Przed wojną żyli obok siebie Żydzi i Polacy i każdy z nich miał swój system moralny, to znaczy, że byli relatywistami moralnymi? Natomiast wezmę sobie z tego sytemu to, a z tamtego tamto to już relatywizm. Jak ma się odbywać ta weryfikacja. Dlaczego wg Ciebie jest potrzebna. Do czego ma prowadzic. W Szwecji luteranie zweryfikowali swoje zasady i co osiągnęli?
Gdzie ja pisalem o dobieraniu sobie z tego czy tamtego ?
No coz wedlug mnie jest potrzebna aby nie tkwic w absurdach, jak sie odbywa - no wlasnie robia to ksieza - jak im sie podoba a wierny ma sie slepo sluchac, rozumiem ze im ufasz w 100% czystosc ich intecji i w 100% nieomylnosci, no coz twoja wola
k:
Takim tokiem rozumowania wszystko to jest relatywizm moralny, bo moralnosc to zawsze kwestia wzgledna a nie bezwzgledna, kwestia doboru punktu odniesienia.
Dla Ciebie punkt odniesienia jest dobry, staly i wlasciwy pod warunkiem ze niezienny przez 2 tys. lat :]
A dlaczego zakładasz, że ma się coś zmienić? Kościół nie kieruje się duchem czasów, jedynie do nich dostosowuje, ale może ma wymazać z Ewangelii fragmenty dotyczące cudzołóstwa?
Dostosowanei sie do czasow cechowaloby sie wlasnie zmianami albo chociaz zmiana "punktu wiedznia". A czy wedlug Ciebie zmian nie powinno sie dokonywac wogole ? Co raz postanowiono to sluszne na amen tak ? Nawet jak jest bledne
O cudzolostwie nic nie pisalem przeciez a o innych kwestiach. Bardziej wrecz blahostkowych.
Którą udowadniasz nieznajomość sprawy.
Tak, to juz znam, na jakakolwiek probe wydobycia z Ciebie uzasadnienia stwierdziasz ze "nie znam sprawy" jak chce abys wyjasnil to stwierdzasz ze... "nie znam sprawy"
Kiedyś rozwodów nie było. Ludzie żyli. Z tego co obserwuje, jakoś życia rodzinnego nie była gorsza. Wiele patologi się nie pojawiało.
Bo byly zakazane, zyli meczac sie ze soba, to ma byc droga ?
Jak dwoje ludzi juz sie nie kocha, ich wspolna droga sie rozeszla - z jakis tam powodow, to maja dalej w tym tkwic, naprawde to wedlug CIebie jest metoda ograncizania patologii ?
Patologie sie pojawia z powodu tego ze relacje miedzy ludzkie sie zatracja co jest spowodowane obenycm trybem zycia. Patologie sie pojawiaja bo socjalizm morduje instytucje rodziny, glowy rodziny, podzial rol na mezczyzne i kobiete, to bardziej skomplikowane zagadnienie niz same kwestie seksu ktore tutaj akurat poruszalismy.
Chyba nie stwierdzisz ze np. uzywanie w malzenstwie gumki - badz nie - ma znaczacy wplyw na pojawianie sie - badz nie - patologii.
Ci kapłani to nie proboszcz z Koziej Wólki, ale takie umysły jak chocby św. Tomasz z Akwinu. Dwa tysiące myśli ludzkiej poświęcone zgłębianiu nauk Jezusa, ale korzystające również z dorobku filozofów pogańskich. Kenobii wulgaryzujesz niezwykle naukę Kościoła, postaraj się spojrzeć obiektywnie. Kościół niewątpliwie jest autorytetem. Nie znaczy to, że się nie może mylić, ale omylność autorytetów, to jeszcze argumentem przeciwko ich istnieniu. Co jest alternatywą? Budowanie światopoglądu od zera na podstawie wydumań szesnastolatków? To oferuje relatywizm. Skutki widać.
Rozumiem, wlasnie sam piszesz ze sie moze mylic, mi nie chodzi o obalanie autorytetu KK tylko wlasnie aby - jezeli cos jest "pomylone" to KK wykazywal wieksze zrozumienie i chec zmiany niz trzymanie sie kurczowo "bo tak i juz!".
Ja caly czas rozwazalem o systemie chrzescijanskim i wewnatrz KK, chodzilo mi raczej o zmiany kosmetyczne - nawet, a Ty jak zawsze wypalasz ze skrajnosci w skrajnosc.
