Wredna i wścipska teściowa

sybilla92

Nowicjusz
Dołączył
6 Grudzień 2010
Posty
39
Punkty reakcji
0
Mam problem. Od roku mieszkam u mojego faceta. Pech w tym, że mieszka z nami jego starsza siostra i matka. Matka uprzykrza mi życie na każdym kroku. Nie pracuje i mój facet na wszystko jej musi dawac. No w sumie siostra też się dokłada, ale jednak musi ją utrzymywac. Ona całe dnie siedzi w pokoju i nic nie robi. Nawet śmieci nie potrafi wyrzucic. Poza tym traktuje mnie jak wroga. Wiecznie ma jakiś problem i ciagle mi robi na złośc.
Co mam zrobic żeby z tego wrednego babska wyszło choc trochę ludzkich zachowań? Czy cale życie moje kochanie będzie musiało łożyc na utrzymanie młodej leniwej matki? (ona nawet 50 lat nie ma)
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Co mam zrobic żeby z tego wrednego babska wyszło choc trochę ludzkich zachowań? Czy cale życie moje kochanie będzie musiało łożyc na utrzymanie młodej leniwej matki? (ona nawet 50 lat nie ma)
Jak najszybciej wyprowadzić się od niej do wynajętego mieszkania, wtedy wiekszosc problemow zniknie.
A to, że chłopak poamaga matce, uznaj za jego atut, bo to oznacza że nie jest pozbawiony ludzkich uczuć i matka jest dla niego ważną osobą. Nie prowadz wojny z matką faceta, bo jej nigdy nie wygrasz, a partnerowi zrobisz piekło na ziemi.
 

sybilla92

Nowicjusz
Dołączył
6 Grudzień 2010
Posty
39
Punkty reakcji
0
Ja czasami mam wrażenie, że ona jest ważniejsza ode mnie, choc za 2 miesiące bierzemy ślub. Matce na wszystko daje a jak mi coś jest potrzebne to mówi, że nie mamy kasy. Jak zaczynam temat o dziecku, to mówi, że dziecko to duży wydatek itd. A co do mieszkania to jesteśmy w trakcie remontu swojego domu i za jakies 4 miesiące się wprowadzimy. A do tego czasu może się dużo zepsuc.
 

Nieśmiertelny91

Nowicjusz
Dołączył
19 Maj 2011
Posty
31
Punkty reakcji
5
Ja czasami mam wrażenie, że ona jest ważniejsza ode mnie, choc za 2 miesiące bierzemy ślub. Matce na wszystko daje a jak mi coś jest potrzebne to mówi, że nie mamy kasy. Jak zaczynam temat o dziecku, to mówi, że dziecko to duży wydatek itd. A co do mieszkania to jesteśmy w trakcie remontu swojego domu i za jakies 4 miesiące się wprowadzimy. A do tego czasu może się dużo zepsuc.

