Słowo w społeczeństwie

uosobienie

Nowicjusz
Dołączył
19 Listopad 2008
Posty
489
Punkty reakcji
7
1.
Tak osobiście - jaki macie stosunek do tematów tabu? Czy sztuką jest ich eliminowanie, czy umiejętność ich omijania?
Jak lubicie mówić o tym co dla was piękne: wcale, mało, czy starannie i jak najlepiej?
czy lubicie mówić, czy musicie mówić?

2.
co jest powodem tego, że tak wiele i chyba coraz więcej osób dogadać się ze sobą poprostu nie potrafi?
czy nie jest troche tak, że nasze życie powoli zmusza nas do ograniczania siebie do prostszych żyjątek, żeby przedstawić się, dogadać się, zrozumieć - i czy to naturalne, czy nie? A może to my mamy tendencję do komplikowania, a sztuką jest odnalezienie prostego piękna i równowagi (nadal trzymając się języka, komunikacji)?

życie już istnieje, trzeba je tylko odgadnąć, czy my je tworzymy - słowem, myślą, wyobraźnią?

Gdzie jest granica pomiędzy tym co w nas, a tym co atakuje z zewnątrz - czy wy potraficie ją dostrzec?
czy sami ze sobą uprawiacie podobny rodzaj komunikacji jak z innymi, na zasadzie porządkowania, przemilczeń, domówień, opisywania, oceniania, które zawsze jest mniej lub bardziej (w zależności chyba od przypadku) powierzchowne i sytuacyjne, czy może jest to coś innego, lepszego, gorszego? chcielibyście móc komunikować się z innymi w podobny sposób ?
co jest w was martwą strefą, czy i gdzie dostrzegacie przepaść (wchodząc trochę chyba albo w mocną prywatność, albo w temat tabu) w porozumieniu z ludźmi, ze światem, to znaczy: czy wszystkie cegiełki idealnie do siebie pasują czy gdzieś czegoś brakuje? jeżeli tak, to co to jest?
i w końcu: czy kontakt z ludźmi (ogólnie rzecz biorąc) uważacie za przymusowy, korzystny, czy przyjemny i budujący?

dużo pytań, ale odpowiadajcie na wszystkie co do jednego, bo tyle kazał mi zadać doktor, mówi że są niezbędne, zamierza zawładnąć ludźmi :D
ten temat to tak troche bardziej osobiście - ceniąc konkret, lecz jakiekolwiek wyskoki w obłoki pozostawiając w zasięgu ręki :D
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
1.
Tak osobiście - jaki macie stosunek do tematów tabu? Czy sztuką jest ich eliminowanie, czy umiejętność ich omijania?
Jak lubicie mówić o tym co dla was piękne: wcale, mało, czy starannie i jak najlepiej?
czy lubicie mówić, czy musicie mówić?
Jeśli komuś przeszkadza dany temat lub go uraża, wtedy go pomijam. Sam staram się być otwarty i myślę, że nawet niewygodna dyskusja potrafi człowieka rozwijać. Np. niełatwo jest mówić o tym, że istnieje opcja, w której nasze życie nie posiada odgórnego sensu. I nijak się dziwić, bo taka perspektywa to nic przyjemnego, acz jej rozważenie może np. nauczyć pokory.

co jest powodem tego, że tak wiele i chyba coraz więcej osób dogadać się ze sobą poprostu nie potrafi?
To nie tylko przez tabu, ale również fakt, iż wolimy mówić niż słuchać.

co jest w was martwą strefą, czy i gdzie dostrzegacie przepaść (wchodząc trochę chyba albo w mocną prywatność, albo w temat tabu) w porozumieniu z ludźmi, ze światem, to znaczy: czy wszystkie cegiełki idealnie do siebie pasują czy gdzieś czegoś brakuje? jeżeli tak, to co to jest?
i w końcu: czy kontakt z ludźmi (ogólnie rzecz biorąc) uważacie za przymusowy, korzystny, czy przyjemny i budujący?
Dodam, że wewnętrzne tabu czasami samo się załącza jako zabezpieczenie psychiki. Sam się łapię czasami na tym, kiedy zachowuję się samolubnie, ale nie chcę się świadomie do tego przyznać. Tzn. automatycznie szukam wymówek, omijając temat przyznania się do egoizmu.
Ludzi generalnie lubię poznawać i myślę, że od każdego można się czegoś nauczyć, gdyż każdy przeżył lub przemyślał coś, czego my nie doświadczyliśmy. Warto pilnie obserwować.

dużo pytań, ale odpowiadajcie na wszystkie co do jednego, bo tyle kazał mi zadać doktor, mówi że są niezbędne, zamierza zawładnąć ludźmi :D
Sorry że jednak nie wszystko, ale momentami trochę nie rozumiałem.

W sumie bardziej pasuje to do filozofii, ale zobaczymy w jakim kierunku podąży dyskusja.
 
