Uwolnienie się od rodziców. Czyli przelała się czara goryczy

astro007

Nowicjusz
Dołączył
30 Grudzień 2005
Posty
302
Punkty reakcji
0
Właściwie nie wiem od czego zacząć .Raczej nic normalnego i pomocnego nie wymyślicie a ja się wyżalę i będzie mnie lepiej. W mojej rodzinie sytuacja wygląda następująco….

Mam już 22 lata niby mało ale w moim wieku ojciec z matką ślub brali…. Jednak mieszkam jeszcze z nimi i jestem uzależniony finansowo od nich .Sprawa jest prosta SA zasady ( bardzo restrykcyjne , zaraz je opisze) i albo przestrzegasz albo won…. Czyli reasumując jestem pod ich pantoflem.

I tak nie pije alkoholu bo zakaz , o innych używkach to chyba wspominać już nie musze. Samochodem raczej nie jeżdżę ( prawo jazdy prawie 3 lata) bo wszystkie samochody na ojca i jeszcze bym rozbił a wtedy to by mnie psychicznie zniszczył( już i tak mnie niszczy w tym wypadku ,że mu półośki uszkadzam itp. ) . A na własnego pomimo zbierania nie stać mnie.

Dziewczyny nie mam bo z każdego czasu gdzie i kiedy jestem rozliczany co do minuty . A kobiety w mniemaniu mojego ojca to samo zło i na pewno będą mnie chciały wykorzystać. I tka nie mam dziewczyny i do kog się wygadać. Fajnie nie ?

Oprócz tego przez systematyczne straszenie i gnębienie i wyrobił u mnie szereg bardzo głupich leków. Podam tylko przykład, lek przed studniami (,że niby wpadnę) ,itp. czyli wszystko co może zagrażać 3-latkowi ale nie mnie. Ogólnie mówiąc ojciec ,rządzi a my jesteśmy wszyscy śmieciami , bo matka :cenzura: zarabia itp. Ja z bratem nic nie potrafimy , jesteśmy ofermy ,łajzy itp. I ma być dokładnie tak jak on sobie życzy. Nawet śmieszne jest to bo znając mojego ojca jeśli cos od niego się chce lub aby podjął jakąś decyzję trzeba robić dokładnie an odwrót bo wtedy zrobi awanturę i każe robić tak jak nam pasuje.

Warto dodać ,że mam słabą psychikę i jeszcze ciągłe nerwy na uczelni a już w domu doprowadzają mnie do depresji. Przez ostanie pól roku sytuacja się zmieniła. Mój ojciec był podejrzewany o raka. Ten kto cos podobnego przeżył wie jak zmienia się sytuacja w rodzinie itp ( bo rodziców wbrew pozorów bardzo kocham itp.) . Po kilku miesiącach okazało się ,ze to nie rak . Było jeszcze w miarę przez kilka tygodni . Aż do Wigilii bo od tego momentu jest równia pochyła.

Wczoraj patrząc na mojego zęba ( przednia jedynka , z nią mam problem bez mała od 5 lat , przeszedłem różnych jedni ,żeby rwać jakiegoś zęba i aparat inni ,żeby zostawić to w spokoju szkoda kasy , będzie co ma być ) powiedział ,że idziemy natychmiast do ortodonty. Aha warto dodać ,że od 24 h jestem ciągle gnębiony ,że przeze mnie to on straci kilka tysięcy złotych. I tutaj zaczyna się historia, która po 22 latach przelała czarę goryczy. Bo pomimo ,że paskudnie wyglądam ( nadwaga , wypadek na rowerze dosyć poważny itp.) to już oszpecenie siebie aparatem ortodontycznym to już jest przesada.

Nie musze mówić ,że marzy mnie się własne mieszkanko itp. Żałuje ,że mieszkam w mieście w którym jest ponad 10 szkół wyższych (prywatnych tez wliczam) bo wylądowałbym na stacji albo na akademiku a tka ,jeszcze 4lata meczenia się. Bo jeden rok zawaliłem ( i tutaj byłem gnębiony i niszczony przez pół roku) .

