Nie wiem co zrobić

Dawid_speed87

Nowicjusz
Dołączył
22 Luty 2008
Posty
210
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Kraków
Witam ;)
Mam taką sytuację z dziewczyną, że nie wiem co zrobić. Wygląda to tak, że po raz pierwszy poznaliśmy się jakieś 2 lata temu, ja tam od razu byłem zakochany, no ale była w związku już, to tak przeszło mi trochę ;) jak sie dowiedziałem, ale coś tam spotykaliśmy sie czasem i pisaliśmy, ale to stosunki typowo koleżeńskie, potem tak trochę kontakt się urwał, raczej pisaliśmy, bo wiecznie gdzieś wyjeżdżała. Ale już wtedy wyszło, że jesteśmy podobni do siebie.
Jakoś tak koło 3 miesięcy temu, w sumie ona napisała, bo dotychczas ja pisałem pierwszy i zaczęliśmy się tam coś spotykać i też pisać. Jakoś dowiedziałem się w między czasie, że już nie jest w związku od pewnego czasu, nie muszę chyba dodawać, że po tym fakcie, stwierdziłem, że muszę spróbować, bo chciałbym być z nią, nie sprawiała jakoś wrażenia, że przeżywa to jakoś bardzo, że już nie jest sama. Ale jakoś sprawa okazała się skomplikowana w sumie, tak spotkaliśmy się kilka razy, w sensie, żeby pogadać, i kilka razy na rower, bo to wspólna pasja z AZSu. Potem poszła do pracy i ciężko było się spotkać, bo tam też ona jak nie praca, to rower po pracy, a w weekendy zawody. Generalnie pracowała miesiąc tam, coś tam głównie pisaliśmy, spotkaliśmy się chyba ze 3,4 razy, bo wiecznie nie miała czasu, coś tam dowiedzieliśmy się więcej o sobie i wyszło, że bardzo jesteśmy podobni do siebie, ja się zakochałem w niej ;), ale mam jakieś kompleksy swoje, które przekładają się na nieśmiałość szczególnie w stosunku do ładnych dziewczyn. Coś się tam starałem ją, a to zaprosić gdzieś, ale jakoś nie chciała, jak już coś to na rower, bo ona to zawodów, no to wiecie żadna randka z tego, przynajmniej dla mnie. Jakoś po miesiącu wywalili ją z tej pracy, jakoś to przeżywała, bo że niby długo szukała i w sumie ją lubiła, no to stwierdziłem, ze może przez to coś się uda zbliżyć i ugrać, ale zbyt to przeżywała, ciężka sprawa była. Niby częściej spotykaliśmy się ale na ten rower, cieżko było się spotkac nie na rower, bo uciekła ze smutkami w ten rower, ale powiedziała mi tam coś na tych "rowerach" kiedyś, że cierpi na depresję, jakoś nie wiem, że się nawróciło czy jakoś tak. Ale to teraz dużo osób tak mówi, a tym bardziej nic po niej nie było widać, zawsze uśmiechnięta. ALe jakoś w tym czasie rozkminiałem, że już wisi mi to wszystko, nie zwracasz uwagi na mnie, że coś czuję do ciebie, nie chcesz, nie podobam Ci się etc. to i tak