Już Ci wytłumaczę:irish napisał:skoro tak dobrze i dokładnie wszystko wiesz to może wyjasnisz nam co to za "byyyznes" polegający na tym że ja przychodzę do ciebie i daję ci za darmo Biblię, czasopisma, książki? słaby ze mnie ekonomista więc proszę o rozjaśnienie mi tego interesu. bo już nie wiem kto zarabia i na czym. tylko jasno, konkretnie i bez lania wody że byłes tam czy gdzieś indziej. konkrety z ołówkiem w ręku proszę.
Widzisz....w handlu bezpośrednim są dwie strategie sprzedaży. Każdy specjalista od tego fachu Ci to potwierdzi co napiszę.
Pierwsza strategia polega na tym, że zbiera się grupę ludzi, którzy chcą zarobić i robi im wykład na temat tego że produkt który sprzedają nie jest wcale taki fantastyczny i nie wart jest nawet połowy tej kwoty za jaką go sprzedajecie. Natomiast my Was nauczymy jak ten produkt sprzedać za tą kwotę co pozwoli Wam zarobić dobrą prowizję. Rozpoczyna się indoktrynacja "handlarza".
Jednak ta strategia ma zasadniczą wadę. Kiedy "naładowany" pozytywną energią idziesz sprzedać odkurzacz za 5000zł możesz trafić na rodzinę, która uwierzy w Twój bajer i go kupi bo przekona ich Twoja bajera, że ten odkurzacz wyciągnie kurz szkodliwy dla ich dziecka...więc ta rodzina...weźmie go na raty. Ty jednak wychodząc z tego domu i zarabiając dobrą prowizję masz wyrzuty sumienia prawda?
Zatem opracowano drugą strategię:
Wmawianie ludziom, że produkt który sprzedają jest cudowny...tak cudowny że przynosi ludziom niesamowitą radość. To zadanie jest trudniejsze: Trzeba znaleźć ludzi gotowych w to uwierzyć, odpowiednio ich wyszkolić i dopiero można ich wysyłać do ludzi. Robi się to przynajmniej w dwu osobowym zespole. Jeden jest tym starszym, drugi uczącym się. Taką strategię posiadają ubezpieczyciele wielkich towarzystw oferujących "super polisy na życie" i to nie jest żadna tajemnica.
Tutaj nie ma mowy o wyrzutach sumienia. Sprzedający jest przekonany, że sprzedał klientowi/przekonał go/doradził mu tak, że teraz będzie mu się żyło lepiej. W gruncie rzeczy lepiej żyje się tylko właścicielom firmy
Teraz gdy już znasz te dwie strategie to wiesz co to jest handel bezpośredni.
Nie trzeba być specjalnie bystrym, żeby zauważyć że "Strażnica" stosuje tą drugą strategię.
Napisałeś, że te gazetki są rozdawane. Owszem - diler narkotykowy też pierwsze działki rozdaje prawda?
W gruncie rzeczy za te publikacje przecież płacą sami głosiciele u Świadków Jehowy a "Straznica" wie, że im więcej głosicieli tym więcej gazetek. Nakład to 23 miliony egzemplarzy a koszt sam wiesz jaki jest Zapytaj w drukarni....10 krotnie niższy niż cena którą płacisz. Ja to sprawdzałem z cennikiem drukarni w Nowym Yorku. Pisałem kiedyś to na blogu, którego już niestety z braku czasu nie prowadzę. Zrobiłem dokładne wyliczenie.
Przychód "Strażnicy" to jest ok miliarda dolarów.
Oczywiście tak jak ksieża mówią, że "co łaska"....i jaka to "bieda" w kościele....tak "Strażnica" opowiada, że te wszystkie wydatki pokrywają utrzymanie "organizacji jehowy" i że niewiele z nich zostaje....
Fakty jednak są inne.
Także jest to model biznesowy handlu wiarą a naiwnych na tą "wiarę" nie brakuje.
W każdym modelu społecznym/społeczeństwie znajdzie się 1% ludzi odstających lekko od normy.
To jest normalne.
Sam widzisz jacy ludzie robią karierę w internecie. 40 milionów polaków się z takiego idioty śmieje, ale 10 000 go poprze i jeszcze mu kasę wysyłają na konto. To jest niewiarygodne, ale prawdziwe.
Musisz ukierunkować się na jakaś grupę społeczną. Świadkowie są nakierowani na ludzi, którzy:
A - są lekko zawiedzeni kościołem katolickim, który jest molochem z wieloma wadami i łatwo mu uszczknąć jakiś procencik wiernych.
B - ludzi lekko pokrzywdzonych przez los, samotnych, niedocenianych, nieakceptowanych którzy w "organizacji" znajdą sens życia. Tam mają braci, którzy ich "kochają" i tacy ludzie wolą życie w zakłamanych naukach biblijnych mimo iż nie dopuszczają takich myśli do siebie niż mieliby odejść i zostać samemu na ulicy.