Samotność długodystansowców
Prof. Izdebski jest bodaj jedynym polskim seksuologiem, który naukowo podszedł do kwestii czasu uprawiania seksu. Wykazał bez najmniejszych wątpliwości, że najczęściej i najchętniej współżyjemy latem. Mitem jest więc pogląd, iż seks to rozrywka Polaków na długie, jesienne wieczory. W latach 2001 i 2005 prof. Izdebski przeprowadził bardzo solidne badania, dokonane na próbie reprezentatywnej 3,2 tys. Polaków obojga płci w wieku od 15 do 49 lat. - Badanych zapytano także o przeciętną długość stosunku seksualnego, od momentu wprowadzenia penisa do pochwy - mówi profesor. - I okazało się - już wtedy, na długo przed sondażem dwojga amerykańskich seks-terapeutów, przeprowadzonym w dodatku na mniej reprezentatywnej, nieokreślonej grupie osób - że kochamy się coraz krócej. W ciągu czterech lat deklarowany czas trwania stosunku skrócił się prawie o cztery minuty! Z każdym rokiem więc ubywa minuta. Co będzie za pół wieku? Czy w ogóle przestaniemy uprawiać seks? - Zabieganie, stres, zmęczenie, rosnący wpływ internetu, gdzie przygodne kontakty wirtualne zastępują rzeczywiste życie seksualne - to wszystko skraca czas stosunku. Z punktu widzenia psychologii i fizjologii lepiej, gdy współżycie jest dłuższe. Nie ma jednak reguły. Są pary, które współżyją obiektywnie krótko, do dwóch minut, i są zadowolone. Są też takie, u których trwa to ponad 15 minut, a nie przynosi należytej satysfakcji. Średnio, razem z grą wstępną, stosunek trwa w Polsce około pół godziny. Nie czas trwania, ale ocena zadowolenia są jednak najważniejsze - podkreśla prof. Izdebski. Profesor wskazał też na bardzo znaczące różnice regionalne co do czasu trwania stosunku. Otóż najdłużej współżyją mieszkańcy województwa dolnośląskiego - 17,8 minuty. Najkrócej zaś województwa świętokrzyskiego - tylko 11,5. Jaka tajemnica się za tym kryje? Czemu Dolnośląskie zasiedlają długodystansowcy, a Świętokrzyskie sprinterzy? Czy bliskość Zachodu, który zwykle był u nas symbolem zepsucia, sprawia, że pod niemiecką granicą ludzie współżyją długo i namiętnie? - A, bo w Świętokrzyskiem inne wartości są ważniejsze - mówi profesor. To przecież jeden z najbiedniejszych regionów Polski. - Tam, gdzie dużą rolę odgrywają tradycyjne wzorce religijne i poziom życia jest niższy, ludzie mniej dbają o swe życie seksualne - dodaje. - Jeśli im to nie przeszkadza, to wszystko w porządku. Mogą też jednak wykazywać mniejsze zadowolenie z seksu, co przekłada się na rzadsze i krótsze stosunki. Generalna zasada, zauważana przez seksuologów, mówi: im częściej, tym dłużej. Wiadomo też, że leki pobudzające potencję nieco opóźniają moment wytrysku, przedłużając (bywa, że niepotrzebnie) stosunek. Wśród seksuologów nie ma natomiast zgody co do znaczenia obrzezania - a jest to ważne dla wielu Polek, często nawiązujących kontakty intymne z mieszkańcami Afryki i Azji Mniejszej. Jedni twierdzą więc, iż ów zabieg wydłuża stosunek. Drudzy zaś - że nie ma znaczenia. Nikt jednak nie uważa, że skraca. Wspomniane badania prof. Izdebskiego, powiedzmy to sobie szczerze, mają jedną słabszą stronę. Otóż nie obejmują one aktywności erotycznej coraz liczniejszego grona Polaków, którzy liczą już lat 50 i więcej. Oni też, wbrew temu, co kiedyś sądzono, uprawiają seks (niektórzy nawet dość intensywnie). Tu świat nauki także jest podzielony - jedni specjaliści twierdzą, że seniorom seks zajmuje mniej czasu (czyżby współżyli szybciej niż młodzi?), więc uwzględnienie ich wyników obniżyłoby średnią - drudzy, że starszym panom i paniom trzeba znacznie więcej czasu, by mogli dojść do finału. Nauka i statystyka nie wypowiadają się jednak na temat sytuacji, gdy starszy pan ma młodą partnerkę. Ten obszar wymaga więc jeszcze zbadania w kontekście czasu pożycia. Wypada też zauważyć, że osoby deklarujące, ile czasu trwa ich zbliżenie, nie muszą być w stu procentach wiarygodne. Wydaje się bowiem, że respondenci nie zawsze zaczynają stosunek przy włączonym stoperze - i nie zawsze pamiętają, by go wyłączyć, gdy skończą. Trzeba więc brać pewną poprawkę na dokładność ich pomiarów.