S

Spamerski

Guest
1.
Omijam tematy tabu, lecz tylko te, które ja uznaję za będące tematami tabu. Jeżeli ktoś chce mówić o czymś, co powszechnie uważa się za temat tabu, a ja tak nie uważam, to nie unikam dyskusji. W przypadku kiedy ktoś uważa dany temat za temat tabu, nie usiłuję prowadzić dyskusji.
Dla mnie piękno jest czymś względnym. Nie lubię sobie za dużo pojęć adaptować do swojego światopoglądu, dlatego u mnie ono nie funkcjonuje.

2.
Tylko ci, którzy żyją w zakłamaniu i obłudzie, moim zdaniem nie są w stanie się dogadać. Cenię sobie szczerość i konstruktywną krytykę. Dlatego z osobami, z którymi utrzymuję dobry kontakt, nie mam problemu się dogadać. Co więcej, nie muszę się nawet dogadywać, bo rozumiemy się bez słów. Natomiast osoby, które chcą np. abym to ja się domyślił, czego ode mnie oczekują, traktuję lekceważąco i w zasadzie jest to tylko kontakt czysto formalny.

3.
Granica jest w psychice. Ja zachowuję dużą autonomię. Dla osób z zewnątrz jestem konformistą, ale tak nie jest. Chodzi mi oczywiście o osoby, które mnie nie znają. Tylko ktoś, kto bardzo dobrze mnie zna, może zauważyć, że nie jestem konformistą w pełnego tego słowa znaczeniu.

We współczesnym świecie nie da się uniknąć komunikowania z innymi ludźmi, dlatego uważam go za przymusowy. Dla mnie kontakt z innymi jest poza przymusowym również korzystny i budujący, o ile mamy wyraźnie ustalone to, co wymagamy od innych i to, co może poświęcić na rzecz społeczeństwa. W przeciwnym wypadku jest on niekorzystny i burzący. Niekorzystny, bo nie jesteśmy podmiotem komunikacje, lecz jego przedmiotem; burzący, bo stale burzy się stare położenia wśród grupy społecznej (społeczności, społeczeństwa) i szuka nowego.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
to może parę słów ode mnie
tabu to po prostu zakaz kulturowy, aby o pewnych spraw nie rozmawiać, bądź powstrzymywać się od pewnych zachowań
dlatego też, nie rozmawiamy w pracy o treści żołądka, która wróciła po zwymiotowaniu
nie prowadzimy również dyskusji o aspektach organoleptycznych przeprowadzonej defekacji
uważamy, że kazirodztwo czy pedofilia jest złem stąd nie prowadzimy dysput nad jej aspektami
najczęściej tabu wynika ze źródeł kultorowo-religijnych danych cywilizacji, stąd np. dla semitów tabu jest wieprzowina, znowu, tak jak Muzułmanin powinien wykrzykiwać Allah akbar!, tak Żyd nie powinien przywoływać imienia Boga (chociaż słowa Bóg= El/Al może używać)
poszanowanie sfery tabu świadczy o tym, że jesteśmy osobami kulturalnymi, bądź nie
ja uważam się za osobę kulturalną...
dla doktora kultura to przeżytek?
 

uosobienie

Nowicjusz
Dołączył
19 Listopad 2008
Posty
489
Punkty reakcji
7
to może parę słów ode mnie
tabu to po prostu zakaz kulturowy, aby o pewnych spraw nie rozmawiać, bądź powstrzymywać się od pewnych zachowań
dlatego też, nie rozmawiamy w pracy o treści żołądka, która wróciła po zwymiotowaniu
nie prowadzimy również dyskusji o aspektach organoleptycznych przeprowadzonej defekacji
uważamy, że kazirodztwo czy pedofilia jest złem stąd nie prowadzimy dysput nad jej aspektami
najczęściej tabu wynika ze źródeł kultorowo-religijnych danych cywilizacji, stąd np. dla semitów tabu jest wieprzowina, znowu, tak jak Muzułmanin powinien wykrzykiwać Allah akbar!, tak Żyd nie powinien przywoływać imienia Boga (chociaż słowa Bóg= El/Al może używać)
poszanowanie sfery tabu świadczy o tym, że jesteśmy osobami kulturalnymi, bądź nie
ja uważam się za osobę kulturalną...
dla doktora kultura to przeżytek?

ale z drugiej strony, jeśli mamy w rodzinie pedofila, kochaliśmy go jako ojca/brata/wujka a tu nagle taka wiadomość - wtedy nasza kultura jest kwestionowana. łatwo nie mówić o treści żołądka, która wróciła po zwymiotowaniu, również wtedy gdy znalazła się na czyjejś własności, a właściciel nic jeszcze nie wie. wtedy tabu, wzięte z bezpiecznych zaświatów zaczyna silnie ocierać się o brutalną rzeczywistość.
generalnie, łatwiej być czystym językowo niż czystym jakkolwiek inaczej. łatwo też być wielkim w sprawach, które nas w ogóle nie dotyczą. dlatego ciekawsze wydaje mi sie to, jak człowiek radzi sobie w sprawach trudnych, wymagających, może kompromitujących, ośmieszających...
i mam wrażenie, że ludzie raczej chętnie ignorują swoje niedociągnięcia osobowościowe, korzystając z kultury, z tebu, itp. oczekuje się od nas jakiejś całości. nie chcemy robić na ludziach takiego wrażenia jak źle skadrowane zdjęcie, z poucinanymi czołami osób z pierwszego planu i z innymi nierównościami które kują w oczy. więcej uwagi chyba przykłada się więc do kadru, do zdjęcia, niż do tego co poza nim.
 

