Witam, Mam na imię Adrian, chciałbym podzielić się z Wami moim problemem, a jednocześnie pragnę zaczerpnąć porady, nie wiem już co mam dalej robić. Dziwie się sobie w ogóle że piszę na tym forum, pierwszy raz przeżywam taką ciężka sytuacje w związku, w której sam nie mogę podjąć radykalnej decyzji. Postaram się Wam przedstawić moją sytuacje jak najlepiej, żeby każdy spróbował się postawić w mojej sytuacji.
A więc 4 miesiące temu poznałem na imprezie dziewczynę nie wątpliwie była to miłość od pierwszego wejrzenia, od razu wiedziałem że to ta jedyna, że to ta z którą moje serce złączy się jak dwa dodatnie magnesy. Spędziłem z nią wspaniały wieczór, wydawała się byc ideałem, po imprezie, pisaliśmy i rozmawialiśmy non stop przez jakieś pięć dni, przez które zwierzyłem się jej chyba z całego mojego życia, mówiliśmy sobie wszystko, nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic. Marlena ma 19 lat, skończyła właśnie liceum, i wybiera się na studia do Warszawy, 2 miesiące przed poznaniem mnie, rozstała się z chłopakiem, z którym była rok, cały czas jednak była dziewicą, dodam jeszcze że dzielą nas kilometry, a dokładnie 65 kilometrów. Po kilku dniach pisania w końcu doszło do spotkania, przeżyliśmy coś wspaniałego , czułem się przy niej jak byśmy znali się co najmniej ze dwa lata, spędziliśmy razem cały dzień, czułem się jak w bajce, moje nudne pozbawione radości życie na nowo zaczynało nabierać kolorów i sensu, byłem strasznie szczęsliwy. Spotykaliśmy się bardzo często, po 2 tygodniach zdecydowaliśmy że będziemy ze sobą, bardzo ta wiadomość mnie ucieszyła. Może to dziwnie zabrzmi ale rozmawialiśmy o bardzo poważnych rzeczach, krótko mówiąc planowaliśmy już wspólną przyszłość, nie było to zakochanie czy zauroczenie była to po prostu miłość. Pewnie cięzko będzie wam w coś takiego uwierzyć, ale naprawdę , ta dziewczyna tak głęboko siedziała w mojej głowie i sercu że nie byłem w stanie myśleć o czymkolwiek innym. Po miesiącu bycia razem, przyjechała do mnie na weekend, powiedziała mi że ona jest gotowa ze mną juz to zrobić , ze wie że jestem tym jedynym, tym z którym chce spędzić resztę życia, bardzo zszokowały mnie te słowa, ja raczej nie należe do facetów którzy robią to po kilku tygodniach znajomości i to z pierwszą lepszą dziewczyną, na początku mówiłem jej że potrzebuje trochę czasu, ale ona była strasznie napalona, cały czas zapewniała mnie że tego nie pożałuje, że będzie wspaniale, że to umocni naszą miłość. No i w końcu sie stało, zrobiliśmy ze sobą ten pierwszy raz, od tamtej pory odkryłem jej drugą strone, ona jest po prostu nimfomanką. Na początku bardzo się przestraszyłem ,gdy to rozgryzłem ( zresztą ona sama sie do tego przyznaje ) miałem obawy że jak mnie nie będzie, a jej najdzie ochota to zrobi to z innym i mnie zdradzi. Lecz mijały tygodnie, nasz związek rósł w siłe, bardzo sobie ufaliśmy, mówiliśmy sobie o wszystkim. mogłem bez żadnych wątpliwości stwierdzić że jest ona nimfomanką która trzyma się tylko i wyłącznie swojego chłopaka. Wszystko było pięknie, wiadomo były jakieś tam drobne kłótnie, jak w każdym związku, ale nasza miłość potrafiła to wszystko znieść i pokonać.
Po jakimś czasie poznałem jej dwie koleżanki, Ole która strasznie mieszała jej w głowie, cały czas mówiła że nie jestem chłopakiem dla niej, że ją zostawię dla innej, i że bycie ze mną nie ma żadnego sensu. Nie wiem jak ona mogła w ogołe tak mówić jak nawet mnie dobrze nie znała, Marlena sobie to wszystko puszczała drugim uchem. Druga koleżanka była jednak o wiele gorsza, cały czas wtrącała się w nasz związek, puszczała jakieś tam plotki na jej temat, robiła tak abyśmy ze sobą zerwali. Dodam że dziewczyna dużo przeżyła, szczególnie tego złego, wpadła w złe towarzystwo, robiła rożne rzeczy z rożnymi kolesiami, ale o tym już tutaj nie będę pisał.
