Socjalizm dziełem Szatana

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
Rozumiesz, że uprościłem sprawę. Co nie znaczy, że się mylę. Do normalnego funkcjonowania przeciętny człowiek potrzebuje mieć w swoim otoczeniu kilkadziesiąt osób bliskich i znajomych. Znać je i być przez nie znany. Mieć w tej grupie określoną pozycję i autorytet, liczyć na przyjaźń, przychylność i akceptację. Bez tego, więdniemy. I żaden super TV na całą ścianę nie wypełni pustki. Tymczasem, cywilizacja(bo nie sam kapitalizm przecież) rozrywa więzi rodzinne i towarzyskie. Owszem, nowe środki komunikacji, takie jak ten którym się w tym momencie posługujemy zapewniają kontakt z wieloma ludźmi. Ale to nie jest remedium na pustkę wokół nas.
nie wiem, czy podobnie rozumiemy termin cywilizacja, bo ja dostrzegam proces porzucania naszej cywilizacji tożsamy czasowo oraz powiązany w podstawach doktrynalnych, ze zrywaniem więzi międzyludzkich i atomizacją społeczeństwa etc... (nie wiem czy to idealna koicydencja, czy przypadkowa, ale dostrzec nie jest trudno)


Ależ tak i nie sugerowałem niczego innego. Sądzisz, że zmiany klimatyczne i związane z nimi zmiany w przyrodzie dotyczyły wyłącznie stref umiarkowanych? Wszędzie, nawet z Afryce przejścia glacjał/interglacjał miały drastyczne konsekwencje. To jedna z głównych przyczyn szybkich zmian w linii rodowej człowieka i naszego pojawienia się na scenie. W pełni się z Tobą zgadzam, nastanie Holocenu sprzyjało wzrostowi roślin w rejonach Żyznego Półksiężyca i Chin, które nauka uznaje za miejsca startowe produkcji żywności(+ Nowa Gwinea, ale tamten rejon nie miał wpływu na pozostałe). Jednocześnie, wywołały zmiany w palecie zwierząt tam występujących. Wystarczyło, że zmieniły szlaki wędrówek sezonowych, lub zmalała ich liczba, by sprowadzić lokalne populacje łowców, na krawędź zagłady.
W takich warunkach opłacało się sięgnąć po te rezerwy pokarmu, które normalnie nie były atrakcyjne.
Reszta mojego wywodu jest absolutnie nie do podważenia - nikt nie miał świadomości, do czego to doprowadzi.
[background=rgb(247, 247, 247)]Robili to, gdyż zostali postawieni "pod ścianą". Zmiana klimatu na pocz. Holocenu wymiotła z ich terenów zwierzynę łowną od której zależało ich utrzymanie. Mogli się zmienić, lub wymrzeć. Wybrali to pierwsze![/background]
księciu moja wypowiedź tak w szczególe dotyczyła bzdurności jakiiś przywołanych przez ciebie problemów żywnościowych, w sytuacji, gdy na terenie, gdzie wynaleziono rolnictwo (żyznym półksiężycu) proces był odwrotny (ze zwiększeniem się poważnym wilgotności nastąpił bujny rozkwit roślinności) i znaczny wzrost ilości zwierzyny łownej, co więc stało się przyczyną pojawienia się neolitu? ja nie wiem, mogę zadawać pytania bardziej lub mniej trafne...
może te dywagacje prehistoryczne darujmy sobie w tej chwili, zajmijmy się tematem, jak chcesz możemy na te tematy podyskutować w dziale historia czy społeczeństwo (chyba mniej)

Jestem pełen pokory. :D Dlatego, wiele razy podkreślałem, że nie wiem wszystkiego i nie na wszystkim się znam. Tezy które kwestionujesz nie są wynikiem analiz ekonomicznych a badań nad reliktami Wspólnoty Pierwotnej - ostatnimi na Ziemi łowcami. Te grupy nie są zupełnie egalitarne i stanowią fantastyczne lustro w którym ludzkość może się przeglądać i ustalać jaka jest nasza prawdziwa natura. Równie cenne są badania nad społecznościami żyjącymi w cywilizacji, ale na niższch poziomach rozwoju. Jak na dłoni widać wówczas co jest dla nas ważne i jak rozwiązujemy problemy? W wielomilionowych społecznościach trudniej to dostrzec.
wiesz? znaleziono kilkaset lat temu społeczność (niewielką), żyjącą w dżungli i jaskiniach Cejlonu (nie pamiętam dokładnej nazwy - dawno czytałem, ale chyba nomen omen Wedda - plemię, którego odkrywcy zauważyli, iż nie posiada ono Bogów (w naszym tego słowa rozumieniu), przypisują moc przedmiotom i te przedmioty czczą (ale nie jako Boga, ale materializację mocy duchowej), całe ich wierzenia "kręcą się wokół magii", demonów i kultu zmarłych, prowadzą gospodarkę łowiecko-zbieracką (nie znają rolnictwa w naszym tego słowa rozumieniu), panuje tam patriarchat, chociaż kobiety mają swe prawa, nie da się u nich zauważyć wspólnoty materialnej - ekonomicznie są uwarstwieni, brak mitycznego socjalizmu prehistorycznego
(na koniec powinienem pisać w zasadzie w czasie przeszłym, to prawie już wymarły lud pradrawidyjski)

