Wieloświat. Jeden wielki paradoks ?

delin

Nowicjusz
Dołączył
14 Grudzień 2008
Posty
298
Punkty reakcji
4
Wiek
36
Miasto
Wodzisław Śląski
Ciekawa interpretacja świata, szkoda że wszystkie zjawiska tak jak np. podróż światła ze Słońca do Ziemi nie następuje natychmiastowo, więc jak wytłumaczyć to w inny sposób niż obecność czasu? Elektrony zmieniają swoje położenie względem jądra atomu tak szybko, iż nie można obliczyć ich prędkości, jednak w bardzo małych odcinkach czasu zmieniają swoją pozycję. Nigdy nie obliczymy prędkości elektronu, ponieważ każda próba zmierzenia tego zjawiska ingeruje w jego przebieg. Dlatego w obliczeniach matematycznych traktujemy ruch elektronów (czyt. elektrony) jako fale, a nie materia. Czy to oznacza że materia nie istnieje, skoro tak jak elektron wszystko możemy interpretować jako fale? Wszystko zależy od punktu widzenia. Twój akurat mówiący że czas nie istnieje przeczy obserwacjom dnia codziennego oraz wszystkim odkryciom naukowym na przestrzeni tysiącleci.

Zagięcie czasu oznacza że w różnych układach czas może biec z różną prędkością. Znasz może paradoks bliźniaków? Zajrzyj do teorii względności jeszcze raz. Zagięcie przestrzeni? Wyobraź sobie że Ziemia porusza się cały czas po linii prostej, jednak grawitacja Słońca tak zakrzywia przestrzeń, że Ziemia mimo że podróżuje w linii prostej nigdy nie oddali się na stałe od naszej gwiazdy. Takie są obecnie standardy w fizyce. Zawsze można powiedzieć że fizycy nie mają racji, tak samo jak już to zrobiłeś twierdząc że czas i zjawiska nie istnieją. Zagięcia czasoprzestrzeni są typowym zjawiskiem w naszym wszechświecie.

Być może to co nazywamy wszechświatem to wszystko co istnieje, ale niekoniecznie. Za pomocą wszystkich fal, które powstały po wielkim wybuchu określamy jego rozmiar oraz wiek. Nie wiemy co jest dalej, powiedzmy więcej niż 15 mld lat świetlnych od nas. Może 100 mld lat świetlnych dalej istnieje wszechświat taki jak nasz, a może wiele takich wszechświatów jest rozsianych w tym wypadku nieskończonej przestrzeni?
 

makfil

Bywalec
Dołączył
15 Listopad 2009
Posty
579
Punkty reakcji
39
Miasto
Ziemia, planeta ludzi
Ugięcia czasoprzestrzeni? Z teorii względności? To nadinterpretacja rzeczonej teorii, lub ew. implikacja ją obalająca. W całości, lub w części. Czas jest umowny, nie istnieje, nie można go zaginać.

Jasne, że każdy może mieć swoją osobistą teorię, nawet w dziedzinie fizyki teoretycznej. Upłynie jednak trochę czasu, zanim ta - dotycząca umowności i niezaginalności czasu zyska rozgłos i uznanie.
Na razie jednak powszechnym poważaniem cieszy się ogólna teoria względności Pana Alberta, która pomimo, że jest tylko teorią a nie prawem fizyki, to jednak wykazuje zadziwiającą zgodność z danymi obserwacyjnymi.
Otóż teoria ta zajmuje się geometrią czasoprzestrzeni, czyniąc to za pomocą dość skomplikowanego aparatu matematycznego działającego na 4-wymiarowej przestrzeni tensorowej, której jednym z wymiarów jest czas. Czas jest tu jednym z elementów czasoprzestrzeni, nierozłącznie z nią związany i wraz z nią podlegający zakrzywieniom w obecności pól grawitacyjnych. Jedynie przy braku grawitacji (praktycznie - przy bardzo słabych oddziaływaniach grawitacyjnych) możemy mówić o rozdzielności czasu i przestrzeni, co mniej więcej odpowiada naszym doświadczeniom życiowym.
 

