Nieżyjący muzycy...

chocolate898

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2008
Posty
186
Punkty reakcji
0
Wiek
15
Ci, którzy już nigdy nie zagrają/zaśpiewają na scenie dla setek fanów,a jednak cały czas są w naszych sercach.
Muzycy, którzy są dla nas wzorami i Ci, których utwory wzruszają nas za każdym razem. Muzycy, którzy oprócz wspaniałych zdolności mają złote serca, ludzie, którzy byli, są i będą dla nas wyjątkowi.
Kto jest dla Was takim wzorem pośród nieżyjących muzyków?

Jak dla mnie jest to Ryszard Riedel. Dla mnie zawsze był kimś więcej niż zwykłym człowiekiem.
 

FL8

Black Dynamite!
Dołączył
4 Styczeń 2009
Posty
2 469
Punkty reakcji
8
Wiek
33
Dla mnie Freddy Mercury, legenda, kocham go, najlepszy wokalista ever, szkoda że zmarł. Potem Marek Grechuta, uwielbiam jego piosenki, oraz Czesław Niemen. Riedla też szanuję, choć nigdy zbytnio nie słuchałem Dżemu. Poza nimi np. Jimmy Henrix. Na razie tyle pamiętam, jako coś mi się przypomni to dopiszę! :D
 

olapol1993

Nowicjusz
Dołączył
19 Sierpień 2008
Posty
408
Punkty reakcji
5
Wiek
31
Miasto
No one knows :)
Jak dla mnie to Ryszard Riedel oczywiście. Takiego wokalisty jak on przed nim nie było i jeszcze długo nie będzie!!!
 

Syd

Traditional Grip
Dołączył
12 Sierpień 2006
Posty
1 048
Punkty reakcji
0
Dobry muzyk jest nieśmiertelny.
 

Funky Monk

Nowicjusz
Dołączył
31 Sierpień 2008
Posty
324
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Krakow
Co do Magika to szanuje go za teksty... gdyby dzisiaj zyl bylby pewnie jeszcze leprzy niz ostr... Za to jak zginol wzorem go nazwac raczej nie mozna... ale wydaje mi sie ze tak jak wiekszosc wielkich nie zyjacych juz muzykow. Hendrix? Za duzo srodkow nasennych, zatrucie sie i zaksztuszenie wymiocinami... Jaco Pastorius?... sprowokowal szefa klubu w ktorym gral koncert, zostal przez niego pobity i zmarl... Morrison? Przedawkowanie heroiny i smierc w toalecie... Cobain, Vicious, Randy Roads, Hillel Slovak... i mogl bym tak wymieniac i wymieniac...
Osobicie szanuje wszystkich tych muzykow ale to jak umarli nie jest godne chwaly...
A no i jeszcze co do Niemena... nie moge zaczac go szanowac po tym jak dowiedzialem sie jak zerznol kawalek od Jamesa Browna caly czas twierdzac ze niema zadnego plagiatu...
 

majowa

Nowicjusz
Dołączył
19 Marzec 2009
Posty
116
Punkty reakcji
0
Magik... i nie chodzi tu o to w jaki sposób umarł tylko o to co stworzył gdy żył.
 

m0st

Nowicjusz
Dołączył
22 Marzec 2008
Posty
436
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Osobicie szanuje wszystkich tych muzykow ale to jak umarli nie jest godne chwaly...

O, i ja tak samo. Niektorych nawet wiecej niz tylko szanuje, niektorych (wydaje mi sie, ze) rozumiem ale nie mozna pochwalac samobojczej smireci.
 