powiem ci, że się zakochałem, coś w tym stylu chciałem jej powiedzieć, ale nie na rowerze tylko spotkać się. I próbowałem się z nią ustawić, a on nic, ze treningi, że zawody. To ja już stwierdziłem, że już jej powiem w trakcie treningu, bo nie ma szans w inny normalny sposób. Bo mnie to już zbyt męczy, za często o niej myślę, a jak mówi klasyk:"...w nocy to się śpi, a nie myśli o kimś, kto macie w d****..." I to jakoś ustawiliśmy się przed weekendem, że poniedziałek. W tenże poniedziałek, cisza jak makiem zasiał, przez pół dnia, to myślę se, napisze, cisza do wieczora, potem tel wieczorem i ona dzwoni do mnie, żeby przyjechać ją zabrać ze szpitala z drżącym głosem, kurcze no przejąłem się, wsiadłem w auto i pojechałem, jak się okazało, jak dzwoniłem do niej na miejscu, że jest na toksykologii , no to nie wpuszczą mnie już. No to powiedziałem jej, ze odbiorę ją jutro, przyjadę po nią. No cóż okazało się, że zrobiła głupotę, zażyła jakiś prochów i wiecie. W tym samym dniu jeszcze ją odwiozłem na dworzec autobusowy, bo jechała do sibie do domu, jak sie okazało w rozmowie, to drugi raz to zrobiła już. To w sumie było około 4 tyg, ale już stwierdziłem, że w takim stanie nie ma co jej mówić o uczuciach, gadałem z kumplem o tym, bo nie mam z kim innym, niby wyszło, żeby sobie odpuścić, w sumie sam mam bardzo mieszane uczucia, z jednej strony to ją kocham, ona nie wie, albo nie zauważa, z drugiej strony, to nie wiem czy coś się jej nie pogorszy ze stanem psychicznym i nie pójdzie to jakoś w schizofrenie, bo znam takie przypadki z rodziny. A sprawa przez ostanie 2 tyg wygląda tak, ze odkąd wróciła od siebie to pisalsiamy ze sobą raczej i jakoś tak wyszły wieczory zwierzeń ;), jakoś ostatnio jest jej smutno, bo samotność doskwiera, że zdarza się jej płakać, mówiłem jej wczoraj nawet, że możę podejdę pocieszyć, wesprzeć, przytulić to była prawie 24, mówiła, ze pomogłoby, ale nie będzie mnie po nocach ciągać. Ustawiliśmy się na dziś, i kurcze nie wiem,chciałbym jej powiedzieć co do niej czuję, bo męczy mnie to trochę, a też wiedziałbym na czym stoje, czy jest szansa czy nie, nie wiem czy to dobry moment, bo ona chodzi też na terapię, niby zażywa coś na tą deprechę, no ale sam nie wiem lubi moje towarzystwo i poczucie humoru, bo mamy takie samo, ogólnie jesteśmy tak poobni, a nawet tacy sami w wieliu rzeczach do siebie, że to jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Sam nie wiem co robić, ze świecą taką szukać, ale obawiam się bo jest to jednak dziewczyna z problemami, ale zbyt często o niej myślę.
 
