DaMi
Ehre asher ehre
- Dołączył
- 30 Lipiec 2006
- Posty
- 1 233
- Punkty reakcji
- 1
- Wiek
- 35
Dwa kolorowe i z pozoru niegroźne pociski wystrzelone zostały w rekordowym tempie. Pierwszy z szarżujących goblinów trafiony został prosto w korpus. Magiczny ogień, płonący przez dłuższą chwilę nawet pomimo deszczu nie pozostawił mu żadnych szans. Stwór błyskawicznie zamienił się w żywą pochodnię.
Grupa patrzyła w przerażeniu, jak bezkształtne już cielsko wrzeszczy przeraźliwie, upada i milknie. Gobliny stały przez dłuższą chwilę kompletnie ogłupiałe nie wiedząc, co jest przyczyną tego przerażającego zjawiska. Zarówno obrońcy wozów jak i czwórka po dowództwem Karra również nie połączyli tego co się stało z osobą Karimona. Wychodząc z założenia, że to co atakuje wrogów jest przyjacielem, zakrzyknęli tryumfalnie i przystąpili do ataku. Zdezorientowane gobliny dały się mordować bez większego oporu. Pod szybkimi ciosami mieczy i gradem strzał z miejsca zabito ich co najmniej siedem, lub sześć.
Drugi pocisk nie trafił już żadnego przeciwnika. Kulka wybuchła płomieniami na jednym z przydrożnych krzaków, momentalnie spopielając go i czyniąc jeszcze większe zamieszanie w szeregach goblinów. Tańcząca gra płomieni oraz kropelki deszczu wirujące w powietrzu nadawały obrazowi całości makabryczny posmak. Karimon nie musiał już nawet używać swojej magii. Potwory rzuciły się do panicznej ucieczki. Konni pognali za nimi, zaś obrońcy wozów nieśmiało zaczęli wychodzić zza swych osłon. Efekt, jaki wywołały tylko dwa pociski z Miotacza zaskoczył nawet jego twórcę.
Mała, niezmiernie z siebie zadowolona przybiegła do swego pana. Co prawda podczas bitwy była w stanie jedynie pałętać się między goblinami i gryźć ich w kostki, ale i tak gnom wyczuwał bijącą od niej dumę. W kilku skokach znalazła się na jego ramieniu i otrząsnęła mokre futerko.
Deszcz padał wciąż miarowo, choć powoli słabł. Ciało goblina, który miał nieszczeście otrzymać cios z Miotacza lekko tliło się jeszcze, gdy jeden z kupców podszedł doń i trącił go butem.
- Ścierwo - rzekł z obrzydzeniem.
Grupa patrzyła w przerażeniu, jak bezkształtne już cielsko wrzeszczy przeraźliwie, upada i milknie. Gobliny stały przez dłuższą chwilę kompletnie ogłupiałe nie wiedząc, co jest przyczyną tego przerażającego zjawiska. Zarówno obrońcy wozów jak i czwórka po dowództwem Karra również nie połączyli tego co się stało z osobą Karimona. Wychodząc z założenia, że to co atakuje wrogów jest przyjacielem, zakrzyknęli tryumfalnie i przystąpili do ataku. Zdezorientowane gobliny dały się mordować bez większego oporu. Pod szybkimi ciosami mieczy i gradem strzał z miejsca zabito ich co najmniej siedem, lub sześć.
Drugi pocisk nie trafił już żadnego przeciwnika. Kulka wybuchła płomieniami na jednym z przydrożnych krzaków, momentalnie spopielając go i czyniąc jeszcze większe zamieszanie w szeregach goblinów. Tańcząca gra płomieni oraz kropelki deszczu wirujące w powietrzu nadawały obrazowi całości makabryczny posmak. Karimon nie musiał już nawet używać swojej magii. Potwory rzuciły się do panicznej ucieczki. Konni pognali za nimi, zaś obrońcy wozów nieśmiało zaczęli wychodzić zza swych osłon. Efekt, jaki wywołały tylko dwa pociski z Miotacza zaskoczył nawet jego twórcę.
Mała, niezmiernie z siebie zadowolona przybiegła do swego pana. Co prawda podczas bitwy była w stanie jedynie pałętać się między goblinami i gryźć ich w kostki, ale i tak gnom wyczuwał bijącą od niej dumę. W kilku skokach znalazła się na jego ramieniu i otrząsnęła mokre futerko.
Deszcz padał wciąż miarowo, choć powoli słabł. Ciało goblina, który miał nieszczeście otrzymać cios z Miotacza lekko tliło się jeszcze, gdy jeden z kupców podszedł doń i trącił go butem.
- Ścierwo - rzekł z obrzydzeniem.