opluł i popchnął nauczyciela na sciane, ten mu troche tam przylał. Do szkoły przyjechał tatus i z piesciami się rzucił na tego nauczyciela.
Uczenia tego regularnie odwiedzala w domu policja, mial takie epizody jak np - kradzież pieniędzy nauczycielom z ich pokoju nauczycielskiego. Regularnie lał wszystkich na około, a jak był słabszy to przychodził ojciec i mu pomagał. Co ciekawe - to była dosc zamożna rodzina.
 

elpablo

Tyran Okrucieństwa
Dołączył
6 Luty 2008
Posty
2 980
Punkty reakcji
53
Wiek
38
Miasto
Dark Wood
Mylisz się kolego. To co nazywasz bezstresowym wychowaniem jest po prostu brakiem jakiegokolwiek wychowania. Umysł dziecka jest jak gąbka i każdą twoją niekonsekwencję pamięta i wykorzysta przy następnej kłótni itp. Nawet Korwin kiedys powiedział, że praca kobiety(dom, dzieci) jest wazniejsze niz praca mężczyzny bo komputer czy maszynę zawsze mozna naprawic a błędu wychowawczego nie za bardzo. Tu akurat muszę się z nim zgodzić
Nie widzę tu sprzeczności z tym co napisałem, że co najwyżej zwróci słowną uwagę, a najczęściej oleje więc w żaden sposób nie przeprowadzi lekcji wychowawczej.
 

geuainfflaw

Nowicjusz
Dołączył
19 Lipiec 2010
Posty
79
Punkty reakcji
3
Dla mnie kary cielesne to jedno wielkie zło. Wychowywanie dziecka nie polega na pokazywaniu mu swojej fizycznej przewagi (szczególnie jeśli chcemy żeby dziecko liczyło się z naszym zdaniem także, kiedy już tej przewagi mieć nie będziemy). Wbrew temu, co sądzą niektórzy nawet całkiem małe dzieci są w stanie pojąć, że coś jest złe i nie powinny tego robić jeśli wyjaśni im się dlaczego. Jeżeli jedynym uzasadnieniem zakazu jest klaps, to niczego to nie uczy. Chociaż może jednak tak: że jeśli masz nad kimś przewagę to możesz mu wszystko narzucić. Kiepska nauka, jak dla mnie.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Tak jak pisał Caleb, jak by nie było, co państwu do tego, jak kto wychowuje dziecko. Pomysł, aby w Warszawie jacyś ludzie radzili, jak wychowywać dzieci, jest wymysłem totalitarnym.

Misioor ciekawie rozumujesz. Piszesz, że bezstresowe wychowanie nie jest złe, a zły jest dopiero brak wychowania. Mam pytanie jak taka silna presja na rodziców, aby zmienili swoje metody wychowawcze stosowane od pokoleń, ma spowodować, że rodzice zmienią sposób wychowywania. Ludzie wychowują dzieci przeważnie intuicyjnie. Kiedy na świecie nie istniała żadna katedra pedagogiki, już to robili. Wychowanie dziecka, to nie sposób na sernik, którego przepis można wyczytać w gazecie. Jeśli zabiera się ludziom, jedyny sposób wychowania jaki znają, to możliwe, że nie będą potrafili wychowywać w ogóle. I to się właśnie robi i to się dzieje.

Po za tym akcja przeciw klapsom, ma jeszcze jeden skutek. Dzieci są uczone, że rodzic nie jest najwyższym autorytetem. Wyżej jest jeszcze państwo, które odbiera ostateczny argument. Argument który nie koniecznie musi, a nawet nie powinien być użyty, ale który rodzic powinien posiadać, aby dziecko uzmysłowiło sobie że istnieje coś takiego jak autorytet, któremu trzeba się podporządkować, bo nie ma innej rady.
Jeśli takie dziecko nie nauczy się, że istnieje autorytet ojca, to dalej nie ma możliwości, aby rozwinął się w nim na przykład autorytet prawa. Będzie traktował prawo utylitarnie. Stosował tam gdzie wygodnie. Słaby ojciec może być bardzo szkodliwy dla dziecka, co pokazują badania. W późniejszym czasie mogą się ujawniać depresje, skłonności do uzależnień i tak dalej. Tak więc państwo ustawowo nastając na autorytet rodziców, robi straszną krzywdę przyszłemu pokoleniu.
Przypomina to działanie małpy z brzytwą. Grupa przemądrzalców, próbuje zmieniać świat, bo im się wydaje, że tak będzie lepiej. Tak na prawdę nie rozumieją tego świata w ogóle. Nie zdają sobie sprawy jak jest skomplikowany.
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Tak pol zartem, pol serio (choc tak naprawde to zgadzam sie z tymi, ktorzy stwierdzaja: co panstwo ma do tego jak ja mam wychowywac moje wlasne dziecko)