Ogólnie po studiach marzy mnie się wyjazd za granicę jak najdalej od Polski…

//KOLEGO!!! Proszę Cię, wstawiaj akapity, żeby innym łatwiej się czytało!:) Moderator.
 

elvadero

Nowicjusz
Dołączył
15 Styczeń 2012
Posty
90
Punkty reakcji
1
Miasto
Kraina Gejzerów
Przyznam się stary,że Tobie z całego serca współczuję.
Nie masz łatwego życia. Widać ,że ojciec chce mieć wgląd w całe Twoje życie.
To nie jest proste żyć u boku takiego ojca. Czy Twój ojciec jako dziecko przez własnego ojca podobnie był traktowany?
Wiesz - bywa często tak,że ktoś z własnego domu wynosi takie a nie inne zachowania.
Jak mówi znane powiedzenie "starego drzewa nie nagniesz" i to ma miejsce niestety w tym przypadku :( :(
 

Tiwaz

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2007
Posty
650
Punkty reakcji
4
Wiek
34
Miasto
Kielce
Straszne to co czytam, że rodzice potrafią tak niszczyć swoje dzieci. Rozumiem Cie bo mnie też rodzice też zawsze mnie niszczyli. W zasadzie podtrzymuje mnie tylko wiara, modlitwa, czytanie dobrych pism. Może nie ujdzie cierpienia, ale chociasz są siły by to jakoś nieść wszystko. Nie wiem chciałbym ci coś innego doradzić, ale jedynie życie Ci wiary no i siły żebyś jakoś przetrwał. Mówie to bo znam przynajmniej opr mnie jeszcze 2 młode osoby które dzięki wierze pomimo trudności odnaleźli sens życie ( niestety tylko przez gg ich znam, ale to dlatego że weź dziś doradź ludziom żeby zaufali Bogu)
 

regaciarz

Nowicjusz
Dołączył
24 Luty 2007
Posty
39
Punkty reakcji
1
znam Twój ból, ja wybrałem studia zaoczne bo po prostu chciałem iść do pracy i mieć własne pieniądze. Udało mi się załatwić pracę w mieście odległym o 50km. Na początku dojeżdałem, ojciec starał się za wszelką cenę zatrzymać mnie w mieście( znalazł mi dwie posady na miejscu, próbował wkręcić w spólny kredyt hipoteczny). Ale ja wybrałem stancję, pomogło mi w tej decyzji to, ze zaczął zarządzać moimi pieniędzmi! Potrafiał rozliczać mnie z każdej wydanej złotowki. Więc długo nie myśląc po cichu wynająłem mieszkanie, wpłaciłem sporo kaucji i powiedziałem wprost- wyprowadzam się, z domu zabieram tylko swojego laptopa, kilka rzeczy i samochód, który już dawno odpracowałem w rodzinnym biznesie. Na tym mi zależało najbardziej, niby stary, ale włożyłem w niego kupę pieniędzy i marzyłem o nim od dłuższego czasu.

Rodzice mnie bardzo niszczyli psychicznie, udowadniali, ze jestem nieudacznikiem, że do niczego się nie nadaję, nawet mam nieco siwizny na głowie w wieku 20 lat!. Wszystko pogłębiło się w 2011 roku po poważnym wypadku nie z mojej winy. Widzieli, ze potrzebuję wsparcia, ale musieli mi wytykać, ze może lepiej wyrzucić prawko i przesiąść się na autobus, że przeze mnie nie mają samochodu i pieniędzy.

Dodam, ze jazda samochodem to mój największy nałóg i dwa dni po otarciu się o śmierć( przy 150 km/h zostałem wypchnięty do rowu, prosto w las, zmieściłem się w dwóch metrach szerokości rowu mimo wyrwanego koła, śpieszyłem się do domu z uczelni bo "samochód potrzebny aby do ciotki pojechać po coś tam". jak wysiadłem z samochodu i spojrzałem na ślady biegnące 30cm od grubych drzew to nogi się pode mną ugięły) wsiadłem za kółko. Mało brakowało a zniszczyliby mnie, gdybym wtedy się złamał i wyrzucił prawko dzisiaj byłbym już tylko wrakiem człowieka bo to byłby tylko początek...