Tendencjusz

-- . .-. -.- ..- .-. -.--
Dołączył
15 Marzec 2008
Posty
1 602
Punkty reakcji
69
Jasne, że każdy może mieć swoją osobistą teorię, nawet w dziedzinie fizyki teoretycznej. Upłynie jednak trochę czasu, zanim ta - dotycząca umowności i niezaginalności czasu zyska rozgłos i uznanie.
Na razie jednak powszechnym poważaniem cieszy się ogólna teoria względności Pana Alberta, która pomimo, że jest tylko teorią a nie prawem fizyki, to jednak wykazuje zadziwiającą zgodność z danymi obserwacyjnymi.
Otóż teoria ta zajmuje się geometrią czasoprzestrzeni, czyniąc to za pomocą dość skomplikowanego aparatu matematycznego działającego na 4-wymiarowej przestrzeni tensorowej, której jednym z wymiarów jest czas. Czas jest tu jednym z elementów czasoprzestrzeni, nierozłącznie z nią związany i wraz z nią podlegający zakrzywieniom w obecności pól grawitacyjnych. Jedynie przy braku grawitacji (praktycznie - przy bardzo słabych oddziaływaniach grawitacyjnych) możemy mówić o rozdzielności czasu i przestrzeni, co mniej więcej odpowiada naszym doświadczeniom życiowym.

Czy rozumowanie, które przedstawiasz, odbija się w pytaniu " W jaki sposób grawitacja wpływa na czas? " ?




Amigo: Suponujesz, iż Ziemia "leci" sobie po linii prostej? Gdybyś był tak uprzejmy i mnie oświecił. Dla mnie wystarczy powiedzieć, iż Ziemia porusza się w przybliżeniu po elipsie, jednakże nie wiem co na to standardy :).

 

Azgheros

Nowicjusz
Dołączył
19 Listopad 2009
Posty
81
Punkty reakcji
0
Wiek
51
Miasto
Warszawa
A ja może powrócę do pierwszego postu w tym temacie - dotyczącego jakoby istnienie kopi nas samych w innych wszechświatach, zaprzeczało istnienie wieloświatów. Wystarczy sobie wyobrazić to w ten sposób, że w każdym najmniejszym przedziale czasu (naszego czasu, jakim my go widzimy - są takie miejsca a naszym wszechświecie w których czas przestaje istnieć) powstaje nieskończona ilość odbić wszechświatów, które różnią się od naszego chociażby tylko tym, ze jedne elektron znalazł się w innym miejscu niż w naszym. Wszystkie są równoważne, ale od momentu rozdzielenia zaczyna się ich niezależny żywot. Więc w tych, które się oddzieliły się dawno temu, wszystko jest możliwe, także i to że nasza kopia nigdy nie powstała (nasi rodzice się nie spotkali, z ziemi zniknęło życie, czy co by się tam nie wymyśliło), ale w tych co dopiero teraz się pojawiły jako kopie, być może ja w diabli skasowałem ten wpis i nikt, nigdy go nie ujrzy i być może jutro wpadnę pod ciężarówkę (dokładniej nieskończona ilość mnie). Lubię nieskończoność.
 

Tendencjusz

-- . .-. -.- ..- .-. -.--
Dołączył
15 Marzec 2008
Posty
1 602
Punkty reakcji
69
No cóż, nie wiem co to są te "implikacje z czasem", ale myślę, że to wielka szkoda, że Einstein nie wiedział, że "Przestrzeń to przestrzeń" a "Czas to czas", który jest tylko odczuciem. Może wówczas zająłby się czymś bardziej pożytecznym niż kucie czasoprzestrzeni. Uwolniłoby to również umysły wielu ludzi od zajmowania się jego teoriami i pozwoliło żyć w błogiej świadomości najprostszych tylko prawd oraz tego, co nam się wydaje. :lol:
Implikacje z czasem? Napisałem " Chodziło mi o to, że te implikacje z czasem absurdalnością przekraczają normy dobrego smaku", czyli inaczej: "Z czasem implikacje absurdalnością...". 
Czego natomiast szkoda, to ludzi nastawionych na konflikt, gdy tylko nie stać ich na wartą choćby funta kłaków polemikę. Od zawsze istniał ten argument - warto byś wiedział, że merytoryczny, to on nie jest. Zawsze można posiłkować się takim "humanistycznym" wybiegiem, ale świadczy to dokładnie o niczym, jak też nic nie wnosi.
Może i tak, chociaż we współczesnej nauce, więcej jest teoretycznych hipotez niż stwierdzonych praw.

