Tar Palantir
Nowicjusz
- Dołączył
- 15 Luty 2009
- Posty
- 14
- Punkty reakcji
- 1
w kwestii noża ??...chodź do antykoncepcji totalnej też można go użyć obcinając sobie na ten przykład jajka :]
Trollu motasz troszeczkę !!
KrK uznaje antykoncepcje za grzech bo tak jest skonstruowane i takie nauki wykłada
w czym ci to przeszkadza ?
nie jesteś katolem i nie musisz sie obawiać kary za ten grzech
wracając do noża i śr, antykoncepcyjnych pierwsze stosowane jest na wiele róznych sposobów zabójstwo jest zastosowaniem ekstremalnym antykoncepcje w.g KrK stosuje sie do celów jednoznacznych tj aby życie nie powstało co jest sprzeczne z podstawowymi zasadami tej religii
zmień argumentacje bo zabrnąłeś w ślepy zaułek
Fakt, nóż jest kiepskim porównaniem. Ale ja wam dam dużo lepsze Po co jest kapelan wojskowy, i dlaczego on święci broń która nie służy do zabawy ? Jakie są wytyczne KrK w kwestii zabijania ?
w kwestii noża ??...chodź do antykoncepcji totalnej też można go użyć obcinając sobie na ten przykład jajka :]
Trollu motasz troszeczkę !!
KrK uznaje antykoncepcje za grzech bo tak jest skonstruowane i takie nauki wykłada
w czym ci to przeszkadza ?
nie jesteś katolem i nie musisz sie obawiać kary za ten grzech
Kary za grzech ? Nie rozśmieszaj mnie. Mnie to bardzo przeszkadza i irytuje, bo wpływa na moje życie. Jak myślisz dlaczego nie ma reklam środków antykoncepcyjnych oraz dlaczego one nie są refundowane ? Bo seks to zło ? Bo...
młodzież) wyzbywa się strachu przed zajściem, przez co uprawiają seks, gdyż konsekwencji nie ma, więc robią to powiem brutalnie na lewo i prawo. Nie mówię, że to jest złe, ale może być. A moim zdaniem należy patrzeć na dobre i te złe strony.
Czyli jak seks to tylko dla prokreacji ? Sami widzicie jakie zgliszcza zostały w umysłach ludzi, którzy zostali wychowani w kulturze chrześcijańskiej.
Według Ojca Kościoła Hieronima, małżonkowie żyją „na sposób bydlęcy", kopulując nie różnią się „w niczym od świń i innych nierozumnych zwierząt". Według Ojca Kościoła Augustyna, żonaci otrzymują gorsze miejsca w niebie, „prawdziwym małżeństwem" jest tylko „małżeństwo Józefa", z całkowitą wstrzemięźliwością, i byłoby najlepiej, gdyby dzieci były„rozsiewane ręką, tak jak ziarno".
Odpowiednio do tej sytuacji idea małżeństwa jako sakramentu pojawiła się dopiero po ponad tysiącletnim istnieniu chrześcijaństwa, dopiero w XI i XII wieku rozpowszechnił się zwyczaj wypowiadania „tak" wobec kapłana, ale aż do XVI wieku uznawano ważność małżeństwa zawartego bez jego udziału. Ściśle ograniczano też stosunki płciowe w małżeństwie. We wczesnym średniowieczu były one zakazane w niedziele i w święta, w dni pokuty i modlitw błagalnych, we wszystkie środy i piątki albo w piątki i soboty, w oktawie wielkanocnej i zielonoświątkowej, w okresie czterdziestodniowego
postu, w adwencie, przed komunią, czasem i po niej, podczas ciąży i po niej, summa summa-rum: przez osiem miesięcy w roku. A w szczytowym okresie średniowiecza i jeszcze później — prawie przez pół roku. Wykroczenia w tej mierze były karane przez Kościół, a nadużycia narażały, aż po wiek XX, na straszliwą zemstę Boga: na dzieci pryszczate, chore na padaczkę, kalekie, opętane przez diabła. Jako wzór obyczajowy zalecano wielbłąda spółkującego raz w roku, a zwłaszcza słonicę — robiącą to tylko raz na trzy lata.