Tendencjuszu, jedna uwaga odnośnie tych chcących okupować Wall Street, wielu tam było socjalistów archaicznych, tych, dla których obecny socjalizm demokratyczny (nazywany kawiorowym) nie jest socjalizmem, to ludzie którym się marzy amerykański dobrobyt w sowieckiej rzeczywistości (to, że się nie da to inna sprawa)

wracajmy do tematu
 

Tendencjusz

-- . .-. -.- ..- .-. -.--
Dołączył
15 Marzec 2008
Posty
1 602
Punkty reakcji
69
Tendencjuszu, jedna uwaga odnośnie tych chcących okupować Wall Street, wielu tam było socjalistów archaicznych, tych, dla których obecny socjalizm demokratyczny (nazywany kawiorowym) nie jest socjalizmem, to ludzie którym się marzy amerykański dobrobyt w sowieckiej rzeczywistości (to, że się nie da to inna sprawa)
Zapewne archaiczni socjaliści pragnęli, wzorem "archaicznych" socjalistów wybudować socjalizm za pomocą NEPu. Trudno mi jednak nazwać socjalistą kogoś, kto pragnie liberalizacji, nawet, jeżeli sam o sobie mówi "socjalista". Zorientowany "archaiczny" tylko czekał na to z (nie)określonymi działaniami... Podobnie nie nazwiemy "chrześcijaninem" człowieka, który deklaruje równocześnie, że nie wierzy w boga i że jest chrześcijaninem. Powiemy, że ważniejsze jest to, czy rzeczywiście jednostka deklarująca się jest we Włoszech, czy tylko tak mówi - wówczas orzeklibyśmy wręcz, że kłamie. W naszym świecie tak się utarło - stan faktyczny jest nam bliższy, niż deklaracja. Nie nazywamy rzeczywistości kłamstwem, stawiamy ją jako punkt odniesienia w ocenie wszystkiego, co się o niej mówi, a nie odwrotnie.

Wracając do tematu: śmieszne, że tylu ludzi wierzy w socjalizm. W ideę, która dawniej służyła omamieniu ludzi, by pozbawić ich dobrobytu na rzecz militaryzacji. Szatan chciał wojen i pragnie ich nadal. Wyobraźmy sobie USA bez FEDu - czy pojechaliby do Iraku, gdyby nie mogli wydrukować na to pieniędzy? Gdyby musieli na tę wojnę wcześniej oszczędzać? Czy cokolwiek groziłoby Iranowi? Czyż nie jest tak, że im bliżej socjalizmu, tym bliżej wojny? I czyż to nie w wojnie szatan odnajduje największą rozkosz? Socjalizm to tykająca bomba. Olbrzymie środki czekają na władzę, która zechce nowego konfliktu. Nie wiadomo co przyniesie przyszłość, po co więc otaczać się tykającymi bombami? Po co wreszcie czynić własny kraj jedną z nich?
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
wszystko, od Marksa pochodzi, można by sparafrazować nieco poważniejszy, a Biblijny tekst, socjalizm wsparty został o urojenia Marksa, czy raczej wyobrażenia co do rzeczywistości (stojące w sprzeczności z tą obserwowalną), wielu to podchwyciło i twórczo rozwinęło (wcześniejsze wersje socjalizmu, były chciejstwem nie podbudowanym niczym, a Marks napisał opasłe tomiska (czasami bardzo trafnie opisując rzeczywistość-chociaż najczęściej bredził, ale i ślepej kurze ziarno..), gorzej, że myśli Marksa wielu przyjęło jako aksjomat, mimo dziur metodologicznych...
widzisz, jest mnóstwo ludzi, którzy FED uważają za uosobienie kapitalizmu, nie twierdzę, że mają rację, ale tak jest
 

Fan-Fan

Zbanowany
Dołączył
23 Wrzesień 2010
Posty
711
Punkty reakcji
8
Ja na ten temat jak i socjalizmu tak i księdze i całą resztę
Mam takie zdanie, przedstawię go w sposób muzyczny

http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
 

Iron Duke

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2011
Posty
1 231
Punkty reakcji
41
Miasto
z naszej Galaktyki
Brave, Tendencjuszu,

wbrew pozorom, wycieczka w odległą przeszłość naszego gatunku, którą sobie w tym wątku urządziłem ma związek z omawianym tematem.

Wszystko zaczęło się w owym mitycznym czasie ok. 10 000 lat wstecz, gdy porzuciliśmy wspólny ze wszystkimi pozostałymi żywymi istotami sposób zdobywania pokarmu i zaczęliśmy żywność wytwarzać. To jest według mnie Brave, najsensowniejsza definicja początku cywilizacji. Wydarzenie to skutkowało zmianami wielu aspektów życia ludzi, konsekwencje których ponosimy do dziś. Dla porządku należy dodać, że istnieją w naturze stworzenia postępujące podobnie:http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:LeafAnt.jpg&filetimestamp=20050919114343
Dla dyskusji w tym wątku istotne jest skokowe zwiększenie ludzkiej populacji i konieczność egzystowania w ogromnych, złożonych społecznościach. Sądzę, że niewielu z nas zdaje sobie sprawę przed jakim wyzwaniem postawiono wówczas ludzi i jak wielkim osiągnięciem jest możliwość wspólnej, w miarę bezkonfliktowej egzystencji milionów osobników naszego gatunku.

Musieliśmy "odkryć" własność prywatną, zasady współżycia, kodeksy moralne i kodeksy karne, później, religie, sądy i wiele innych instytucji, by stało się to możliwe.

Od momentu pojawienia się "klasy próżniaczej", czyli grupy koordynującej i zarządzającej, zaistniał problem jak wyceniać ich wkład w pomyślność wspólnoty i jaki poziom zamożności usprawiedliwia ich pozycja? A także, jaki zakres władzy owa elita musi nad resztą ludzi uzyskać, by całość mogła harmonijnie funkcjonować? Cała złożona historia ludzkiej cywilizacji, to najróżniejsze wariacje na ten teamt. Wpisuje się w nie także nieśmiertelny spór - kapitalizm, versus socjalizm.
Pierwszy, pozostawia jednostkom znaczny zakres wolności, ale i obciąża odpowiedzialnością za swój los. Umożliwia kumulowanie osobistych majątków, powodując rozwarstwienie społeczne.
Drugi, jest bardziej egalitarny. Na wspólnotę nakłada obowiązek opieki nad słabszymi jednostkami, jednocześnie wyposażając wspólnotowe władze w stosowne prerogatywy. Ograniczają one wolność obywatelom, dając w zamian więcej bezpieczeństwa.
Społeczności eksperymentują, przesuwając się w jedną, bądź drugą stronę, w zależności od okoliczności.