Może Cię zdziwię, ale ona jest dla niego ważniejsza, bo to jego matka jest. :]
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Sama widzisz że to chyba nie był dobry pomysł zamieszkać z ukochanym... i jego rodzinką;) Są naprawdę różne rodzaje teściowych i ciężko wyczuć jak postępować z takim typem jak Twoja.. Najlepiej by było jakoś asertywnie się postawić, zachować spokój, pewne docinki puszczać mimo uszu jednocześnie robiąc swoje i pokazując, że chociaż masz do niej jakiś szacunek (w końcu to matka Twojego przyszłego męża) to jednak nie pozwolisz wejść sobie na głowę.
Trochę mnie rozśmieszyło to, że teściowa ma jakieś obawy związane z wydatkami na dziecko.. Czyżby bała się, że wtedy na nią kasy już nie wystarczy?
Tę kwestię łożenia na nią (teściową) pieniędzy powinnaś wyjaśnić jak najszybciej jeszcze przed ślubem żeby nie było żadnych niedomówień, żebyś wiedziała na co się porywasz. Żeby się przypadkiem nie okazało, że po ślubie musicie utrzymywać siebie, dom (multum wydatków), dziecko i.. kochaną mamusię. To oczywiście szlachetne pomagać swoim rodzicom w potrzebie ale w miarę swoich możliwości. Dlaczego właściwie mama nie pracuje - jest na rencie, ma jakieś inne problemy? Osobom w jej wieku na pewno jest trudniej znaleźć pracę, ale np w jakimś spożywczaku czy coś w tym stylu chyba mogłaby się zatrudnić? Poza tym dowiedz się jak to będzie z emeryturą - jeżeli mama przez większość życia nic nie robiła to dopiero może się okazać ile będziecie musieli na nią łożyć, żeby nie została całkiem bez środków do życia...
Może to prozaiczne i egoistyczne ale musisz tu wykazać trochę egoizmu, w końcu to będzie miało wpływ na Twoje życie i w razie czego to Ty będziesz musiała rezygnować z wielu rzeczy. Takie sytuacje naprawdę mogą pogmatwać życie więc dobrze się zastanów i porozmawiaj szczerze z narzeczonym.
A póki na razie razem mieszkacie możesz postarać się pierwsza wyciągnąć rękę ku budowaniu lepszych relacji w rodzinie.. Możesz postarać się spędzić z nią trochę czasu, pogawędzić tak po prostu o wszystkim i o niczym, wyciągnąć ją ja wiem, na lody czy kawę. Jeżeli teściowa nie doceni Twoich wysiłków to przynajmniej będziesz wiedziała że Ty zrobiłaś wszystko co w Twojej mocy i teraz reszta zależy od niej a skoro jej nie zależy to cóż...
Myślę że gorzej może przedstawiać się sprawa z Twoim przyszłym mężem - pewnie nie zdaje sobie sprawy jak dużo od niego zależy. Nawet jeżeli stosunki między Tobą i teściową będą dalekie od doskonałości to jego obowiązkiem jest ZAWSZE w obecności mamy stawać w Twojej obronie (oczywiście pod warunkiem, że Ty też będziesz zachowywać względny spokój i szacunek do mamy) pokazać jej że tworzycie oddzielną, autonomiczną rodzinę, która sama będzie o sobie decydować. Jeżeli narzeczony ma jakieś wątpliwości powinien je z Tobą omawiać kiedy mamy nie ma w pobliżu. Być może on jeszcze tego nie rozumie, że po ślubie powinnaś stać się najważniejsza Ty, nie mama. Być może dotrze to do niego kiedy zamieszkacie razem i zerwie pępowinę, ale w obecnej chwili niestety nie wiemy tego na 100%. Dlatego jestem zwolenniczką wspólnego mieszkania jak najdalej od teściów - wtedy naprawdę wychodzi na wierzch prawda objawiona ;)
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Ja czasami mam wrażenie, że ona jest ważniejsza ode mnie, choc za 2 miesiące bierzemy ślub. Matce na wszystko daje a jak mi coś jest potrzebne to mówi, że nie mamy kasy. Jak zaczynam temat o dziecku, to mówi, że dziecko to duży wydatek itd. A co do mieszkania to jesteśmy w trakcie remontu swojego domu i za jakies 4 miesiące się wprowadzimy. A do tego czasu może się dużo zepsuc.
4 miesiące to nie jest długo i na Twoim miejscu zrobiłabym wszystko aby nie popsuc wzajemnych relacji. Wrogami mozna stać sie bardzo szybko ale pozniej trudno to naprawić. Przyjdą swieta i juz bedzie problem, on bedzie chcial spędzić je z matką, a Ty nie bedziesz tam mile widziana. Przemysl czy warto zaczynać wojnę z najwazniejsza dla niego, do tej pory osoba.
Kilka zdan Twojej wypowiedzi świadczy o tym ze to odpowiedzialny facet. Nic nie wspominasz o jego ojcu, byc moze go stracił i dlatego przejął funkcję opiekuna rodziny. Remontujecie mieszkanie, a więc zalezy mu na Waszej przyszłosci.
Nic nie piszes o swoich dochodach, czy zarabiasz czy jestes na utrzymaniu przyszłego meza? A moze warto poszukać pracy i troche usamodzielnic sie finansowo, to dobrze wplynie na Ciebie i poprawi sie stan Waszego wspolnego konta.
Zastanawia mnie jeszcze jedno, piszesz ze ta kobieta stale przebywa w swoim pokoju, moze sie myle ale to by wskazywalo na jakis stan depresyjny, jesli faktycznie straciła męża to bardzo prawdopodobne. Moze zamiast złosliwych uwag warto z nią szczerze porozmawiać?
 