A skoro już — co wołało o pomstę do nieba — trzeba było się kochać, to niechby robiono to rzadko i bez pożądania! Przez całe stulecia określano prawie wszystkie stosunki małżeńskie jako grzeszne, a później za bezgrzeszne uchodziły tylko te, przy których odżegnywano się od rozkoszy; ta zawsze stanowiła w chrześcijaństwie cńmen capitale. Gdy wybierano inną pozycję niż ta ponoć naturalna, chciana przez Boga — kobieta na wznak, mężczyzna nad mąfacies ad faciem; według pewnych ekspertów jest to pozycja dająca najmniej rozkoszy, w świecie niechrześcijańskim często
wyśmiewana, zwana jako pozycja misjonarska — otóż jeśli uprawiano, gwoli większej przyjemności, situs ultra modum (nieraz rozważany fachowo, w różnych wariantach, przez moralistów), uchodziło to za zbrodnię gorszą niż morderstwo. Teologowie byliby najbardziej zadowoleni, gdyby małżonkowie spółkowali z odrazą do własnego popędu, w mroku nocy, i oboje obleczeni w specjalną mnisią koszulę, która zakrywała wszystko aż po duży palec u nogi i miała tylko maleńki otwór w okolicy genitaliów, służący wyłącznie do płodzenia nowych chrześcijan i praktyków celibatu.
O środkach antykoncepcyjnych — w starożytności używano ich często, i mechanicznych, i farmakologicznych, znano też metodę Knausa-Ogino — świat chrześcijański nie wiedział, jak się zdaje, nic aż do wieku XVIII. I odtąd były one na wszelkie sposoby przedstawiane jako zło. „Ojcowie" nawiązali oczywiście do starej antyhumanistycznej postawy wrogości wobec rozkoszy podczas Vańcanum Secundum i znalazła ona też swój wyraz w nieludzkiej encyklice Humanae vitae autorstwa Pawła VI, która nadal zabrania wszelkiej regulacji urodzeń z wyjątkiem zaakceptowanego przez Piusa XII — zresztą wbrew całej katolickiej tradycji — wykorzystywania dni niepłodnych u kobiety, na co oburzali się nawet znani teologowie, a krytyczni katolicy szydzili z tego: „Kanonizacja Knausa i Ogino, odegrana przez trupę z domu starców pod wezwaniem świętego Piotra w Rzymie, w reżyserii papieża Pawła VI".
A tymczasem już w ubiegłym stuleciu świat miał tyle ludności, ile przez poprzednich sześćset tysięcy lat razem wziętych. I za niecałych dwieście lat żyłoby na świecie sto miliardów ludzi — jeśliby nie było planowania rodziny i przy obecnym tempie przyrostu — przez co cały glob, jeśli wyłączyć morza, wysokie góry i obszary polarne, stałby się jednym gigantycznym miastem. I oto podczas gdy wszyscy demografowie apelują do ludzi, alarmują świat, katolicyzm
podtrzymuje zakaz wszelkich środków antykoncepcyjnych. Rzym przeprowadził tajną ofensywę dyplomatyczną, domagając się od rządów, organizacji międzynarodowych, zwłaszcza od Stanów Zjednoczonych i ONZ, by zaprzestano finansowania i popierania kontroli urodzeń. Ostatnie, najtragiczniejsze następstwo takiej polityki zasygnalizował działający w Rzymie teolog Jan Yisser, który na zadane mu w telewizji niemieckiej pytanie, czy Kościół godzi się, w związku ze swym tradycyjnym nauczaniem, na beznadziejne przeludnienie, odpowiedział: „Tak. Jeśli będzie przekonany, że taki jest nakaz Boga, to sądzę, że pogodzi się z tym. Choćby świat miał zginąć, sprawiedliwości musi stać się zadość".