Norad

Nowicjusz
Dołączył
12 Styczeń 2010
Posty
1 243
Punkty reakcji
29
Wybacz ale niektórych pytani nie rozumiem a wręcz wydają mi się głupie, co do tabu to jak powiedział Brave jest to kutrowy zakaz czy raczej wskazówka że dany temat może kogoś obrazić, urazić albo wywołuje wstyd a ten do pewnego stopnia jest dobrą rzeczą.
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
Spodobał mi się post Brave. Można równoczesnie zaobesrwować przełamywanie pewnych tematów tabu, a z drugiej strony - atak "politycznej poprawnosci". To chyba nic innego jak zmiana kultury (dla kulturalnych obecnie - niestety).

Ad. 1:
Ja jako człowiek skrajnie nienormalny mam swoje tematy tabu. Nigdy nie rozmawiam (i z nikim) o sprawach intymnych, lubię natomiast rozmawiać o wszelkich sprawach ogólnych (czy to tabu dawniejsze (np smierc), czy obecne). Jednostkowe użycie pojecia "tabu" jest jednak oczywiscie mało sensowne.

Ad. 2:
Nic takiego nie zauważyłem. Chyba nawet osie sporów są podobne. Niczego nie lubię bardziej jak fajnie się z kims posprzeczać (warunek - byle ze wzajemnoscia).
A definiowac kogos poprzez jego poglądy każdy pewnie przestaje gdy tylko spotka kogos, z którym w zasadzie we wszystkim sie nie zgadza, ale bardzo się lubi.
 

WrednayaPriwichka

Nowicjusz
Dołączył
24 Sierpień 2011
Posty
44
Punkty reakcji
5
Miasto
Warszawa
Po pierwsze bardzo ciekawy temat.

1.

Moim zdaniem tematy tabu trzeba oswajać. Ludziom w ogóle jest coraz trudniej się dogadać, a takie ograniczenia narzucane przez kulturę, jakieś wydarzenia, pomiędzy którymi musimy się jakoś odnaleźć, tym bardziej utrudniają nam kontakt. Musimy szukać aspektów, które nas łączą. Jesteśmy- tak w gruncie rzeczy, wspólnym mianownikiem- bez względu na wszystko więcej nas łączy, niż dzieli.

Lubię mówić o tym, co wyzwala we mnie uczucia, a najwięcej uczuć wyzwala we mnie to, co mnie zachwyca, intryguje, pasjonuje- piękno właśnie. Lubię się tym dzielić z innymi, ale staram się nie mówić za dużo. Takie paplanie pozbawia magii, która jest cenna w świecie pełnym cynizmu. Mówię treściwie o pięknie, swoim językiem. Mam wrażenie, że to jedyny rewir, w który nie wkradła mi się dzisiejsza rzeczywistość- inni ludzie, aspekty społeczne... Kultura- to, co mnie otacza. Jest to coś dla mnie całkowicie względnego, indywidualnego i czystego.

To, czy lubię mówić zależy od tego, o czym mówię. Nierzadko wolę milczeć. Jednak uważam rozmowę za wspaniałe dobro.


2.

Powodem tego jest wolność słowa, z której wyklucza się często jedno święte prawo- wolność słowa jednego kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność słowa drugiego. W dzisiejszym społeczeństwie mamy talent do eksponowania różnic i do uważania swojego światopoglądu za wyznacznik ogólnie pojętej moralności. I nie mówię tu o podstawowych dogmatach moralnych, ale np. o przekonaniach politycznych. Nie umiemy pojąć, jak to zrobić, żeby szanować swoją indywidualność, a jednocześnie nie skupiać na niej za bardzo i umieć stanąć w tym samym szeregu, w którym stoją inni.

Myślę, że sztuką jest właśnie niekomplikowanie już skomplikowanego. Przecież ogólnie pojęte "dogadywanie się" nie jest łatwe nigdy, co byśmy nie zrobili. Nie są łatwe kompromisy, nie jest łatwe zrozumienie dla często obcego.

Życie jest materią do zgłębienia na swój sposób przez każdego z osobna.

U mnie jest bardzo zatarta. Mało umiem odróżnić swoje wewnętrzne demony od tych, które czyhają na zewnątrz. Ale jakoś lubię ten stan rzeczy- pozwala mi się mniej koncentrować na moich smutkach i fobiach.

Staram się unikać jakiejkolwiek poprawności w kontakcie z samą sobą, żeby uniknąć zamykania, tłamszenia swoich myśli. Żeby móc być szczerą z innymi, muszę być szczera sama ze sobą. Moja komunikacja ze mną samą jest o wiele bardziej interesująca, niż z innymi, ponieważ nie obawiam się niezrozumienia, albo zrozumienia źle. Otwieram głowę, pozwalam myślom płynąć i rozkoszuję się ich analizowaniem, kwestionowaniem własnych teorii i przepuszczeń, pojmowaniem siebie.

