Czy w szpitalu psychiatrycznym możemy uzyskać pomoc? Jest to prawdziwa pomoc czy pozorna? Miała jakaś osoba tutaj z forumowiczów okazję być w szpitalu psychiatrycznym? Jak wspomina pobyt tam?
To może zacznę od siebie. Ja pobyt w szpitalu psychiatrycznym wspominam nie najlepiej. Wypisała mnie mama na żądanie, za moją oczywiście prośbą. Nie widziałam potrzeby żeby zostać tam dłużej.
Warunki w jakich mnie tam przetrzymywali były niegodziwe. Po prostu nie byłam przyzwyczajona i doznałam szoku. Tak naprawdę, kiedy psychiatra wręczył mi skierowanie do szpitala psychiatrycznego, to nie wiedziałam kompletnie, co mnie tam czeka. Spakowałam się, podładowałam telefon i ruszyłam w drogę. Gdy dotarłam na miejsce i oficjalnie zostałam przyjęta na oddział, to się zaczęło...
Stoję przed drzwiami i czekam, jak ktoś do mnie przyjdzie w końcu. Nareszcie! Przychodzi pielęgniarka, każe mi przebrać buty i mnie zabiera. Mama nie mogła ze mną wejść na oddział.
Drepczę nieco wystraszona za pielęgniarką, tachając dosyć ciężką torbę. Zdezorientowana straciłam poczucie rzeczywistości. Nagle znalazłam się w pokoju pielęgniarskim, gdzie zostałam przeszukana.
Otóż to! Miałam się rozebrać do bielizny i dokładnie sprawdzili czy aby nie mam ze sobą nic niebezpiecznego. Następnie przeszli do mojej torby. Siedziałam i przyglądałam się, co pielęgniarka robi z moimi rzeczami. Chwila! Zabierają mi moją zalotkę i telefon. Jeszcze nikczemne szuje nie pozwoliły zostawić moich spodni od piżamy, w których był sznurek. Było jeszcze kilka rzeczy, które mi zabrali i potem przekazali mamie. Gdy już zostałam obszukana, to wręczyli mi rzeczy, które mogę mieć i zaprowadzili do pokoju obserwacji. Wchodzę niepewnie do środka i kładę swoje rzeczy na łóżko. Na przeciwko mojego łóżka, było drugie, na którym siedziała już dziewczyna. Uśmiecha się do mnie i mówi ''Cześć''. Odpowiadam. W trakcie rozmowy dowiaduję się, że będzie tu już drugi raz. Była ode mnie młodsza o dwa lata.
Po wymianie zdań zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w tym pokoju jest kamera, a obok mojego łóżka wielka szyba, za którą za pokój pielęgniarek. Na szczęście dowiedziałam się, że już następnego dnia trafię na zwykłą salę, w której nie będzie kamer. Postanowiłam z nowo poznaną koleżanką się przejść po oddziale. Przywitałyśmy się z dziewczynami, które też w tym czasie się przechadzały. Potem postanowiłam, że jednak wrócę do swojej sali. Siedzę sobie i nie wiem, co ze sobą zrobić. Nie miałam ochoty czytać książek, które ze sobą zabrałam. więc pozostało się gapić w ścianę. Po jakiejś godzinie wchodzi jakaś Pani, która pyta czy chcę na kolację kanapkę z szynką czy z dżemem. Odparłam, że wolę z dżemem. To był pierwszy dzień i nie mieli ustalonego jeszcze menu jedzeniowego. Potem zawołali mnie na kolacje. Po zjedzeniu, gdy spacerowałam po oddziale jakaś dziewczyna zawołała mnie do swojej sali. W środku było już dwóch chłopaków. Przywitałam się i usiadłam na łóżku. Patrzyłam co wyprawiają. Grali w grę - rzucanie galaretkami o sufit. Nie skorzystałam z propozycji dołączenia do ich zabawy. Po chwili zdecydowałam się, że wyjdę i wrócę do swojego pokoju. Było już późno i chciałam się wykąpać. Toalety były zamknięte, więc poszłam do pielęgniarek poprosić o otwarcie. Dowiedziałam się, że zaraz będą leki i dopiero po lekach otworzą toalety. Przeczekałam ten czas w swoim pokoju czytając książkę. Gdy nareszcie otworzyli toalety, wstałam z łóżka i poszłam z radością. Niestety prysznic był zamknięty. Wyruszyłam ponownie do pokoju pielęgniarek, żeby poprosić o otwarcie prysznica. Na co kochana pielęgniarka odrzekła, że pora mycia minęła. Rozczarowana wróciłam do swojej sali położyć się spać. I tak oto minął mi pierwszy dzień w szpitalu psychiatrycznym.