sybilla92

Nowicjusz
Dołączył
6 Grudzień 2010
Posty
39
Punkty reakcji
0
dzięki basik1. Troche mi lepiej po tym co przeczytałam. Tesciowa nie pracuje bo jest leniwa. A jak pracowała to grosza nie dawała na rachunki bo twierdziała, że ona ma swoje wydatki. A my mamy jej na lekarza dawac itd. Szok.
Cieszę się , że za jakiś czas się wyprowadzimy.
Boje się tylko , że dalej będzie utrzymywał matkę. Chciaż ona będzie mieszkała z córką.
Bo nam się nie kalkuluje płacenie rachunków na dwa domy. Niech ona zejdzie na ziemię.
A teraz inna sprawa. Nie mamy prywatności nawet we własnym pokoju. Wchodzi sobie do nas kiedy ja jestem na uczelni a mój przyszły mąż w pracy. Kiedys złapałam ją na gorącym uczynku, to mojemu się tłumaczyła, że chciała tylko sprawdzic czy nic nam nie jest. A dobrze wie, że o tej godzinie nas w domu nie ma.

ja dziennie studiuje.ale na wakacje pracuje. Oni są ateistami i nie obchodzą świąt. Święta spędzamy u moich rodziców.
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Najlepiej by było jakoś asertywnie się postawić, zachować spokój, pewne docinki puszczać mimo uszu jednocześnie robiąc swoje i pokazując, że chociaż masz do niej jakiś szacunek (w końcu to matka Twojego przyszłego męża) to jednak nie pozwolisz wejść sobie na głowę.
Asertywna to ona moze być jak juz będzie w swoim domu, teraz niestety mieszka u przyszłej teściowej wiec powinna zaakceptować warunki narzucane przez nią, chociaz chodzenie po ich pokoju tez mi sie nie podoba.
Trochę mnie rozśmieszyło to, że teściowa ma jakieś obawy związane z wydatkami na dziecko.. Czyżby bała się, że wtedy na nią kasy już nie wystarczy?
Ja zrozumiałam, ze to chłopak ma obawy, a nie tesciowa.

ja dziennie studiuje.ale na wakacje pracuje.
To dużo wyjasnia, mam wrazenie że Twój chłopak zbyt duzo wziął na siebie. Utrzymuje 3 osoby, opłaca rachunki, remontuje mieszkanie, Twoje studia tez na pewno kosztują. Ogolnie trudna sytuacja, a czy nie rozważałaś przejscia na system zaoczny, wtedy tez bedziesz mogla pracować i w ten sposób pomożesz trochę chłopakowi i sama poczujesz sie lepiej.
Jeśli mozesz napisz kilka słow odnosnie ojca tej rodziny, bo to bardzo istotne. Jesli zyje i ma dobre warunki finansowe żona moze wystapic o alimenty dla siebie, jesli nie moze podjac pracy.
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Ja czasami mam wrażenie, że ona jest ważniejsza ode mnie, choc za 2 miesiące bierzemy ślub.
i ... co w tym dziwnego ? :) W życiu faceta są najczęsciej dwie najważniejsze kobiety: matka i żona. Natomiast rozstrzyganie, która jest ważniejsza, jest utopią.