Chyba nie mam czegoś takiego.

Kontakt z ludźmi, którzy umieją nawiązać kontakt ze mną jest bardzo przyjemny. Nie lubię podejmować prób dialogu z tzw "zakutymi łbami", z którymi wiem, że nie ma po prostu po co rozmawiać. Lubię być blisko z drugim człowiekiem- w każdej formie bliskości. Dlatego komunikacja jest dla mnie najwspanialszą umiejętnością człowieka.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
ale z drugiej strony, jeśli mamy w rodzinie pedofila, kochaliśmy go jako ojca/brata/wujka a tu nagle taka wiadomość - wtedy nasza kultura jest kwestionowana. łatwo nie mówić o treści żołądka, która wróciła po zwymiotowaniu, również wtedy gdy znalazła się na czyjejś własności, a właściciel nic jeszcze nie wie. wtedy tabu, wzięte z bezpiecznych zaświatów zaczyna silnie ocierać się o brutalną rzeczywistość.
generalnie, łatwiej być czystym językowo niż czystym jakkolwiek inaczej. łatwo też być wielkim w sprawach, które nas w ogóle nie dotyczą. dlatego ciekawsze wydaje mi sie to, jak człowiek radzi sobie w sprawach trudnych, wymagających, może kompromitujących, ośmieszających...
i mam wrażenie, że ludzie raczej chętnie ignorują swoje niedociągnięcia osobowościowe, korzystając z kultury, z tebu, itp. oczekuje się od nas jakiejś całości. nie chcemy robić na ludziach takiego wrażenia jak źle skadrowane zdjęcie, z poucinanymi czołami osób z pierwszego planu i z innymi nierównościami które kują w oczy. więcej uwagi chyba przykłada się więc do kadru, do zdjęcia, niż do tego co poza nim.
Takie podejście nie da się ukryć jest pewną formą raz silnego zawężenia dwa ograniczenia, popatrzmy na zjawisko tabu, jako całokształt. Tabu to pewna forma zakazów, które mają powodować, nami, tak abyśmy utrzymali się w naszym porządku cywilizacyjnym (ostateczny skutek, tym pierwotnym jest zachowanie się zgodne z normami). Co nieuchronne ma ono przełożenie na nasze zachowania i nasze osobiste personalne podejście do wielu spraw. Czy mówiąc inaczej, zindywidualizowanie (zejście na warstwę jedynie psychologiczną, mojego „ja” w oderwaniu od społeczeństwa (bez którego trudno mówić o tabu)) tabu, do mojego własnego definiowania tegoż podejścia, zrywa nić terminologiczną, z samym tabu. Dla przykładu może się stać tak jak z „tabu rodzinnym” (tabu rodzinne może być tabu, ale może również nim nie być!), takie zawężenie, raz do rodziny, dwa do mnie samego, przywodzi na myśl inne znane nam dookreślenia (zawężenia), które obracają pierwotne znaczenia, dla przykładu, sprawiedliwość społeczna, jest przeciwieństwem sprawiedliwości, gdyż podobnie jak i tutaj wybiera sobie jeden aspekt, wokół niego rozbudowując się metodologicznie i merytorycznie generuje niesprawiedliwość w znaczeniu ogólnym. Społeczeństwa na całym świecie wytworzyły sobie własne tabu, nie mniej jednak, na przykład kazirodztwo, jest jednym z takich tabu, jakie jest uniwersalne (poza nielicznymi wyjątkami). Znowu z pedofilią ma się sprawa trochę inaczej, tutaj są to dużo późniejsze uwarunkowania kulturowe, kiedyś dziewczyna miesiączkująca mogła być uznana za zdolną do pożycia/małżeństwa. Dzisiaj możemy odbierać seks z 12-latką jedynie obrzydliwie, to pokłosie wykreowanego w Europie dopiero w II milenium tabu, czy to tabu jest słuszne? Ktoś mógłby powiedzieć, że zrywa ze wszelkimi tabu, uznając je apriorycznie za zagrożenie dla swego ja (przenikanie się pojęcia socjologicznego z psychologią), dzisiaj jest to modne… Lecz czy mamy stwierdzić, że potępiamy takiego człowieka? Czy on porzucając tabu i normy, jakie wytworzyło społeczeństwo jest zdolny do życia w społeczeństwie? Musi nieuchronnie wystąpić konflikt norm społeczeństwa jako takiego z wykreowanym przez tego osobnika normami personalnymi. Znowu pisząc ogólnie Tabu jest tym czym są pasy na jezdni, materializacją znanych powszechnie norm, ograniczają, utrzymując zdrowie społeczeństwa jako takiego, utrzymując nas w naszym kręgu kulturowym.
Wracając jeszcze do zachowań czysto personalnych, dajmy na to dowiadujemy się, że ciotka uwodziła jakiegoś małolata, czy wujek jakąś dziewczynę (myślę tutaj o nieletnich). Osobnicy ci naruszyli tabu (zakaz), znowu zabezpieczeniem miru domowego-rodzinnego(w znaczeniu pierwotnym) jest niewynoszenie spraw domowych na forum publiczne. Podobnie kiedyś przyjaźń, jako dobro rzadkie, wiązała na całe życie, na dobre i złe, dzisiaj ludzie mają wielu przyjaciół, ale mało kto ma przyjaciela (prawdziwego), w starożytnym Rzymie, najsilniejszym tabu, po rodzinnym było naruszenie zasad przyjaźni (tutaj kara mogła być tylko jedna: śmierć). Dzisiaj żyjemy w innej rzeczywistości, czy naruszenie miru domowego, poprzez upublicznienie naruszenia norm przez członka rodziny, jest większą wartością, niż brak reakcji w godzenie innej, bezbronnej osoby (bo dziecka)?
To są realne wybory…
Mamy różne tabu, o różnym ciężarze gatunkowym
Niestety wiele osób nie rozumie, tego czym jest tabu, ba wygląda nawet na to, że można być dumnym z czegoś takiego… piszę tu o tej która wpisała się nade mną… (nie będę się znęcał)

