Pro Traceur
Nowicjusz
- Dołączył
- 12 Wrzesień 2006
- Posty
- 555
- Punkty reakcji
- 0
Nie wiem nawet od czego zacząć ...
Miałem wspaniałą, kochającą dziewczynę... Podczas wakacji byłem skłonny posiedzieć z Nią godzinę dłużej, a później wrócić prawie 10km na pieszo zamiast autobusem. Piękne czasy, piękne chwile ... Moja "miłość" wygasła, albo położyłem sobie coś ponad Nią...
Swojego czasu dużo poświęcałem grze komputerowej ... Przychodzili po mnie na imprezy, mówiłem, że przyjdę za godzinę, bo mam coś do załatwienia... Siedziałem w domu i grałem bez celu z kumplami z gry... Później znajomym mówiłem, że rodzice usłyszeli, że będzie dużo wódki, piwa i mnie nie puścili ... Oczywiście tak nie było... Okłamywałem nawet własną dziewczynę, mówiłem, że muszę pomagać ojcu, a grałem... Mówiłem, że idę pomóc babci, a grałem... Mówiłem, że idę na miasto, a grałem...
Ogólnie to... Mam 16 lat, chodzę do pierwszej klasy liceum. Jest to jedna z lepszych klas. Chociaż ja nie jestem ponadprzeciętny... Chodzę, bo muszę, uczę się, bo muszę... Oceny od 1 do 5.
Nie potrafię rozpoznać swojego problemu ... Dla dobrych znajomych jestem całkowicie otwarty. Jestem lubiany, nawet bardzo. Postrzegany jako miły, zabawny chłopak. Otwarty na nowe znajomości. Problem rodzi się tu, że podczas dorastania, dojrzewania za szybko urosłem, mam rozstępy na plecach, pośladkach. Poza tym moja krtań nie rozwinęła się... Rozmawiając przez telefon biorą mnie za kobietę. Stojąc na przerwie w szkole muszę wysilać krtań żeby pogadać... Np. siedząc w pokoju, przy włączonym telewizorze, będąc jakieś 2,5 metra od kumpla mówię do niego, a on mnie nie słyszy. Muszę się bardzo wysilać żeby mnie usłyszeli. To jest mój największy kompleks. Jeszcze w gimnazjum kiedy ktoś mówił o tym, to mnie bolało. Teraz już jakoś przywykłem, jest to dla mnie taka syzyfowa praca... Pogodziłem się z tym, wiem, że muszę tak żyć ... i wiem, że mając normalny głos byłbym innym człowiekiem.
Byłem już w klinice foniatrycznej i audiologicznej w Warszawie, ale nie pomogło. Dostałem ćwiczenia, ćwiczę ponad pół roku, ale efektów nie ma ... Chociaż kilka osób mówiło mi, że jest lepiej.
Teraz znowu... Przez ten głos czuję wewnętrzną blokadę... Z koleżankami rozmawiam normalnie, na luzie, bezproblemowo. Ale kiedy jestem umówiony na jakąś randkę, pierwszy raz spotkam się z dziewczyną, której wcześniej nie widziałem to jakoś się blokuję... Nie potrafię nawiązać jakiegokolwiek kontaktu.
Próbuję przełamać moją nieśmiałość w internecie. To też mój problem. Rozmawiam z dziewczynami np. na GG, piszę to co mam na języku, to co chciałbym teraz powiedzieć. Nie ściemniam, jestem sobą... a w rzeczywistości miałbym blokadę, nie mógłbym tak samo porozmawiać ... Może dlatego, że teraz już wszędzie jest głośno i muszę się wysilać, nie mogę na jednym wdechu wypowiedzieć zdania głośniej, tak żeby w jakimś hałasie ktoś mnie usłyszał...
Jutro mam sprawdzian z fizyki. Nie uczyłem się w ogóle, nie odrobiłem zadań domowych. Siedziałem przed komputerem...Grałem, pisałem na GG...
Wbrew pozorom nie jestem grubym nastolatkiem w okularach... Z tego co mówią jestem przystojnym chłopakiem, o którym marzy nie jedna ... Ale ja jestem uzależniony od komputera...A może BYŁEM. Teraz znów wychodzę na miasto, na imprezy, chociażby na pizzę ze znajomymi...Znowu chodzę na treningi w siatkówkę, w kosza... Nie wiem jak sobie poradzić w życiu, jak żyć... Co robić żeby przełamywać swój strach przed ludźmi... Nie raz poznając kogoś zostawałem wyśmiany w twarz z powodu mojego głosu ... Bo to życie...
Dodam jeszcze, że mam blisko siebie księdza. Rozmawiałem z nim o moich problemach... Może nie o wszystkich... Powiedział mi, że "cierpienie ma sens". Żyję teraz z tym i jakoś daję radę.
