Witam wszystkich forumowiczów... Postaram się pokrótce przedstawić swoją historię...
Mam 24 lata, jestem inteligentnym i atrakcyjnym facetem (i nie jest to moje zdanie - słyszę to od osób trzecich), nie mam problemu z zainteresowaniem kobiet... dopóki nie zaczyna się robić poważniej. Nigdy nie byłem w stałym związku, całe życie skakałem z kwiatka na kwiatek. Jak opowiadam o tym moim znajomym to szczena opada im do ziemi i wypytują "jak to możliwe że taki zajebisty facet nie miał nigdy kobiety na stałe?" A mnie krępuje odpowiedź na to pytanie.
Nie potrafię się zdystansować do kobiet z którymi się spotykam... mam w psychice jakąś blokadę... nie chodzi tu o atrakcyjność tych kobiet, pojawia się to nawet wtedy kiedy aż tak mi się nie podobają. Nie wiem jak mam się w stosunku do nich zachowywać, jak często dzwonić, pisać, spotykać się. Zaczynam być spięty i zachowywać się dziwnie i na pewno jest to dla nich odczuwalne.
Nie miałem lekkiego dzieciństwa, nie będę pisał referatu na ten temat bo nie potrzebuję klepania po plecach tylko konkretnych rad bardzo dużo czasu i energii kosztowało mnie naprostowanie swojego życia do obecnego poziomu i niestety byłem wtedy zdany tylko na siebie. Mój ojciec zawsze traktował moją matkę chłodno i z dystansem, do tego obracałem się w towarzystwach w których raczej nie było kobiet... więc wzorów do naśladowania brak.
Nie pomaga fakt, że od facetów w moim wieku wymaga się już pewnego bagażu doświadczeń i takie zachowania jak moje raczej szybko prowadzą do odtrącenia. Gdybym miał 16 lat to mógłbym się tym nie przejmować, no ale nie mam
Z góry dzięki za przekopanie się przez ścianę tekstu
Mam 24 lata, jestem inteligentnym i atrakcyjnym facetem (i nie jest to moje zdanie - słyszę to od osób trzecich), nie mam problemu z zainteresowaniem kobiet... dopóki nie zaczyna się robić poważniej. Nigdy nie byłem w stałym związku, całe życie skakałem z kwiatka na kwiatek. Jak opowiadam o tym moim znajomym to szczena opada im do ziemi i wypytują "jak to możliwe że taki zajebisty facet nie miał nigdy kobiety na stałe?" A mnie krępuje odpowiedź na to pytanie.
Nie potrafię się zdystansować do kobiet z którymi się spotykam... mam w psychice jakąś blokadę... nie chodzi tu o atrakcyjność tych kobiet, pojawia się to nawet wtedy kiedy aż tak mi się nie podobają. Nie wiem jak mam się w stosunku do nich zachowywać, jak często dzwonić, pisać, spotykać się. Zaczynam być spięty i zachowywać się dziwnie i na pewno jest to dla nich odczuwalne.
Nie miałem lekkiego dzieciństwa, nie będę pisał referatu na ten temat bo nie potrzebuję klepania po plecach tylko konkretnych rad bardzo dużo czasu i energii kosztowało mnie naprostowanie swojego życia do obecnego poziomu i niestety byłem wtedy zdany tylko na siebie. Mój ojciec zawsze traktował moją matkę chłodno i z dystansem, do tego obracałem się w towarzystwach w których raczej nie było kobiet... więc wzorów do naśladowania brak.
Nie pomaga fakt, że od facetów w moim wieku wymaga się już pewnego bagażu doświadczeń i takie zachowania jak moje raczej szybko prowadzą do odtrącenia. Gdybym miał 16 lat to mógłbym się tym nie przejmować, no ale nie mam
Z góry dzięki za przekopanie się przez ścianę tekstu