ps chyba znowu mało czytelnie napisałem, szybko pisane więc neizbyt składne...
 

uosobienie

Nowicjusz
Dołączył
19 Listopad 2008
Posty
489
Punkty reakcji
7
Takie podejście nie da się ukryć jest pewną formą raz silnego zawężenia dwa ograniczenia, popatrzmy na zjawisko tabu, jako całokształt. Tabu to pewna forma zakazów, które mają powodować, nami, tak abyśmy utrzymali się w naszym porządku cywilizacyjnym (ostateczny skutek, tym pierwotnym jest zachowanie się zgodne z normami). Co nieuchronne ma ono przełożenie na nasze zachowania i nasze osobiste personalne podejście do wielu spraw. Czy mówiąc inaczej, zindywidualizowanie (zejście na warstwę jedynie psychologiczną, mojego „ja” w oderwaniu od społeczeństwa (bez którego trudno mówić o tabu)) tabu, do mojego własnego definiowania tegoż podejścia, zrywa nić terminologiczną, z samym tabu. Dla przykładu może się stać tak jak z „tabu rodzinnym” (tabu rodzinne może być tabu, ale może również nim nie być!), takie zawężenie, raz do rodziny, dwa do mnie samego, przywodzi na myśl inne znane nam dookreślenia (zawężenia), które obracają pierwotne znaczenia, dla przykładu, sprawiedliwość społeczna, jest przeciwieństwem sprawiedliwości, gdyż podobnie jak i tutaj wybiera sobie jeden aspekt, wokół niego rozbudowując się metodologicznie i merytorycznie generuje niesprawiedliwość w znaczeniu ogólnym. Społeczeństwa na całym świecie wytworzyły sobie własne tabu, nie mniej jednak, na przykład kazirodztwo, jest jednym z takich tabu, jakie jest uniwersalne (poza nielicznymi wyjątkami). Znowu z pedofilią ma się sprawa trochę inaczej, tutaj są to dużo późniejsze uwarunkowania kulturowe, kiedyś dziewczyna miesiączkująca mogła być uznana za zdolną do pożycia/małżeństwa. Dzisiaj możemy odbierać seks z 12-latką jedynie obrzydliwie, to pokłosie wykreowanego w Europie dopiero w II milenium tabu, czy to tabu jest słuszne? Ktoś mógłby powiedzieć, że zrywa ze wszelkimi tabu, uznając je apriorycznie za zagrożenie dla swego ja (przenikanie się pojęcia socjologicznego z psychologią), dzisiaj jest to modne… Lecz czy mamy stwierdzić, że potępiamy takiego człowieka? Czy on porzucając tabu i normy, jakie wytworzyło społeczeństwo jest zdolny do życia w społeczeństwie? Musi nieuchronnie wystąpić konflikt norm społeczeństwa jako takiego z wykreowanym przez tego osobnika normami personalnymi. Znowu pisząc ogólnie Tabu jest tym czym są pasy na jezdni, materializacją znanych powszechnie norm, ograniczają, utrzymując zdrowie społeczeństwa jako takiego, utrzymując nas w naszym kręgu kulturowym.
Wracając jeszcze do zachowań czysto personalnych, dajmy na to dowiadujemy się, że ciotka uwodziła jakiegoś małolata, czy wujek jakąś dziewczynę (myślę tutaj o nieletnich). Osobnicy ci naruszyli tabu (zakaz), znowu zabezpieczeniem miru domowego-rodzinnego(w znaczeniu pierwotnym) jest niewynoszenie spraw domowych na forum publiczne. Podobnie kiedyś przyjaźń, jako dobro rzadkie, wiązała na całe życie, na dobre i złe, dzisiaj ludzie mają wielu przyjaciół, ale mało kto ma przyjaciela (prawdziwego), w starożytnym Rzymie, najsilniejszym tabu, po rodzinnym było naruszenie zasad przyjaźni (tutaj kara mogła być tylko jedna: śmierć). Dzisiaj żyjemy w innej rzeczywistości, czy naruszenie miru domowego, poprzez upublicznienie naruszenia norm przez członka rodziny, jest większą wartością, niż brak reakcji w godzenie innej, bezbronnej osoby (bo dziecka)?
To są realne wybory…
Mamy różne tabu, o różnym ciężarze gatunkowym
Niestety wiele osób nie rozumie, tego czym jest tabu, ba wygląda nawet na to, że można być dumnym z czegoś takiego… piszę tu o tej która wpisała się nade mną… (nie będę się znęcał)