Na pewno nie można stwierdzić, że jeden z wymienionych sposobów organizacji jest bardziej "boski", bądź, bardziej "szatański". To propagandowe etykiety, mające niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Sednem sprawy jest kwestia, czy pozwolić bogacić się bez granic jednostkom i jakie korzyści całe społeczeństwo z tego uzyskuje? Jeśli w powszechnym odczuciu, jednostki zawłaszczają znaczną część dochodu nie dając niczego w zamian społeczeństwu, tak jak obecnie, mamy do czynienia z sytuacją przedrewolucyjną, grożącą destabilizacją całości. Wymaga ona radykalnych zmian i najprawdopodobniej się ich doczekamy.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
fan fan, czy to jest odpowiedź? olać? zapomnieć?

księciu, czy te pierwociny paraneolityczne można nazwać cywilizacją? mam poważne wątpliwości, moim zdaniem, bez centralizacji wspólnego zamieszkania (co wystąpiło w w przypadku Çatal Hüyük) nie ma możliwości wytworzenia pewnych więzi społecznych o większej skali i szerszych repertuarze, jak i czynników innych które dawały łącznie pięć czynników (moim zdaniem nieobalona mimo upływu czasu i ciągle ważka teoria o Qincunx, swoją drogą ciekawe, że to jedna z dziedzin, w których Polacy rządzili i dzielili i wszyscy z Hutingtonem włącznie się na polakach wzorowali i opierali....), jednak między tym wspólnym zamieszkiwaiem, a pierwszym rolnictwem trochę dystansu czasowego mamy, co więcej nie spotkałem się w literaturze z opinią, aby ktokolwiek, tamte przedcywilizacyjne formy społeczeństw nazywał cywilizacjami (od biedy można by zastosować termin: protocywilizacja, a i to z mnóstwem zastrzeżeń)

mamy przykłady kiedy nadzór nad społecznością sprawują starsi (kult przodków i szacunek dla starszych to coś bardzo archetypowego - chociaż nie wszędzie), kolejnym etapem socjalizacji społeczności stały się struktury plemienne w formie scentralizowanej władzy i tutaj pojawia się właśnie "klasa próżniacza" o jakiej pisał Veblen, gdzie znamy znowu dwa jakże odmienne i typowe przykłady łączenia się społeczności, poprzez agresję szefa plemienia, skierowaną ku mniejszym, a nastawioną na podbój i łączenie oraz dzięki zagrożeniu zewnętrznemu, gdzie mniejsze plemiona oddawały się "pod opiekę"
natomiast nie dostrzegam żadnych związków pomiędzy socjalizmem, a tymi wywodami prehistorycznymi, wszak socjalizm to mało logiczny koncept XIX wieczny, nieznany w epoce o jakiej dyskutujemy, tak jak kapitalizm (mniej lub bardziej zgodny z nazwą), był czymś co ludzie nazywali systemem naturalnym, 2 tysiące lat przed wynalezieniem socjalizmu, to sam socjalizm ?
dlaczego nie można nazwać czegoś boskim lub szatańskim? zwłaszcza gdy "pan papież" raczył nazwać ideologię marksistowską szatańskim wytworem?
kiedy może nastąpić zawłaszczenie "znacznej części dochodu, nie dając niczego w zamian społeczeństwu"? ja nie jestem w stanie sobie wyobrazić takiej sytuacji poza jednym przykładem, zdobyte przez takowego osobnika dobra, lądują po wsze czasy w sejfie lub zakopane w ziemi, każdy inny przypadek, czy opróżnienie wspomnianego sejfu, w celu wydatkowania środków, łamie zasadę o jakiej napisałeś
problem leży raczej gdzie indziej, jesteś naprawdę niegłupi, ale niestety masz kłopoty z tym, aby wyrwać się ze stereotypów...
popatrz na taką prostą rzecz, czy były by możliwe tzw "wały" na styku wielkiej polityki i wielkiego biznesu, gdyby nie istniała piętrowość właścicielska osób prawnych?, czy gdyby było tak, że xsiński może być właścicielem, czy współwłaścicielem osoby prawnej, ale już ta osoba, nie mogła by być właścicielem kolejnej, czujesz o czym piszę? czujesz związki z tysiącami (czy dziesiątkami o których słyszałeś) dziwnych spraw, gdyby zawsze istniało powiązanie, z jakimś xsińskim (przy pełnej jawności rejestrów), a nie 154 w kolejności spółką, gdzie nie jest możliwe normalną drogą spersonalizowanie kapitału (to o czym tutaj piszę, nie jest niczym socjalistycznym akurat, a wynaturzeniem kapitalizmu, które trzeba by wyrwać z korzeniami, aby nie siało zgnilizny wokół, proste? ale czy jest ktoś na tyle odważny aby się tego podjąć?
a sam socjalizm? ot koncept, o którym kiedyś będą uczyć na studiach, że takie coś sobie było, z czasem zdechło.... (chociaż co w zamian? nie wiem)

a czy wygranym będzie kapitalizm? nie mam pojęcia... są inne systemy...
 

Tendencjusz

-- . .-. -.- ..- .-. -.--
Dołączył
15 Marzec 2008
Posty
1 602
Punkty reakcji
69
Musieliśmy "odkryć" własność prywatną, zasady współżycia, kodeksy moralne i kodeksy karne, później, religie, sądy i wiele innych instytucji, by stało się to możliwe.
Nie widzę związku. Plemię zbieracko-łowieckie również może poszczycić się podobnymi własnościami. Całkiem arbitralnie przyjąłeś swoją "jedynie słuszną" wersję początku cywilizacji. Nie przekonałeś nikogo.


Na wspólnotę nakłada obowiązek opieki nad słabszymi jednostkami, jednocześnie wyposażając wspólnotowe władze w stosowne prerogatywy. Ograniczają one wolność obywatelom, dając w zamian więcej bezpieczeństwa.
Społeczności eksperymentują, przesuwając się w jedną, bądź drugą stronę, w zależności od okoliczności.

