Witam mam prawie 24 lata a ona 19 byłem z dzeiwczyna prawie 3,5 roku bardzo mocno sie kochalismy przez 2 lata bylo nam bardzo dobrze pózniej zaczelismy sie zamykac przed swiatem istnielismy tylko my dla siebie. Teraz czuje sie jak papuc bo bylem poprostu za dobry miala wszystko to co chciala, pózniej pojawila sie chora zazdrosc wiecznie o cos byla zazdrosna mielismy powazne plany, wszystko bylo idealnie jej rodzice mnie pokochali moi rodzice bardzo polubili jej, wszyscy w mojej rodzinie ja polubili. wszystko zaczelo sie psuc przez jej zazdrosc byla zazdrosna o wszystko o kazda kolezanke, zerwalem znajomosc prawie ze wszystkim ona byla dla mnie calym swiatem. Nagle swterdzila ze nie ma znajomych ze chcialaby gdzies wyjsc ale stracila wieszkosc kontaku z kolezankami. Po powaznej rozmowie zdecydowalismy ze to jesdnak glupota zaczelismy odnawiac kontakty jednak przez 3 tydgonie mnie unikala wiecznie jakies wymowki wczesniej zostawala u mnie na kazde weekendy wkoncu stwerdzila ze zrywa ze mna na jaksi czas az ulozymy sobie zycie towarzyskie, bylem zly czemu odrazu zrywac po 2 miesiacach wrocilismy do siebie ale stala sie strasznie obojetna wszystko zaczynalo byc wazniejsze odemnie wkoncu sie pokluci8lismy i zerwala, nie jestesmy razem juz prawie 2 miesiace, w lipcu ma bcy slub jej brata jednak zamiast ze mna postanowila isc z kolega bo mowila ze nie chce zebym jej jakies fochy zrobil. Na poczatku chcialem wrocic staralem sie teraz zaczynalem sie odsuwac. I bylo wszystko ok ale jej Ojciec mial ciezki wypadek a bardzo go lubialem i znowu sie zbilizylismy do siebie. Wkoncu zadala pytanie w sms czy bylbym teraz w stanie sie w niej zakochac. Odpowiedzialem ze mysle ze tak. zaczelo byc dobrze jednak gdy zaczalem sie pytac delikatnie czy ona jest w stanie mowi ze teraz jest to przyzwyczajenie i zeby wrocic najpierw trzeba sie odkochac zeby znow zakochac. Wczesniej mowila ze nie wyklucza ze moje ktos sie u niej pojawic ale jakby po 3 miesicach cos poczula do mnie to by wrocila. Teraz codziennie calymi dniami opiekuje sie ojcem w szpitalu i mowi , pisze ze nie jest wstanie miec kogos. Teraz jak sie spotykamy jest dobrze ale lpowiedziala ze to takei przyzwyczajenie i jest zla ze narobilem sobie nadzieji. Jest tego tyle ze mozna by bylo pisac bez konca Niewiem co robic ale mysle zeby odsuwac sie jak najszybciej bo nagle po wydpaku ojca jest wspaniale a tydz temu byla obojetna byle co bylo wazniejsze pisze ze zawsze mnie bedzie kochac i nie wie czy bedzie w stanie z kims byc mysle tez ze otoczenie mialo wplyw kolezanki i inni.. Widac ze chce mnie przytrzymac przy sobie jednoczesnie mowiac ze mam swoje zycie zebym sie umawial z innymi alel dalej w niej zazdrosc jej nie potrafie sobie juz radzic z ta sytuacja... Sorki jesli chaotycznie to opisalem napisalem to pod wplywem chwili....