Pustka ?

Kingo

Nowicjusz
Dołączył
3 Sierpień 2011
Posty
118
Punkty reakcji
3
Miasto
D-Ś
Jest tu wiele tematów o tym co się dzieje po śmierci, Zastanawiam się co jeśli po śmierci ogarnie nas całkowita pustka. Czy będzie to coś w rodzaju wiecznie czarnego snu ? Będziemy coś czuć ? Czy po prostu znikniemy...Jestem ciekawa co myślicie na ten temat i czy podzielacie moje zdanie, że coś takiego może się stać.
 

SirBeton

Ai Serafu
Dołączył
3 Sierpień 2011
Posty
484
Punkty reakcji
5
Wiek
29
Miasto
England & Dolny Śląsk
Niezbyt poprawny tok myslenia, ale w końcu trzeba od czegoś zacząć:)

Nie am czegoś takeigo jak pustka :) Bynajmniej po śmierci ;) Zawsze coś będzie... Życie wieczne... Czy będziemy to czuć... Pewnie tak, ale przechodząc na granicy światów nie będziemy już tego uczucia pamiętać :)

Pewnie się zapytacie skąd to wiem... Dlaczego jestem tego taki pewien... A ja Wam odpowiem, że...
 

Delgado88

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2008
Posty
146
Punkty reakcji
0
Slyszlalem wiele różnych historii i sam kilka przeżyłem więc mowiąc ze nic nie ma po smierci okłamał bym sam siebie.
 

ferrnando

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2011
Posty
48
Punkty reakcji
0
Miasto
Łódź
bo naukowcy nie wiedzą co będzie po odejściu fizycznym z tego świata mimo że są tacy "mądrzy";p to jest kwestia wiary i tyle...ja osobiście wierze w to cudowne zycie ale w głebi wydaje mi się że będzie to właśnie taka wielka pustka,nicość...nie bedziemy nawet tego świadomi
 

SirBeton

Ai Serafu
Dołączył
3 Sierpień 2011
Posty
484
Punkty reakcji
5
Wiek
29
Miasto
England & Dolny Śląsk
Świadomi czy też nie... Nie będziesz pamiętał tego co tam zobaczysz, bo na granicy światów pamięć zostaje wymazana, abyś nie mógł wykorzystać nabytej wiedzy z poprzedniego życia :) ...
 

*Madzia*

Neurotyczna sadystka
Dołączył
17 Październik 2006
Posty
1 521
Punkty reakcji
25
Jest tu wiele tematów o tym co się dzieje po śmierci, Zastanawiam się co jeśli po śmierci ogarnie nas całkowita pustka. Czy będzie to coś w rodzaju wiecznie czarnego snu ? Będziemy coś czuć ? Czy po prostu znikniemy...Jestem ciekawa co myślicie na ten temat i czy podzielacie moje zdanie, że coś takiego może się stać.

Cieżko jest sobie wyobrazic tą wszechogarniającą pustkę , która nas czeka po śmierci :) Nie sądzę jednak żeby to był stan przypominajacy "wieczny sen" bo nawet wtedy , kiedy człowiek śpi , jego mózg pracuje . A samo "umieranie" jest raczej procesem,a nie chwilą.
 

szumu9

Nowicjusz
Dołączył
28 Listopad 2011
Posty
16
Punkty reakcji
1
Zdaję sobie sprawę jaki to jest trudny temat, ale mimo wszystko chciałbym zwrócić uwagę na kilka moich spostrzeżeń. Najpierw należy zadać sobie pytanie podstawowe: Czym jest śmierć? Wszelkiego rodzaju wiara traktuje to jako pewien moment będący łącznikiem pomiędzy jakimiś wymiarami ( zależne od rodzaju wiary) jednak zawsze prowadzącym do pewnego rodzaju egzystencji mniej lub bardziej podobnej do tej na ziemii. Jednak myślenie to jak na określenie "smierć" według mnie jest za bardzo "cielesne". Zaraz wytłumaczę o co chodzi. Mówiąc cielesne chodzi mi o to, że za bardzo odwzorowuje to co przeżywamy tu na ziemi, żyjąc. Jakby nie patrzeć egzystencja to pojęcie ściśle związane z ciałem, z jego potrzebami, a także funkcjonowaniem. Nawet "myślenie" jest częścią egzystencji ponieważ stwarza je mózg., najzwyklejsza część ciała. A przecież w momencie śmierci wszystkie te elementy zostają wyłączone, oczywiscie jest z tym różnie ponieważ mózg prawdopodobnie potrafi utrzymać naszą świadomość jeszcze długi czas po śmierci ( co tłumaczyło by te wszystkie śmierci kliniczne). Czyli gdy umrzemy patrząc na to z logicznej strony nie mamy prawa egzystować. Czyli nie ma tu mowy o jako takim odczuwaniu, logicznym myśleniu itd.

