Mnie się również coś takiego przydarzyło. Było to w zeszłe wakacje, gdy byliśmy z koleżkami pofazować nad okolicznym akwenem. Akwen niewielki - staw rekreacyjno-wędkarski pośrodku pastwiska, otoczony kępami dość wysokich drzew. Zmierzchało akurat jak skończył się nam materiał i siedzieliśmy w autku trochę porobieni prowadząc egzystencjonalne rozmowy. Wyszedłem się odlać, a zaraz za mną koleżka z tym samym zamiarem. I tak, w ciepły letni wieczór, przy dźwiękach spadającego na soczystą trawkę płynu, gapiąc się w niebo, zaczęliśmy rozmawiać o gwiazdach, jakie to są niezwykle fascynujące itp... W pewnym momencie koleś mówi: patrz jak ta jedna mocno świeci. Podążając za jego wzrokiem zobaczyłem źródło mocnego, żółtego światła które akurat wtedy zaczęło wolno przesuwać się ukośnie w dół i lekko w lewo. Mówię do kolesia, że pewnie samolot leci w stronę lotniska (rzecz działa się pod Goleniowem, Zachodniopomorskie). Jednak obiekt schował się za pasem drzew, jakiś kilometr do półtora od nas, pozostając tam przez ok. minutę (nad drzewami widać było łunę) - wykluczyło to moją teorię. Nagle obiekt zaczął wznosić się podobną do poprzedniej trajektorią i na pewnej wysokości poruszać się chaotycznie. Wszystkie manewry były powolne, a my konkretnie już podekscytowani. Obiekt wędrował w lewo i prawo, wyżej i niżej przez około 5 minut. W pewnym momencie zaczął opadać, lecz tym razem znalazł się na tle drzew za którymi poprzednio się schował. Był więc jakieś 800m od nas i, wstyd przyznać, ale spanikowaliśmy, wpadliśmy do auta i zaczęliśmy uciekać. Jednak w połowie polnej drogi, wiodącej od akwenu do ulicy, zatrzymałem się i jeszcze przez chwilę widzieliśmy obiekt, poruszający się nad polem w tym samym kierunku co my, migoczący za wierzchołkami wspomnianego wcześniej pasa leśnego.
Wspomnę jeszcze, że trzeci koleś dopiero wtedy TO zobaczył, gdyż wcześniej myślał że się z niego zbijamy. Wolał smsować z tylnej kanapy z pewną, bądź co bądź, sympatyczną dziewoją. Niestety jest z nią do dzisiaj, co wiąże się z brakiem czasu/chęci/możliwości na piwko, trawę i zabawę z kolegami.
Gwoli uściślenia obiekt nie wydawał żadnego dźwięku, a helikopter z tej odległości byłoby słychać doskonale. Kto wie, może to Niemcy szpiegują nas z użyciem unowocześnionego VRIL'a - http://pufoc.republika.pl/v7_vril.htm