W idei owszem, zaś w rzeczywistości obserwowaliśmy głód, który źle koresponduje z "dając w zamian więcej bezpieczeństwa", choć oczywiście będziesz kontrował, że przecież istotnie dawano więcej bezpieczeństwa - przecież rosły wydatki na wojsko... Nic nie daje większej gwarancji bezpieczeństwa niż sygnał "Ostatni gwizdek by nas zaatakować! Rośniemy jak na drożdżach i tak jak głodzimy naszych obywateli, tak zagłodzimy i was."


Sednem sprawy jest kwestia, czy pozwolić bogacić się bez granic jednostkom i jakie korzyści całe społeczeństwo z tego uzyskuje? Jeśli w powszechnym odczuciu, jednostki zawłaszczają znaczną część dochodu nie dając niczego w zamian społeczeństwu, tak jak obecnie, mamy do czynienia z sytuacją przedrewolucyjną, grożącą destabilizacją całości. Wymaga ona radykalnych zmian i najprawdopodobniej się ich doczekamy.

Tak, to typowe problemy socjalizmu. Niewielu rządzi wydatkami całego narodu, środki są kierowane do nielicznych przedsiębiorstw(wyniszczanie konkurencji w ramach "walki z bogaceniem się" przykładowo).

Zabawne, jak mówiąc o tym, że ludzie nie powinni się rozwarstwiać i bogacić, równocześnie można samemu się bogacić i odwarstwiać od reszty... To takie oczywiste zakłamanie! Krzyczeć "nie należy się przedsiębiorcom! Niech płacą 50% podatek!" nie wspominając o tym, że ten podatek wyląduje w kieszeni krzyczącego, zwanej budżetem... zwanej. Jakże kusi ten budżet - im większy, im więcej można niepostrzeżenie "zgubić", im więcej można wydać na własne rodzinne przedsiębiorstwa. Im więcej zaś państwu wolno, tym więcej można przedsiębiorcom sprzedać - prawa. I to też kusi niemiłosiernie... Im silniejsze i bogatsze państwo ciąży nad obywatelem, tym mniej pragnie mu ono pomagać - to państwo jest olbrzymim przedsiębiorstwem. Krzyczy "precz z wyzyskiem" a samo zaciąga się podatkami, zarzucając przedsiębiorcy iż kłamie mówiąc, że działa dla dobra ludzi, którzy kupują jego produkty i dlatego jest bogaty, państwo samo mówi, że działa dla dobra ludzi, którzy muszą mu płacić podatki pod groźbą uwięzienia... W istocie jest znacznie gorsze i znacznie podlejsze od tego swojego wyimaginowanego wroga. Kto głupi niechaj wierzy, że państwem będą rządzić ludzie nieskazitelni moralnie. Tylko tacy bowiem zapewniliby socjalizmowi sukces.

Czym się to powinno skończyć? Kapitalizmem, co nie znaczy, że tak będzie... Tak jak mówiliśmy, ludzie nie są idealni, łatwo przychodzi masom wierzyć w kretyńskie(par excellence) idee o raju na Ziemi, pięknym socjalizmie i innych formach bazujących na niespełnionych założeniach, lub też pozbawionych jakiegokolwiek bezsensownego trudu dowodzenia - wszak wystarczy ładnie opakować. Obstawiam więc, że wariant wschodni transformacji to będzie to... Typowe zagranie notabene, wynikające ze świadomości, iż ludziom bardziej opłaca się wolność, niż wyzysk państwowy, po prostu władza cofnie się do poziomu, na którym jej ingerencja będzie już tolerowana... by stamtąd ponownie śrubować wyzysk do możliwie wysokiego poziomu.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
Tak, to typowe problemy socjalizmu. Niewielu rządzi wydatkami całego narodu, środki są kierowane do nielicznych przedsiębiorstw(wyniszczanie konkurencji w ramach "walki z bogaceniem się" przykładowo).

Zabawne, jak mówiąc o tym, że ludzie nie powinni się rozwarstwiać i bogacić, równocześnie można samemu się bogacić i odwarstwiać od reszty... To takie oczywiste zakłamanie! Krzyczeć "nie należy się przedsiębiorcom! Niech płacą 50% podatek!" nie wspominając o tym, że ten podatek wyląduje w kieszeni krzyczącego, zwanej budżetem... zwanej. Jakże kusi ten budżet - im większy, im więcej można niepostrzeżenie "zgubić", im więcej można wydać na własne rodzinne przedsiębiorstwa. Im więcej zaś państwu wolno, tym więcej można przedsiębiorcom sprzedać - prawa. I to też kusi niemiłosiernie... Im silniejsze i bogatsze państwo ciąży nad obywatelem, tym mniej pragnie mu ono pomagać - to państwo jest olbrzymim przedsiębiorstwem. Krzyczy "precz z wyzyskiem" a samo zaciąga się podatkami, zarzucając przedsiębiorcy iż kłamie mówiąc, że działa dla dobra ludzi, którzy kupują jego produkty i dlatego jest bogaty, państwo samo mówi, że działa dla dobra ludzi, którzy muszą mu płacić podatki pod groźbą uwięzienia... W istocie jest znacznie gorsze i znacznie podlejsze od tego swojego wyimaginowanego wroga. Kto głupi niechaj wierzy, że państwem będą rządzić ludzie nieskazitelni moralnie. Tylko tacy bowiem zapewniliby socjalizmowi sukces.
jak to napisał niemal nieśmiertelny Szpotański:
Lecz wizje te pełne poezji
nie podniecały wcale Rurki.
„Poezji — mawiał — to nikt nie zji!”
Jego zaś obchodziły kurki.
Rurka od dawna snuł marzenia,
aby w centralną sieć dojenia,
gdzieś w plątaninie rur i rurek
malutki zamontować kurek.
Lecz choć tak bardzo o tym marzył,
to sam się nigdy nie odważył
i kiedy inni wielkie krany
wkręcali w rur systemu ściany,
wciąż trwał w bezczynie i niemocy,
o małym kurku śniąc po nocy.
Lecz oto karta się odwraca:
do Pcimia go przyzywa Szmaciak.
Tu Rurka, mając w ręku wszystko:
kumpli, zaplecze, stanowisko —
plus swoje własne dobre chęci,
nareszcie w system kranik wkręcił.


tyczyło się socjalizmu, a tak samo działa dzisiaj, zajmujące?
 