Pewnego dnia Marlena zostawiła u mnie swój telefon, kiedy wziąłem go do swojej ręki zwątpiłem we wszystko. Wiem że nie powinienem tego robić, to nie moja własność, ufałem jej , do tej pory zastanawiam się po co wchodziłem w te wiadomości. Dowiedziałem się ze pisała do jednego chłopaka że mu sie podoba, ze chciała by sie z nim spotkać, ze szukała go od dłuższego czasu i taki tam. Z innych wiadomości mogłem wywnioskować że spotyka się z jeszcze innym kolesiem. Strasznie to przeżyłem , jestem wrażliwym i uczuciowym chłopakiem, i dla mnie takie sytuacje są raczej nie do przejścia. Moja dziewczyna tłumaczyła się że z Piotrkiem pisała tylko po to żeby załatwił jej tańszego dja na imprezę, a ten drugi to tylko przyjaciel, który bardzo ją wspiera. Dałem jej ostatnią szanse, obiecała że juz więcej mnie nie okłamie, i ze będzie ze mna w 100% szczera. Przez tydzień wszystko było w porządku aż do wczorajszego dnia.
Ciężko mi będzie o tym napisać, bo sama myśl o tym wywołuje w moich oczach łzy, łzy których nie mogę w żaden sposób powstrzymać. Nie wiem nawet od czego zacząć, postaram się opisać to w bardzo jasny sposób. 3tygodnie temu w ostatki, mieliśmy się spotkać z Marleną w klubie, ona miała przyjechać z Dawidem Olą i właśnie tą Gośką. Nie spotkaliśmy się , moja dziewczyna powiedziała że coś wypadło Dawidowi, i nie może jej przywieźć, ale za to przywiezie ją jutro rano do mnie. Pomyślałem sobie dobra spoko niech tak będzie. Wczoraj jednak usłyszałem trochę inną wersje. Do mojego brata zadzwoniła Gośka, powiedziała że ma informacje o Marlenie i że muszę sie o tym dowiedzieć. Powiedziała że wtedy jak Dawid zawoził ją do mnie do domu, ona zrobiła mu loda w samochodzie. Początkowo zupełnie to olałem, prawie wcale się tym nie przejąłem, wiedziałem że Goska robi tak żeby zniszczyć nasz związek. Postanowiłem do niej zadzwonić, pogadałem z nią, była cała zapłakana, mówiła że zerwała z Dawidem, przez moją dziewczynę, bo Dawid wygadał się jej po pijaku , co naprawdę wydarzyło się tamtego dnia. Nie będę ukrywał że moje obawy stawały się coraz bardziej prawdopodobne, głos Gosi był bardzo przekonywujący , zadzwoniłem do Marleny, ona oczywiście się wszystkiego wyparła , pokłociłem się z nią, powiedziałem jej że albo powie mi prawdę albo nigdy więcej się do niej nie odezwę, bo nie chce być z dziewczyną która mnie okłamuje i ma przede mną jakieś tajemnice. Mineło 30minut, Marlena zadzwoniła do mnie, cała zapłakana, i powiedziała mi co tak naprawdę się wydarzyło , powiedziała że w Piątek jak mieli jechac na tę impreze, Dawid pokłocił się z Gośką, odwiozł ją do domu, a Marlenie i Gosi powiedział że pojadą sami, one się zgodziły. Zatrzymał się w lesie, zamknął samochód od środka, tak że nie było można otworzyć dzwi, powiedział że on dalej nie jedzie, bo go trzeba zaspokoić i probówał zgwałćić najpierw Ole a pózniej Marlene, moja dziewczyna strasznie to przezywała, z trudem mogła coś z siebie wydusić, była cała zapłakana, powiedziała że on tylko dotykał je przez spodnie i nic więcej, a one zadowoliły go ustami. Nastepnego dnia, Dawid obiecał jej ze zawiezie ją do mnie, mówił że to się już wiecej nie powtórzy, że nie wie co mu odbiło, bardzo ją za to przepraszał. Marlena zgodziła się na to, i w sobote rano to stało się drugi raz, zatrzymał się też w jakimś dziwnym miejscu, i kazał sę zaspokoić, moja dziewczyna podobno bardzo krzyczała , próbowała się uwolnić od niego , uciec, lecz była bardzo bezradna, na szczęście nic poważnego się nie stało. Mówiła mi że jakiś dziadek na rowerze podjechał i przerwał próbe gwałtu, zaspokoiła go tylko reką , on też tylko ręką niczym więcej.
