Wszystko zależy od tego, z czyjej inicjatywy doszłoby do zdrady.
Gdyby jakiś facet świadomie uwiódłby i namówił na seks żonę swojego brata to wtedy jest zwyczajną szują, ale też nie zmienia to faktu, że żona nie powinna ulec takim zalotom.
Inna sytuacja byłaby, gdyby to żona namawiała brata swojego męża na seks i ten by uległ - wówczas żona to zwykła... kobieta lekkich obyczajów, ale znowu - nie zmienia to faktu, że brat nie powinien ulec takim zalotom.
Chcę powiedzieć, że bardziej winna i gorsza byłaby ta strona, z której płynęła inicjatywa, ale nie zmienia to faktu, iż postępowanie tej drugiej strony też byłoby godne potępienia.
Gdyby to zdarzyło się mi... To do brata nie odezwałbym się chyba do końca życia, bez względu na powyższy warunek, a co do żony... Hm... Biorąc pod uwagę, iż ciężko ustalić to, co pisałem powyżej zapewne taka sytuacja byłaby końcem naszego hipotetycznego małżeństwa, o ile żona nie miałaby mocnych dowodów, że to brat ją uwiódł, gdzie być może byłbym w stanie dać drugą szansę.
Wiem, że to trochę nie fair, bo czemu brat ma mieć gorzej niż żona, ale ja rozumuję tak, że brat to więzi wrodzone i tu powinna obowiązywać bezwzględna lojalność, zaś żona... to trochę inny rodzaj więzi.