Iron Duke

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2011
Posty
1 231
Punkty reakcji
41
Miasto
z naszej Galaktyki
Brave,

księciu, czy te pierwociny paraneolityczne można nazwać cywilizacją? mam poważne wątpliwości, moim zdaniem, bez centralizacji wspólnego zamieszkania (co wystąpiło w w przypadku Çatal Hüyük) nie ma możliwości wytworzenia pewnych więzi społecznych o większej skali i szerszych repertuarze, jak i czynników innych które dawały łącznie pięć czynników (moim zdaniem nieobalona mimo upływu czasu i ciągle ważka teoria o Qincunx, swoją drogą ciekawe, że to jedna z dziedzin, w których Polacy rządzili i dzielili i wszyscy z Hutingtonem włącznie się na polakach wzorowali i opierali....), jednak między tym wspólnym zamieszkiwaiem, a pierwszym rolnictwem trochę dystansu czasowego mamy, co więcej nie spotkałem się w literaturze z opinią, aby ktokolwiek, tamte przedcywilizacyjne formy społeczeństw nazywał cywilizacjami (od biedy można by zastosować termin: protocywilizacja, a i to z mnóstwem zastrzeżeń)
Nie od razu Kraków zbudowano. Jeśli wolisz używać nazwy "protocywilizacje", nie mam nic przeciwko temu. Chodziło mi o to, że gdy chcemy okreslić czynnik który zainicjował budowę cywilizacji, będzie nim wynalezienie produkcji żywności. Pozostałe są nieistotne, bądź występowały wcześniej, np. osiadły tryb życia. Łowcy-zbieracze także go praktykowali, jeśli warunki to umożliwiały(bogate zasoby środowiska i dostępność wygodnych jaskiń). Zsadniczą różnicą między omawianymi sposobami egzystencji, była u rolników i hodowców obfitość i regularność dostarczanego pożywienia(będąca wynikiem ciężkiej harówy), co umożliwiało populacyjny boom. A wielkie skupiska ludzi były warunkiem koniecznym do powstania cywilizowanego trybu życia.
Tak było w Jerycho, czy we wspomnianym przez Ciebie Çatal Hüyük. Tymczasem dla łowców nawet okazjonalne spotkania klanów stanowiły problem, z powodu wyczerpania lokalnych zasobów środowiska.
znamy znowu dwa jakże odmienne i typowe przykłady łączenia się społeczności, poprzez agresję szefa plemienia, skierowaną ku mniejszym, a nastawioną na podbój i łączenie oraz dzięki zagrożeniu zewnętrznemu, gdzie mniejsze plemiona oddawały się "pod opiekę"
Wojny jako czynnik przyspieszający integrację, nie podlegają dyskusji. Co nie wystawia nam pochlebnego świadectwa.
natomiast nie dostrzegam żadnych związków pomiędzy socjalizmem, a tymi wywodami prehistorycznymi, wszak socjalizm to mało logiczny koncept XIX wieczny, nieznany w epoce o jakiej dyskutujemy, tak jak kapitalizm (mniej lub bardziej zgodny z nazwą), był czymś co ludzie nazywali systemem naturalnym, 2 tysiące lat przed wynalezieniem socjalizmu, to sam socjalizm ?
Muszę się do czegoś przyznać. Nie posiadam stosownego wykształcenia, ani nie pracuję w żadnym ze związanym z tematem zawodów: socjologa, antropologa, czy politologa. To czym się z Wami dzielę jest wynikiem intuicji, życiowego doświadczenia i przeczytanych lektur. Dlatego zaryzykuję postawienie tezy, że Marks, Engels et consortes, nie odkryli w XIX wieku niczego nowego. Wykazali się intuicją i prawidłowo odczytali pewne społeczne prawidłowości, to wszystko.
Od niepamiętnych czasów ludzie posługiwali się bowiem w ocenie własnych społeczności kryterium sprawiedliwości społecznej, nawet jeśli tak tego nie nazywali. Dotyczło to tak samo państwa Majów, jak Stanów Zjednoczonych Ameryki. Akceptowano wysoki standard życia elit, dopóki owe elity zapewniały wystarczającą ilość "konfitur" do podziału. Gdy zawodziły, gniew ludu bywał straszny, czego dowody znajdujemy w ruinach miast Majów. I w znanych z historii wydarzeniach: Rewolucji Francuskiej, Bolszewickiej, czy powstaniach ludowych w Chinach. Coś podobnego wisi w powietrzu obecnie, w całym bogatym świecie. Ludzie przestają akceptować rozwarstwienie majątkowe, wobec perspektywy własnego zubożenia.
dlaczego nie można nazwać czegoś boskim lub szatańskim? zwłaszcza gdy "pan papież" raczył nazwać ideologię marksistowską szatańskim wytworem?
Można nazywać w ten sposób omawiane zjawisko, tylko czy to poszerza wiedzę i zrozumienie tegoż? A papieże nazywali różnie, rozmaite rzeczy(choćby słynna "cywilizacja śmierci).
kiedy może nastąpić zawłaszczenie "znacznej części dochodu, nie dając niczego w zamian społeczeństwu"? ja nie jestem w stanie sobie wyobrazić takiej sytuacji poza jednym przykładem, zdobyte przez takowego osobnika dobra, lądują po wsze czasy w sejfie lub zakopane w ziemi, każdy inny przypadek, czy opróżnienie wspomnianego sejfu, w celu wydatkowania środków, łamie zasadę o jakiej napisałeś
A choćby w przypadku instytucji finansowych współczesnego świata. Które wyrwały się zupełnie spod jakiejkolwiek kontroli i wykorzystują zdobytą pozycję do maksymalizacji zysków swoich ciał zarządzających, bez względu na koszty społeczne. Spytaj Amerykanina, lub Niemca, co sądzi na ten temat. W tej kategorii mieszczą się też wielkie monopole, czerpiące ogromne zyski ze swojej pozycji.
popatrz na taką prostą rzecz, czy były by możliwe tzw "wały" na styku wielkiej polityki i wielkiego biznesu, gdyby nie istniała piętrowość właścicielska osób prawnych?, czy gdyby było tak, że xsiński może być właścicielem, czy współwłaścicielem osoby prawnej, ale już ta osoba, nie mogła by być właścicielem kolejnej, czujesz o czym piszę? czujesz związki z tysiącami (czy dziesiątkami o których słyszałeś) dziwnych spraw, gdyby zawsze istniało powiązanie, z jakimś xsińskim (przy pełnej jawności rejestrów), a nie 154 w kolejności spółką, gdzie nie jest możliwe normalną drogą spersonalizowanie kapitału (to o czym tutaj piszę, nie jest niczym socjalistycznym akurat, a wynaturzeniem kapitalizmu, które trzeba by wyrwać z korzeniami, aby nie siało zgnilizny wokół, proste? ale czy jest ktoś na tyle odważny aby się tego podjąć?
a sam socjalizm? ot koncept, o którym kiedyś będą uczyć na studiach, że takie coś sobie było, z czasem zdechło.... (chociaż co w zamian? nie wiem)
Każdy system społeczny może się zdegenerować. Utrzymanie go w stanie "używalności" wymaga ciągłej pracy kolejnych pokoleń, natomiast nie przekreślałbym socjalizmu. Wiele z jego elementów, jak choćby egalitaryzm, solidaryzm, opiekuńczość, zawsze będą dla ludzi atrakcyjne. Pokazują to choćby społeczeństwa skandynawskie, od zawsze egalitarne i z dużym poczuciem wspólnotowości.

