Mój ojciec ma początki zaćmy podobno nieoperacyjnej. Większy problem w tym, że nie daje się namówić na konsultację u innego lekarza, bo mu ,,pani profesor z długoletnim stażem powiedziała'' i koniec tematu.
Ojciec do tego jest zapalonym grzybiarzem, byłym harcerzem i uwielbia przebywać w lesie. W związku z tym nabawił się poważnej boreliozy. Ta również może osłabiać wzrok.
Już teraz ma okulary grube jak Woody Allen i nie trafiają do niego argumenty, że jak straci wzrok nie będzie mógł realizować swoich licznych pasji. A lubi zwiedzać, robić filmy, interesuje się historią, dawnym polskim filmem.
Niestety od zawsze boi się białego fartucha i u lekarza nawet nie wie jak się odezwać, jeśli mama z nim nie pójdzie. Dobrze, że chociaż przyjmuje leki hamujące tą zaćmę.
Sama chciałabym wiedzieć, czy nie ma możliwości by się poddał operacji, ale nie wiem jak go do tego nakłonić, by poszedł gdzie indziej.