Po usłyszeniu tego z ust mojej dziewczyny, zawalił mi się cały świat, poczułem się jak by to wszystko nie miało sensu, miałem ochote zabić tego Dawida, załatwiłem sobie do niego numer, chciałem do niego zadzwonić, przestraszyć go, ale pózniej stwierdziłem że działam pod wpływem emocji i lepiej poczekać , nie chciałem zrobić czegoś głupiego. Długo rozmawiałem z moją dziewczyą , nie mogłem uwierzyć w to że po akcji która miała miejsce w piątek, ona zgodziłą się ponownie wejść do niego do samochodu, i że dowiedziałem się o tym dopiero po miesiącu, przecież jesteśmy parą, wspierał bym ją, jak bym tylko mógł, zrobił bym wszystko aby jej pomóc w tych cięzkich chwilach które " ponoć " przeżyła. Czym dłuzej o tym rozmawialiśmy , tym bardziej Marlena motała się w swoich słowach, trochę ją znam, wiedziałem że nie powiedziała mi całej prawdy, wiedziałem że coś przede mną ukrywa. Dzisiaj rano powiedziałem jej albo : kłamstwo albo ja, powiedziałem że prawda ma tak samo wielką moc jak i miłość. Lecz ona trzyma sie caly czas swojej racji, mowi ze wszystko co mi powiedziala jest prawdziwe.
Co ja mam robić w takiej sytuacji ? Nie wiem już w która wersje wydarzeń wierzyć, kocham ją, ale nie mogę żyć z tak nieodpowiedzialną dziewczyną,. Przecież nie mam pewności co naprawdę wydarzyło się w ciągu tych dwóch dni, może doszło do czegoś więcej ? Może powinienem zgłosić to na policje, jako gwałt ? Pomóżcie proszę, ja już nie mam sił. Zaczynam żałować że ją poznałem, bo wiem że teraz będe miał straszne problemy , i że będę cierpiał.
A więc 4 miesiące temu poznałem na imprezie dziewczynę nie wątpliwie była to miłość od pierwszego wejrzenia, od razu wiedziałem że to ta jedyna, że to ta z którą moje serce złączy się jak dwa dodatnie magnesy. Spędziłem z nią wspaniały wieczór, wydawała się byc ideałem, po imprezie, pisaliśmy i rozmawialiśmy non stop przez jakieś pięć dni, przez które zwierzyłem się jej chyba z całego mojego życia, mówiliśmy sobie wszystko, nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic. Marlena ma 19 lat, skończyła właśnie liceum, i wybiera się na studia do Warszawy, 2 miesiące przed poznaniem mnie, rozstała się z chłopakiem, z którym była rok, cały czas jednak była dziewicą, dodam jeszcze że dzielą nas kilometry, a dokładnie 65 kilometrów. Po kilku dniach pisania w końcu doszło do spotkania, przeżyliśmy coś wspaniałego , czułem się przy niej jak byśmy znali się co najmniej ze dwa lata, spędziliśmy razem cały dzień, czułem się jak w bajce, moje nudne pozbawione radości życie na nowo zaczynało nabierać kolorów i sensu, byłem strasznie szczęsliwy. Spotykaliśmy się bardzo często, po 2 tygodniach zdecydowaliśmy że będziemy ze sobą, bardzo ta wiadomość mnie ucieszyła. Może to dziwnie zabrzmi ale rozmawialiśmy o bardzo poważnych rzeczach, krótko mówiąc planowaliśmy już wspólną przyszłość, nie było to zakochanie czy zauroczenie była to po prostu miłość. Pewnie cięzko będzie