A teraz kochane dzieciaczki wyobraźcie sobie sytuację:
Sytuacja fikcyjna:
Macie starszego brata, którego kochacie ponad wszystko.
Niestety wasz brat przeszedł na ciemną stronę mocy.
Wasza rodzina jest w bardzo trudne sytuacji materialnej, np ojciec nie żyje, matka chora.
Wasz kochany bracik postanowił wspomóc rodzinę napadając na kantor. Od tak nastraszyć, wziąć pieniążki i wyjść.
Niestety wasz brat, jedyna wasza ostoja po matce, ma pecha, ponieważ pracownik kantoru miał broń i postanowił jej użyć.
Zabił go, choć mógł oddać kasę, bo kantory są ubezpieczone od tego typu rzeczy, mógł oddać, bo wiedział, że prędzej czy później policja złapie złodzieja (tak czy owak, kantor jest zabezpieczony, straty minimalne, lub żadne).
Jak się teraz czujesz? Zostałeś tylko ty powiedzmy 16 lat i twoja chora matka, która potrzebuje pieniądze na lekarstwa?
Życie jest święte. Pieniądze są ułudą tego świata, która robi ludziom wodę z mózgu.
Zabić za pieniądze, jest szczytem głupoty.
Interesujące, doprawdy. Problem zaczyna się i kończy jedynie w tym, że - jak Sunray już wyjaśnił - to wszystko bajka. Wobec czego zajmę się tylko końcowymi stwierdzeniami. A w szczególności robinhoodowaniem, czy też, z rodzimego, janosikowaniem. Bez względu na to, czy janosikujemy dla swojej matki, czy dla biednych związków zawodowych, które zapłacą nam poparciem - dochodzi tu nie tylko do transferu pieniądza. Reperkusje są nie mniej realne, niż choroba matki czy "niskie" zarobki związkowca... albo wyraźniej - pracownika, żeby nie było niedomówień. Zauważ, że potraktowałeś pieniądz inaczej gdy mówiłeś o okradanym - tylko papier - niż gdy mówiłeś o ratującym rodzinę - zdrowie matki. Tak więc zdecydowanie manipulowałeś. Wypada podnieść problem chorej matki właściciela kantoru. Następnie weźmy pod uwagę, iż dane dobro ma dla różnych osób inną wartość. Nawet skrajnie różną. Nie można orzec, kto bardziej potrzebował tych pieniędzy, to jest zwyczajnie poza naszym zasięgiem. Ostateczny argument, który jest jednak zupełnie samowystarczalny - gdyby pozwolić na takie wydzieranie transferów - stopa życiowa niechybnie zaliczyłaby rekordowe nurkowanie. Oszczędzanie? Porządek? Samochód? Zapomnij. Ktoś mógłby uznać, że potrzebuje Twojego domu by przeprowadzić operację, ponieważ szpitale rozkradziono. To po prostu anarchia, w krótkim czasie - czyt. natychmiast - ukształtowałyby się prymitywne formy minipaństw, które w późniejszym terminie stoczyłyby zapewne wojnę o pełnię władzy.
Znasz powiedzenie "Pieniądze szczęścia nie dają." - notabene najgłupsze, jakie kiedykolwiek człowiek uknuł. Wynika ono z podstawowego błędu w traktowaniu pieniądza, ludzie widzą w nim plugawość i zło - nie chcąc dostrzec subtelnej prawdy, iż to ich samych autorski wkład. Zunifikowany(nie mylić z euro, choć i ono realizuje podstawową funkcję) środek wymiany jest ideą tak niewyobrażalnie genialną i prostą zarazem, że szkoda słów na jego opisanie - rozejrzyj się... nic* z tego nie dostałbyś "za darmo", a dzięki istnieniu pieniądza - mogłeś to kupić po
ujemnej realnej cenie, bilansując. Tj. Twoja praca była wg. Ciebie mniej warta, niż wynagrodzenie, które było mniej warte, niż dane dobro, które sobie ostatecznie kupiłeś, i się nim cieszysz. To wszystko składa się na genialny system współdziałania ludzi.
Trwale łączący interesy jednostek. A przy tym wszystkim - tak naturalny, tak ludzki.
Pieniądz daje szczęście. $$ ->