Witam. Piszę, bo nie wiem co mam robić...
A więc mam chłopaka i jesteśmy razem rok, jest to trochę trudny zwiazek, bo na odległość gdyż każde z nas uczy się trochę dalej... Minął rok i moim zdaniem mimo wszystko było nam razem dobrze naprawdę czuje się szczęśliwa w tym zwiazku są wakacje i widujemy sie dosyć często.. no ostatnio trochę mniej bo on ma pracę.. nie dwano doszło do kłotni mój chłopak zacząl sie zastanawiac czy damy rade nadal być razem czy nasz zwiazek ma sens twierdził że dla mnie bedzie lepiej jak znajde sobie chlopaka ktory bedzie dawal mi wiecej szczescia z ktorym bede mogla widywac sie czesciej i twierdzil ze to dlamojego dobra... powiedzial tez ze on jest moja pierwsza miloscia i wydaje mi sie ze bez niego nie dam rady zyc ale to z czasem minie i ja zapomne... ja nie stety jego pierwsza miloscia nie jestem i on twierdzi ze nie kocha mnie tak samo mocno jak ja jego i zasluguje na kogos kto pokocha mnie mocniej.. przeciez ja bedac z nim caly czas chodze usmiechnieta on natomist widzi to tak ze ja ciagle jestem smutna, bo za nim tesknie a to doluje takze jego bo nie moze zyc w swiadomosci ze ja tak cierpie. ale to wcale nie jest tak... jestem szczesliwa. dzien po tej klottni dzwonil do mnie i wszystko odwolal co powiedzial z jednej strony sie ucieszylam ze jestemy jednak razem, ale z drugiej to co powiedzial nadal boli... nie wiem czy ten zwiazek ma sens.
A więc mam chłopaka i jesteśmy razem rok, jest to trochę trudny zwiazek, bo na odległość gdyż każde z nas uczy się trochę dalej... Minął rok i moim zdaniem mimo wszystko było nam razem dobrze naprawdę czuje się szczęśliwa w tym zwiazku są wakacje i widujemy sie dosyć często.. no ostatnio trochę mniej bo on ma pracę.. nie dwano doszło do kłotni mój chłopak zacząl sie zastanawiac czy damy rade nadal być razem czy nasz zwiazek ma sens twierdził że dla mnie bedzie lepiej jak znajde sobie chlopaka ktory bedzie dawal mi wiecej szczescia z ktorym bede mogla widywac sie czesciej i twierdzil ze to dlamojego dobra... powiedzial tez ze on jest moja pierwsza miloscia i wydaje mi sie ze bez niego nie dam rady zyc ale to z czasem minie i ja zapomne... ja nie stety jego pierwsza miloscia nie jestem i on twierdzi ze nie kocha mnie tak samo mocno jak ja jego i zasluguje na kogos kto pokocha mnie mocniej.. przeciez ja bedac z nim caly czas chodze usmiechnieta on natomist widzi to tak ze ja ciagle jestem smutna, bo za nim tesknie a to doluje takze jego bo nie moze zyc w swiadomosci ze ja tak cierpie. ale to wcale nie jest tak... jestem szczesliwa. dzien po tej klottni dzwonil do mnie i wszystko odwolal co powiedzial z jednej strony sie ucieszylam ze jestemy jednak razem, ale z drugiej to co powiedzial nadal boli... nie wiem czy ten zwiazek ma sens.