Balbinka_89
Nowicjusz
- Dołączył
- 27 Czerwiec 2009
- Posty
- 62
- Punkty reakcji
- 0
Wydawałoby się, że mgr przed nazwiskiem daje naprawdę wysokie szanse zdobycia dobrze płatnej pracy. Wielokrotnie słyszałam porzekadła, że dzisiaj bez studiów ani rusz. Ale ile w tym prawdy? Kiedy przeglądam oferty urzędów pracy, ogłoszenia w gazetach i internecie, zaczynam szczerze wątpić w to czy faktycznie dyplom ukończenia studiów "gwarantuje" świetlaną przyszłość. Gdzie nie spojrzeć wszędzie szukają sprzedawców, sprzątaczek, ochroniarzy i fachowców typu: murarz, tynkarz itp. Przeważnie stawka za pełny etat to najniższa krajowa, ale niekonieczne. Można też dorwać coś za całkiem niezłą sumkę. Do części zawodów nie wymagają żadnego wykształcenia. Dla ambitniejszych znajdzie się zawód pod szerzej niewyjaśnioną nazwą "pracownik biurowy". Wymagania - przeważnie wystarczy liceum. Tu zarobić można lepiej. A co dla "inteligencji"? Wśród osób z wyższym wykształceniem poszukiwani są niemal wyłącznie pedagodzy, nauczyciele, przedszkolanki. Ani słowa o inżynierach, informatykach i innych zawodach "naznaczonych" świetnymi zarobkami i pracą do znalezienia w mgnieniu oka. Coraz częściej słyszy się o magistrach pracujących na kasie, robiących coś niezwiązanego z ich zawodem za grosze. Jak się okazuje, nie dotyczy to tylko humanistów jak wielu twierdzi.
Niejednokrotnie słyszę o ludziach po szkołach zawodowych i średnich, rozkręcających własne biznesy. Kiedy już się rozpędzą, zarabiają niejednokrotnie bardzo duże sumy. Wystarczyło tylko odrobinę przedsiębiorczości. Żadnych dyplomów.
Zapytam może tak: po co studiujecie?
Niejednokrotnie słyszę o ludziach po szkołach zawodowych i średnich, rozkręcających własne biznesy. Kiedy już się rozpędzą, zarabiają niejednokrotnie bardzo duże sumy. Wystarczyło tylko odrobinę przedsiębiorczości. Żadnych dyplomów.
Zapytam może tak: po co studiujecie?