E

Elen

Guest
Dziewczyna z problemami powiadasz. A pokaz mi w tych czasach czlowieka calkiem bez problemow. Masz nieco racji, depresja to dosc ciezka choroba, lagodzona lekami ale w zaleznosci od stopnia nasilenia ma rozny przebieg. Ta dziewczyna ma problem sama ze soba, jest chora ale to nie znaczy, ze nie zasluguje na milosc. Nie wiesz dlaczego rozpadl sie jej poprzedni zwiazek, moze partner nie wytrzymal. Domyslam sie, ze jestescie mlodzi. Jesli nie czujesz sie na silach zeby sie codziennie mierzyc z jej choroba i zmiennymi nastrojami, to odpusc ja sobie. Niestety ale milosc, to rowniez codziennosc a nie tylko seks i trzymanie sie za raczki. W dodatku z czasem na swiat przychodza dzieci i miej swiadomosc, ze czeka Cie opieka podwojna.
 

Dawid_speed87

Nowicjusz
Dołączył
22 Luty 2008
Posty
210
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Kraków
Dla mnie normalne jest, że miłość to nie tylko seks i trzymanie się za rączki, bo potrzebne jest wsparcie i wiele innych rzeczy, kurcze naprawdę jest mi żal jej jak mi mówi, że płacze wieczorami. Hmm jesteśmy w podobnym wieku 27 i 28, ale oboje jesteśmy jakby ciut młodsi mentalnie niż wynikałoby z metryki, ale nie tak, ze niedojrzali, ale to jest wynikiem tego, tak myślę, że skończyliśmy studia później niż planowo ;). Spotkaliśmy się wczoraj, czas nam szybko minął jak zwykle, rozmawialiśmy cały czas, no i otworzyła się bardziej jakoś i dowiedziałem się o co chodziło z tym związkiem. Wyglądało to tak, że jej partner był starszy od niej 9 lat, stwierdziła, że to był toksyczny związek z jednej strony, że ogólnie, ona go kochała bardzo, a on nie poświęcał jej czasu, nie szanował, czas znajdował tylko jak nie miał swoich zajęć podobno, nie przyjechał tam nawet na SOR jak się coś tam jej stało, tylko z kumplami wybrał się. Stwierdziła, że - jest multum, a plusy, że jest przystojny i że jest kolarzem. Ciężko mi określić na ile ona stawia na wygląd, fakt jest atrakcyjna bardzo, ale jednak spotyka się ze mną, a ja do najładniejszych nie należę. Ale to wszystko jest nic, bo ona myśli, chciałby do niego wrócić, reaktywować związek niby, choć facet jej nie szanował, z tego też ma tą depresję i terapię, powodem jest no zawód miłosny, jej pierwszy w życiu. No nie powiem, rozumiem ją, myślę, że dobrze, bo też kiedyś przeżyłem zawód miłośny tylko byłem młodszy miałem, wtedy 22 lata, tak mnie wtedy wzięło na taką jedną jak nigdy, kochałem całym sercem, miałem wtedy różowe okulary i nie widziałem pewnych spraw, a ona mnie wykorzystała w sumie i też wyszło, że to mnie bardziej zależało, no nie ważne, trochę się zbierałem z 1,5 roku ale spoko. Więc wydaje mi się, ze wiem co ona czuje, bo też jestem dość wrażliwym facetem co mi przeszkadza często, no a ona jest jednak bardzo wrażliwa, uważam, że zawód miłosny w późniejszym wieku to dużo gorsza sprawa, niż jak się jest młodszym.
Ale jeszcze jest kolejna sprawa, jak pisałem w temacie, chciałem jej powiedzieć co do niej czuję, bo mnie to męczyło, w sumie po wczorajszej rozmowie, stwierdziłem, że to może jednak średnia chwila na wyznania, ale powiedziałem jej jak to wygląda, że się w niej kocham, gdy pierwszy raz spotkaliśmy się, to ja już byłem zauroczony, dodałem, że może to nie najlepszy moment, ale chciałem, żeby wiedziała. Niby nie było widać po niej zaskoczenia, powiedziała mi, że bardzo lubi przebywać ze mną, ale, że muszę jej dać czas, żeby się pozbierała, bo teraz nie jest raczej dobry czas na związek. Szczerze, to się cieszę z jednej z strony, że jej powiedziałem, szczerze to nie oczekiwałem związku, bo takiej rozmowie, tylko chciałem wiedzieć, czy czuje coś do mnie, jako facet chciałbym usłyszeć tak czy nie, a tak to sam nie wiem, czekać można i 3 lata, nie pali mi się, no ale nie ukrywam, mając 28 lat dziwnie się czuję, inni mają rodziny, dzieci, ja jakoś w tym roku częściej doskwiera mi brak bliskiej osoby, nie byłem dłuższy czas w żadnym związku, bo też tam miałem problemy, kompleksy, ale pracowałem przez, ten czas nad sobą, żeby pozwalczać te wszystkie rzeczy, został tylko jeden kompleks, ale jakoś radze sobie, nie wychodzi zawsze, ale nie jest źle. Sprawa wyglada tak, że zależy na tej dziewczynie, bo nigdy w życiu nie spotkałem tak podobnej to siebie, w zasadzie jest taka samą osobą jak ja i zawsze myślałem, że jednak ludzie dobierają się tak, zeby byli podobni do siebie, a w naszym przypadku to wychodzi, że jesteśmy zbyt tacy sami, żeby razem być, sam nie wiem.
 