ps chyba znowu mało czytelnie napisałem, szybko pisane więc neizbyt składne...
czyli sceptyczine podchodzisz do zmian zachodzących w społeczeństwie? Bo chyba obserwujemy dzisiaj drogę, na której przejście dla pieszych jest coraz bardziej swobodnie ignorowane. moze to jest kulminacyjny okres zmian, troche na skutek zderzenia (internet, media, niekontrolowana mieszanka wszystkiego).
czy wobec tego, , przechodzenie po pasach coraz skromniejszych mniejszości nie staje się może w nieco katastroficzny sposob: oderwaniem od rzeczywistości, nieumiejętnością przystosowywania się? tak jak mieszkanie w domu, ktorego otoczenie, miasto zostalo kompletnie zrujnowane przez tornado i powodz. czy mozna sie klocic z takimi zywiolami?
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
bardzo ładnie zaczęłaś, później "z domem" już mocno nie trafione
ale do rzeczy, tak jak "za komuny" duże tysiące ludzi, żyło na tzw emigracji wewnętrznej, to ja również trochę tak mam, jak to mój dziadek kiedyś powiedział "moi dziadowie przetrwali jakoś zabory, to ja i czerwonych przeczekam" - udało mu się, zmarł kilka lat po upadku reżimu...
dzisiejsze mody negacjonistyczne, mam nadzieję również uda mi się przeczekać, nie oznacza, to że nie będę dawać wyrazu swego zdania (dopóki mogę), czynię to teraz i czynić będę dalej, ja mam olbrzymie możliwości akomodacyjne (rzadka cecha ludzka), nie mniej jednak nie mam najmniejszego zamiaru przebudowywać własnego "ja" z tego powodu, że obecnie obowiązuje taka moda intelektualna, za kilka lat będzie inna...
dużo czytam, również czytam to z czym zupełnie się nie zgadzam, możesz to nazwać rozpoznaniem "przeciwnika", tyle, że ja w stosunku do swego "przeciwnika" żadnej formy opresyjnej stosować nie mam zamiaru, inaczej tenże "przeciwnik"...
upadek intelektualny jest faktem, wiesz, ostatnio podjąłem rozmowy aby się "doetatyzować" na uczelni, kolega odradzał (pracuje w tej samej katedrze, chociaż innym zakładzie), gdyż pustynia intelektualna emanująca z obecnych studentów, to bardzo dojmujące przeżycie, mimo to raczej się zdecyduję, jak to stwierdził, jeszcze 10 lat temu, widać było zainteresowanie (jakiekolwiek) u połowy studentów, dzisiaj są to pojedyncze %, niestety wyszło mi trochę nie na temat, chociaż w odpowiedzi na twój post..
 

uosobienie

Nowicjusz
Dołączył
19 Listopad 2008
Posty
489
Punkty reakcji
7
chciałbym zwrócić uwagę na inne tabu, może trochę nierzeczywiste, ale to mnie skorygujecie:
chodzi o autoreklamę, bardzo często (do tego stopnia, ze jest to poprostu oczekiwanie) spotykaną w naszym spoleczenstwie, bardzo ladnie uwypuklona w standardowym CV. Czy to nie jest gwalt na czlowieku - ta forma? Mozna sobie z takiego stwierdzenia zazartowac, ze rownie dobrze ksiazeczka zdrowia, lub zdjecie paszportowe moze byc gwaltem na czlowieku. Chodzi jednak nie tyle o dazenie do naturalnosci za wszelka cene, lamiac normy, bo wiadomo ze CV ma byc streszczeniem czlowieka dla pracodawcy i cel jest dobry. Chodzi o pewien postep ktory sie z tego miejsca narodzil: postep albo moze trafniej ''podstep'', czlowiek tak sie zaczyna prezentowac (to nie CV jest tutaj reproduktorem), nie traktuje sie tego jako element zycia, a jako sposob na zycie? nie chcialbym w drodze do wytlumaczenia tego zagadnienia trafic niewinnie w silne uogolnianie wszystkiego (co sie tu czesto, niewinnie zdarza :) ) ale byc moze nie zauwazacie poprostu tego niebezpieczenstwa? ze mamy doczyniania z oczekiwaniami ludzi, ktore tworza tabu, ktorym podlegamy bezwiednie i tworzymy sie nie ''w oparciu o'' ale pod absolutnym ich wplywem. jak myslicie? czy dostrzegacie to w sobie lub w ludziach?
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
nie wiem, czy to jakieś tabu raczej nie...
faktem jest, że ludzie podczas pisania CV zachowują się na różne sposoby, najczęściej troszkę "podkolorowują" swą osobę (vide: znajomość angielskiego w stopniu średnim, de facto może oznaczać, że średnio "duka", po angielsku), ja parę lat temu, gdy byłem bezrobotny, miałem 2 CV, jedno pod niższe stanowiska, gdzie np. zamiast dyrektor miałem wpisane: stanowisko kierownicze (żeby nie odstraszać) oraz drugie normalne, jak się okazało, kolega miał podobnie, dostał pracę, gdy zmilczał doktora i posiadane MBA (startował na przedstawiciela medycznego do Johnson&Johnson)
ja nie ukrywam na początku pisałem realistyczne CV, później gdy na pewnej rozmowie usłyszałem, "Pan ma za wysokie kwalifikacje, niepotrzebnie zapraszaliśmy na rozmowę, Pan szybko od nas ucieknie" - Szef firmy nastawiony był negatywnie (zbyt "wypasione" CV), później ta właśnie rzeczywistość zmusiła do zabiegów, które nie powodowały, że byłem do końca uczciwy
 