Dużo prawdy jest w tym co pisze Melodia. Jesli facet kocha swoją matkę to nie próbuj stawiać sprawy typu: "albo ona, albo ja" bo w 99,9 % przypadków przegrasz, zwłaszcza w sytuacji, gdy jeszcze nie jestes jego żoną. Sam jakbym miał podobną sytuację i nie był np. w stanie wskazać strony, która bardziej cos przeskrobała to był stanął po stronie matki, albo w ogóle nic nie zrobił. Dlaczego ? Nie wiem, być może dlatego, że kandydatkę na żonę można zmienić, a matkę ma się jedną.

Jesli to jest rozsądny gosć to o ironio prawie na pewno będzie się dokładał do utrzymywania matki, nawet wtedy gdy się wyprowadzicie. Dlaczego ? No coż, czasem pewne rzeczy po prostu trzeba robić - nikt nie mówił , że życie ma być lekkie i przyjemne. Każdy musi swój krzyż niesć, być może jego krzyżem jest pomaganie matce. Zresztą, zawsze można wymysleć jakies kompromisowe rozwiązanie - twoim problemem jest to, że widzisz w niej rywalkę, darmozjada i chciałabys być tak naprawdę jedyną kobietą jego życia i mieć go w 100 % dla siebie, tak aby go matka w ogóle nie absorbowała.

to jest ciężki temat. poprawny politycznie facet mówi: "kochanie jestes dla mnie najważniejsza", ale to dlatego, że leżąc obok młodej kobiety, z jędrnym ciałem, akurat nie mysli o matce :D
natomiast realia są takie, że sam bym prędzej zrezygnował z potencjalnej żony, niż spisał matkę na straty bo wiem, że nawet w jakims największym dramacie nigdy by nie zrezygnowała ze mnie. Zresztą, nie mam prawa na nią narzekać - wyszedłem na ludzi, a wpojone wartosci jakos tam się sprawdzają ;). Więc tak naprawdę u mnie jakby potencjalna wybranka powiedziała : "albo matka, albo ja" to tego samego dnia musiałaby spakować walizy.



Nie oceniam Ciebie, wskazuję tylko sposób w jaki myslą niektórzy (a może większosć) faceci.

ps. skoro macie niełatwą (czy może skomplikowaną) sytuację finansową to należaloby zmienić sposób studiowania na zaoczne ? nie obraź się, ale wychodzi na to, że facet utrzymuje Ciebie, matkę, robi dom. Zarzucając mu, że utrzymuje matkę, jestes taką małą hipokrytką bo samą Ciebie też przecież utrzymuje. Pieniądze i jakies tam pieniądze przeznaczone na matke nie byłyby problemem, gdybys sama też podjęla pracę.

Jasne, możesz się zastanawiać czemu wasze ciężko zarobione pieniądze mielibyscie w jakiejs tam częsci przeznaczać na matkę. Cóż, to już jest kwestia postrzegania swiata. Niektórym jest łatwiej popracować dłużej i mieć pieniądze na utrzymanie matki niż postawić na niej krzyzyk. Na pewno taka bezgraniczna miłosć może być toksyczna, zwłaszcza do osoby, który wydaje się na to niezasługiwać, ale tak naprawdę to on zna matkę cale życie, ty pewnie kilka lat. Nie jest łatwo postawić na kims krzyżyk jesli w grę wchodzi tyle lat.
 

