Nie planowałem poruszania problemu rasizmu w tym temacie ale... jak widać samo wychodzi.
Ok jedna osoba już nazwała mnie tchórzem - oczywiście na podstawie mojej wypowiedzi. Nie mam zamiaru się obrażać odpowiem tak:
Honor jest dla mnie syntetycznym i całkowicie sprzecznym z prawami natury podejściem do wartościowania. Naturalne jest to, że jeśli ktoś jest silniejszy ode mnie to uciekam. Jeśli jednak wpojono we mnie coś takiego jak honor to stawiam się wbrew faktom przewidywaniu mojej klęski - gdzie tu logika? Co do wartości historii moich przodków - są dla mnie wartościowe tylko o tyle, że mogę je przekalkulować i stwierdzić, czy ich czyny były słuszne czy nie. I wiesz co? Sądzę, że Polacy od czasów przedchrześcijańskich prawie wcale nie zmienili się w swojej mentalności, a co za tym idzie w umiejętności ważenia sił na zamiary. Ktoś kiedyś powiedział (nie pamiętam kto i kiedy): "Polakom najlepiej wychodzi umieranie za ojczyznę." Tylko jaki pożytek mamy z martwych? Zimna kalkulacja przeszłości da nam rozwój, "rozgrywki na żywioł" tylko nas pogrążą. Niestety Polacy (jako naród) mają to do siebie, że nie potrafią powstrzymać się od nieprzemyślanego, pospolitego ruszenia. Przykładem są powstania wyzwoleńcze - które z nich zakończyło się zwycięstwem?
Moja ojczyzna jest tam gdzie ja jestem - jedna z moich dewiz. To nie język jakim mówisz, nawet nie wspólna historia narodu decyduje o tym jakim jesteś człowiekiem. Decyduje o tym wpojony system wartości i sposób socjalizacji. Jeśli jest aspołeczny to stajesz się agresywny wobec reszty społeczeństwa na skutek poczucia braku własnej wartości czy poczucia zagrożenia - i tu jest problem. A nie w tym czy jestem honorowy, czy wartością jest dla mnie historia własnego narodu. Historia to historia - dziedzina nauki jak każda inna a do nauki podchodzi się na zimno. Tchórzem nie jest ten, kto ucieka w świadomości zagrożenia życia ale ten, kto takiego atakuje.