wam w coś takiego uwierzyć, ale naprawdę , ta dziewczyna tak głęboko siedziała w mojej głowie i sercu że nie byłem w stanie myśleć o czymkolwiek innym. Po miesiącu bycia razem, przyjechała do mnie na weekend, powiedziała mi że ona jest gotowa ze mną juz to zrobić , ze wie że jestem tym jedynym, tym z którym chce spędzić resztę życia, bardzo zszokowały mnie te słowa, ja raczej nie należe do facetów którzy robią to po kilku tygodniach znajomości i to z pierwszą lepszą dziewczyną, na początku mówiłem jej że potrzebuje trochę czasu, ale ona była strasznie napalona, cały czas zapewniała mnie że tego nie pożałuje, że będzie wspaniale, że to umocni naszą miłość. No i w końcu sie stało, zrobiliśmy ze sobą ten pierwszy raz, od tamtej pory odkryłem jej drugą strone, ona jest po prostu nimfomanką. Na początku bardzo się przestraszyłem ,gdy to rozgryzłem ( zresztą ona sama sie do tego przyznaje ) miałem obawy że jak mnie nie będzie, a jej najdzie ochota to zrobi to z innym i mnie zdradzi. Lecz mijały tygodnie, nasz związek rósł w siłe, bardzo sobie ufaliśmy, mówiliśmy sobie o wszystkim. mogłem bez żadnych wątpliwości stwierdzić że jest ona nimfomanką która trzyma się tylko i wyłącznie swojego chłopaka. Wszystko było pięknie, wiadomo były jakieś tam drobne kłótnie, jak w każdym związku, ale nasza miłość potrafiła to wszystko znieść i pokonać.
Po jakimś czasie poznałem jej dwie koleżanki, Ole która strasznie mieszała jej w głowie, cały czas mówiła że nie jestem chłopakiem dla niej, że ją zostawię dla innej, i że bycie ze mną nie ma żadnego sensu. Nie wiem jak ona mogła w ogołe tak mówić jak nawet mnie dobrze nie znała, Marlena sobie to wszystko puszczała drugim uchem. Druga koleżanka była jednak o wiele gorsza, cały czas wtrącała się w nasz związek, puszczała jakieś tam plotki na jej temat, robiła tak abyśmy ze sobą zerwali. Dodam że dziewczyna dużo przeżyła, szczególnie tego złego, wpadła w złe towarzystwo, robiła rożne rzeczy z rożnymi kolesiami, ale o tym już tutaj nie będę pisał.
Pewnego dnia Marlena zostawiła u mnie swój telefon, kiedy wziąłem go do swojej ręki zwątpiłem we wszystko. Wiem że nie powinienem tego robić, to nie moja własność, ufałem jej , do tej pory zastanawiam się po co wchodziłem w te wiadomości. Dowiedziałem się ze pisała do jednego chłopaka że mu sie podoba, ze chciała by sie z nim spotkać, ze szukała go od dłuższego czasu i taki tam. Z innych wiadomości mogłem wywnioskować że spotyka się z jeszcze innym kolesiem. Strasznie to przeżyłem , jestem wrażliwym i uczuciowym chłopakiem, i dla mnie takie sytuacje są raczej nie do przejścia. Moja dziewczyna tłumaczyła się że z Piotrkiem pisała tylko po to żeby załatwił jej tańszego dja na imprezę, a ten drugi to tylko przyjaciel, który bardzo ją wspiera. Dałem jej ostatnią szanse, obiecała że juz więcej mnie nie okłamie, i ze będzie ze mna w 100% szczera. Przez tydzień wszystko było w porządku aż do wczorajszego dnia.
