Awersjo. Prezydent odmówił przyjęcia honorowego obywatelstwa Krakowa, nie dlatego, że jakoś był pokłócony z tym miastem, ale ze względy na toczącą się kampanię. Nie chciał podejrzewam kolejnej krytyki, a nie zależało mu widocznie na zaszczytach. W tym względzie dziwi właśnie lokalizacja pochówku. Choć jako człowiek fascynujący się Piłsudskim, na pewno wymarzyłby sobie spocząć obok niego, to raczej pewnie miał nadzieje sobie dopiero zasłużyć. Być może rodzina źle odebrała te nadzieje? Kto to wie? Tak na prawdę nie wiemy o co chodziło, a decyzje podjął kardynał (...).
Nie twierdzę, że odmówił, bo był skłócony z Krakowem.
Odmowa ze względu na kampanię wyborczą to raz.
Ale nie da się też ukryć, że protesty krakowian też były.
A i wśród radnych zrobiło się gorąco.
W ogóle to smród się zrobił wtedy wielki wokół tej sprawy.
Już chociażby w kontekście tych wydarzeń cała sytuacja budzi mój niesmak.
Źle się stało.
Zwolenniczką L. Kaczyńskiego nigdy nie byłam ale teraz jest mi go naprawdę żal.
Cyrk się robi wokół niego.
Do wczoraj to była tragedia.
Teraz to już się robi z tego komedia.
Choć może jednak bardziej właściwym słowem by była tragifarsa.
Ja rozumiem, że trudno nad kwestią pochówku organizować referendum narodowe,
ale czy naprawdę decyzja w tej kwestii leży jedynie w gestii hierarchów kościelnych?
Czy ktoś mógłby przybliżyć, jak wygląda podejmowanie decyzji w przedmiocie pochówku na Wawelu?