Dla Ciebie sa ludzie albo a) co zyja wedlug KK, uprawiaja seks raz na rok - bez za antykoncepcji i wszystko ladnie po bozemu a z drugiej stotony sa ludzie b) wyuzdanie i rozwiazle seskulanie nastolatkowie :]
To chyba nie tak prosto co...
Relatywizowanie. Jeśli żyjesz w ściśle określonych zasadach moralnych, masz porządek w swoim życiu. Jeśli ktoś cię od tego odetnie i każe samemu określać co dobre a co złe, to zaczynasz stosować minimum moralności. Analizujesz krótkowzrocznie. A co złego w tym..., a co złego w tamtym... Wyobraź sobie gościa, który mieszka z żoną, a ta dba mu o porządek. Żona stosuje określone pedantyczne reguły. Wszystko w domu ma swoje miejsce. Żona wyjeżdża do sanatorium, a mąż zaczyna analizować. Co by się stało jakbym raz nie wyrzucił puszki po piwie do śmieci...co by się stało jakbym raz nie odłożył na miejsce ubrania i.t.p. Po powrocie żona zastaje w domu widok po przejściu tornada. Nie ma sposobu aby wyłożyć logicznie dlaczego skarpetki mają leżeć akurat w piątej szufladzie od góry. Ale jeżeli spojrzysz na całość domu, to osoba ogarniająca poszczególnych zasad utrzyma porządek, a osoba nie ogarniająca ich i dyskutująca każdą z osobna narobi bałaganu. Tak jest i z relatywizmem moralnym. Mamy pełno inteligentnych, wykształconych ludzi, ale wszyscy odrzucają autorytety i analizują każdy moralny zakaz. Ostatecznie mamy ogromny bałagan pełen nieszczęśliwych ludzi, którzy mogą tylko pozazdrościć swoim dziadkom szczęśliwego prostego życia bez znajomości terminu "nerwica" czy "leczyć się na depresję"
Jak wytlumaczysz ze mazlenstwa chrzescijanskie, ludzie ktorzy na codzien zyja wedlug nauki Kosciola w znaczniej wiekszosci przypadkow i uprawiali seks przed slubem i stosowali nieraz antykoncepcje, to chyba pary maja wieksza wrazliwosc o co w tym chodzi niz ksieza ktorzy nauczaja jak slepy o kolorach.
W tych kwestiach "autorytet" ksiezy nie jest wiec zbytnio uznawany, wiec moze jednak to oni sie myla co ?
Przeciez ja caly czas obracam sie w obrebie wartosci chrzescijanskich i tego systemu moralnego, nie twierdze ze Czlowiek sobie moze sam dla siebie stanowic cos, chociaz ostatecznie co dobre a co zle to i tak kazdemu dyktuje jego sumienie, dlaczego ksieza nie pozostawia takich kwestie sumieniu wiernych ? Ocenia ostatecznie Bog a nie oni.
Ksieza wymyslaja durne zakazy/nakazy tylko dlatego aby byl "porzadek" a Ty uwazasz ze no trudno - porzadek musi byc, lepiej nic nie zmieniac bo wtedy bylby to relatywizm, lepiej sie trzymac slepo sztywnych narzucocnych zasad bo dobrze ze jakies sa ? :]
Tak jest to naturalne.Grzeszyć jest też naturą ludzką i człowiek powinien swoją grzeszność włączyć w pewien system inaczej albo popadnie w fanatyzm, albo w poczucie winy (czasami nawet nie uświadamiane, odbijające się nerwicą). Moim zdaniem katolicyzm robi to najlepiej co jest zresztą częstym zarzutem wobec niego ze strony bardziej rygorystycznych wyznań. Z grzechem walczysz dla swojego dobra. Jednak nigdy nie jesteś w stanie pokonać go całkowicie.
Tak tylko znowu powracamy do kwestie, dlaczego to czy tamto jest grzechem i dlaczego trzeba z tym "walczyc" dla swojego dobra. Nie pytam znowu dlaczeho, bo znowu dostane odpowiedz "bo tak".
Ten temat tylko udowadnia po raz kolejny ze ksieza maja ciagatki do posiadania "wladzy nad ludzmi", manipulowania, troche jak socjalistyczne "urzednik musi miec co roibic aby miec posadke". Bo po kiego robilby ze spraw lozkowych takie cyrki ze dopytuja kobiete czy spala ze swoim facetem razy 3 czy 30 przed slubem :]