Tendencjusz

Nie widzę związku. Plemię zbieracko-łowieckie również może poszczycić się podobnymi własnościami. Całkiem arbitralnie przyjąłeś swoją "jedynie słuszną" wersję początku cywilizacji. Nie przekonałeś nikogo.
Niewykluczone. Ale po przeczytaniu powyższych wyjaśnień, może przekonam także Ciebie. :)
Użytkownik Iron Duke dnia 18 listopad 2012 - 15:10 napisał
Na wspólnotę nakłada obowiązek opieki nad słabszymi jednostkami, jednocześnie wyposażając wspólnotowe władze w stosowne prerogatywy. Ograniczają one wolność obywatelom, dając w zamian więcej bezpieczeństwa.
Społeczności eksperymentują, przesuwając się w jedną, bądź drugą stronę, w zależności od okoliczności.

W idei owszem, zaś w rzeczywistości obserwowaliśmy głód, który źle koresponduje z "dając w zamian więcej bezpieczeństwa", choć oczywiście będziesz kontrował, że przecież istotnie dawano więcej bezpieczeństwa - przecież rosły wydatki na wojsko... Nic nie daje większej gwarancji bezpieczeństwa niż sygnał "Ostatni gwizdek by nas zaatakować! Rośniemy jak na drożdżach i tak jak głodzimy naszych obywateli, tak zagłodzimy i was."
Nie przenoś doświadczeń Komunizmu na odwieczną ludzką tęsknotę za wspólnotowością i bezpieczeństwem. Nic na to nie poradzisz, tacy jesteśmy, my ludzie i musimy te cechy uwzględniać w strukturze społeczeństw.

Czym się to powinno skończyć? Kapitalizmem, co nie znaczy, że tak będzie... Tak jak mówiliśmy, ludzie nie są idealni, łatwo przychodzi masom wierzyć w kretyńskie(par excellence) idee o raju na Ziemi, pięknym socjalizmie i innych formach bazujących na niespełnionych założeniach, lub też pozbawionych jakiegokolwiek bezsensownego trudu dowodzenia - wszak wystarczy ładnie opakować. Obstawiam więc, że wariant wschodni transformacji to będzie to... Typowe zagranie notabene, wynikające ze świadomości, iż ludziom bardziej opłaca się wolność, niż wyzysk państwowy, po prostu władza cofnie się do poziomu, na którym jej ingerencja będzie już tolerowana... by stamtąd ponownie śrubować wyzysk do możliwie wysokiego poziomu.
Do momentu gdy pojawi się kryzys gospodarczy, wielka naturalna katastrofa, lub epidemia nieznanej choroby. Wtedy okaże się, że bez władzy ani rusz. I, że mżonki o wolności trzeba odłożyć na bok, gdyż ważniejsze jest bezpieczeństwo. ;)
 

Tendencjusz

-- . .-. -.- ..- .-. -.--
Dołączył
15 Marzec 2008
Posty
1 602
Punkty reakcji
69
Nie przenoś doświadczeń Komunizmu na odwieczną ludzką tęsknotę za wspólnotowością i bezpieczeństwem. Nic na to nie poradzisz, tacy jesteśmy, my ludzie i musimy te cechy uwzględniać w strukturze społeczeństw.
Ponieważ istotnie tak jest, nie są potrzebne żadne państwowe środki przymusu. Ludzie z natury chcą wspólnotowości, a nie jakiegoś sztucznego tworu socjalistycznego świata, w którym narzuca się im "wspólnotowość" rozumianą jako "pieniądze albo życie!" - oczywiście na "cele społeczne", tylko - jak zauważył Brave - środki pompowane przez system tracą na ciśnieniu w wyniku tu i ówdzie dopasowanej hydrauliki. Jeżeli to jest ta wspólnotowość, to wybacz, ale nikogo nie przekonałeś.


Do momentu gdy pojawi się kryzys gospodarczy, wielka naturalna katastrofa, lub epidemia nieznanej choroby. Wtedy okaże się, że bez władzy ani rusz. I, że mżonki o wolności trzeba odłożyć na bok, gdyż ważniejsze jest bezpieczeństwo.