sybilla92

Nowicjusz
Dołączył
6 Grudzień 2010
Posty
39
Punkty reakcji
0
studia dzienne mam darmowe. W weekendy czasami dorabiam na ciuchy i inne pierdoły. Pozatym dużo czasu spędzam u rodziców.Ale od października idę na zaoczne. Ojciec mojego przyszłego męża nie żyje 5 lat. A jego matka jest zdrowa i może pracowac, tylko jej się nie chce. Jak pracowała to co chwile na zwolnienie szła bo niby chora. Prosiła lekarza żeby jej zwolnienie dał.
Boje się , że jak będziemy mieli dziecko to ono nie będzie miało wszystkiego bo synuś będzie na mamusie dawał kasę. A ona uważa to za normalne. Tak jak wcześniej napsałam: nawet jak miała pieniądze to uważała ,że są jej i może z nimi robic co chce. Do lekarza nie pójdzie na kasę chorych bo trzeba czekac i oczywiście synuś musi jej dac ze stówkę. A jak idziemy na zakupy i mówię , ze to czy tamto jest potrzebne bo mówi że kasy nie ma. Uważam, że matka powinna pomóc synowi iśc na swoje a nie odwrotnie.
Uważam , że moje zachowanie nie jest egoistyczne, bo z kim rozmawiam to się dziwi, że taka sytuacja ma miejsce...
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Boje się , że jak będziemy mieli dziecko to ono nie będzie miało wszystkiego bo synuś będzie na mamusie dawał kasę.
Uważam , że moje zachowanie nie jest egoistyczne, bo z kim rozmawiam to się dziwi, że taka sytuacja ma miejsce.
Nie chcę Cie urazić, ale o Twoim egoizmie świadczy juz pierwsze napisane przez Ciebie zdanie...
Mam problem. Od roku mieszkam u mojego faceta. Pech w tym, że mieszka z nami jego starsza siostra i matka.

Swoje mieszkanie remontujecie, a więc rozumiem, że teraz mieszkasz nie u faceta, ale razem mieszkacie u jego matki. W takim przypadku wstawka o pechu jest dziwna. Darmowe studia dzienne to tez jakis kosmos, nie zapominaj ze wiekszosc z nas doskonale sie orientuje ile ma sie wydatkow na studiach, a ty w weekendy zarabiasz na waciki.
Egoizm przemawia również przez Ciebie w sytuacji kiedy martwisz sie o siebie, dziecko ktorego jeszcze nie ma, a za nic masz jego matkę. To on na to pracuje i on decyduje na co przeznacza zarobione pieniądze, Ty nie jestes jego zoną, nie dokładasz sie do wspolnego budzetu a juz chcesz zarządzac jego dochodami, to kolejny dowod na to ze jestes nieprzecietna egoistka.
Postaw sie na miejscu chłopaka, na pewno ciezko pracuje żeby utrzymac to wszystko, a po powrocie z pracy zamiast uznania czekaja na niego wieczne zale, Na jego miejscu powaznie zastanowiłabym sie zad sensem tego malzenstwa. Pamietaj że mąż to nie bankomat, a czytajac Ciebie takie mam wrazenie.
Cenie Twojego chłopaka bardzo, matka straciła meza, on ojca, w tym momencie zostało zachwiane poczucie ich bezpieczenstwa. Poczuł sie odpowiedzialny za matke i przejał obowiazki ojca i co bys nie napisala uwazam ze to wyjatkowy facet i albo go doceń, albo zostaw go w spokoju i szukaj sponsora z grubym portfelem i BMW, jesli od kasy uzalezniasz swoje szczescie.
 

sybilla92

Nowicjusz
Dołączył
6 Grudzień 2010
Posty
39
Punkty reakcji
0
nie mieszkam u jego matki tylko u niego. Dom jest podzielony równo na 3 częsci.
Melodia mówiła byś inaczej gdybyś ją poznała. Jest naprawdę okropna. Od samego początku mnie nie lubiała ot tak. Bo sobie to wmówiła.
Nie gotowała obiadów, nie sprzątała itd. To mój chłopak chciał żebym do niego poszła mieszkac bo brakuje mu kobiecej ręki w domu. Chciałby miec obiad jak wroci z pracy, miec wyprane, wyprasowane, posprzątane. Jak do mnie przychodził to spodobało mu się to, że o wszystko potrafię zadbac. Zawsze mnie chwali, że tyle mu pomagam, że zawsze jest wszystko na czas. Staram się pogodzic naukę i dom.A jest ciężko, bo jak wychodzę o 7 rano z domu a wracam ok 16 to nie mam dużo czasu na to wszystko. A gdzie czas, żeby się pouczyc?! Czasami do późnej nocy siedzę , żeby ugotowac obiad na jutro albo ciuchy wyprasowac.
Ktoś kto nie widzi tego z bliska, nigdy tego nie zrozumie..
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Melodia mówiła byś inaczej gdybyś ją poznała. Jest naprawdę okropna. Od samego początku mnie nie lubiała ot tak. Bo sobie to wmówiła.
Sybillo nie zamierzam się z Tobą licytować kto miał bardziej w życiu pod górę, bo przecież nie o to tu chodzi. Wiem jedno, że jeśli juz teraz problem finansowy jest tak duży to pamietaj, że po ślubie on nie zniknie tylko wróci ze zdwojoną siłą. Jesli mieszkanie ktore remontujecie jest tą 1/3 domu o ktorej wspominasz, to bedzie to horror a nie spokojne rodzinne życie.
Przepraszam za przytoczenie Twojej wypowiedzi z innego tematu, ale piszesz tam o swoim trudnym charakterze i braku porozumienia z własnym ojcem. Ten problem udało Ci sie rozwiazać przez zmiane swojego nastawienia, moze w przypadu tesciowej rownież sie uda, tylko nie traktuj tej kobiety juz na starcie jak wroga.