Krótko, coraz krócej
To, że ludzkość zmierza generalnie w kierunku krótszego kochania, nie może więc być niespodzianką. Brazylijski pisarz Paulo Coelho już pięć lat temu napisał, iż zbliżenie między kobietą a mężczyzną trwa średnio 11 minut. I okazało się to zgodne z późniejszymi obliczeniami pary amerykańskich seksterapeutów. Wiarygodność ich ustaleń może wszakże osłabiać jeden bardzo znaczący fakt - to, że na pytanie o czas trwania odpowiadali pacjenci - a zatem ludzie chorzy. Czyżby więc osobnicy zdrowi kochali się dłużej? Czy można uznać, że krótki czas stosunku wiąże się jakoś z chorobami, także tymi najpoważniejszymi, których źródłem bywa seks? Jak twierdzi dr Anna Marzec-Bogusławska, dyrektorka Krajowego Centrum ds. AIDS, główną przyczyną zakażeń HIV w Polsce są obecnie ryzykowne zachowania seksualne młodych ludzi, do 29. roku życia, którzy stanowią już połowę chorych. Czas jednak raczej nie gra tu roli. - Rozumiem, że pytanie o długość stosunku zostało mi postawione w związku z moją pracą. Nie będę więc przedstawiała prywatnej opinii na ten temat. Wydaje się natomiast, że nie ma związku między czasem trwania stosunku a liczbą zakażeń. Być może jest tak, że jeśli ludzie kochają się krótko, to nie mają czasu pomyśleć o zabezpieczeniu, nie zakładają prezerwatywy. Nie wiemy jednak, czy tylko stosunki przygodnych partnerów trwają coraz krócej, czy także osób będących w stałych związkach, które przecież nie stosują prezerwatyw. Skazani więc jesteśmy na domysły - mówi dr Marzec-Bogusławska. Pytanie, czy wszystkie te zmiany w naszych erotycznych zachowaniach idą w dobrym kierunku. Skoro jednak kochamy się coraz krócej, a Polacy deklarują duże zadowolenie z własnego życia seksualnego, to chyba wszystko jest w porządku. Cóż, wypada tylko powiedzieć: tak trzymać. Czy raczej: tak robić.
Kobiety nie chcą długo
Niedawno para amerykańskich seks-terapeutów, Eric Corty i Jenay Guardiani, ostatecznie podważyła mit długiego seksu. Wypytali oni o to, jak długo się kochamy, pół setki członków stowarzyszenia terapii seksualnej, którzy w swej pracy zetknęli się łącznie z tysiącami pacjentów. Z uzyskanych odpowiedzi wynikało, że robimy to znacznie krócej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Jeśli dwoje seks-terapeutów napisało prawdę - co wcale nie jest takie pewne, wystarczy wspomnieć sławny, ale kłamliwy raport Kinseya, który skutecznie stworzył obraz rozwiązłej Ameryki - to ich nieprzesadnie dotychczas znane nazwiska przejdą do historii światowej seksuologii.
Pytanie przez nich postawione brzmiało: jaki czas stosunku od początku (czyli, jak sprecyzowali, od włożenia członka do pochwy) do końca (czyli do wytrysku) jest optymalny? Najczęstsze odpowiedzi - udzielane przez pacjentów obojga płci - mówiły, że od siedmiu do 13 minut. Taki czas trwania zbliżenia osoby ankietowane uważały za najlepszy i pożądany. Jednak i krótszy kontakt - od trzech do siedmiu minut - został uznany za całkowicie wystarczający. Od minuty do trzech to już było trochę za krótko, a powyżej 10 minut - za długo.
Ewa Wachowicz, była Miss Polonia i rzeczniczka rządu Waldemara Pawlaka, żachnęła się na te wyliczenia: - Trzy do siedmiu minut to wystarcza?! Matko jedyna, jak można tak krótko! A gdzie w tym wszystkim kobieta?! Sprawy poważne - a do seksu należy podchodzić poważnie, nawet gdy stanowi rozrywkę - wymagają czasu i uwagi. Nie należy się śpieszyć, lepiej, gdy to trwa dłużej. Rzecz jednak w tym, że jak się okazuje, panie wcale nie są tak bardzo zainteresowane tym, by stosunek trwał długo.
- Utarło się, że kobiety preferują długie, powolne pieszczoty. Ja bym była skłonna na to powiedzieć: CZASAMI! Nie ma ogólnej zasady. Wyzwolona współczesna kobieta nie ma takich problemów jak w poprzednich pokoleniach, ani z wyrażaniem swych potrzeb, ani z osiąganiem orgazmu. Czasem ma ochotę na romantyczne pocałunki i nic więcej, a kiedy indziej na "ostry seks". I dobrze - mówi dr Alicja Długołęcka, terapeutka seksualna z Akademii Wychowania Fizycznego.
Opinię o tym, że panie niekoniecznie chcą, by było to długo i wolno, potwierdza seksuolog dr Ryszard Smoliński. Twierdzi on, iż niejednokrotnie kobiety skarżą się, że stosunek płciowy trwa za długo, znacznie dłużej, niż one by sobie życzyły. Jak ocenia dr Smoliński, prawie jedna czwarta całej populacji poświęca na jeden stosunek od trzech do siedmiu minut. - I jeżeli tyle czasu wystarcza obu stronom, to dobrze. Pogoń za czasem i za orgazmem to dzisiejsza moda.