Poniewaz w naszym kraju mamy 40 mln trenerow wiec przytocze fragment z pewnego wywiadu w tygodniku Pilka nozna (17.07.2010) :

"Dostalismy baty (dop. z Hiszpania 0:6), ale nie mam watpliwoscia, ze ta lekcja zaprocentuje. Doskonale bowiem pamietam, kiedy nabieralem najwiekszej ochoty do nauki w podstawowce - kiedy ojciec po wywiadowce solidnie mi wpie..., to znaczy mnie zbil"

Tyle trener reprezentacji Polski - Franciszek Smuda (ur 1948)
:D
 

jacobbs

Pan Demonium
Dołączył
11 Sierpień 2007
Posty
6 077
Punkty reakcji
31
Miasto
Paradise
Dla mnie kary cielesne to jedno wielkie zło. Wychowywanie dziecka nie polega na pokazywaniu mu swojej fizycznej przewagi (szczególnie jeśli chcemy żeby dziecko liczyło się z naszym zdaniem także, kiedy już tej przewagi mieć nie będziemy). Wbrew temu, co sądzą niektórzy nawet całkiem małe dzieci są w stanie pojąć, że coś jest złe i nie powinny tego robić jeśli wyjaśni im się dlaczego. Jeżeli jedynym uzasadnieniem zakazu jest klaps, to niczego to nie uczy. Chociaż może jednak tak: że jeśli masz nad kimś przewagę to możesz mu wszystko narzucić. Kiepska nauka, jak dla mnie.
Tutaj się mylisz. Małe dziecko bardziej niż rozumem kieruje się instynktem. Nie rozumie pewnych prawidłowości, bo po prostu nie jest w stanie, jest takim jakby "zwierzątkiem" (proszę bez nadinterpretacji), które będzie pchało łapy w ogień dopóki się nie oparzy. Umysł ludzki, zwłaszcza na etapie wczesnego dzieciństwa wyrabia sobie pewne schematy. Kiedy dziecko przykładowo zniszczy coś i je uderzysz, kilka lat później nie będzie ono pamiętało tego zdarzenia. Nie zrobi jednak tego ponownie, bo jego umysł podświadomie połączy niszczenie cudzej własności z fizycznym bólem. Tak samo nie będzie pamiętało tego, że udzieliłaś mu słownego upomnienia, jednak wtedy nie będzie miało wyrobionego takiego mechanizmu "samoobrony". Tutaj nie chodzi o narzucanie czegoś dziecku, nie chodzi o nagminne bicie go. Jeśli ojciec dzień w dzień tłucze dziecko to jak najbardziej potrzebna jest tutaj interwencja, ale niech nikt mi nie mówi, że nie mogę dać swojemu dziecku klapsa za to, że zrobiło coś źle. Moja rodzina jakiś czas temu przez około rok mieszkała w Australii, mają małego synka. Moja ciocia była świadkiem, kiedy na placu zabaw dziecko okładało swoją matkę kijem, a ta bezradnie siedziała nie mogąc zrobić nic, w obawie przed tym, że któraś z innych kobiet będących tam zadzwoni na policję i powie jak to matka terrorystka znęca się nad dzieckiem. Tak właśnie działa to prawo, że na dziecko nie możesz nawet nakrzyczeć. Możesz je co najwyżej poprosić, żeby przestało. Jeśli uważasz, że jest to słuszne, to ja się pytam gdzie jest Twój zdrowy rozsądek.
 