Nie gotowała obiadów, nie sprzątała itd. To mój chłopak chciał żebym do niego poszła mieszkac bo brakuje mu kobiecej ręki w domu. Chciałby miec obiad jak wroci z pracy, miec wyprane, wyprasowane, posprzątane.

Jej zachowanie wyraznie wskazuje na depresje, ktorą mogła wywołać śmierć męża. Kobieta zamyka sie w pokoju, nie wykazuje zainteresowania zyciem rodzinnym, sprzataniem, gotowaniem, podjeciem pracy zawodowej.. według mnie nie jest to lenistwo tylko depresja i nalezy to zdiagnozować bo jesli jest tak faktycznie to wymaga ona natychmiastowej pomocy.
Swoimi petensjami nie ułatwiasz życia chłopakowi, on na pewno dostrzega zmiany w zachowaniu matki i tez sie martwi, a Ty zamiast go wspierać planujesz dziecko, to nie jest odpowiedni moment na taka decyzję. Nikt z Was nie jest gotowy na jego pojawienie sie, a nie ma nic gorszego jak dziecko z przypadku.

Ktoś kto nie widzi tego z bliska, nigdy tego nie zrozumie..
Tylko ktoś nie zaangazowany emocjonalnie w problem, może go ocenić obiektywnie. Staram Ci sie doradzić najlepiej jak umiem, pamietaj że duzo zalezy od Ciebie jaka bedzie atmosfera w Twoim domu, czy bedzie to dom pelen milosci czy też pole wiecznej walki i wzajemnych oskarzeń. Postaw sie czasami na miejscu tej kobiety, straciła męża teraz z jej punktu widzenia traci również syna, ona czuje sie zagrozona i moze dlatego zachowuje sie w taki sposob. Pogadaj z nia kiedys zapewnij że zawsze bedzie dla was kims waznym, że zależy Ci na szczesciu jej syna rownie mocno jak jej. Moze to ja uspokoi i zmieni swoje zachowanie, nic nie działa gorzej na człowieka jak odtrącenie przez kochane osoby, pamietaj o tym.
 

sybilla92

Nowicjusz
Dołączył
6 Grudzień 2010
Posty
39
Punkty reakcji
0
Co do mojej wypowiedzi w innym temacie to miałam trudny charakter w wieku 13-16 lat. Wpadłam w złe towarzystwo. Chodziło tu bardziej o papierosy i alkohol.
Ten dom co remontujemy to nie jest ta 1/3 domu. Mamy swój. Niedawno kupiliśmy i chcemy miec wszystko w nim zrobione, żeby po ślubie odrazu tam zamieszkac.
A co do rzekomej depresji teściowej to nie nazwała bym tak tego... Ona była taka zawsze, nawet jak żył jej mąż. Rzadko kiedy gotowała i nigdy nie sprzątała. Wszystko musiał jej mąż robic sam. Co mu było z takiej żony?!