Tak, państwo może np. kupić nieskuteczne szczepionki. Kiedyś wypłynęła historia o złym człowieku, który na wieść o powodzi pojechał na miejsce katastrofy z innego stanu(USA)... Nie zgadniesz to ten podły odmieniec chciał uczynić! Otóż postanowił sprzedać pompy wodne... Niegodziwiec! Chciał zarobić na cudzym nieszczęściu! Mniej więcej to samo robi państwo, tylko że jak się trafia powódź, to czasem słyszymy "trzeba się było ubezpieczyć". Państwo nie dostaje pieniędzy za pompę, tylko pod groźbą. Groźbą karalną, to jest ciekawe. To tak, jakbym podszedł do Ciebie i powiedział "Daj mi Twoje pieniądze, bo w innym razie zamknę Cię w piwnicy. Jeżeli natomiast dasz mi te pieniądze, to ja Cię być może przed czymś zabezpieczę..."

Wspólnotowość... Zapomniałem dokończyć sprawy tego złego człowieka - państwo schwytało go i uniemożliwiło popełnienie tego przestępstwa... przestępstwa zawierania umowy płatnej po świadczeniu. Pomyślałeś już o tym, by napisać mi, że on to robił za pieniądze, a państwo za darmo? Czy nie jesteś tak naiwny? Powiesz, że państwo nie różnicuje wg. dochodu? Więc po co zlicza się składki, jak nie właśnie po to by wiedzieć kto państwu najwięcej zapłacił, później możesz mieć różną emeryturę - w zależności od tego ile zarabiałeś. Ubezpieczenia zdrowotne, emerytalne, licencje... To wszystko ta bezinteresowność państwa? To to "równe traktowanie"? Ale powiedz mi więcej - dlaczego właśnie ze względu na pieniądz. Ktoś może mieszkać bliżej straży pożarnej, a ktoś dalej - to niesprawiedliwe. Ktoś może być mniej szczęśliwy - też niesprawiedliwe. Wreszcie gdybyś zapragnął odeprzeć, że to co jest obecnie, to nie socjalizm, tylko cokolwiek innego, oraz że wolność to mrzonka, którą ludzie porzucą. Odpowiedz mi po pierwsze dlaczego o nią walczyli, a po drugie odpowiedz czemu sądzisz, że oddając nadmiar władzy państwu sądzisz, że narzucona mu struktura, wobec tejże władzy, będzie w rzeczywistości oddawała zamierzenia projektanta? Podobnie mógłbyś nakazać rzece, by zmieniła swój bieg... Nawet gdyby większość ludzi była głupia, co być może jest faktem, nie oznacza to, że ma rację. Inna rzecz to kwestia sformułowania, innej odpowiedzi oczekuj pytając "Czy chcesz więcej zarabiać" niż gdy zapytasz "czy chcesz aby państwo dbało o Ciebie?", rzeczy można różnie połączyć, zauważ.

Reasumując: Socjalizm a życie wspólnotowe - bajka. Twoje posty są próbą nabrania nas, że wierzysz w to, co przytrafiło Ci się pisać.
 

lolek1971

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2012
Posty
1 614
Punkty reakcji
7
Socjalizm dziełem szatana.
Na pewno nie jest dziełem aniołów. Ktoś inny, najlepiej partia socjalistyczna, ma rozstrzygać co jest dobre, a co złe, a człowieczek ma się z tym zgodzić i łożyć na "dobro"
czynione naszym kosztem, kosztem ludzi powszednich. Zaś dyrygenci podziału biorą sobie część naszych składek na czynienie "dobra" jako zapłatę za pomysły i wydawanie dyspozycji.
Mój Anioł Stróż chyba jest zgodny ze mną, że powinienem swoje pieniadze przeznaczyć na pomoc dla starej, ubogiej sąsiadki zamiast dawać te pieniądze paniom z MOPS, żeby one dbały o moją sąsiadkę wedle swojego uznania.

Takich przykładów jest mnóstwo. One poświadczją, że socjalizm nie jest dobry dla człowieka potrzebujacego. A socjaliści utworzyli ów ustrój z namowy szatana niby to w imię do- pomożenia pokrzywdzonym biedakom.

W przeszłości zachowanie ludzi biednych w falansterach potwierdziło fałszywość poglądów o dobroci socjalizmu.
Te poglądy są zakłamane, a do kłamstwa namawia kto? Szatan przecie.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
zrezygnowałem z offtopowania (dot. pierwocin cywilizacji), gdyż nic to nie wnosiło do tematu (socjalizm dziełem szatana)

Cytat

[background=rgb(247, 247, 247)]znamy znowu dwa jakże odmienne i typowe przykłady łączenia się społeczności, poprzez agresję szefa plemienia, skierowaną ku mniejszym, a nastawioną na podbój i łączenie oraz dzięki zagrożeniu zewnętrznemu, gdzie mniejsze plemiona oddawały się "pod opiekę"[/background]
Wojny jako czynnik przyspieszający integrację, nie podlegają dyskusji. Co nie wystawia nam pochlebnego świadectwa.
nie widzę problemu "chwalebności" w przypadku łączenia się szczepów w obronie przed agresorem (zwłaszcza z innego kręgu cywilizacyjnego)

