W życiu dorosłych nic nie jest czarne albo białe. Młode osoby, dopiero wchodzące w wiek usamodzielnienia, inaczej patrzą na pewne sprawy. I chyba stąd te niemiłe komentarze. Ja pragnę dodać, że nikt inny nie zadba o Ciebie i Twoje szczęście, aniżeli Ty sama. Możesz się oczywiście dalej poświęcać {w imię czego?} i zmarnować sobie resztę życia przy tym człowieku, ale zastanów się- czy warto. Wiem, że łączą Was wspomnienia, mnóstwo spraw, przywiązanie... Nie da się wykreślić ze swojego życia tak wielu lat, dlatego nie pal mostów. Rozstań się w pokoju i bez gniewu. Z jego strony będzie to wyzwanie, ale myślę, że jeżeli dobrze mu wytłumaczysz to, czego chcesz, tak jak nam, to będzie mu lżej. Najpierw musicie się wzajemnie zrozumieć. Ta rozmowa jest niezbędna. Nie krzywdź go bardziej, niż to konieczne.
Edycja.
Mimo wszystko, ja Cię rozumiem. Próbuję wczuć się w Ciebie, w sytuację, w jakiej znalazłaś się kilkanaście lat temu. Jednak, nasuwa mi się pewna refleksja. Skoro zaszłaś z nim w ciążę, to musiałaś do niego coś czuć, prawda? Może być tak, że tylko wmawiasz sobie brak miłości do męża, a w rzeczywistości, pod grubą skorupą obojętności może być całkiem inaczej. Możliwe, że owa miłość zniknęła w tłumie, razem z codziennością i problemami. Pamiętaj, że rozwód jest nieodwracalny. Musisz postępować wedle tego, co w istocie czujesz i czego chcesz. Czasem miłość nie ujawnia się w życiu codziennym, niekiedy trzeba o nią zadbać, by powróciła w formie pierwotnej. Nawet nie wiesz ile razy ja zastanawiałam się czy kocham. Nie żałuję, że zostałam i dałam szansę.