Poruszyłaś temat dziecka. My chcemy miec dziecko i uważam, że to najlepszy moment na dziecko. Po ślubie oczywiście. Za 2 miesiące.
Moja mama mówi, że mam dbac o nasze szczęscie i nie mogę czegoś podporządkowywac teściowej. Bo to my zaczynamy nowe życie i ona powinna chociaz psychicznie nas wspierac a nie nam problemów dokładac.

Jej rodzina też jest oburzona tym co ona robi.
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Spokojnie, spokojnie nie dajmy się zwariować.
Do zgody potrzebne są 2 strony i choćby Sybilla się dwoiła i troiła żeby było dobrze (co na dobry początek oczywiście polecam) to bez dobrej woli teściowej i tak nic z tego nie będzie.
Szacunek do matki narzeczonego i pewne zrozumienie dla tej kobiety, dla której Sybillo jesteś i będziesz w pewnym sensie rywalką są nieodzowne. Pamiętaj również, że czasami (choć w pewnych przypadkach trzeba) lepiej nie stawać w otwartej konfrontacji z teściową, ponieważ o ile własnemu dziecku wybaczy ona największą krzywdę o tyle Tobie już niekoniecznie. Dlatego najpierw dobrze by było szczerze i otwarcie z narzeczonym pogadać co Cię boli i jak on widzi waszą przyszłość z mamą w tle. Jeżeli już dojdziecie do porozumienia i trzeba będzie rozmówić się z mamą to niech lepiej on w tym przewodniczy a nie Ty.
Jak dla mnie Sybillo Twoje obawy są całkiem uzasadnione i w tym wypadku popieram zdrowy egoizm, z właśnie asertywną postawą wobec teściowej, która oznacza: ja się liczę, ale i ty się liczysz. Ważne żeby nie przedobrzyć w żadną stronę, nie zacząć się nadmiernie poświęcać ale też nie być zaborczą i agresywną w przekazie.
Twoje lęki dobitnie świadczą o tym, że nie czujesz się pewnie w obecnym układzie i nie potrafisz go zaakceptować, jak i również nie masz poczucia bezpieczeństwa co do przyszłości. Lepiej nie wchodź z takimi przeświadczeniami w małżeństwo i po prostu porozmawiaj z narzeczonym, tak konkretnie.
Muszę też powiedzieć, że rozumiem pozostałych broniących Twojej teściowej, ponieważ Ci z nas, którzy mieli udane dzieciństwo mają przeświadczenie, że rodzic jest osobą świętą, która wszystko poświęciłaby dla dziecka i dzieci na starość mają obowiązek jej pomagać. Jest to święta racja, która funkcjonuje poprawnie właśnie w rodzinie o normalnych, zdrowych relacjach. Jako kontrprzykład podam moich znajomych, których rodzice zawarli z nimi taki układ, że sami wspólnie kupili drogie mieszkanie w mieście, w którym zamieszkali teściowie a młodzi zostali na przedmieściach w wartym 3 razy mniej mieszkaniu, ze starymi sypiącymi się meblami i wszystkimi niedogodnościami starego budownictwa. Nie byłoby w tym nic jeszcze takiego strasznego gdyby nie to, że rodzice owego kredytu spłacają zaledwie 1/3 a młodzi całą resztę i teraz plują sobie w brodę, bo rodzice twierdzą że nie są w stanie płacić więcej, a dodam że w przeciwieństwie do młodych mają już mieszkanie całkowicie urządzone, więc na nic odkładać nie muszą. Tak więc nasłuchałam się już trochę o teściach, którzy kierują się niekoniecznie dobrem własnego dziecka...
A przy tym dodam, że jeszcze przed wzięciem kredytu przyjaciółka (bo o niej mowa) z teściami miała bardzo dobry kontakt, wszystko zmieniło się po wspólnym finansowym przedsięwzięciu. Sorry że tak wywaliłam ten długaśny przykład ale chciałam ukazać, że właśnie nie zawsze nadmierne poświęcanie się i słuchanie we wszystkim rodziców (a może pewnych typów rodziców?) wychodzi na dobre. Czasem trzeba powalczyć o swoje.
Nie wiem czy podobny scenariusz może się rozegrać w Twoim życiu Sybillo, sama musisz wyciągnąć z tego wnioski.
 