Z drugiej strony stoi teoria ludzi zazwyczaj niewierzących mówiąca o nicości, niebycie itd. Zgadzałaby sie ona z naukowym rozumowaniem. Jakby nie patrzeć jest na to jeden prosty dowód, że jako taki niebyt istnieje i każdy z nas go kiedyś prawdopodobnie dośwaidczył. Wystarczy przypomnieć sobie co było przed narodzinami. Myśląc w tym momencie o tym, to co czujemy? No ja myślę, że w momencie myślenia o tym czujemy oczywistą nicość i niebyt. My to tak na prawdę znamy, tylko staramy się myśleć w typowy dla człowieka sposób i wszystko materializować. Próbując zrozumieć niebyt my go chcemy najpierw zmaterializować, no ale tak się nie da. Raczej powinniśmy skupić nię na samym przypominaniu go sobie i odczuwaniu go w trakcie przypominania. Niemożliwość przypomnienia, ale swiadomość naszej "nie egzystencji" przed narodzinami jest najprostszym dowodem na istnienie nicości po śmierci. Tak nicość to coś na prawdę abstrakcyjnego godnego pośmiertnego życia.

Slyszlalem wiele różnych historii i sam kilka przeżyłem więc mowiąc ze nic nie ma po smierci okłamał bym sam siebie.
Stawiam, że te historie to opowiesci o śmierciach klinicznych?

Świadomi czy też nie... Nie będziesz pamiętał tego co tam zobaczysz, bo na granicy światów pamięć zostaje wymazana, abyś nie mógł wykorzystać nabytej wiedzy z poprzedniego życia :) ...

Wybacz, ale to co wyżej napisałeś/aś to typowe kiepskie fantasy, tak samo wartościowe jak wszystkie święte pisma. Według mnie wymazywanie pamięci i egzystowanie dalej przekreśla sama śmierć. Nie mówiąc już, ze absurdalnie to brzmi i za prosto. Starasz się nadać śmierci ten cały materializm typowy do człowieka. Twoje myślenie to bajka w stylu, że np. po śmierci przyjeżdża po nas pociąg.

Cieżko jest sobie wyobrazic tą wszechogarniającą pustkę , która nas czeka po śmierci :)
Myśl o tym co było przed narodzinami, nie materializuj tego tylko odczuwaj a wyobrazisz ją sobie :)
 

*Madzia*

Neurotyczna sadystka
Dołączył
17 Październik 2006
Posty
1 521
Punkty reakcji
25
Przed narodzinami nie było niczego więc po śmierci najprawdopodobniej jest to samo :)
 

SirBeton

Ai Serafu
Dołączył
3 Sierpień 2011
Posty
484
Punkty reakcji
5
Wiek
29
Miasto
England & Dolny Śląsk
Wybacz, ale to co wyżej napisałeś/aś to typowe kiepskie fantasy, tak samo wartościowe jak wszystkie święte pisma. Według mnie wymazywanie pamięci i egzystowanie dalej przekreśla sama śmierć. Nie mówiąc już, ze absurdalnie to brzmi i za prosto. Starasz się nadać śmierci ten cały materializm typowy do człowieka. Twoje myślenie to bajka w stylu, że np. po śmierci przyjeżdża po nas pociąg.


