Witam.... mam juz dosyc wszystkiego i nie mam nawet komu sie wypłakać...prosze pomózcie mi.
mam 22 lata byłam z chłopakiem 6 lat rozstawalismy sie juz 3 razy z jego inicjatywy za kazdym razem na ok miesiac- dwa, zawsze wracalismy bo nam brakowało siebie. Miesiac temu znów zerwał tym razem mówił ze nie wie co czuje ze to tylko przyzwyczajenie, ze czesto sie kłócimy...to prawda bo zaczełam wspominac o zareczynach, a on uciekał od tego tematu, byłam zazdrosna i marudna czego teraz bardzo załuje...Urwałam kontakt próbowałam zapomniec...po miesiacu odzywa sie,jak do przyjaciółki mówi ze nie moze zyc be ze mnie ale ze mna tez nie, ze ciagle o mnie mysli i mu mnie brakuje, ze zerwał bo czuł sie zmuszany do deklaracji a on jeszcze nie jest gotowy i on nie wie co zrobic ze sie boi ze znów nam nie wyjdzie i ze bedzie zmuszony teraz sie oswiadczyc( co jest nie prawda), jak mu powiedziałam ze lepiej bedzie jak zapomnimy o sobie skoro nie jest pewien...to powiedział ze on musi sobie przemyslec i ogarnac wszystko sam, ze nie zamierza sie narazie z nikim wiazac tylko chwile pobyc sam i nie wie co z tego wyjdzie...odpowiedziałam aby dał mi zapomniec o sobie w takim razie...Ale tak naprawde ciagle modle sie o to aby wrócił bo kocham go strasznie, ogólnie zawsze było nam dobrze, tylko te kryzysy były ciezkie...ale tym razem nie wiem czy to naprawde koniec...widze ze sie waha ze sam nie wie...i ciagle sie zastanawiam co zrobic aby zechciał wrócic, nie poprosze go o to bo to on zerwał i to on powinien chciec wrócic...czy wogóle jest szansa?patrzac na to z boku...bo ja w tym momencie nie umiem trzezwo ocenic tej sytuacji bo jestem zrozpaczona...prosze pomózcie mi;/
mam 22 lata byłam z chłopakiem 6 lat rozstawalismy sie juz 3 razy z jego inicjatywy za kazdym razem na ok miesiac- dwa, zawsze wracalismy bo nam brakowało siebie. Miesiac temu znów zerwał tym razem mówił ze nie wie co czuje ze to tylko przyzwyczajenie, ze czesto sie kłócimy...to prawda bo zaczełam wspominac o zareczynach, a on uciekał od tego tematu, byłam zazdrosna i marudna czego teraz bardzo załuje...Urwałam kontakt próbowałam zapomniec...po miesiacu odzywa sie,jak do przyjaciółki mówi ze nie moze zyc be ze mnie ale ze mna tez nie, ze ciagle o mnie mysli i mu mnie brakuje, ze zerwał bo czuł sie zmuszany do deklaracji a on jeszcze nie jest gotowy i on nie wie co zrobic ze sie boi ze znów nam nie wyjdzie i ze bedzie zmuszony teraz sie oswiadczyc( co jest nie prawda), jak mu powiedziałam ze lepiej bedzie jak zapomnimy o sobie skoro nie jest pewien...to powiedział ze on musi sobie przemyslec i ogarnac wszystko sam, ze nie zamierza sie narazie z nikim wiazac tylko chwile pobyc sam i nie wie co z tego wyjdzie...odpowiedziałam aby dał mi zapomniec o sobie w takim razie...Ale tak naprawde ciagle modle sie o to aby wrócił bo kocham go strasznie, ogólnie zawsze było nam dobrze, tylko te kryzysy były ciezkie...ale tym razem nie wiem czy to naprawde koniec...widze ze sie waha ze sam nie wie...i ciagle sie zastanawiam co zrobic aby zechciał wrócic, nie poprosze go o to bo to on zerwał i to on powinien chciec wrócic...czy wogóle jest szansa?patrzac na to z boku...bo ja w tym momencie nie umiem trzezwo ocenic tej sytuacji bo jestem zrozpaczona...prosze pomózcie mi;/