geuainfflaw

Nowicjusz
Dołączył
19 Lipiec 2010
Posty
79
Punkty reakcji
3
Moim zdaniem mylisz się, że dziecko nie zapamięta i nie posłucha słownej reprymendy. Jeśli rodzić ma autorytet, to jego przestroga, że wkładanie rąk w ogień boli zostanie wzięta poważnie i dziecko nie będzie tego próbowało. Jeśli dziecko coś zniszczy trzeba mu wytłumaczyć dlaczego nie powinno, poza tym każde dziecko w którymś momencie gubi lub niszczy coś swojego, łatwo mu wtedy wytłumaczyć, dlaczego nie powinno robić tego z cudzymi rzeczami. Na zasadzie "nie rób drugiemu, co Tobie nie miłe". Gdyby ta australijska matka łaskawie poświęciła bachorowi trochę uwagi, postarała się o jego szacunek, a przede wszystkim wytłumaczyła, że ją to boli tak samo, jak jego to miałaby spokój. Obawiam się jednak, że skoro dzieciak już ją tak traktuje to jest za późno i w takim wypadku faktycznie aż prosi się o klapsa. Jednak wciąż obstaję przy tym, że dziecko trzeba wychowywać od początku i pokazać mu, że zasługuje się na szacunek.
Przy czym wszystko, co napisałam odnosi się do mojej osoby. Możesz twierdzić, że jestem jakimś wybrykiem natury, ale ja będę bronić tezy, że to wysiłek mojej matki sprawił, że jako dziecko byłam jej zupełnie posłuszna i do dzisiaj robię wszystko pamiętając o "nie rób drugiemu, co Tobie niemiłe". :)
 

jacobbs

Pan Demonium
Dołączył
11 Sierpień 2007
Posty
6 077
Punkty reakcji
31
Miasto
Paradise
Naprawdę uważasz, że na każde dziecko to zadziała? Dzieci są różne, jedne bardziej inteligentne, inne mniej. Jedne są spokojne i grzeczne od urodzenia, a inne już od najmłodszych lat pokazują do czego są zdolne i uwierz mi, że tym drugim bardzo ciężko jest cokolwiek na spokojnie wytłumaczyć. Można dziecko wychowywać "rozmową", można mu tłumaczyć, co jest dobre, a co jest złe, ale w przypadku niektórych przewinień powinno po prostu dostać klapsa. Ale już nawet pomijając te kwestie, pomyśl o wolności Twojej i Twojego dziecka. Bo nikt nie wie lepiej od rodziców, co jest najlepsze dla ich potomka. Dlaczego więc państwo chce mówić mi w jaki sposób ja mam wychowywać moje dziecko? Ta ustawa jest po prostu bzdurna. Zakłada ona, że dziecko może być odebrane z domu bez wyroku sądowego na podstawie jednego, niepotwierdzonego nawet zgłoszenia. Moim zdaniem to już jest patologia. Ponad to jako "przemoc" definiuje ograniczanie psychicznej i fizycznej wolności dziecka. Brzmi ślicznie, ale polskie prawo ma to do siebie, że można je interpretować na mnóstwo sposobów i tylko czekam na pierwsze sytuacje, kiedy dzieci będą odbierane rodzicom za to, że ci kazali mu iść do drugiego pokoju. Przecież ograniczyli jego wolność! Tą ustawę można porównać niejako do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Ma zapobiegać przemocy w rodzinie, jednak statystyki pokazują, że w państwach, które ją wprowadziły (Szwecja na przykład) odsetek rodzin, w których dzieci są katowane nie spadł, za to dzieci bezpodstawnie odebrane rodzicom liczone są w tysiącach rocznie. Tak samo ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii miała uderzyć głównie w producentów i dostawców, a prawda wygląda tak, że grube ryby dalej robią swoje, a każdego roku mnóstwo młodych ludzi dostaje procesy za posiadanie kuriozalnie niewielkich ilości trawy.
 

Jednoskrzydły

Nowicjusz
Dołączył
27 Lipiec 2010
Posty
170
Punkty reakcji
5
Jakie macie zdanie o wprowadzonym niedawno zakazie stosowania kar cielesnych w wychowaniu dzieci? Jakie są wasze doświadczenia z domu, czy rodzice was bili i co sądzicie o takich karach?

Przede wszystkim trzeba rozdzielić dwa różne pojęcia. Klaps dany w tyłek nieodpowiednio zachowującemu się dzieciakowi nie jest równoznaczny z biciem, a zdaje się, że promujący "bezstresowe wychowanie" pajace nie zdają sobie z tego sprawy. Stosowanie kar cielesnych sprzyja wychowaniu, bowiem nie zawsze idzie załatwić wszystko po dobroci, a i szlabany czy zakazy mogą być łatwo omijane i łamane przez dzieciaka. Kiedyś było praktykowane znacznie cięższe karanie fizyczne, także w szkołach i jaki był tego efekt? O wiele lepsze zachowanie młodzieży, szacunek do ludzi starszych i nauczycieli, czego teraz praktycznie wcale nie ma. I jakoś nie słyszało się bzdur, jakoby takie coś zdruzgotało komuś psychikę czy uniemożliwiło normalne funkcjonowanie w społeczeństwie.