Cytat

[background=rgb(247, 247, 247)]natomiast nie dostrzegam żadnych związków pomiędzy socjalizmem, a tymi wywodami prehistorycznymi, wszak socjalizm to mało logiczny koncept XIX wieczny, nieznany w epoce o jakiej dyskutujemy, tak jak kapitalizm (mniej lub bardziej zgodny z nazwą), był czymś co ludzie nazywali systemem naturalnym, 2 tysiące lat przed wynalezieniem socjalizmu, to sam socjalizm ?[/background]
Muszę się do czegoś przyznać. Nie posiadam stosownego wykształcenia, ani nie pracuję w żadnym ze związanym z tematem zawodów: socjologa, antropologa, czy politologa. To czym się z Wami dzielę jest wynikiem intuicji, życiowego doświadczenia i przeczytanych lektur. Dlatego zaryzykuję postawienie tezy, że Marks, Engels et consortes, nie odkryli w XIX wieku niczego nowego. Wykazali się intuicją i prawidłowo odczytali pewne społeczne prawidłowości, to wszystko.
Od niepamiętnych czasów ludzie posługiwali się bowiem w ocenie własnych społeczności kryterium sprawiedliwości społecznej, nawet jeśli tak tego nie nazywali. Dotyczło to tak samo państwa Majów, jak Stanów Zjednoczonych Ameryki. Akceptowano wysoki standard życia elit, dopóki owe elity zapewniały wystarczającą ilość "konfitur" do podziału. Gdy zawodziły, gniew ludu bywał straszny, czego dowody znajdujemy w ruinach miast Majów. I w znanych z historii wydarzeniach: Rewolucji Francuskiej, Bolszewickiej, czy powstaniach ludowych w Chinach. Coś podobnego wisi w powietrzu obecnie, w całym bogatym świecie. Ludzie przestają akceptować rozwarstwienie majątkowe, wobec perspektywy własnego zubożenia.
wiesz księciu nie znajduję żadnych przesłanek ku temu, aby aprioryczne pomysły Marksa (i jemu podobnych) w jakikolwiek sposób wiązać z historią, mówiąc kolokwialnie, człowiek który "nie shańbił" się pracą, wymyślił sobie koncepcję jakichś prawidłowości dziejowych, nie jest tajemnicą, że wymyślał sobie przesłanki, jeśli brakowało mu środków na "podparcie" swych hipotez, inne znowu negujące hipotezy, apriorycznie odrzucał - stąd też pochodzi określenie marksizmu metodologicznego - nie mające nic wspólnego z tzw metodologią naukową, dam przykład w tematyce, że się tak wyrażę obojętnej, aby wskazać w czym rzecz. Wyobraźmy sobie, że Marks zajmuje się na przykład badaniem zabezpieczeń systemów komputerowych w mieście Lublinie. Bazując na oświadczeniach, pismach osób zainteresowanych wspomnianymi zabezpieczeniami, Marks otrzymuje cały wachlarz różnych informacji, jako, że wcześniej założył, iż zabezpieczenia są złe, stara się przemilczeń słowa/pisma przeczące jego tezie, rozpisując się natomiast nadmiernie o przypadkach drastycznych braków w zabezpieczeniach. Ważne jest to, że sam nie potrafi obsługiwać komputera i pisze swą analizę na maszynie do pisania, jego personalne-empiryczne doświadczenia z zabezpieczeniami komputerów są równe zeru, co nie przeszkadza mu w wygłaszaniu z wyższością i emfazą swych poglądów na sprawę. (mam nadzieję, że przykład mi się udał)
księciu, co jeszcze ciekawsze użytego przez ciebie terminu sprawiedliwości społecznej Marks nie znał, używał terminu sprawiedliwość (nieco opatrznie), dopiero jego następcy podchwycili to pojęcie (odwracając znaczenia wymyślone przez włoskiego księdza i je prymitywizując)

rewolucja francuska, czy bolszewicka podobnie jak powstania w Chinach, były dziełem dobrze sytuowanych, które wymkęnły się spod kontroli, zero "spontanu" i "dziwnym" trafem wybuchały wtedy kiedy reżimy "traciły zęby" (ale to na inną długą opowieść), generalizując tłum był po prostu wykorzystywany przez "szachistów"

również zauważam, że jakaś rewolta tli się i "czai gdzieś w powietrzu"m, jak już w jakimś temacie pisałem obawiam się iż, zintensyfikują się socjaliści nurtu niekawiorowego i narodowego, jedni uderzą bardziej w kapitalizm (który trudno dzisiaj dostrzec) drudzy silniej zagrają na nucie narodowej (ale podobnie antykapitalistycznie)
podsumowując spodziewam się wybuchu populizmu i ekstremizmu, o ironio nie kierowanego ku sprawcom (socjalistom kawiorowym i wielkim korporacjom finansowym) ale zupełnie gdzie indziej....

Można nazywać w ten sposób omawiane zjawisko, tylko czy to poszerza wiedzę i zrozumienie tegoż? A papieże nazywali różnie, rozmaite rzeczy(choćby słynna "cywilizacja śmierci).
ja nie jestem fanem zestawienia słów użytego w tytule tematu....


Ponieważ istotnie tak jest, nie są potrzebne żadne państwowe środki przymusu. Ludzie z natury chcą wspólnotowości, a nie jakiegoś sztucznego tworu socjalistycznego świata, w którym narzuca się im "wspólnotowość" rozumianą jako "pieniądze albo życie!" - oczywiście na "cele społeczne", tylko - jak zauważył Brave - środki pompowane przez system tracą na ciśnieniu w wyniku tu i ówdzie dopasowanej hydrauliki. Jeżeli to jest ta wspólnotowość, to wybacz, ale nikogo nie przekonałeś.
ta aberracja jest wbudowana w system niekapitalistyczny (sui generis), głębokość niekapitalistyczności oraz ludzkie ułomności wpływają na "zmniejszenie ciśnienia" - ono samo nie może pozostać na pierwotnym poziomie z powodu architektury systemu, ludzie kiedyś, gdy system był mniej usocjalistyczniony czuli wspólnotę, z czasem państwo wyparło z nich pozytywne i naturalne odruchy, generując egoizm poszczególnych ludzi, "na zachodzie" proces trwa jeszcze zbyt krótko, aby dać odpowiednie efekty...

lolku ja nie wiem, czy socjalizm jest dziełem szatana, obawiam się, że jednak chyba ludzi.. to w końcu też ludzie stworzyli system w którym ponad 90% środków przeznaczanych na opiekę społeczną w jakimś MOPSie jest konsumowane "w drodze" do beneficjenta tych środków...
 
Do góry