E

Elen

Guest
Skoro Ci tak bardzo zalezy na niej to probuj. Najwyzej zostaniecie dobrymi przyjaciolmi. Czas pokaze co bedzie z tej relacji. Nie przekreslam. Uprzedzilam Cie jedynie o ciemnych stronach tej choroby. Dziewczyna sama przyznala, ze potrzebuje czasu, moze ona nie jest pewna swoich uczuc, Uczucia w zdrowym zwiazku powiny byc wzajemne.
 
K

kate2

Guest
Speedy87 napisał:
szczerze to nie oczekiwałem związku, bo takiej rozmowie, tylko chciałem wiedzieć, czy czuje coś do mnie, jako facet chciałbym usłyszeć tak czy nie, a tak to sam nie wiem, czekać można i 3 lata, nie pali mi się, no ale nie ukrywam, mając 28 lat dziwnie się czuję, inni mają rodziny, dzieci, ja jakoś w tym roku częściej doskwiera mi brak bliskiej osoby, nie byłem dłuższy czas w żadnym związku,
Czy ta dziewczyna ma jakieś koleżanki, przyjaciółki? Bo odnoszę wrażenie że odgrywasz taką własnie rolę . Kobiety mają taką naturę , że potrzebują się zwierzyć, wypłakać, wyżalić....Czasem nie pzrebierają w towarzystwie....dobry każdy, kto podusnie ramię do wypłakania i poda chusteczkę. Gdy się już ,, otrząsną'' idą dalej. Miej tego świadomość bo postawa czekania może Cię bardzo rozczarować. Tym bardziej, że dziewczyna ta wzdycha do mężczyzny, który jak pisze nie bardzo angażował się w związek i nie szanował Jej. Z tego można wnioskować, że lubi tego typu mężczyzn i tacy ją interesują, mimo, iż krzywdzą. Ty jesteś jego przeciwieństwem więc myślę, że traktuje Cię bardziej jako kumpla i powiernika swoich dylematów.

Czekać można jednak warto to robić dla kogoś, kto to doceni i kto wykazuje oznaki jakiegokolwiek zaangażowania w tworzenie relacji . Patrz...obserwuj i wyciagaj wnioski. I nie bądź taki dostepny na każde skinienie.
 
K

Kuqi

Guest
Speedy87 napisał:
ale mam jakieś kompleksy swoje, które przekładają się na nieśmiałość szczególnie w stosunku do ładnych dziewczyn
Ehh, kolejny... Praktycznie nie znam nikogo bez kompleksów. I sam jestem bardzo nieśmiały. Ale jeśli nieśmiałość nie pozwala Ci jakiejś dziewczyny gdzieś zaprosić to znaczy, że średnio Ci na tym zależy. Bo prawda jest taka, że gdybyś był w 100% pewny, że chcesz ją zaprosić, to byś to zrobił.



Speedy87 napisał:
z jednej strony to ją kocham
Kochasz ją, tak? Czy tylko jesteś zauroczony?
Bardzo nie lubię nadużywania słowa "miłość", a jeśli piszesz
Speedy87 napisał:
Bo mnie to już zbyt męczy
,
Speedy87 napisał:
że już wisi mi to wszystko
to raczej nie jest miłość.



Speedy87 napisał:
ale obawiam się bo jest to jednak dziewczyna z problemami
Kolejny dowód na to, że to "wielka" miłość.

Miłość nie zna granic. Rozejrzyj się czasami. Niepełnosprawni ruchowo, niewidomi, kaleki - często spotykam takich ludzi, którzy mają swoje "drugie połówki", swoje rodziny, często dzieci. A chcesz mi powiedzieć, że depresja może być granicą nie do przeskoczenia? Taa, dobre sobie.