W ogóle co to ma znaczyć "zakaz kar cielesnych"? Dziecko jest własnością rodziców czy państwa? To rodzice decydują jak będą wychowywać swego potomka, czy będą w wychowaniu stosować kary cielesne, czy może znajdą alternatywne rozwiązania. To rodzice mają zajmować się swymi dziećmi, a nie jakaś absurdalna ustawa, którą egzekwować będzie kolejny marnujący nasze pieniądze sztab urzędników.
 

No hay banda.

Nowicjusz
Dołączył
21 Grudzień 2009
Posty
219
Punkty reakcji
4
Cała ta dyskusja o rodzaju kar odwracaj uwagę od znacznie ważniejszego aspektu wychowania - konsekwencji w stosowaniu kar i nagród.
A przepis jest niepotrzebny, nb prawo istniejące do tej pory zabraniało przemocy wobec dzieci (ale poważnej, a nie klapsów). Tylko, że zaangażowani społecznie "psychologowie" wyliczają jakie to krzywdy dziecku robi klaps, bo przecież to tylko dziecko. Ale z drugiej strony to dziecko ma racjonalnie ocenić argumenty rodziców i zmienić swoje zachowanie pod ich wpływem (aż dziwne, że nazywają to rozmową, a nie "dialogiem").
No, to skąd wiadomo o rzekomej szkodliwości klapsów?
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
Nawet nie wiedziałem, że wprowadzono taki przepis. Rozumiem, że następny będzie zakaz kłótni małżeńskich? Nikt mi nie będzie mówił jak wychować mojego syna. Tak było od wieków i tak będzie, różnica jest tylko taka, że teraz trzeba umieć o to walczyć. Niedouczeni specjaliści nie zmusili mnie, mimo nagonki Animals i wszelkich możliwych służb, do trzymania zimą psa w domu i niszczenia jego odporności, to niech tylko spróbują dyktować mi jak wychować dziecko.
 

strikemaster

Nowicjusz
Dołączył
7 Czerwiec 2009
Posty
190
Punkty reakcji
3
Wg. mnie głupota.
Nieraz dostawałem klapsa w tyłek(oczywiście lekkiego, żebym się uspokoił), ale teraz jestem wdzięczny za to rodzicom.Bezstresowe wychowanie to zło, potem rosną dzieci JP i bandyci, którzy myślą, że nie poniosą za nic konsekwencji, bo jak był mały to mógł wszystko, to teraz też wszystko może.

Widzisz, inni dostawali nieco mocniejsze i rodzicom za to wdzięczni nie są. Właśnie po to chyba jest ten zakaz.
 

jacobbs

Pan Demonium
Dołączył
11 Sierpień 2007
Posty
6 077
Punkty reakcji
31
Miasto
Paradise
Nie odróżniasz kar cielesnych od przemocy w rodzinie. Jest ogromna przepaść między uderzeniem dziecka za karę, bo coś zbroiło, a biciem go, bo tatusiowi się tak podoba, bo miał zły dzień, albo chce tym dziecko do czegoś zmusić. Kary cielesne tak naprawdę nie podchodzą nawet pod definicję tak zwanej "przemocy domowej". Jeśli ci inni, o których mówisz byli nagminnie bici bez powodu, to to nijak ma się do kar cielesnych, to patologia, jeśli jednak po prostu czasem mocniej dostali, to może i wdzięczni nie są, a wydaje mi się, że powinni. A zakaz ten nie jest po to, żeby zwalczać patologie, do tego wystarczyło już poprzednie prawo. To jest w pewnym sensie odebranie rodzicom prawa do wychowania własnych potomków, to jest nacjonalizacja dzieci.
 