Henry0077

Nowicjusz
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
250
Punkty reakcji
1
Tematów tabu jest w dzisiejszym świecie coraz mniej.Wystarczy posłuchać rozmów młodzieży.Potrafią rozmawiać na tematy, których ich rodzice nie odważyliby się dotknąć. Świat idzie do przodu, przełamuje się coraz barier.Ludzi zawsze interesowały trudne, aczkolwiek ciekawe tematy.Nie było jednak dobrego"klimatu"Dzisiaj dzięki wszechobecnym mediom, które dla komercji karmią nas historiami nie z tej ziemi, łatwiej nam dyskutować i poruszać się w strefie niedawnego tabu.
 

Herbatniczek

dziadek dynamit (wnuk mnie tak nazwał)
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
10 511
Punkty reakcji
172
Henry0077 masz świętą rację co do tabu - kiedyś była społeczna/rodzinna presja - tego nie wolno, tego nie należy. Dziś nastąpiło poluzowanie tej presji i efekt natychmiastowy. Pokolenie nastolatków nie uznaje tabu.
Co do ludzi - niestety każdy chce być najważniejszy, nikt nie umie ustępować. Kompromis to głupota. Kiedyś było inaczej. ludzie bardzie ustępowali i liczyli się z drugim człowiekiem. Wystarczy się przejechać polskimi drogami. Egoistyczni kierowcy, wczoraj jeździli rowerami a dzisiaj TDI o mocy 130 km. Każdy się popisuje ile mu fabryka dała.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
ja jeżdżę również samochodem z silnikiem typu TDI, nie popisuję się, przed kim? po co? moc przydaje się do wyprzedzania na trasie (aby uczynić je bezpieczniejszym), głupcowi nie trzeba samochodu aby sobie zrobić krzywdę, młotek w supełności wystarczy
kultura jazdy to norma, to nie tabu...
 

Herbatniczek

dziadek dynamit (wnuk mnie tak nazwał)
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
10 511
Punkty reakcji
172
Nie zrozumiałeś co chciałem powiedzieć
To że tak jeździsz dobrze o tobie świadczy, ale np. przyśpieszający, wyprzedzający na trzeciego podczas gdy do świateł zostało 200 metrów to jest właśnie popis prymitywa który chce wszystkim pokazać, że ma konie mechaniczne i jest najlepszy. Temat jazdy przedstawiłem jako stosunek do ludzie a nie tabu. Oczywiście masz rację że wystarczy młotek takiemu młotkowi ale nie doceniasz potrzeby dominowania coraz wiekszymi środkami. Taki wariat na drodze chce pokazać swoje egoistyczne ego i potrzebuje do tego coraz lepszych narzędzi.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
zrozumiałem, chociaż odniosłem się niebezpośrednio
hormony, adrenalina, ludzie muszą mieć sferę w jakiej się będą wyładowywać
szkoda, że w takiej formie
w innych warunkach zrobili by sobie krzywdę i wyeliminowali się ze społeczeństwa, tutaj niestety bywa że niosą zagrożenie innym
 