- Odparł niechętnie.




Azgheros napisał:
A ja może powrócę do pierwszego postu w tym temacie - dotyczącego jakoby istnienie kopi nas samych w innych wszechświatach, zaprzeczało istnienie wieloświatów. Wystarczy sobie wyobrazić to w ten sposób, że w każdym najmniejszym przedziale czasu (naszego czasu, jakim my go widzimy - są takie miejsca a naszym wszechświecie w których czas przestaje istnieć) powstaje nieskończona ilość odbić wszechświatów, które różnią się od naszego chociażby tylko tym, ze jedne elektron znalazł się w innym miejscu niż w naszym. Wszystkie są równoważne, ale od momentu rozdzielenia zaczyna się ich niezależny żywot. Więc w tych, które się oddzieliły się dawno temu, wszystko jest możliwe, także i to że nasza kopia nigdy nie powstała (nasi rodzice się nie spotkali, z ziemi zniknęło życie, czy co by się tam nie wymyśliło), ale w tych co dopiero teraz się pojawiły jako kopie, być może ja w diabli skasowałem ten wpis i nikt, nigdy go nie ujrzy i być może jutro wpadnę pod ciężarówkę (dokładniej nieskończona ilość mnie). Lubię nieskończoność.

W sumie, to nic nie stoi na przeszkodzie, by w nieskończonym wszechświecie (wszystkim co istnieje) znalazło się nieskończenie wiele planet tętniących życiem. Jeżeli byłoby ich nieskończenie wiele, to zapewne wystąpiłoby wśród nich nieskończoność razy takie samo ułożenie - np. druga identyczna Ziemia, na której wszystko odbywałoby się identycznie - nieskończenie wiele kopii. Naturalnie to samo tyczyłoby się każdej wersji z dewiacją - choćby najdrobniejszą. Istotne pytania są tutaj co najmniej dwa:  Po pierwsze, czy coś stoi na przeszkodzie? Po drugie - jakie wytłumaczenie oddaje rzeczywistość najlepiej.

Osobiście nie przychylam się do tego, co prezentujesz. Uważam, że czas nie istnieje w ogóle. I od tego momentu pomijając kopiowanie - możemy znaleźć wspólny język. Innymi słowy - jeżeli już, to najzwyczajniej w świecie istnieje sobie wszechświat, w którym z konieczności wiele się powtarza. Drugi pod-motyw to życie występujące w obrębie* atomu. Czy bowiem racjonalnym jest twierdzić, iż znana nam część kosmosu nie składa się na coś, co jakieś społeczeństwa nazywają cząsteczką elementarną? Dlaczego? Urodziliśmy się wszyscy tutaj, nie dane nam było widzieć miejsca narodzin z zewnątrz - na dobrą sprawę pewne jest tylko to, że w jakiś sposób istniejemy. 

Tak więc pomimo, iż brzmi to nieprawdopodobnie, wciąż racjonalny umysł łatwo wychwyci, iż stoi na cienkiej tafli lodu - ma zbyt mało danych, by uznać, że to faktycznie bzdura. Oczywiście ludzie łatwo ulegają złudzeniu, iż to na pewno śmieszna teoria. Tak już działa nasza psychika.

Doprecyzuj proszę, jak wyobrażasz sobie wieloświaty w przestrzeni.