Bez przesady... Żaden pociąg po śmierci po nas nie przyjedzie... I kto tu ma jakieś bajkowe skojarzenia :)
 
M

MacaN

Guest
jak miałem ok. 10 lat uświadomiłem sobie to samo co kingo ;) Czyli, że po śmierci może być nic.. położyłem się, zamknąłem oczy, przestałem na moment myśleć o wszystkim, a następnie wyobraziłem sobie, że nic nie słyszę, nie widzę, nie czuję.. zrozumiałem, że w takim stanie sekunda trwa wieki a wieki sekundę, ale również to, że ja tego nie poczuję, ponieważ nie będzie mnie. Potem dalej leżąc z zamkniętymi oczami pomyślałem o tym co daje życie, nawet ból - jaką to daje rozkosz ( myślę o rozkoszy świadomości i samym fakcie istnienia ) zdałem sobie sprawę, że jesteśmy prochem, niczym.

Ta świadomość tego co może być po śmierci nieźle mną wtedy wstrząsnęła :) później marzyłem o tym, żeby żyć jak najdłużej, żeby żyć wiecznie.. Dziś zastanawiam się nad samym faktem istnienia duchów, duszy, Boga, życia po śmierci. Z jednej strony chciałbym wywołać ducha, bo jego wywołanie niejako utwierdziło mnie w tym, że Bóg istnieje, że istnieje życie po śmierci.. z drugiej jednak strony obawiam się, że Cały ten " przyzywanie duchów " zryje mi tylko psychikę
No bo kto mi wytłumaczy, dlaczego boję się to robić w nocy a w dzień nie? to kwestia psychiki..

Tak, czy siak chciałbym wierzyć w życie po śmierci ale nie jestem pewny na 100% czy w nie wierzę, bo to jest wiara, czyli wierzenie ślepo w coś, co nam przekazano i w coś co chcielibyśmy aby było faktem.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
A ja się zastanawiam nad dwoma opcjami tzn. pierwszą jest po prostu zniknięcie. Kończy się nasze biologiczne życie to i my się kończymy. W końcu nie jesteśmy czymś wielkim.
Druga opcja opiera się na tym, że coś się tam znajduje, przechodzimy na poziom wyższej egzystencji, jednocześnie tracimy swoje dawne ja. Przechodzimy jako "czysta" istota.

Moje ja bardziej skłania się do opcji numer dwa, ale umysł jakoś wybiera opcje jeden choć pragnąłby wierzyć w opcje numer dwa.

Co do mówienia o wielkich ludziach i ich dziełach, oni to nie robią dla życia po śmierci, oni to robią by zostawić po sobie pamiątkę, coś co zostanie po nich nawet jeśli okażę się, że przestajemy istnieć gdy umiera nasze biologiczne ciało. Dzięki temu choć sami nie będą chodzić po tym świecie ludzie będą o nich pamiętali.
 

szumu9

Nowicjusz
Dołączył
28 Listopad 2011
Posty
16
Punkty reakcji
1
A ja się zastanawiam nad dwoma opcjami tzn. pierwszą jest po prostu zniknięcie. Kończy się nasze biologiczne życie to i my się kończymy. W końcu nie jesteśmy czymś wielkim.
Druga opcja opiera się na tym, że coś się tam znajduje, przechodzimy na poziom wyższej egzystencji, jednocześnie tracimy swoje dawne ja. Przechodzimy jako "czysta" istota.
Bardzo świetne i trafne określenie "nie jesteśmy czymś wielkim". To w sumie smutne... W sumie też bym wolał drugą opcję, ale nie chciał bym aby przypominała życie, tzn na tym samym się opierała itd. Chciałbym poczuć coś, nowego coś innego po takiej śmierci. W sumie gdybym stał się funkcjonującą ludzką duszą chyba bym się lekko rozczarował :p
 

proxy92

Nowicjusz
Dołączył
30 Październik 2008
Posty
790
Punkty reakcji
24
Wiek
32
Nie wiem, dlaczego sądzicie, że po śmierci istnieje takie coś jak życie pozagrobowe. podam wam prosty przykład. Idziecie spać, prawda? Czy coś czujecie jak śpicie? Oprócz rzadkich snów to nic... No właśnie. Nic. Tak samo jest po śmierci! Koniec i kropka!
 