Jeśli naprawdę Ci na niej zależy to jej nie zostawisz. Będziesz przy niej, będzie miała w Tobie oparcie. Tak samo jak to napisałeś tutaj:
Speedy87 napisał:
Dla mnie normalne jest, że miłość to nie tylko seks i trzymanie się za rączki, bo potrzebne jest wsparcie i wiele innych rzeczy
. Więc najpierw posiedź w samotności, sprecyzuj swoje uczucia. Bo jeśli ją zostawisz po jakimś czasie (np. ze względu na problemy) to prawdopodobnie będzie to dla niej gwoździem do trumny i wtedy może popełnić samobójstwo.. A Ty będziesz miał jąna sumieniu. To działa teżw drugą stronę - jeśli będzie wiedziała, że jej nie opuścisz, to o wiele łatwiej będzie jej z tej depresji wyjść.
 
K

kate2

Guest
Kuqi napisał:
Bo jeśli ją zostawisz po jakimś czasie (np. ze względu na problemy) to prawdopodobnie będzie to dla niej gwoździem do trumny i wtedy może popełnić samobójstwo.. A Ty będziesz miał jąna sumieniu.
Najgorsze, co może być to uleganie szantażom emocjonalnym. Nie wolno z kimś być z lęku, pod presją i z litości. Nikt nie odpowiada za czyjeś trwanie w depresji czy za myśli samobójcze. To jest wewnętrzny problem chorego z którym musi się zmierzyć. Nie wolno go zrzucać na barki innego człowieka.
 
K

Kuqi

Guest
Nie zrozumiałaś chyba. Chodzi mi o celowe dawanie nadziei a poźniej zniknięcie, bo jednak okazuje się za trudne to wszystko.
 
K

kate2

Guest
Kuqi napisał:
Chodzi mi o celowe dawanie nadziei a poźniej zniknięcie, bo jednak okazuje się za trudne to wszystko.
Teraz rozumiem ale skoro dziewczyna dostała po głowie od mężczyzny z poprzedniego związku a nadal ogląda się za nim do tyłu i wzdycha jakby straciła mężczyznę, którego ze świecą szukać to jest to po prostu głupota według mnie a nie choroba.
Od toksycznych więzi trzeba się jak najszybciej odciąć a nie wspominać z utęsknieniem ( patrz: chęć odnowienia relacji) . Niech się sama okresli jakich mężczyzn szuka: takich, którzy ją szanują, czy wręcz przeciwnie. I autor tego waąku powinien wziąć to pod uwagę.
 

Dawid_speed87

Nowicjusz
Dołączył
22 Luty 2008
Posty
210
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Kraków
Dziękuje za wypowiedzi, trochę z opóźnieniem odpisuję, bo trochę mi czasu brakuje ostatnio.
Elan, bardzo mi na niej zależy, po prostu, wczoraj dowiedziałem się o paru sprawach o których nie miałem pojęcia, rozumiem, depresja to nie jest łatwa sprawa, ale chciałbym jej pomóc, no niby mam taki cel, że chciałbym, żeby jakiś związek powstał z tego, ale jeśli nie, to nie chciałbym jej stracić jako przyjaciółki, bo miło mieć taką która mnie rozumie w 100% w zasadzie.

Kate2, ona ma sporo znajomych i koleżanek i kolegów, ma tez kilka takich bliższych przyjaciółek, więc ma się komu wyżalić, nawet z matką ma świetny kontakt. Nie wiem, może to też wynika z tego, że jak już mówiłem, jesteśmy niemal identyczni, w wielu sprawach mamy podobne pojmowanie świata i sposób myślenia, no każde jakieś spotkanie to zawsze nam czasu brakuje. Tez oboje doszliśmy, że jakoś różnimy się trochę od większości ludzi, nie, że jesteśmy jedyni, ale, że jesteśmy w mniejszości. Myślę, że nie skończy się tak, ze pójdzie dalej i oleje wszystko, a dokładniej mnie, nie jest taka, myślę, że ona jest dalej myślami przy tym sowim byłym, bo ja się starałem się z nią spotkać, konkretniej, organizując spotkania, ale tak jak opisałem, ciężko było, jak rozmawialiśmy tam coś i powiedziała mi o tej depresji, zanim była ta cała akcja ze szpitalem, no to ja jej tam mówiłem coś, że ucieka w tą pracę i ten rower i nie widzi pewnych spraw. No zauważyłem, że u niej niby jest to ważny aspekt, żeby facet był przystojny, przynjamniej ja to tak odebrałem, ale nie jest to najważniejsze, lecz odgrywa tam jakąś rolę. No coś w tym może być, ze lubi takich złych, bo jak mi tam opowiadała o związkach wvześniejszych, to wiekszosć z tych nich to tacy często nieszanujący jej jak należy. Nie usługuję jej na każde zawołanie, bo już przeżyłem taki związek, co byłem na każde skinienie i to nie na tym polega, żeby spełniać zachcianki tylko jednej osoby, ale ostatnio staram się ją bardziej wspierać.