tewiemleczarz

Bywalec
Dołączył
9 Październik 2007
Posty
1 736
Punkty reakcji
36
Wiek
58
Miasto
woj. śląskie
Co do Tematu - to jest trendy i owędy aby łamać tabu - wtedy jest się cool, spoko koleś, joł men i w ogóle postępowym się jest na 102. Lewacka ideologia się kłania. Tabu sprowadzone tylko do "bycia/nie bycia tematem tabu" to bolesne i nieuprawnione uproszczenie.
I jakoś nikt nie chce głośno mówić o tym (oprócz sir Brave`a), czym naprawdę są tabu albo jaka ich jego rola społeczno-kulturowa. Jakoś nie szerzy się wiedza na temat tego, że społeczeństwa bez tabu nie istnieją i nigdy nie istniały - a mówiąc wprost, dopóki jesteśmy istotami społecznymi, dopóty tabu będą. Pytanie tylko: jakie i komu/czemu będą służyć?
Tabu to prosta konsekwencja samego istnienia czegoś takiego, jak wspólnota społeczna, nieważne jak wielka. Każda taka wspólnota, nawet na poziomie mikro, ma swoje zasady, reguły, ograniczenia - a z nich w naturalny sposób wynikają tabu społeczne.
Lawactwo uparcie niszczy stare, uwierające ich tabu, a niepostrzeżenie wprowadza nowe, sobie wygodne.
Warto zrozumieć, że występując przeciwko jednym tabu, a w konsekwencji być może usuwając je całkowicie z życia społecznego, tworzymy miejsce na kolejne, nowe tabu. Pytanie więc brzmi: jakie tabu zastąpią stare tabu, a dokładnie - jakie wartości, zasady współżycia społecznego, a w konsekwencji: jaka jakość życia społecznego za nimi stoi?
Prostaczkowo prostolinijny - ja.
 

uosobienie

Nowicjusz
Dołączył
19 Listopad 2008
Posty
489
Punkty reakcji
7
Co do Tematu - to jest trendy i owędy aby łamać tabu - wtedy jest się cool, spoko koleś, joł men i w ogóle postępowym się jest na 102. Lewacka ideologia się kłania. Tabu sprowadzone tylko do "bycia/nie bycia tematem tabu" to bolesne i nieuprawnione uproszczenie.
I jakoś nikt nie chce głośno mówić o tym (oprócz sir Brave`a), czym naprawdę są tabu albo jaka ich jego rola społeczno-kulturowa. Jakoś nie szerzy się wiedza na temat tego, że społeczeństwa bez tabu nie istnieją i nigdy nie istniały - a mówiąc wprost, dopóki jesteśmy istotami społecznymi, dopóty tabu będą. Pytanie tylko: jakie i komu/czemu będą służyć?
Tabu to prosta konsekwencja samego istnienia czegoś takiego, jak wspólnota społeczna, nieważne jak wielka. Każda taka wspólnota, nawet na poziomie mikro, ma swoje zasady, reguły, ograniczenia - a z nich w naturalny sposób wynikają tabu społeczne.
Lawactwo uparcie niszczy stare, uwierające ich tabu, a niepostrzeżenie wprowadza nowe, sobie wygodne.
Warto zrozumieć, że występując przeciwko jednym tabu, a w konsekwencji być może usuwając je całkowicie z życia społecznego, tworzymy miejsce na kolejne, nowe tabu. Pytanie więc brzmi: jakie tabu zastąpią stare tabu, a dokładnie - jakie wartości, zasady współżycia społecznego, a w konsekwencji: jaka jakość życia społecznego za nimi stoi?
Prostaczkowo prostolinijny - ja.

Tylko nie da się ukryć, że żyjemy w epoce która rządzi się swoimi prawami (nie rozsądkiem, nie miłością, nie prawością) - jako ogol. Brave pisał np o akomodacji - jest chyba trochę (albo bardzo troche) niezbędna? Gdzie granica pomiedzy idealami, a akomodacja - to chyba istotny temat. Chciałbym was pokusić o zdanie na temat tych sytuacji, w ktorych ta akomodacja szczytuje, kipi, bo sa to sytuacje trudne.
Do niedawna seks przed slubem to byl wstyd - dzis jest na odwrot. wiele norm (a co za tym idzie, tabu) uleglo zmianom - czy warto sie z tym klocic? Czy to nie jest przesadny idealizm? przeciez wraz z postepem ewolucyjnym nastepywalo wiele zmian i to te zmiany dyktowaly nowy porzadek. Mowicie ze to trendy, moda, Brave piszesz ze liczysz ze przeczekasz jak komune, ale mi sie wydaje ze to wszystko za daleko poszlo, to nie jest zadna forma inwazji z zewnatrz to cos wewnetrznego, jakis proces ktory mozna porownac do trudnej sytuacji w zwiazku (np zdrada, wypadek) <a nie do np porwania rodziny - jak komunizm> - to sa sprawy ktore powoduja duzo bardziej nieodwracalne zmiany. wy operujecie pieknymi pojeciami, ktore dzisiaj juz nie istnieja. nie sugeruje ze nalezy stac sie innym czlowiekiem, bo epoka tego wymaga ale tak jak po zdradzie nalezy zweryfikowac pewne sprawy, przemyslec - nie mozna powtarzac hasel ''milosc absolutna'' ''pierwsza milosc'' z tym samym entuzjazmem - chyba zgodzicie sie ze mna ze nie da sie... nie namawiam do kontynuacji zwiazku (nawiazujac do mojego porownania) ale do zrozumienia: czemu zdradzil/a, co bylo powodem, jak moglby wygladac nasz dalszy zwiazek?

macie jakies wyobrazenie o tym gdzie ta epoka nas zaniesie? brave, naprawde wierzysz ze wroci szacunek do rodziny, do tych wszystkich struktur ktore panowaly dawniej? no prosze cie...
 
Do góry