LaggeR

OpenMinded Metalhead
Dołączył
30 Sierpień 2006
Posty
1 939
Punkty reakcji
11
Wiek
36
John Lennon
Dave Williams (stary wokalista Drowning Pool)
 

Jambez

Absurd i Nonsens
Dołączył
4 Styczeń 2009
Posty
1 265
Punkty reakcji
9
Wiek
33
Miasto
Bielsko Biała.
Dla mnie wzorem do naśladowania do momentu, aż nie zamknę na zawsze powiek będzie Czesław Niemen. Pamiętam chwile z dzieciństwa, gdy mama puszczała na gramofonie jego płyty winylowe, które szumiały niemalże na okrągło wieczorami. Również pragnę wymienić nieprawdopodobnego Milesa Davisa, oraz Issaca Hayesa zmarłego w ubiegłym roku w Memphis. Jeżeli chodzi o czarną muzykę, to zdecydowanie wzorem dla mnie na wieczność pozostanie Tupac, oraz Notorious B.I.G.
 

Jopa66

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2007
Posty
625
Punkty reakcji
3
Wiek
33
Miasto
Zabrze
Dla mnie przedewszystkim Riedel. Denerwuje mnie, jak ludzie go nazywają zwykłym ćpunem. Owszem, miał swoją słabość, ale nie namawiał fanów do brania, lecz odradzał, mówiąc\śpiewając, co to robi z człowieka. Dla mnie on nie był zwykłym człowiekiem.
Także Vitek, Paweł Berger, czy Jimmy Henrix, John Lennon głęboko są w mojej pamięci.
 

wynqsuperior

Nowicjusz
Dołączył
10 Kwiecień 2009
Posty
42
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Pepperland
Dla mnie zawsze wzorem... może to nieodpowiednie słowo, człowiekiem, który niesamowicie inspirował mnie do działania był George Harrison.

Jako iż George praktycznie zawsze stał na uboczu, podczas gdy na plan pierwszy wysuwali się John i Paulie, został nazwany "tym najcichszym", być może też ze względu na opanowanie czy też "rozmarzoną" barwę głosu... jego talent kompozytorski oczywiście doszedł do głosu nieco później, no i zdecydowanie od początku miał narzuconą pozycję w zespole. Być może to mu pasowało, pozycja lidera nie bardzo zgadzała się z jego spokojną naturą, miał jednak pogodę ducha i niesamowite wręcz poczucie humoru. Być może to pozwoliło mu na łatwe wkroczenie na drogę twórczości solowej, był najmłodszy z całej czwórki i najbardziej wrażliwy, był kochany zarówno w Anglii jak i w Indiach, na całym świecie, choć chyba najbardziej męczyło go to wszystko, ta cała histeria z Fab Four... był cichy, ale niesamowicie wygadany, gdyby nie silna pozycja Johna i Paula, mógłby bardziej rozwinąć skrzydła w zespole.

No i pomimo tego, że był pod ogromnym wpływem Lennona i McCartneya odnalazł swoją drogę i swój własny styl, jego sukcesem było właśnie to, że umiał pozostać w cieniu i cieszyć się każdą chwilą życia. Ringo to Ringo, Paulie jest jaki jest, Johnem z kolei wszyscy się zachwycają, bo to istna legenda, a dla mnie i mi podobnych pozostał właśnie George i niech tak zostanie ; )))

Bardzo lubię też postać Syda Barretta, jakoś tak zawsze mnie inspirował... sama nie wiem, co o nim sądzić, może nawet swego czasu inspirował mnie bardziej niż George, z całą tą moją miłością to The Beatles. Być może... właśnie, George i Syd, nikt więcej, niestety, a może i stety.

x
 

Syd

Traditional Grip
Dołączył
12 Sierpień 2006
Posty
1 048
Punkty reakcji
0
Kurczę, ale dlaczego dopiero po śmierci dostrzega się większość artystów ? ...
Strzał w dziesiątkę. Bardzo drażniąca sprawa, ale tak to już jest. Gdy ktoś był dobry i się go lubiło - po śmierci staje się bohaterem. A jeszcze często im bardziej spektakularna śmierć tym większy rozgłos i uwielbienie.
 

Funky Monk

Nowicjusz
Dołączył
31 Sierpień 2008
Posty
324
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Krakow
A mi sie wydaje ze jednak takie sytuacje jak docenianie muzyka dopiero po smierci zdarzaja sie zadko, jak wogole sie zdarzaja... mozecie podac jakies przyklady?
 
Do góry