misioor

hardcore negotiator
Dołączył
9 Kwiecień 2007
Posty
4 499
Punkty reakcji
19
Wiek
40
Miasto
Polska "b"
Nie widzę tu sprzeczności z tym co napisałem, że co najwyżej zwróci słowną uwagę, a najczęściej oleje więc w żaden sposób nie przeprowadzi lekcji wychowawczej.
Nie bedę się rozpisywał - nie tylko biciem mozna wychowywać dziecko, powiem więcej biciem pewnie mozna dziecko świetnie wytresować ale nie wychować
Misioor ciekawie rozumujesz. Piszesz, że bezstresowe wychowanie nie jest złe, a zły jest dopiero brak wychowania. Mam pytanie jak taka silna presja na rodziców, aby zmienili swoje metody wychowawcze stosowane od pokoleń, ma spowodować, że rodzice zmienią sposób wychowywania. Ludzie wychowują dzieci przeważnie intuicyjnie. Kiedy na świecie nie istniała żadna katedra pedagogiki, już to robili. Wychowanie dziecka, to nie sposób na sernik, którego przepis można wyczytać w gazecie. Jeśli zabiera się ludziom, jedyny sposób wychowania jaki znają, to możliwe, że nie będą potrafili wychowywać w ogóle. I to się właśnie robi i to się dzieje.
Intuicyjnie rodzic robi to co jest dobre dla jego potomstwa, a przemoc pod żadną postacią nie jest dobra i nie obchodzi mnie ile to potrwa i jak silna presja potrzebna jest by debilom wyzywającym się na dziecku wybić ze łbów takie zachowanie. Kiedyś powszechnym było bicie kobiet i jakoś udało się to zminimalizować.
Wychowanie dziecka, to nie sposób na sernik,
O właśnie, a ludzie nie potrafiący wychowawyać lub nie mający czasu znają jeden sposób by dzieciaka uciszyć lub do czegoś nakłonić - przemoc. To tak jakbyś chciał upiec dobry sernik wrzucając w jednej chwili do piekarnika mąkę, jajka, ser, cukier i ustawiając temp. na maxa...
Nie rozumie pewnych prawidłowości, bo po prostu nie jest w stanie, jest takim jakby "zwierzątkiem" (proszę bez nadinterpretacji), które będzie pchało łapy w ogień dopóki się nie oparzy. Umysł ludzki, zwłaszcza na etapie wczesnego dzieciństwa wyrabia sobie pewne schematy. Kiedy dziecko przykładowo zniszczy coś i je uderzysz, kilka lat później nie będzie ono pamiętało tego zdarzenia. Nie zrobi jednak tego ponownie, bo jego umysł podświadomie połączy niszczenie cudzej własności z fizycznym bólem
abc tresury zwierząt...
Nie odróżniasz kar cielesnych od przemocy w rodzinie.
Ty także - powód jest prosty - jest to jedno i to samo. Chyba, że podasz mi wzór od jakiej siły w [J] zaczyna sie przemoc a kończy "dobre" bicie.
 

jacobbs

Pan Demonium
Dołączył
11 Sierpień 2007
Posty
6 077
Punkty reakcji
31
Miasto
Paradise
Nie chodzi o siłę, tylko o sytuację. Z resztą wytłumaczyłem to w poprzednim poście (zdanie po tym, które cytowałeś), więc mógłbyś odnosić się do całości, a nie do wyrwanych z kontekstu fragmentów.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Intuicyjnie rodzic robi to co jest dobre dla jego potomstwa, a przemoc pod żadną postacią nie jest dobra i nie obchodzi mnie ile to potrwa i jak silna presja potrzebna jest by debilom wyzywającym się na dziecku wybić ze łbów takie zachowanie. Kiedyś powszechnym było bicie kobiet i jakoś udało się to zminimalizować.
Ale rodzice dają właśnie klapsy intuicyjnie, bo to jest dobre dla dziecka. Robią to nawet zwierzęta. Przemoc jest składnikiem naszego życia i do tego też musimy zostać przygotowani w okresie socjalizacji. Natomiast nie ma to nic wspólnego z robieniem krzywdy dziecku. Robieniem krzywdy jest wychowanie w oparciu o durne teorie człowieka, który potem nie jest w stanie radzić sobie w życiu i powiedzmy po dostaniu pierwszego opierniczu od szefa, zwalnia się z pracy, albo wręcz przeciwnie pozwala sobą pomiatać, bo nie zna takiej sytuacji, chce aby go przytulono.
Decyduj się, bo albo intuicyjnie działając czyni się dobrze, albo można działać źle. Bicie kobiet ma za to tylko i wyłącznie wymiar kulturowego zboczenia. Kiedy było normalne? Wśród zapijaczonego i wynaturzonego przez pańszczyznę XIX wiecznego chłopstwa czy wśród fanatycznych islamistów? I to jest norma?