Cześć.
Miałem wspaniałą, kochającą dziewczynę... Podczas wakacji byłem skłonny posiedzieć z Nią godzinę dłużej, a później wrócić prawie 10km na pieszo zamiast autobusem. Piękne czasy, piękne chwile ... Moja "miłość" wygasła, albo położyłem sobie coś ponad Nią...
Swojego czasu dużo poświęcałem grze komputerowej ... Przychodzili po mnie na imprezy, mówiłem, że przyjdę za godzinę, bo mam coś do załatwienia... Siedziałem w domu i grałem bez celu z kumplami z gry... Później znajomym mówiłem, że rodzice usłyszeli, że będzie dużo wódki, piwa i mnie nie puścili ... Oczywiście tak nie było... Okłamywałem nawet własną dziewczynę, mówiłem, że muszę pomagać ojcu, a grałem... Mówiłem, że idę pomóc babci, a grałem... Mówiłem, że idę na miasto, a grałem...
Ogólnie to... Mam 16 lat, chodzę do pierwszej klasy liceum. Jest to jedna z lepszych klas. Chociaż ja nie jestem ponadprzeciętny... Chodzę, bo muszę, uczę się, bo muszę... Oceny od 1 do 5.
Nie potrafię rozpoznać swojego problemu ... Dla dobrych znajomych jestem całkowicie otwarty. Jestem lubiany, nawet bardzo. Postrzegany jako miły, zabawny chłopak. Otwarty na nowe znajomości. Problem rodzi się tu, że podczas dorastania, dojrzewania za szybko urosłem, mam rozstępy na plecach, pośladkach. Poza tym moja krtań nie rozwinęła się... Rozmawiając przez telefon biorą mnie za kobietę. Stojąc na przerwie w szkole muszę wysilać krtań żeby pogadać... Np. siedząc w pokoju, przy włączonym telewizorze, będąc jakieś 2,5 metra od kumpla mówię do niego, a on mnie nie słyszy. Muszę się bardzo wysilać żeby mnie usłyszeli. To jest mój największy kompleks. Jeszcze w gimnazjum kiedy ktoś mówił o tym, to mnie bolało. Teraz już jakoś przywykłem, jest to dla mnie taka syzyfowa praca... Pogodziłem się z tym, wiem, że muszę tak żyć ... i wiem, że mając normalny głos byłbym innym człowiekiem.
Byłem już w klinice foniatrycznej i audiologicznej w Warszawie, ale nie pomogło. Dostałem ćwiczenia, ćwiczę ponad pół roku, ale efektów nie ma ... Chociaż kilka osób mówiło mi, że jest lepiej.
Teraz znowu... Przez ten głos czuję wewnętrzną blokadę... Z koleżankami rozmawiam normalnie, na luzie, bezproblemowo. Ale kiedy jestem umówiony na jakąś randkę, pierwszy raz spotkam się z dziewczyną, której wcześniej nie widziałem to jakoś się blokuję... Nie potrafię nawiązać jakiegokolwiek kontaktu.
Próbuję przełamać moją nieśmiałość w internecie. To też mój problem. Rozmawiam z dziewczynami np. na GG, piszę to co mam na języku, to co chciałbym teraz powiedzieć. Nie ściemniam, jestem sobą... a w rzeczywistości miałbym blokadę, nie mógłbym tak samo porozmawiać ... Może dlatego, że teraz już wszędzie jest głośno i muszę się wysilać, nie mogę na jednym wdechu wypowiedzieć zdania głośniej, tak żeby w jakimś hałasie ktoś mnie usłyszał...
Jutro mam sprawdzian z fizyki. Nie uczyłem się w ogóle, nie odrobiłem zadań domowych. Siedziałem przed komputerem...Grałem, pisałem na GG...
Wbrew pozorom nie jestem grubym nastolatkiem w okularach... Z tego co mówią jestem przystojnym chłopakiem, o którym marzy nie jedna ... Ale ja jestem uzależniony od komputera...A może BYŁEM. Teraz znów wychodzę na miasto, na imprezy, chociażby na pizzę ze znajomymi...Znowu chodzę na treningi w siatkówkę, w kosza... Nie wiem jak sobie poradzić w życiu, jak żyć... Co robić żeby przełamywać swój strach przed ludźmi... Nie raz poznając kogoś zostawałem wyśmiany w twarz z powodu mojego głosu ... Bo to życie...
Dodam jeszcze, że mam blisko siebie księdza. Rozmawiałem z nim o moich problemach... Może nie o wszystkich... Powiedział mi, że "cierpienie ma sens". Żyję teraz z tym i jakoś daję radę.
Cześć.