Kuqi. Mam kompleksy jakie mam, konkretnie jeden, związany z wyglądem, czasem mi to przeszkadza, pisałem o tym, ale zwalczałem go, zrobiłem wiele rzeczy w stosunku do tej dziewczyny, przełamywałem jakieś wszelkie opory. Ja sie nie obawiałem jej zaprosić, spotkać się, sam chciałem i proponowałem, a ona bardziej na trening jakiś. Ostatnio inaczej to wygladało, bo częściej widywalismy się, ale po akcji ze szpitalem, stwierdziłem, że to nie jest dobra chwila na wyznanie uczuć, bo wcześniej, była nie osiągalna, ciężko było się dodzownić, jak mi nie odpisała na smsa, to przecież nie będę ja 100 innych zalewał, coś napisałem na fb, to tez po 2 dniach czytała, takze ja już sam nie wiedziałem o co to chodzi, to niby zaczeliśmy jakieś spotkania, ja sobie robie jakieś nadzieje małe, a tu jak total olewka, także sam nie wiedziałem o co chodzi.
Trochę tam wyrwałeś z kontekstu jedno zdanie, albo ja to tak trochę napisałem, źlę. pisząc "wisi mi to" chciałem się odnieść do tego co opisałem kilka zdań wczęśniej, tzn. nawiązaliśmy na nowo niby znajomość, było kilka spotkań, sporo pisaliśmy, więcej poznaliśmy się, a p tym czasie taka cisza, jakby unikała czy coś, wtedy tak myślałem, ale to już zaczęła się jej ta depresja wtedy, ja nie miałem pojecia, a zależało mi na niej, i dość często myślałem o niej, no i po porostu miałem dość, bo mi zależało, byłem zauroczony, i to mnie męczyło, nie chciałem być cichym wielbicielem, tylko, żeby wiedziała, obojętne czy odwzajemnia czy nie, z tym bym się pogodził, chciałem wiedzieć jak to wygląda, albo tak albo tak, bo szczerze, jak jej powiedziałem ostanio o moich uczuciach, to mam ulgę, nie spodziewałem się do końca takiej odpowiedzi, ale mam ulgę.
Masz rację zauroczenie to nie miłość, sam sie tego trzymam, ale z zauroczeniem jest, że po jakims czasie zniknie, oczywiscie jak się ma tam jakies zwiazki poważniejsze za sobą, bo to inaczej się trochę podchodzi do tego. Ale jednak ja wiem, że jestem w niej zakochany. Grubo się zastanawiałem, że nie jest łatwa sprawa jak ktoś ma depresję, na pewno ja bym jej nie zostawił z tym, w sensie naobiecywał, a kiedys powiem koniec nie ma mnie, wiem, że jest jej ciężko, chcę jej pomóc, być przy niej, ale nie wiem dziwne ma zachowanie czasem, zawsze jej mówie, jak cos, źle sie czujesz, zadzwoń, napisz, zawszę moge podjeść do Cibie, to raczej wychodzi tak, że ja dzwonię i piszę, jakbym wyczuwał wcześniej, że coś jest słabo.
 

