Dowód!!! Zabierz pannę do lekarza po takowym rękoczynie. Wystarczy parę siniaków i zdarty naskórek, żeby żona miała dowód na to, iż jej mąż to niebezbieczny furiant. Z obdukcją na papierze natychmiast wystąpić o rozwód i zapisać pannę na terapię.
Z terapią jest tak, że to może się okazać obosiecznym ostrzem, bo mąż będzie próbował wykazać, iż żona jest psychicznie chora i wszystko sobie wymyśla (dlatego bardzo potrzebuje tej obdukcji lekarskiej). Należy tutaj wykazywać, iż przyczyną słabej kondycji psychicznej są właśnie bardzo częste odwiedziny męża i awantury towarzyszące im. Facet zapewne będzie się zasłaniał troską o jak najczęstszy kontakt z dzieckiem, ale należy pamiętać, że jeżeli faktycznie byłby tak dobrym tatą na jakiego stara się pozować, nie robiłby takiego piekła kilka razy w tygodniu. Nie mniej jednak będzie robił z siebie ofiarę w oczach sądu, rodziny i znajomych dlatego, tym bardziej, trzeba dążyć do celu, nie bacząc na bzdury, którymi stara się podkolorować swoją osobę. Sama terapia to długi i mozolny proces leczenia duszy i umysłu, ale sumienne podejsćie pomoże wyjść na prostą, zwłaszcza, że każda rozprawa jest dla kobiety powrotem do koszmaru.
Jeżeli chodzi o rozwody to w Polsce faceci stoją na straconej pozycji i za wyjątkiem sytuacji gdzie matka rażąco narusza prawo, dzieciaki trafiają do kobiety. Jednakże ważny dla niej jest werdykt dotyczący winy - jeżeli mamy dowód w postaci przemocy, alkoholu, narkotyków, wtedy wina jest po jednej stronie, zaś jeżeli nic nie udowodni się facetowi wina rozkłada się na dwoje zainteresowanych, a to trochę mało satysfakcjonujące, bo tatuś nie dostaje tak mocno po portfelu i ma większy zakres praw w stosunku do dziecka.
Przede wszystkim jednak, o ile kobieta wygrywa w sądzie, to ponosi adekwatnie wysoką cenę w postaci swojego zdrowia, dlatego im szybciej udowodni, że jej mąż to damski bokser, tym szybciej skończy się postępowanie. I nigdy nie można się wahać ani poddawać - faceci na rozprawach sądowych to wilki w owczych skórach, którzy bezwzględnie wykorzystają słabość żony.
Nie jestem feministą, ale mam styczność z podobnymi sytuacjami.