Czasem mysle ze Bóg o mnie zapomniał albo się obraził,w chwilach mej slabosci coś mi obiecywał a teraz mnie wystawił i pozwolił pobudować miasta kłamstw i ulice pełne nienawiści a najgorsze jest to że nie istnieje juz dla mnie przyjaźń bez czyjejs z tego faktu korzyści a to boli oj boli takze to ze malo kto mnie rozumie i wie czego mi trzeba a to tak niewiele bo troche radości,słonca,ksiezyca i nieba. Dawniej czesto na swojej drodze spotykam ludzi roznych ale zazwyczaj byli oni bezduszni i próżni.zazdroscili mi nie wiem czego:moze wielu lat cierpien,samotnosci a moze utraconej mlodosci...?a teraz żadnych ludzi ehhh moze dlatego ze kiedys wiodło mi sie lepiej tzn.zdrowiej a teraz siedze na wózku poniewaz 12lat temu na SM zachorowalem i do tej pory nie wyzdrowialem i nie wyzdrowieje. Stwardnienie rozsiane zabija moje ciało,ręce tez mam mało władne że nawet samodzielnie najeść sie nie mogę a na dodatek żona mi zmarla i czeka mnie zapewne dom opieki poniewaz zostalem sam ;(
Ostatnio za czesto dopada mnie czarny kondukt pomimo tego ze do niedawna marzylem tak jakbym miał żyć wiecznie a żylem tak jakbym miał umrzeć jeszcze dziś ciesząc sie z błahostek poniewaz wiedzialem ze kazda nastepna godzina,kazdy nastepny dzień będzie moim cierpieniem a zarazem teraz jestem pełen nadziei że owy nastepny dzień przyniesie wreszcie śmierć ktora bedzie moim wybawieniem. I chyba juz tego chce ponieważ nie widze zadnych przesłanek zeby o tym przynajmniej nie myślec
.
Stracilem wiare w
a jeszcze ta tęsknota za żoną ktora tak bardzo boli
az zacząlem lubic deszcz...bo w deszczu nie widać moich łez.
To jest obłęd,za co te męki,kiedy to się skończy? hm.mam dopiero 43lata i nie widze żadnych perspektyw co dalej. Choroba zabrała mi wszystko i wszystkich a teraz swoimi brudnymi łapskami zabiera również osobe na którą długo czekałem. Pozdrawiam
Ostatnio za czesto dopada mnie czarny kondukt pomimo tego ze do niedawna marzylem tak jakbym miał żyć wiecznie a żylem tak jakbym miał umrzeć jeszcze dziś ciesząc sie z błahostek poniewaz wiedzialem ze kazda nastepna godzina,kazdy nastepny dzień będzie moim cierpieniem a zarazem teraz jestem pełen nadziei że owy nastepny dzień przyniesie wreszcie śmierć ktora bedzie moim wybawieniem. I chyba juz tego chce ponieważ nie widze zadnych przesłanek zeby o tym przynajmniej nie myślec
Stracilem wiare w
a jeszcze ta tęsknota za żoną ktora tak bardzo boli
az zacząlem lubic deszcz...bo w deszczu nie widać moich łez.
To jest obłęd,za co te męki,kiedy to się skończy? hm.mam dopiero 43lata i nie widze żadnych perspektyw co dalej. Choroba zabrała mi wszystko i wszystkich a teraz swoimi brudnymi łapskami zabiera również osobe na którą długo czekałem. Pozdrawiam