Dawid_speed87

Nowicjusz
Dołączył
22 Luty 2008
Posty
210
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Kraków
Zastanawiałem się dużo, zrobiłem sobie przegląd jak to wszystko wyglądało między nami przez te ostanie 3 miesiące, gadałem z kumplem trochę też, doszedłem do wniosku, że max to przyjaźń miedzy nami, jest tam pewna różnica miedzy nami, ja pochodzę z biedniejszej rodziny, mam przez to inny trochę system wartości niż ona, no to nas różni, niby ona nie jest taka, że kasa się tylko liczy, ale jest wygodnicka, ja tam nie żałuję pieniędzy na drugą osobę, ale nie mogę przeznaczyć kwoty nie wiadomo jakiej, nie będę ukrywał, na księżniczki mnie nie stać. Myślę, że to taki jeden aspekt nas poróżniający. Drugie to dochodzę do wniosku, że jednak nie jest mną zainteresowana, niby byłem przy niej w cieższych chwilach, ale chyba ona nigdy nie myślała, o mnie w taki sposób jak ja o niej. Kurcze widzę, że jak się tam spotka z tymi swoimi znajomymi, co siedzą w tym kolratswie na max, to cała w skowronkach opowiada o tym, no ja tego tak nie czuje jak ona, też jest to dla mnie pasja, od lat trenuję, lubię się ścigać, ale jest to droga zbawa, wyjazdy, transport i sam sprzęt, nie jaram się tym tak jak ona, więc to kolejne co nas róźni. Generalnie postanowiłem, że będę ją wspierał kiedy będzie potrzebowała, spotykał się i rozmawiał itd. Ale myślę, że jak na związek jakiś dużo czasu jej poświeciłem i nie wiem cy warto czekać sam nie wiem ile, szczerze dość już czekałem, żeby poznać bliską osobę i też mi już doskwiera samotność częściej, znów wyszło trochę jak kiedyś, że mnie zależało bardziej niż drugiej osobie. Jakoś desperacko szukać miłości nie będę, ale jak się zdarzy, że trafi się jakś osoba , która odwzajemni uczucie do mnie, to raczej nie będę czekać. Z resztą ona mówiła, że potrzebuje się pozbierać i dać jej czas, że lubi przebywać w moim towarzystwie, szczerze, to takie słowa nie znaczą więcej niż to, że jesteśmy bliższymi znajomymi, może nawet przyjaciółmi. Tak postanowiłem, nie wiem czy to dobre czy nie, ale też chcę sobie w miare, życie ogarnąć, coś trochę poukładać, a może ja też chciałbym usłyszeć od kogoś, dobrze, że jesteś albo coś takiego.
 
K

kate2

Guest
Speedy87 napisał:
Drugie to dochodzę do wniosku, że jednak nie jest mną zainteresowana, niby byłem przy niej w cieższych chwilach, ale chyba ona nigdy nie myślała, o mnie w taki sposób jak ja o niej
To własnie wywnioskowałam z Twoich wypowiedzi. Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę bo zaklinanie rzeczywistości niczego nie zmieni. Kiedyś z perspektywy czasu zobaczysz, że dobrze się dzieje, gdy nie wszystko układa się po naszej myśli bo można sobie życie zmarnować i zdrowia nadszarpnąć. Najważniejsze, to,, nie pchać się tam, gdzie mnie nie chcą'' i iść włąsną drogą, nie marnotrawiąc czasu, energii i zdrowia tam, gdzie nic na twardej glebie nie wyrośnie.



Speedy87 napisał:
. Z resztą ona mówiła, że potrzebuje się pozbierać i dać jej czas, że lubi przebywać w moim towarzystwie
To jest standard. Gdy dziewczyna nie ma ochoty na rozwijanie znajomości w kierunku związku to posługuje się tego typu formułką :) Odczytaj to w odpowedni sposób.



Speedy87 napisał:
szczerze, to takie słowa nie znaczą więcej niż to, że jesteśmy bliższymi znajomymi, może nawet przyjaciółmi. Tak postanowiłem, nie wiem czy to dobre czy nie, ale też chcę sobie w miare, życie ogarnąć, coś trochę poukładać, a może ja też chciałbym usłyszeć od kogoś, dobrze, że jesteś albo coś takiego.
Zajmij się sobą. To najlepsze co możesz teraz zrobić. Nie zawieszaj swojego życia w próżni by wyczekiwać ruchów i decyzji jakiejś dziewczyny.