To może zacznę od siebie. Ja pobyt w szpitalu psychiatrycznym wspominam nie najlepiej. Wypisała mnie mama na żądanie, za moją oczywiście prośbą. Nie widziałam potrzeby żeby zostać tam dłużej.
Warunki w jakich mnie tam przetrzymywali były niegodziwe. Po prostu nie byłam przyzwyczajona i doznałam szoku. Tak naprawdę, kiedy psychiatra wręczył mi skierowanie do szpitala psychiatrycznego, to nie wiedziałam kompletnie, co mnie tam czeka. Spakowałam się, podładowałam telefon i ruszyłam w drogę. Gdy dotarłam na miejsce i oficjalnie zostałam przyjęta na oddział, to się zaczęło...
Stoję przed drzwiami i czekam, jak ktoś do mnie przyjdzie w końcu. Nareszcie! Przychodzi pielęgniarka, każe mi przebrać buty i mnie zabiera. Mama nie mogła ze mną wejść na oddział.
Drepczę nieco wystraszona za pielęgniarką, tachając dosyć ciężką torbę. Zdezorientowana straciłam poczucie rzeczywistości. Nagle znalazłam się w pokoju pielęgniarskim, gdzie zostałam przeszukana.
Otóż to! Miałam się rozebrać do bielizny i dokładnie sprawdzili czy aby nie mam ze sobą nic niebezpiecznego. Następnie przeszli do mojej torby. Siedziałam i przyglądałam się, co pielęgniarka robi z moimi rzeczami. Chwila! Zabierają mi moją zalotkę i telefon. Jeszcze nikczemne szuje nie pozwoliły zostawić moich spodni od piżamy, w których był sznurek. Było jeszcze kilka rzeczy, które mi zabrali i potem przekazali mamie. Gdy już zostałam obszukana, to wręczyli mi rzeczy, które mogę mieć i zaprowadzili do pokoju obserwacji. Wchodzę niepewnie do środka i kładę swoje rzeczy na łóżko. Na przeciwko mojego łóżka, było drugie, na którym siedziała już dziewczyna. Uśmiecha się do mnie i mówi ''Cześć''. Odpowiadam. W trakcie rozmowy dowiaduję się, że będzie tu już drugi raz. Była ode mnie młodsza o dwa lata.
Po wymianie zdań zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w tym pokoju jest kamera, a obok mojego łóżka wielka szyba, za którą za pokój pielęgniarek. Na szczęście dowiedziałam się, że już następnego dnia trafię na zwykłą salę, w której nie będzie kamer. Postanowiłam z nowo poznaną koleżanką się przejść po oddziale. Przywitałyśmy się z dziewczynami, które też w tym czasie się przechadzały. Potem postanowiłam, że jednak wrócę do swojej sali. Siedzę sobie i nie wiem, co ze sobą zrobić. Nie miałam ochoty czytać książek, które ze sobą zabrałam. więc pozostało się gapić w ścianę. Po jakiejś godzinie wchodzi jakaś Pani, która pyta czy chcę na kolację kanapkę z szynką czy z dżemem. Odparłam, że wolę z dżemem. To był pierwszy dzień i nie mieli ustalonego jeszcze menu jedzeniowego. Potem zawołali mnie na kolacje. Po zjedzeniu, gdy spacerowałam po oddziale jakaś dziewczyna zawołała mnie do swojej sali. W środku było już dwóch chłopaków. Przywitałam się i usiadłam na łóżku. Patrzyłam co wyprawiają. Grali w grę - rzucanie galaretkami o sufit. Nie skorzystałam z propozycji dołączenia do ich zabawy. Po chwili zdecydowałam się, że wyjdę i wrócę do swojego pokoju. Było już późno i chciałam się wykąpać. Toalety były zamknięte, więc poszłam do pielęgniarek poprosić o otwarcie. Dowiedziałam się, że zaraz będą leki i dopiero po lekach otworzą toalety. Przeczekałam ten czas w swoim pokoju czytając książkę. Gdy nareszcie otworzyli toalety, wstałam z łóżka i poszłam z radością. Niestety prysznic był zamknięty. Wyruszyłam ponownie do pokoju pielęgniarek, żeby poprosić o otwarcie prysznica. Na co kochana pielęgniarka odrzekła, że pora mycia minęła. Rozczarowana wróciłam do swojej sali położyć się spać. I tak oto minął mi pierwszy dzień w szpitalu psychiatrycznym.