Ja na Twoim miejscu szukałbym jakiejkolwiek pracy i szedł na studia zaoczne i na stancję. Pokoje są już za 300zł( obskurne klitki, ale na początek się nadadzą)
 

astro007

Nowicjusz
Dołączył
30 Grudzień 2005
Posty
302
Punkty reakcji
0
Witam serdecznie przepraszam , że tak krótko i po tak długim czasie( jutro jak znajdę czas to rozwinę swojego posta) . Tak mój ojciec był źle traktowany przez swoich rodziców a nawet jeszcze gorzej traktowali go jako maszynkę do robienia pieniędzy. Co do wypadku samochodowego według mego ojca spraw jest jasna ZAWSZE TO JA JESTEM WINNY WYPADKOWI , choćby wjechał we mnie rozpędzony, kompletnie pijany gość na czerwonym świetle. Bo przecież musiałem go widzieć.

Najgorsze jest to ,że lubię pomagać ludziom mamie , bratu ojcu ale oni coraz więcej od mnie wymagają i łącząc to z czasem na uczelni + lekkim odsapnięciem nie zostaje mnie nic czasu na naukę prawie. A jak studenci wiedzą sesja się zaczęła. A odmowa pomocy kończy się prawie zlinczowaniem ( sprawdzone).Przykłady z ostatnich 2 tygodni : sobota 21 stycznia pomoc ojcu w jego pracy , później pomoc mamie w jej pracy licencjackiej. Niedziela 22 stycznia , zakupy od 8-11 potem kościół , wyjazd do babci znowu zakupy ( mój ojciec uwielbia wydawać pieniądze na jedzenie i ubrania) , powrót do domu ok.16 i teraz najlepsze przez 6h musiałem mojemu ojcu szukać samochodu w Internecie bo on chce kupić( mój ojciec zawsze chce kupić tylko jego rozlazłość zajmuje mu ok.3-4 lat) .Tak zleciała mnie niedziela .

Od poniedziałku do piątku uczelnia , po powrocie pomoc mamie w jej pracy licencjackiej a wieczorami przez ok. 2h przeglądanie aukcji ze sprzętem wędkarskim bo jest na kupnie .Sobota 28 stycznia pomoc mamie w pracy licencjackiej +to ,że się przeziębiłem dosyć mocno , wczoraj to jest 29 stycznia rano kościół potem zakupy do 15, potem pomoc mamie w pracy licencjackiej następnie pomoc bratu w lekcjach i tak zleciał mnie kolejny dzień .

Dzisiaj jest powiedzmy 10 , przez 1,5h szukałem ojcu opaski na kostkę bo skręcił , ale jeśli mnie by się to przytrafiło to przez 2 tygodnie + przy najbliższej nadarzającej się okazji byłoby mnie to wypominane i jeździłby po mnie jak po łysej kobyle .ale wracając do tematu przeglądnąłem z nim 74 strony czyli cos ok. 740 aukcji ,żadna mu nie pasowała bo za drogo on może wydać max. 10zł z wysyłką (odwołuje się , do zakupów wyżej) .Potem wyjechał ze swoim pracownikiem a mnie kazał stać na mrozie i interesu pilnować ( jeszcze się nie wyleczyłem z przeziębienia ) w między czasie uciekli klienci i jest awantura…. I takie to moje życie… Ale , to może ja jestem chory( na umyśle , bo faktycznie przeziębienie mam) ….
 

orkus

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2011
Posty
84
Punkty reakcji
3
Wiek
44
A Ty musisz z rodziną na te zakupy co tydzien po kilka godzin chodzić? To jakieś święto rodzinne, że każdy musi uczestniczyć? Nie możesz nie iśc i powiedzieć, że muszisz sie uczyć? A na Allegro to co tak długo szukasz, naucz się ustawiac wybrane parametry, będzie szybciej! Po 1. poście trochę Ci współczułem, ale teraz wydaje mi się, że trochę kiepsko u Ciebie z organizacją czasu i też nie wiem, co studiujesz, że zajęcia masz 5 dni w tygodniu od rana do wieczora...
 
Do góry