 
P

Pawian

Guest
Wieloświat jest matematycznie, fizycznie można powiedzieć potwierdzony. Tzn nie potwierdzony..
"Czy można się zamienić na łóżka? Można,to znaczy nie można." Według obliczeń kosmologów-astrofizyków profesora A.Linde i dr V.Vanchurina z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii liczba takich wszechświatów może wynosić 10^10^10^7.Ta liczba zer jest większa od liczby atomów w obserwowalnym wszechświecie szacowaną na 10^80).
Teorie takie nie spełniają zasady brzytwy Ockhama,czyli niemnożenia bytów ponad miarę.Fizyka zajmuje się wyłącznie wszechświatem dostępnym ludzkiemu poznaniu.Dowiedzenie istnienia innych wszechświatów oraz ich istnienie jest tylko przedmiotem czczych spekulacji.Brzytwa Ockhama wprowadzona przez Williama Ockhama zasada 1: istnień nie należy mnożyć ponad potrzebę (łac. Non sunt multiplicanda entia sine necessitate), tłumaczona także jako: Bytów nie mnożyć, fikcyj nie tworzyć, tłumaczyć fakty jak najprościej. W praktyce tłumaczy się to jako: proste rozwiązanie jest najlepsze albo nie wymyślaj nowych czynników jeżeli nie istnieje taka potrzeba, a jeżeli już, to udowodnij najpierw ich istnienie.Z dowodami niestety kiepsko.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Cześć postów powędrowała do osobnego tematu. Ponieważ jest niemożliwe technicznie podzielenie posta, dyskusje się trochę zazębiły, ale korzystanie z linków przy cytatach powinno pomóc się połapać.
 

Algernon

Nowicjusz
Dołączył
5 Maj 2010
Posty
116
Punkty reakcji
10
Wiek
39
Miasto
Zawsze w sobie
nie sprawujesz nad soba swiadomej kontroli, bo nawet to co myslisz jest uwarunkowane wypadkowa twoich doswiadczen, wychowania i genetyki :) tez dziwnie sie czuje z ta mysla, ale co zrobisz? ;)

Psychologia współczesna już niemal na dobre odeszła od deterministycznego ujmowania osobowości. Wielką rolę w tym odegrała tzw. "psychologia humanistyczna". Wspaniałą rozprawę na ten temat napisał Kazimierz Obuchowski w książce "Adaptacja twórcza". Poglądy Freuda o kompensatach, czy warunkowanie u behawiorystów zostały zanegowane, bo o ile sprawdzają się na zwierzętach, to u człowieka sprawa jest o wiele bardziej złożona. Człowiek posiada bardzo rozbudowany, skomplikowany aparat osobowości --- jest bytem osobowym, w przeciwieństwie do zwierząt. To sprawia, że w warunkowaniu zachodzi cała masa zmiennych pośredniczących. Warunkowanie może tłumaczyć zachowanie zwierząt, ale nie człowieka. U człowieka może warunkowanie wyjaśnić tylko niektóre procesy, ale go nie definiuje. Inne deterministyczne poglądy na temat "JA" człowieka współcześnie również są odkładane do lamusa. Ludzie się wychowywać w najróżnorodniejszych warunkach, ale to nie sprawia, że są robotami. Determinanty środowiskowe, genetyczne, libido itd. determinują tylko w pewnym stopniu, bo człowiek posiada wolna wolę (która może być determinantami ograniczana, nawet bardzo... ale ją ma.)

A jeżeli chodzi o światy równoległe. Mój ojciec przeczytał już chyba wszystkie książki we wszystkich bibliotekach w moim miescie na temat astrofizyki, astronomii, fizyki kwantowej etc. Kiedyś dużo mi o tym opowiadał i z tego co pamiętam, to Steven Hawkins napisał najpopularniejsze dzieło na ten temat. Ponoć teoria wieloświatu na razie jest nie do zweryfikowania, jest to czysta hipoteza.

Jedno z najpopularniejszych założeń mówi, że każda czarna dziura wybucha nowym wszechświatem w innym wymiarze. Ten nowy wszechświat jest połączony z naszym - macierzystym - tak jakby "pępowiną", ale posiada nieco odmienne właściwości fizyczne (np. inna stała Plancka). Tak samo nasz Wszechświat mógłby być - wedle tej hipotezy - "dzieckiem" które wybuchło w tym wymiarze z czarnej dziury starszego Wszechświata.
 
Do góry