Nie odróżniasz Misioor, dawania klapsa, od bicia? To jak w TVN. Mówią o dawaniu klapsów, a pokazują skatowane dzieci w szpitalach. Co można na to powiedzieć? Nie dostałeś w życiu klapsa od rodziców, jeśli tak to czy uważasz, że Twoi rodzice byli zwyrodnialcami?
 

misioor

hardcore negotiator
Dołączył
9 Kwiecień 2007
Posty
4 499
Punkty reakcji
19
Wiek
40
Miasto
Polska "b"
Nie chodzi o siłę, tylko o sytuację
to tez nie jest żaden wyznacznik, trzeba by określić w jakich sytuacjach mozna bic a w jakich nie, co jest awykonalne
Ale rodzice dają właśnie klapsy intuicyjnie, bo to jest dobre dla dziecka.
Widocznie ja mam inną intuicję, albo wychowuję dziecko tak że nie muszę nawet straszyć biciem, bo wystarczają mi inne metody.
Przemoc jest składnikiem naszego życia i do tego też musimy zostać przygotowani w okresie socjalizacji
Ja nie chciałbym aby przemoc była składnikiem życia mojego dziecka.
Natomiast nie ma to nic wspólnego z robieniem krzywdy dziecku.
Jeśli krzywda to dla Ciebie połamane ręce to może i nie jest, ale krzywdzic mozna również psychikę dziecka, a tego nie widać na pierwszy rzut oka. Czytałeś jak wychowywano Hitlera i Stalina?
Robieniem krzywdy jest wychowanie w oparciu o durne teorie człowieka, który potem nie jest w stanie radzić sobie w życiu i powiedzmy po dostaniu pierwszego opierniczu od szefa, zwalnia się z pracy, albo wręcz przeciwnie pozwala sobą pomiatać, bo nie zna takiej sytuacji, chce aby go przytulono.
Teraz to już przesadziłeś. To właśnie bite dziecko nie potrafi się odnaleźć w dorosłym życiu bo sporne sytuacje rozwiązywano w jego domu pasem a nie rozmową.
Bicie kobiet ma za to tylko i wyłącznie wymiar kulturowego zboczenia. Kiedy było normalne? Wśród zapijaczonego i wynaturzonego przez pańszczyznę XIX wiecznego chłopstwa czy wśród fanatycznych islamistów? I to jest norma?
Ja nie napisałem ze było normalne, tylko że było powszechne, a to różnica. Podobnie bicie dzieci(na szczęście chyba już) 'było' powszechne ale nigdy nie było normalne.
Nie odróżniasz Misioor, dawania klapsa, od bicia? To jak w TVN. Mówią o dawaniu klapsów, a pokazują skatowane dzieci w szpitalach. Co można na to powiedzieć? Nie dostałeś w życiu klapsa od rodziców, jeśli tak to czy uważasz, że Twoi rodzice byli zwyrodnialcami?
W wieku 13 lat miałem jakieś 180cm wzrostu, uważasz, że klaps zrobiłby na mnie jakiekolwiek wrażenie?
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Jeśli krzywda to dla Ciebie połamane ręce to może i nie jest, ale krzywdzic mozna również psychikę dziecka, a tego nie widać na pierwszy rzut oka. Czytałeś jak wychowywano Hitlera i Stalina?

Teraz to już przesadziłeś. To właśnie bite dziecko nie potrafi się odnaleźć w dorosłym życiu bo sporne sytuacje rozwiązywano w jego domu pasem a nie rozmową.
Ja nie mówię o tego typu wychowaniu. Mówię o normalnych emocjach, u ludzi. Ludzi nie rozmawiają tylko z sobą i się przytulają. Czasami też popadają w gniew, żal i.t.p. Chodzi o to, żeby wychowywać w poczuciu istnienia autorytetu. Klaps jest normalną rzeczą i zdarza się normalnym kochającym rodzicom. Ma sens w młodym wieku, kiedy z racji rzeczy, nie może być zbyt silny.

Ja osobiście tez uważam, że najlepiej dziecka nie uderzyć nigdy. Ale nie dlatego, że nie wolno, ale dlatego, że nie ma takiej potrzeby. Osłabianie autorytetu poprzez odgórne nakazy państwowe, może paradoksalnie zwiększyć ilość sfrustrowanych rodziców i ostatecznie pobitych dzieci. Decydowanie w Warszawie jaką metodą wychowywać dzieci, to absurdalny, totalitarny pomysł.

Możliwość klapsa, jest pewnym zaworem bezpieczeństwa. Jest porażką rodziców, ale nikt nie postuluje demontażu zderzaków w samochodach, bo potrzeba ich użycie jest porażką kierowcy.

Ja nie chciałbym aby przemoc była składnikiem życia mojego dziecka.
Zamierzasz wyprowadzić się do Doliny Muminków czy stumilowego lasu?
 
Do góry