Ciekawy tekst znalazłem na stronach Dziennika Zachodniego. Fragment poniżej. Jakie wy macie doświadczenia w elektronicznych płatnościach w urzędach? Czy ktoś płacił kartą albo elektronicznym przelewem w urzędzie? Podawajcie, które śląskie instytucje są najbardziej przyjazne pod tym względem klientom!
Kartą płatniczą lub kredytową można zapłacić w sklepie, u fryzjera, a nawet w taksówce. Z postępem na rynku usług finansowych kłopot mają, niestety, urzędy. Na Śląsku w większości z nich kart można użyć co najwyżej do... podrapania się po nosie. Tak jest nawet w urzędzie wojewódzkim oraz urzędach miast w Katowicach i Bielsku-Białej. Jedynie Częstochowa postawiła już na nowoczesność.
Zmusić urzędników do zainstalowania terminali płatniczych nie można. To ich dobra wola. W eService SA, jednej z firm zajmujących się obsługą kart płatniczych, samorządowych klientów jest zaledwie dziesięciu. Wśród nich Kraków, Poznań, Warszawa, Gdańsk i Wrocław. Ze Śląska - ani jednego.
- To nowa usługa, która przebija się z trudem. Za to urzędy, które już zainstalowały terminale w kasach dla mieszkańców są bardzo zadowolone - podkreśla Renata Gawkowska, rzeczniczka eService SA.
Potwierdza to Małgorzata Sieńko z biura prasowego urzędu w Krakowie: - Bywa, że kartami w kasach płaci nawet sto osób dziennie. Z tego powodu mieszkańcy nie ponoszą żadnych dodatkowych kosztów. Możliwość płatności kartami mają też przedsiębiorcy.
Do 1 stycznia 2009 roku wpłacać kartą można było w urzędach np. wadia na przetargi i opłaty za dokumenty, zezwolenia. W tym roku wprowadzono także ustawową możliwość płatności elektronicznych podatków od nieruchomości, rolnego, leśnego oraz od środków transportowych. To skłoniło wreszcie urzędy do większego zainteresowania się terminalami. Nad ich uruchomieniem pracuje się już w Katowicach, Zabrzu i Jaworznie. - Kartą będzie można u nas zapłacić jeszcze w tym roku - twierdzi Danuta Lange, szefowa wydziału księgowo-rachunkowego w katowickim Urzędzie Miejskim.
Nie brakuje jednak nadal miast, które nie są zainteresowane tą formą ułatwienia życia petentom. Tak jest m.in. w Siemianowicach Śląskich i Bielsku-Białej. Szkoda, bo elektroniczne płatności świetnie sprawdzają się od lat w Częstochowie. Tam miasto usługi kasowe już kilka lat temu zleciło, po przetargu, bankowi. - Nowoczesność poszła u nas w parze z oszczędnością, bo koszty prowadzenia obsługi bankowej spadły o połowę - z 788 tysięcy do 351 tysięcy złotych - chwali się Ireneusz Leśnikowski, rzecznik prezydenta Częstochowy.
Kartą płatniczą lub kredytową można zapłacić w sklepie, u fryzjera, a nawet w taksówce. Z postępem na rynku usług finansowych kłopot mają, niestety, urzędy. Na Śląsku w większości z nich kart można użyć co najwyżej do... podrapania się po nosie. Tak jest nawet w urzędzie wojewódzkim oraz urzędach miast w Katowicach i Bielsku-Białej. Jedynie Częstochowa postawiła już na nowoczesność.
Zmusić urzędników do zainstalowania terminali płatniczych nie można. To ich dobra wola. W eService SA, jednej z firm zajmujących się obsługą kart płatniczych, samorządowych klientów jest zaledwie dziesięciu. Wśród nich Kraków, Poznań, Warszawa, Gdańsk i Wrocław. Ze Śląska - ani jednego.
- To nowa usługa, która przebija się z trudem. Za to urzędy, które już zainstalowały terminale w kasach dla mieszkańców są bardzo zadowolone - podkreśla Renata Gawkowska, rzeczniczka eService SA.
Potwierdza to Małgorzata Sieńko z biura prasowego urzędu w Krakowie: - Bywa, że kartami w kasach płaci nawet sto osób dziennie. Z tego powodu mieszkańcy nie ponoszą żadnych dodatkowych kosztów. Możliwość płatności kartami mają też przedsiębiorcy.
Do 1 stycznia 2009 roku wpłacać kartą można było w urzędach np. wadia na przetargi i opłaty za dokumenty, zezwolenia. W tym roku wprowadzono także ustawową możliwość płatności elektronicznych podatków od nieruchomości, rolnego, leśnego oraz od środków transportowych. To skłoniło wreszcie urzędy do większego zainteresowania się terminalami. Nad ich uruchomieniem pracuje się już w Katowicach, Zabrzu i Jaworznie. - Kartą będzie można u nas zapłacić jeszcze w tym roku - twierdzi Danuta Lange, szefowa wydziału księgowo-rachunkowego w katowickim Urzędzie Miejskim.
Nie brakuje jednak nadal miast, które nie są zainteresowane tą formą ułatwienia życia petentom. Tak jest m.in. w Siemianowicach Śląskich i Bielsku-Białej. Szkoda, bo elektroniczne płatności świetnie sprawdzają się od lat w Częstochowie. Tam miasto usługi kasowe już kilka lat temu zleciło, po przetargu, bankowi. - Nowoczesność poszła u nas w parze z oszczędnością, bo koszty prowadzenia obsługi bankowej spadły o połowę - z 788 tysięcy do 351 tysięcy złotych - chwali się Ireneusz Leśnikowski, rzecznik prezydenta Częstochowy.