witajcie
mam 18 lat
od pewnego czasu kompletnie stracilem chec do zycia, wszystko jest mi obojetne, nie potrafie sie niczym cieszyc, nudze sie, czuje jak sie marnuje, nie mam dziewczyny, koledzy sie ode mnie odusneli, trwa to juz jakis czas, ale nasililo sie w ostatnim czasie.
jedna z przyczyn moze byc to, ze kolejny raz zawiodlem sie na dziewczynie, z ktora sie spotykalem dosc dlugo, wszystko wskazywalo na to, ze bedziemy ze soba, a jednak nic z tego nie wyszlo
ciezko mi o niej zapomniec, ale to nie jest jedyna przyczyna mojego stanu
jak juz mowilem niemal wszyscy koledzy sie ode mnie odsuneli, nasze kontakty spraowadzaja sie do prostych rozmow w szkole, w wakacje praktycznie dla siebie nie istniejemy
bliskich kolezanek tez nie mam...
nie mam z kim wyjsc na impreze
nie wiem jak to mozliwe, ze zmienilem sie do tego stopnia.
pamietam jak zaczynalem nauke w szkole sredniej, bylem dusza towarzystwa, codziennie poznawalem nowe osoby... i nagle cos sie zepsulo, nawet nie wiem kiedy
przestalem wyrazac swoje emocje, praktycznie zmienil mi sie wyraz twarzy, nie usmiecham sie
wszyscy sie ciesza na wakacje, a mi to jest zupelnie obojetne...
moja jedyna "atrakcja" to wizyty na silowni, siedze caly czas w domu, nie mam juz sily do tego
na dodatek zbliza sie matura
czuje jak marnuje zycie, moja mlodosc, teoretycznie najlepsze lata
mam 18 lat
od pewnego czasu kompletnie stracilem chec do zycia, wszystko jest mi obojetne, nie potrafie sie niczym cieszyc, nudze sie, czuje jak sie marnuje, nie mam dziewczyny, koledzy sie ode mnie odusneli, trwa to juz jakis czas, ale nasililo sie w ostatnim czasie.
jedna z przyczyn moze byc to, ze kolejny raz zawiodlem sie na dziewczynie, z ktora sie spotykalem dosc dlugo, wszystko wskazywalo na to, ze bedziemy ze soba, a jednak nic z tego nie wyszlo
ciezko mi o niej zapomniec, ale to nie jest jedyna przyczyna mojego stanu
jak juz mowilem niemal wszyscy koledzy sie ode mnie odsuneli, nasze kontakty spraowadzaja sie do prostych rozmow w szkole, w wakacje praktycznie dla siebie nie istniejemy
bliskich kolezanek tez nie mam...
nie mam z kim wyjsc na impreze
nie wiem jak to mozliwe, ze zmienilem sie do tego stopnia.
pamietam jak zaczynalem nauke w szkole sredniej, bylem dusza towarzystwa, codziennie poznawalem nowe osoby... i nagle cos sie zepsulo, nawet nie wiem kiedy
przestalem wyrazac swoje emocje, praktycznie zmienil mi sie wyraz twarzy, nie usmiecham sie
wszyscy sie ciesza na wakacje, a mi to jest zupelnie obojetne...
moja jedyna "atrakcja" to wizyty na silowni, siedze caly czas w domu, nie mam juz sily do tego
na dodatek zbliza sie matura
czuje jak marnuje zycie, moja mlodosc, teoretycznie najlepsze lata