<Borin>
Strzała otworzyła mu dawną rane wojenna, Krew która wypływała z żył była czarna jak jego serce, to napewno była gangerna. Gumas go postrzelił w noge, było to gorsze niż najcięższe tortury w lochach. Krasnolud wiedział, że przybycie tych obcych ludzi nie zwiastowało nic dobrego, matka nocy nie czuwała juz nad jego duszą, czuł, że nawet gdyby przezył, jego marna egzystencja nie miała by sensu.
- Niech cię piekło pochłonie przeklęty Elfie, napewno się tam spotkamy. Kiedy już zginiesz, będe cię męczył tak długo, aż nie uklękniesz przedemną i okarzesz skruche !
Borin krzyczał do Gumasa, po czym napluł mu w twarz. Następnie Borin szybkim ruchem ręki wyjął mały nożyk, i wbił sobie go prosto w serce.
- Umieraj Elfie.... Umier....
<Gumas>
Gumas nie wiedział czemu uratował życie osobie, która znał zaledwie 2 tygodnie, a przyczynił się do śmierci przyjaciela, którego znał przez wiekszość swojego nędznego życia. Elf najchetiej zrobiłby teraz to samo co Krasnolud, wbił sobie nóz prosto w serce. Domyslił się, że druzyna zeche go wydać straży miasta, i odebrać nagrode za jego głowe. Odwrócił się w strone drużyny
- A więc muszę wam co nieco powiedzieć o mojej przeszłośći * opowiada wszystkie rzeczy, które miał na sumieniu *
- teraz już wiecie, dlaczego się tak dziwacznie zachowywałem...
Elf wyjął nóż z ciała borina i przyłozył do szyi, nie wiedział czy jego życie ma jakiś sens....