MrAdrian

Nowicjusz
Dołączył
6 Sierpień 2011
Posty
21
Punkty reakcji
0
Sir czyli wg Ciebie możliwe jest to że to nie jest nasze hmmm....pierwsze "wcielenie"?Bo jeśli piszesz że nie będziemy nic pamiętać z tego życia w życiu następnym to możliwe że to nie jest nasze pierwsze życie-dobrze rozumiem?Bo to jest nawet ciekawa teoria muszę powiedzieć... :p
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Ależ jeśli dobrze pamiętam to o wcieleniach jest w Buddyzmie. Tam przeżywamy życia po życiu, aż nas duch stanie się czysty i w tedy wkroczymy do jakiegoś tam raju. To się nazywa reinkarnacja. Dlatego DalajLama szukał wśród swego lubu wcielenia Panczenlamy i na odwrót. Więc to chyba było nawiązanie właśnie do tego.
 

szumu9

Nowicjusz
Dołączył
28 Listopad 2011
Posty
16
Punkty reakcji
1
Nie wiem, dlaczego sądzicie, że po śmierci istnieje takie coś jak życie pozagrobowe. podam wam prosty przykład. Idziecie spać, prawda? Czy coś czujecie jak śpicie? Oprócz rzadkich snów to nic... No właśnie. Nic. Tak samo jest po śmierci! Koniec i kropka!
Nie mów tu o śnie, ponieważ w jego trakcie odczuwamy i to bardzo dużo. Nie mówię już tu o snach ( które o dziwo masz każdej nocy, lecz z pewnością ich nie pamiętasz, a one same w sobie już są dowodem, iż się nie odłączamy jak w nicości) itd. lecz o reagowaniu na bodźce, a zwłaszcza na upływ czasu. Ja również dam prosty przykład: Wyobraź sobie, ze umierasz na jedną noc, a po tej nocy ktoś cię wskrzesza. Co odczuwasz? Ile czasu minęło? Prawdopodobnie w twoim odczuciu nie minęła nawet sekunda, ponieważ wtedy byłeś wyłączony. A co się dzieje gdy śpisz? Gdy rano wstajesz jesteś świadom czasu, który upłynął itd.

Pomimo tego, iż starałem się zanegować twój argument, to i tak po części się z tobą zagdzam, co widać po moich wcześniejszych postach. Nikt nie jest w stanie powiedzieć co było przed narodzinami, oczywisty dowód na istnienie pustki po śmierci... Wbrew pozorom, moje powyższe rozumowanie związane ze snami tylko to potwierdza. Weźmy wielu ludzi wybudzonych z śpiączki. Jedni powiedzą, ze serio czuli, iż czas mija jak w śnie, inni że żyli w innym świecie ( coś jak OOBE), a znajdą się i tacy, których funkcje mózgu zawiedły i deklaruja, iż tak na prawdę niczego nie odczuwali, i że tak na prawdę zostali odłączeni, i że ich spiączka trwała sekundy. I taki argument w sumie obala wszystkie śmierci kliniczne i życia pozagrobowe, ponieważ istnieją ludzie, którzy odczuli nicośc na włąsnej skórze. Nicości nic nie tłumaczy, a śmierć kliniczną niestety funkcjonowanie mózgu.

Żeby nie być gołosłownym zacytuje posta jakiejś przypadkowej osoby z tego forum: http://odkrywcy.pl/k...g4sticaid=6d7fe

~banan [2010-11-14 00:48]

Też byłem w śpiączce tylko że farmakologicznej nic nie czułem podczas tego stanu żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym ale co dziwne podczas wybudzenia wiedziałem że miałem wypadek i co się dokładnie stało. Gdy byłem w śpiączce nie widziałem żadnego ŚWIATEŁKA jeżącego się to więc jak dla mnie bujda innych ludzi choć mój stan był krytyczny. Po wybudzeniu mnie wydawało mi się że wogule nie spałem a czas który spędziełem w śpiączce wydawał mi się jak tak krótki jak mrugnięcie oczami.


Sir czyli wg Ciebie możliwe jest to że to nie jest nasze hmmm....pierwsze "wcielenie"?Bo jeśli piszesz że nie będziemy nic pamiętać z tego życia w życiu następnym to możliwe że to nie jest nasze pierwsze życie-dobrze rozumiem?Bo to jest nawet ciekawa teoria muszę powiedzieć... :p
Z początku uważałem tą teorię za science-fiction, ale po głębszym zastanowieniu, gdyby prawdą było, że po śmierci jesteśmy jakąś energią, to nic dziwnego, ze nasza pamieć została by wymazana. Nasz mózg umarł, a co za tym idzie nasz dysk twardy.
 
Do góry