Ciężko mi będzie o tym napisać, bo sama myśl o tym wywołuje w moich oczach łzy, łzy których nie mogę w żaden sposób powstrzymać. Nie wiem nawet od czego zacząć, postaram się opisać to w bardzo jasny sposób. 3tygodnie temu w ostatki, mieliśmy się spotkać z Marleną w klubie, ona miała przyjechać z Dawidem Olą i właśnie tą Gośką. Nie spotkaliśmy się , moja dziewczyna powiedziała że coś wypadło Dawidowi, i nie może jej przywieźć, ale za to przywiezie ją jutro rano do mnie. Pomyślałem sobie dobra spoko niech tak będzie. Wczoraj jednak usłyszałem trochę inną wersje. Do mojego brata zadzwoniła Gośka, powiedziała że ma informacje o Marlenie i że muszę sie o tym dowiedzieć. Powiedziała że wtedy jak Dawid zawoził ją do mnie do domu, ona zrobiła mu loda w samochodzie. Początkowo zupełnie to olałem, prawie wcale się tym nie przejąłem, wiedziałem że Goska robi tak żeby zniszczyć nasz związek. Postanowiłem do niej zadzwonić, pogadałem z nią, była cała zapłakana, mówiła że zerwała z Dawidem, przez moją dziewczynę, bo Dawid wygadał się jej po pijaku , co naprawdę wydarzyło się tamtego dnia. Nie będę ukrywał że moje obawy stawały się coraz bardziej prawdopodobne, głos Gosi był bardzo przekonywujący , zadzwoniłem do Marleny, ona oczywiście się wszystkiego wyparła , pokłociłem się z nią, powiedziałem jej że albo powie mi prawdę albo nigdy więcej się do niej nie odezwę, bo nie chce być z dziewczyną która mnie okłamuje i ma przede mną jakieś tajemnice. Mineło 30minut, Marlena zadzwoniła do mnie, cała zapłakana, i powiedziała mi co tak naprawdę się wydarzyło , powiedziała że w Piątek jak mieli jechac na tę impreze, Dawid pokłocił się z Gośką, odwiozł ją do domu, a Marlenie i Gosi powiedział że pojadą sami, one się zgodziły. Zatrzymał się w lesie, zamknął samochód od środka, tak że nie było można otworzyć dzwi, powiedział że on dalej nie jedzie, bo go trzeba zaspokoić i probówał zgwałćić najpierw Ole a pózniej Marlene, moja dziewczyna strasznie to przezywała, z trudem mogła coś z siebie wydusić, była cała zapłakana, powiedziała że on tylko dotykał je przez spodnie i nic więcej, a one zadowoliły go ustami. Nastepnego dnia, Dawid obiecał jej ze zawiezie ją do mnie, mówił że to się już wiecej nie powtórzy, że nie wie co mu odbiło, bardzo ją za to przepraszał. Marlena zgodziła się na to, i w sobote rano to stało się drugi raz, zatrzymał się też w jakimś dziwnym miejscu, i kazał sę zaspokoić, moja dziewczyna podobno bardzo krzyczała , próbowała się uwolnić od niego , uciec, lecz była bardzo bezradna, na szczęście nic poważnego się nie stało. Mówiła mi że jakiś dziadek na rowerze podjechał i przerwał próbe gwałtu, zaspokoiła go tylko reką , on też tylko ręką niczym więcej.
Po usłyszeniu tego z ust mojej dziewczyny, zawalił mi się cały świat, poczułem się jak by to wszystko nie miało sensu, miałem ochote zabić tego Dawida, załatwiłem sobie do niego numer, chciałem do niego zadzwonić, przestraszyć go, ale pózniej stwierdziłem że działam pod wpływem emocji i lepiej poczekać , nie chciałem zrobić czegoś głupiego. Długo rozmawiałem z moją dziewczyą , nie mogłem uwierzyć w to że po akcji która miała miejsce w piątek, ona zgodziłą się ponownie wejść do niego do samochodu, i że dowiedziałem się o tym dopiero po miesiącu, przecież jesteśmy parą, wspierał bym ją, jak bym tylko mógł, zrobił bym wszystko aby jej pomóc w tych cięzkich chwilach które " ponoć " przeżyła. Czym dłuzej o tym rozmawialiśmy , tym bardziej Marlena motała się w swoich słowach, trochę ją znam, wiedziałem że nie powiedziała mi całej prawdy, wiedziałem że coś przede mną ukrywa. Dzisiaj rano powiedziałem jej albo : kłamstwo albo ja, powiedziałem że prawda ma tak samo wielką moc jak i miłość. Lecz ona trzyma sie caly czas swojej racji, mowi ze wszystko co mi powiedziala jest prawdziwe.
Co ja mam robić w takiej sytuacji ? Nie wiem już w która wersje wydarzeń wierzyć, kocham ją, ale nie mogę żyć z tak nieodpowiedzialną dziewczyną,. Przecież nie mam pewności co naprawdę wydarzyło się w ciągu tych dwóch dni, może doszło do czegoś więcej ? Może powinienem zgłosić to na policje, jako gwałt ? Pomóżcie proszę, ja już nie mam sił. Zaczynam żałować że ją poznałem, bo wiem że teraz będe miał straszne problemy , i że będę cierpiał.