Cóż, wg mnie mamy tutaj do czynienia z sytuacją gdzie twojego faceta zwyczajnie przerosło życie.
Hajteliście się młodo, przynajmniej tak wnioskuję ze słów, że studiujesz. Kobieta lat 20-22 jest spokojnie gotowa do bycia żoną, matką, ale facet lat 20-22 ? Szczerze mówiąc żaden z moich kumpli, ani ja sam nie byłem gotowy. W tym wieku nawet siebie nie umiałem utrzymać bo nie miałem ani własnego mieszkania, a i praca co najwyżej "bywała"
a co dopiero żonę i dziecko. ja jako student miałem głowę zbytnio jeszcze zapełnioną ideałami, czasem jeszcze z dzieciństwa i wszystko ogólnie sprowadzało się do tego, że chciałem mieć ładne dziewczyny, być bogaty, albo przynajmniej docelowo za lat x żyć w ładnym domu i realizować swoje zachcianki. Jak to zrealizuję ? Wtedy nie wiedziałem tego, ale ... nie przejmowałem się tym. Miałem przeświadczenie, że jestem tak zaj.ebisty, że wszędzie mnie będą witać z otwartymi ramionami
dodatkowo brak pracy, w ktorej sie siedzi dzien w dzien powodowal, ze nigdy mi nawet przez głowę nie przeszło, że "po pracy" mozna byc zwyczajnie zmeczonym
ja sie nie męczyłem. tym samym w moich planach mialem czas na wszystko co chcialem: nauke (mialem przynajmniej swiadomosc, ze to mi da w przyszlosci kase), zabawę, d*peczki, sport. potem jeszcze "tylko" pracę full time w to wcisnąc i będzie miód... okazalo sie, ze nie jest tak latwo heheheh tym bardziej, ze w mojej pierwszej powaznej pracy "w zawodzie" uczylem sie praktycznie wszystkiego od zera wiec w ciagu pol roku przyjalem taka dawke wiedzy, ze mialem dosc nauki, zabawy, sportu, d*peczek
Podejrzewam, że twój facet myslał podobnie, a tu nagle nastąpiło starcie z rzeczywistością i sie okazało, że trzeba ostro zasuwać. Więc się zasuwa ostro i się nagle okazuje, że to nie starcza. Więc się zasuwa jeszcze więcej i w końcu dochodzi do takiego punktu, że facet zaczyna rozumieć, że coś poszło nie tak i że ogólnie nie tak to wszystko miało wyglądać. Miał przecież wracać z lekkiej pracy wypoczęty, od drzwi miała go witać piękna dziewczyna / narzeczona / żona dająca mu co wieczór ekstazę, a po podłodze miał ewentualnie latać z szerokim uśmiechem mały berbeć, a nie wrzeszczeć 24 h/d. Tyle tylko, że on wraca z roboty pod wieczór, zje.any maksymalnie, sfrustrowany tym, że 3/4 swojego czasu (nie licząc snu) właśnie przesiedział w robocie, ktoś tam może "nad nim" dał mu jeszcze czadu i zaczyna się miotanie. Pech pada na żonę bo ... najbliżej, bo ją widzi najczęściej. On tak ciężko pracuje, a ona nic nie robi (to sarkazm i hyperbola jakby nikt nie zakumał) ! No i się zaczyna poniżanie bo on biedny ma na głowie cały świat, musi co miesiąc przynieść szmal i robić to czego np. nienawidzi (czyli siedzieć 3/4 dnia w robocie), a ona sobie wygodnie siedzi w fotelu, coś tam ugotuje albo i nie bo teraz młode kobiety są w tym często gorsze od facetów. I konflikt, frustracja i żal do całego świata gotowy.
Jak z czegoś takiego wyjść ? Nie wiem. Twój facet powinien albo dorosnąć (nie znam waszej sytuacji więc nie wiem jak to wszystko wyglada, powyżej tylko napisałem taki potencjalny scenariusz) , albo zmienić pracę - jeśli np. jej nie cierpi, albo wraca zbyt późno albo jeśli jest to kwestia finansów to ty powinnisać pójść do pracy. Tyle, że ty studiujesz + jest dziecko więc to praktycznie niemożliwe. wtedy mozna porozmawiac, ze np. jak skonczysz studia to zaczniesz prace na pol etatu, albo w domu, jakkolwiek, i jeszcze dziecko wychowaniem sie na pol podzielicie.
Każdy życie na swój sposób układa, ale wg mnie każda kobieta przed tym zanim wyjdzie za mąż powinna chociaż rok popracować, mieć najlepiej jakiś zawód - będzie miała gwarancję, że w przyszłości mąż, w akcie frustracji, nie będzie jej traktował jako nic nie umiejącej idiotki, nie szanującej (jego) ciężkiej pracy, pieniądza itd. No i będzie miała furtkę, aby w krytycznym momencie zacząć życie na nowo po swojemu. Tak, nie jestem zwolennikiem małzeństw za młodu...
Ty masz mniejsze pole manewru bo jesteś od niego całkowicie uzależniona. Nie wiem, wg mnie mimo wszystko nie umiecie ze sobą rozmawiać, może po prostu za młodzi byliście do małzeństwa. Facet w młodym wieku czesto mysli penisem i perspektywa darmowego seksu 24h/d jest bardzo kuszaca, na tyle, aby np. spontanicznie się hajtnąć. Potem gdy np. nie bilansuje mu się to z dajmy na to codzienną pracą jaką musi odbębnić (o której nie miał pojęcia jak będzie na niego wpływać bo gdy się hajtał to byl zaledwie studentem dorywczo dorabiającym ), aby utrzymać Ciebie i dziecko to zaczynają się schody bo facetowi znikają z oczu "seksualne różowe okularki"
i zaczyna liczyć jak kalkulator - okazuje się, że praca, którą trywializował, czy wręcz w ogóle pomijał w swoich suchych szacunkach okazała się na tyle wk.wiająca, że np. seks mu już tego nie bilansuje. Chce od kobiety więcej. Chce aby np. też gotowała i zajmowała się dzieckiem - wtedy mu się to "zbilansuje". Na to oczywiście kobieta może się nie zgodizć bo to akurat jest rzeczywistość, którą ona widzi inaczej
Wiec on po pracy idzie z kumplami zapić się bo to standardowe wyjście faceta
zwłaszcza jesli jako małżeństwo w ogóle nie umieją rozmawiać ze sobą o problemach.
zachowuje sie jak dvpek i tu wg mnei są dwie opcje:
- albo tym dupkiem byl od poczatku, a ty po prostu tego nie widzialas
- albo wlasnie stalo sie to co napisalem powyzej: zycie go przeroslo, bo okazal sie bardziej chlopcem niz facetem
tak naprawde to czesciowo ci tu napisalem konstrukcje chlopakow / facetow, a reszte to musisz sobie jakos sama dopowiedziec. wg mnie nie rozumiecie siebie i kazda ze stron jest obrażona na druga.