Pozdrawiam i życzę pomyślności w życiu.
 

Desdemona

Nowicjusz
Dołączył
2 Wrzesień 2015
Posty
59
Punkty reakcji
3
Wiek
36
Myślę, że z Was dwojga to Ty jesteś dojrzalszy i widzisz więcej. Jak dla mnie ta dziewczyna sama nie wie jeszcze czego tak właściwie chce i czego spodziewa się po waszej znajomości. Chyba każdy z nas chce być dla kogoś ważny, dobrze, że postanowiłeś poukładać swoje życie i to nim zająć się w pierwszej kolejności. Niestety świata nie zbawimy zajmując się cudzymi problemami, a bardzo łatwo zaniedbać swoje w takich sytuacjach. Ze swojej strony - życzę powodzenia. :)
 

Roselyn

Nowicjusz
Dołączył
25 Wrzesień 2015
Posty
249
Punkty reakcji
3
w miłości zawsze jest pod górkę, w taki albo inny sposób. Ale o to w nej chodzi żeby razem przezwyciężać wszelkie trudności. Dwa lata temu związałam się ze swoim obecnym partnerem, wiedziałam ze ma problemy z alkoholem bo w ten nałóg wpędziła go była partnerka, ale postanowiłam że podejmę wyzwanie i pomoge mu z tego wyjść. Nie było łatwo ale się udało, miałam momenty zwatpienia, chciałam się podać ale głos wewnętrzny kazał mi dalej walczyć. I wywalczyłam. Ale to jest jeszcze nic, od razu na samym poczatku jak zaczęliśmy ze sobą być jego była nie potrafiła sie pogodzić z tym że od niej odszedł. Nie zrobił tego dla mnie, zakochaliśmy się w sobie dopiero później. Ale ona cała swoją złość przeniosła na mnie, nachodziła mnie, groziła, widziałam że mnie śledzi, pewnego dnia pod wpływqem alkoholu podcięła sobie żyły a jej znajomi prawie mnie wrzucili pod samochód. To wszystko kręciło się wokół jednej osoby, wokół moego faceta ale ponieważ wiedziałam że go kocham, naprawde go kocham to zostałam z nim. Wiedziałam, ze to próba, ciężka I NIEBEZPIECZNA PRÓBA
 

Dawid_speed87

Nowicjusz
Dołączył
22 Luty 2008
Posty
210
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Kraków
Dzięki za wsparcie i podpowiedzi. Dawno mnie tutaj nie było. Powiem wam nic z tego nie wyszło, nawet przyjaźń, bo na przyjaźni to też mi bardziej zależało niż jej. To jednak była racja, potrzebowała kogoś na chwilę w trudniejszych chwilach i wsparcia tam jakiegos, znalazł się taki idiota jak ja :p. Nie wiem może ją błędnie rozmuję przyjaźń, ale dla mnie jak się jest przyjaciółmi to nie powinno być chyba, że tylko jednej osobie zależy na tym :pbo tutaj sytuacja wyglądała, że ją zawsze pierwszy zagadywałem, żeby się spotkać pogadac, czy ją pierwszy pisalem na FB czy obojętnie jaką wiadomość, oczywiście nie codziennie :p. A ona to raczej nigdy nie napisała tak po prostu, jak już pisała to wtedy jak potrzebowala, żeby jej coś naprawić . A tam cieszę się, że urwał się kontakt i nie wyszło jednak nic z tego. Jednak jak człowiekowi miną te uczucia całe to wtedy dostrzega to co powinien , stary jestem a głupi dalej :)
 
K

kate2

Guest
Czyli...nie myliłam się :)
Pomimo niezbyt dla Ciebie satysfakcjonujacego zakończenia brawo za wyciągnięcie wniosków, dystans do siebie i poczucie humoru :)
I taj nie było z tej znajomości pożytku..
 
Do góry