Pain
Bydlak bez serca
- Dołączył
- 15 Luty 2009
- Posty
- 1 348
- Punkty reakcji
- 131
Witam! Jestem tu nowa, tak więc z góry przepraszam jak coś zrobię nie tak.
Pierwszym Twoim błędem jest nieśmiałość i zbyt duża grzeczność. Witam.
Zdecydowałam się napisać, ponieważ już sama nie wiem do kogo mogę się zgłosić ze swoim problemem. No więc zaczynając...
Moje relacje z mamą od zawsze nie były zadowalające, cały czas coś jej nie pasowało, coś robiłam nie po jej myśli, znajomi nie tacy, bo a to ze złej rodziny, a to jacyś za mili a to nie mili i nie kulturalni, chłopak nie taki jakiego ona sobie dla mnie wymarzyła bo albo za niski, albo za gruby, a to że bez samochodu, albo że bez szkoły, wszystko było na nie, widziała wady które tak naprawdę nie istniały, sama je sobie wymyślała na siłe, a sama najchętniej to zamknęła by mnie w złotej klatce i kazała tylko zbierać papierki dyplomu licencjata magistra itp itd i ona by wtedy chodziła szczęśliwa dumna i zadowolona, bo mogłaby się wszystkim chwalić jakiej to ona córeczki nie ma, a ja tak żyć nie potrafię!
Twoja szanowna rodzicielka rozumem nie grzesząc nieustannie postrzega Cię jako małe dzieciątko, które nosiła na rękach. Nie uświadomisz jej, że ten czas minął. Nikt tego nie zrobi. Jeśli ona sama nie zacznie myśleć, na nic wszelkie troski i próby. Wiedzy życiowej również nie ma pod dostatkiem, skoro taką wagę przykłada do owych papierków.
Moja matka stara się za wszelką cenę żebym ja osiągneła to co ona zawsze chciała osiągnąć a do czego nie potrafiła zmusić mojego starszego brata, który potrafił się jej zawsze postawić, a ja po prostu nie potrafię, mam za słaby charakter, za miękkie serce, odrazu się łamie, płacze, obwiniam siebie o wszystko, że może rzeczywiście coś robie nie tak? A w rzeczywistości jestem zwyczajną 22latką, nie sprawiającą wieeelkich problemów, ale matka i tak uważa że jestem ta najgorsza, nie widzi brata narkomana, który nie radzi sobie ze swoją rodziną, który żyje z miesiąca na miesiąc ciułając grosz do grosza, ale to dalej ja jestem tą złą.
Jesteś dorosła, nie musisz ani tam mieszkać, ani tego znosić. Nie daj nikomu kierować swoim życiem, mam nadzieję, że nie muszę wyjaśniać do czego to prowadzi? To nie wina charakteru czy miękkiego serca. To są bardzo rzadkie i piękne cechy, nie niszcz tego z powodu istoty, której megalomania i nadopiekuńczość odebrała zdrowy rozsądek. Jedyną wadą jest uległość. Możesz się postawić matce i jednocześnie się nie zmieniać się w kogoś kim nie jesteś, wcale tak naprawdę tego nie pragnąc.
Dlaczego?! ja już nie mam na to wszystko siły, może ktoś mi wytłumaczy rozumienie mojej mamy? Może poradzi co mam zrobić w takiej sytuacji?
To już zrobiłem wyżej. Co do porady, zalecam wyprowadzkę. Studiujesz, jesteś miła, na pewno znajdziesz współlokatorkę. To nie jest poważny problem, tylko uciążliwy i długotrwały. Kiedy odpoczniesz wszystko wróci do normy. Tylko nie podawaj matce adresu. Może nie spodoba Ci się to co powiem, ale w pewnym stopniu musisz się odciąć od rodziny. Matka, która wybiera Ci przyszłego partnera, brat narkoman, to nie jest habitat dla Ciebie. Nawet dobre serce musi znać granice, inaczej spłonie.
Dodam, że już nie raz próbowałam z nią o tym wszystkim rozmawiać, mówiłam że nie rozumiem jej postępowania, ale to nic nie daje tylko jeszcze bardziej napędza jej nerwy i zaognia sytuacje. Mama ma to do siebie że jest okropną pedantyczką, wszystko musi być wysprzątane i po jej myśli bo inaczej wpada w jakąś 'furię'.
Tylko utwierdzasz mnie w słuszności moich racji.
chciałabym się już wyprowadzić, nie męczyć się już z nią, ale to wszystko nie jest takie proste
Wszystko co napisałaś wcześniej można podpisać pod powyższe, zatem skupmy się na tym. A raczej opowiedz dlaczego to nie jest takie proste.
Pomóżcie! co byście zrobili w mojej sytuacji? może macie podobny problem??
Doprowadziłbym matkę do takiego stanu, w którym nie mogłaby już kierować moim życiem. Spalił bym ją razem z sercem, wykończył psychicznie, namieszał w głowie. Ale ja jestem nienormalny, więc nie sugeruj się tym. Wyprowadź się. Jeśli ten młodzieniec naprawdę Cię kocha, to nie jesteś zdana sama na siebie. Inną możliwość przedstawiłem wyżej - wynajem czegoś z kolegą/koleżanką ze studiów. Jakieś pytania Aniołku?