sybilla92

Nowicjusz
Dołączył
6 Grudzień 2010
Posty
39
Punkty reakcji
0
dobrze, że na tym forum jest ktoś kto mnie rozumie.
My napewno kredytu z nią na pół nie weźmiemy bo ona nie pracuje ;) to tak nawiasem.
Ona nawet nie akceptuje decyzji o ślubie, choc jesteśmy razem już bardzo długo. A znamy się od małego.
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
A tak w ogóle to Greeg mam wrażenie, że Ty swojej pępowiny jeszcze się nie pozbyłeś:D
Z drugiej strony myślę sobie, że rzeczywiście następuje to dopiero wtedy kiedy założy się własną rodzinę bo wcześniej chyba nie ma takiej potrzeby ani nie ma jeszcze właśnie tej własnej, odrębnej, tak bardzo absorbującej rodziny.
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Taki to już widać typ ta Twoja teściowa, musisz troszkę poczekać aż rozwiniesz skrzydła we własnym domku:) A przede wszystkim - rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa z narzeczonym. Nie próbuj go tylko zniechęcać do własnej matki lub coś w ten deseń bo to by tylko sprawiło, że zacząłby myśleć że to Ty jesteś do niej uprzedzona. Spokojnie i taktownie, a na pewno się dogadacie! ;)
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Z trzeciej strony muszę też przyznać rację Melodii - to że Twój facet przejął obowiązki głowy rodziny świadczy tylko o jego odpowiedzialności i dobrze wróży na przyszłość. Nie można mu kazać z dnia na dzień przestać pełnić tej roli. Myślę, że kiedy zamieszkacie razem, pojawią się nowe obowiązki, nowe wydatki, dziecko, całkiem prawdopodobne że będzie potrafił zatroszczyć się także i o was, a mama nie będzie już priorytetem. Czas pokaże..
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Ona nawet nie akceptuje decyzji o ślubie, choc jesteśmy razem już bardzo długo.
Intrygujące jest to dlaczego ta kobieta nie akceptuje Ciebie jako przyszłej synowej? Co ma Ci do zarzucenia jesli dbasz o jej syna i dom?

A tak w ogóle to Greeg mam wrażenie, że Ty swojej pępowiny jeszcze się nie pozbyłeś
Z drugiej strony myślę sobie, że rzeczywiście następuje to dopiero wtedy kiedy założy się własną rodzinę bo wcześniej chyba nie ma takiej potrzeby ani nie ma jeszcze właśnie tej własnej, odrębnej, tak bardzo absorbującej rodziny

Co innego odciecie pępowiny, a co innego zupełnie odizolowanie sie od matki i pozostawienie jej samej sobie. Nawet posiadanie nowej rodziny nie zwalnia dzieci z obowiazku opieki nad rodzicami. Aby zachować zdrowe relacje zawsze byłam przeciwnikiem wspolnego mieszkania mlodych z rodzicami, ale jak wiadomo marzenia sobie a szara rzeczywistość sobie. Wiele mlodych małżenstw ze wzgledow finansowych jest zmuszonych do mieszkania z jednymi z rodzicow i wtedy o konflikt nie trudno. Od życioewj madrości ludzi zależy jak ułozą wspolne zycie i czy bedą sie tolerować czy zwalczać. Na pewno na tym etapie na jakim znajduje sie Sybilla duzym nietaktem byłoby stawianie przyszłego meża przed wyborem matka albo ja. A do tego ewidentnie sprowadzał sie ten temat, dlatego proponowałam wyciszyc emocje i przetrwać, tym bardziej ze przed nimi tylko 4 miesiace wspolnego mieszkania, nie warto psuć jeszcze w miarę poprawnych relacji i to tuż przed ślubem.
 
Do góry