A ja widzę potrzebę nowej partii i nawet się do niej zapisuję, kiedy się pojawi. Patrioto mogę Ci napisać jak sobie taką partię wyobrażam. Partia miałaby program minimum, prawicowy program, ale oczywiście byłoby miło, aby lewicowcy, też sobie podobną założyli. Kilka ogólnikowych konserwatywnych haseł.(wartości cywilizacji łacińskiej, rządy prawa, wartości republikańskie) Program ustalał by kongres partii i to spora większością, więc szansa na kombinowanie przy programie bez większej potrzeby niewielka.
Poza programem i kongresem partii składającym się z delegatów z regionu, był by najważniejszy element: statut uchwalony przez kongres i praktycznie nie zmienialny (np. prawo veta każdego członka kongresu)
Zapisanie się do partii polegałoby na podpisaniu że kandydat zgadza się z programem takowej, i opłaceniu niewielkiej składki. Wywalenie z partii, byłoby trudne (popełnienie ciężkiego przestępstwa lub jakiejś malwersacji w partii, ale sąd partyjny miałby wiele instancji, oczywiście uporczywe nie płacenie składek, ale jako ostateczność i też ściśle określone, aby ta możliwość nie stanowiła haka na członków.
Po za sądem partyjnym i kongresem istniałby przewodniczący, który zajmował by się otwieraniem kongresu, pozdrawianiem i jakimiś sprawami organizacyjnymi, ale nie miał żadnych istotnych uprawnień. To jest doprawdy szokujące w Polsce, ale nie jest to nic nadzwyczajnego na świecie. Podobnie wyglądałaby sprawa prezesów struktur rejonowych.
Po za tym nie ma żadnych rad programowych i innych organów. Jakieś konwenty czy jak je nazwiemy, zresztą mogły by istnieć w każdym mieście, województwie, oraz najwyższa na poziomie kraju, ale nie miałyby znaczenia praktycznego, byłyby po prostu panelami dyskusyjnymi, i na nich opierałoby się życie partii.
Najważniejsze: partia nie udzielałaby poparcia kandydatom na prezydenta, czy senatorów, prezydentów miast. (choć to do dyskusji) Za to w wyborach do rad miejskich, sejmu słowem tam gdzie jest blokada pod postacią ordynacji proporcjonalnej, mają zastosowanie tylko i wyłącznie tajne prawybory w danym okręgu, gdzie bierne prawo ma każdy obywatel zdolny do takowego w wyborach, a nawet jak w Stanach można go dopisać na kartce, o zgodę pytając potem, byle się członkowi partii, posiadającym czynne prawo wyborcze podobał. Członek partii mógłby glosować na kilku kandydatów. Wyniki stanowiły by listę wyborczą. Zgodę na kandydowanie podpisywałby kandydat po otrzymaniu nominacji. To bardzo ważny element. Działalność publiczna to nie przywilej, a obowiązek. Dziś kandydują osoby, które strasznie pragną władzy, najczęściej dlatego, że jest to jedyna działalność dla osób bez jakichkolwiek kompetencji. Osoby wartościowe, często odżegnują się od polityki, nie mówiąc już o szansie, że zapiszą się do partii i postarają o znalezieniu na liście. Wezwanie do głosowania, zaufanie otrzymane od nastawionych patriotycznie obywateli, oraz sam republikański charakter inicjatywy, brak jakichkolwiek obaw, że osoba ta stanie się pionkiem w rękach jakiegoś prezesa, te opory przełamie. Karierowicze raczej nie będą zainteresowani mozolnym zdobywaniem poparcia w takim towarzystwie kiedy w tradycyjnej partii, pochlebstwa i okazanie służalczości drogę na listę znacznie skrócą.
Fundusze na kampanie z partyjną z kasy partii nie należały by się na podstawie uchwał, a przewidzianego statutem podziału. Kampanie organizowały by komitety wyborcze kandydatów. Oczywiście kandydat miałby prawo prezentować, że posiada poparcie partii. Wspólna kampania miała by miejsce, kiedy komitety kandydatów zechciały by się dogadać. Kandydat nie miałby obowiązku prowadzić kampanii, całować dzieci i zaczepiać ludzi na ulicy, miałby od tego komitet złożony z ochotników członków partii, nikt by go więc nie rozliczał, zresztą nikt nie rozliczałby nikogo i nie miał przez to szansy na wybicie swojej pozycji.
Posłowie wybrani, nie byliby niczym zobowiązani, zresztą gdyby nawet utworzyli klub (bardzo dobrze) i zarządzili sobie dyscyplinę partyjną (bardzo niedobrze), to nie miałoby to z przyczyn statutu żadnego długoterminowego skutku i nie eliminowałoby z życia politycznego.